Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość synowa......:D

Moje pierwsze spotkanie z teściami...wasze przeżycia :)

Polecane posty

Gość synowa......:D

Pamiętam swoje pierwsze spotkanie z teściami...wszyscy byli skrępowani,rozmowa się nie kleiła...Może dlatego że mój mąż postawił nas wszystkich przed faktem.Prosiłam go kilka miesięcy żeby mnie przedstawił rodzicom ale on jakoś tego unikał aż w końcu pewnego popołudnia przyjechał po mnie i powiedział że zabiera mnie do rodziców a do nich zadzwonił że mnie przywozi.Byłam totalnie nie przygotowana na to ale pojechałam bo jak sie w końcu na to zdobył to musiałam to wykorzystać:) Oni też byli zaskoczeni sytuacją.Rozmowa totalnie sie nie kleiła ale w końcu się poznaliśmy.Zaprosili mnie na niedziele na obiad i wtedy już było troche lepiej:).Teraz jesteśmy sześć lat po ślubie a z teściową mogę porozmawiać niemal o wszystkim;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to tylko 10 zeta..
a moja teściowa to wścibskie babsko... niby nie jest zła, uszami już mi ona wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość synowa......:D
Jak cie nie obchodzi to nie czytaj i sie nie wypowiadaj chamie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie było spoko :) chodziłam z moim facetem dopiero tydzień i zaprosili mnie do siebie w Święta na obiad i w ogóle na caly dzień :) Przy okazji poznałam większość rodziny bo było z 15 osób i dzięki temu nie było żadnych krępujących momentów ciszy a potem przy następnym spotkaniu juz ich znałam i tematów do rozmowy nie brakowało :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość domi911
Ja nie poznałam teściów. Ja poznałam rodziców mojego chłopaka. Byliśmy po prostu parą. Po miesiącu znajomości mielimy dosyć wiecznego spotykania na mieście więc zaczęślismy odwiedzac się w domach. U mnie odbyło się to bez wiekszych rzeczy dzien dobry - dzien dobry i tyle. Z czasem sie poznalismy bardziej. Z kazda wizyta zdobywalismy sie na dluzsza rozmowe niz tylko przywitanie. I po 3,5 roku zwiazku tez juz bardzo dobrze czuje sie z jego rodzicami. Ale przychodzilo to stopniowo. Pewnie jak by to bylo oficjalnie i posadzilby mnie pierwszy raz przy stole z nimi to bym sie slowem nie odezwala. A tak to sie do siebie przekonywalismy z czasem i teraz nie mamy problemu z relacjami. Wiec jak sie pobierzemy za rok to bym bardziej bede dobrze dogadywala sie z teściami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość synowa......:D
sram mordą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość domi911
Mam tylko jedna tajemnice przed mezem :( Kiedys jak bylam sama w domu i moj tesc przyjechal cos naprawic w domu , poniewaz maz nie mogl , to ja nachylajac sie aby cos podniesc zostalam nieoczekiwanie obkuta przez tescie :o Nie wiem czy to powiedziec czy nie , wiem ze jesli powiem to mezowi to bedzie rodzinna tragedia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to było straszneeee
Z racji doswiadczenia po bylych niedoszłych teściach obawialam sie poznania nowych. Jestem panna z dzieckiem oczym oni wiedzieli i akceptowali to. Jednak zniechecona wspomnieniami z przeszlosci unikalam poznania ich jak ognia, zawsze mialam 100 powodow dla ktorych musialam odmowic zaproszenia na imieniny itp imprezy rodzinne. Wkoncu po chyba 7-8 miesiacach zwiazku odwazylam sie pojsc na urodziny chrzesnicy mojego faceta. Bylo wieksze grono, ktore moglo sobie na mnie popatrzec, wiec jak juz isc pod noz to raz a porządnie. Jak to wygladało? Przez bite 5 h siedzialam wyprostowana jak struna przy stole, stol za niski wiec nie mogla zalozyc nogi na noge by bylo wygodniej, zjadlam tylko obiad i dwa cukierki... przystawek nie ruszylam, glowa mi pekala z bolu, bo bylo w środku duszno. Jak moj luby wychodzil gdzies beze mnie to probowalam byc niewidzialna. Przez pierwsze 4 godziny nie mowilam prawie nic (pomijajac zwroty grzecznosciowe) w ostatniej godzinie chyba powiedzialam 2 zdania... Wyszlam na malomowna i niesmiala, w rzeczywistosci jestem gadatliwa jak katarynka i pewna siebie. Po 5 h wyszlam stamtad obolala - plecy bolay i glowa i szczesliwa, ze moge mowic... bo tak na prawde to siedzac przy stole nawet nie mialam o czym z nimi gadac... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość domi911
ha, ha. Właśnie przeczytałam jak ktoś beszczelnie się podszył. Nie brukuje wśród nas taboretów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pisze sie...
bezczelny i brakuje Ty obkuta analfabetko :o 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość domi911
zapomniałaś mi wytknąć jeszcze jednego błędu szukaj, szukaj 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość synowa......:D
ktoś jeszcze :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×