Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Również studentka

Czy są jeszcze normalni studenci?

Polecane posty

Gość Również studentka

Czy naprawdę trzeba się tak zalewać? Zaczął się rok akademicki, w zeszłym tygodniu studenci hurtowo zjechali się do miast studenckich. Knajpy były przepełnione bardziej niż zwykle, po ulicach zataczały się młode osoby. Kurcze też jestem studentką, ale nie zachlewam się do upadłego... Ten weekend był przerażający. I teraz się zacnie. Co weekend będę widzieć trupy na ulicach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Również studentka
Coraz więcej ludzi walczy o to, żeby stereotyp studenta nie umarł. Zachlewać się za pieniądze rodziców, a potem wielkie narzekanie, bo nie ma co jeść iw ogóle na nic nie starcza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość g8idea
właśnie to są normalni studenci ;P to ty jestes nienormalna 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem studentka ale zaoczna w tygodniu od pon do piatku praca wiec nie mam mozliwosci sie upijac mieszkam w akademiku i widze co sie dzieje, ja wstaje o 6:00, lduzie klada sie spac o 6:30 nie ma moze jakiegos wielkiego pijanstwa bo nigdy nie widzialam zeby ktos sie zataczal, ale jednak ciagle pija, baluja itp w sumie im troche zazdroszcze bo to takie beztroskie ;) problem sie zaczyna pozniej jak trzeba isc do pracy a 5lat sie nic nie robilo ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Również studentka
Ale dlaczego nie można imprezować normalnie? A nie zalewać się w trupa? Co jest przyjemnego w tym, że nie pamiętasz nic z poprzedniego dnia, a potem cały dzień próbujesz dojść do siebie? Nie umiecie bawić się z trochę mniejszą ilością alkoholu? Robicie z siebie alkoholików i potrzeba Wam coraz więcej. Myślisz, że dlaczego pracodawcy coraz mniej chętnie zatrudniają studentów? Dlaczego w dużej ilości ogłoszeń o mieszkania jest zaznaczone, że oferta nie jest przeznaczona dla studentów? To nie jest normalne, żeby zrobić z siebie puszczalskich alkoholików i zwalać na życie studenckie,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale nikt nie robi z siebie psuzczalskiego alkoholika ja nie wiem w jakim kregu sie obracasz ale chyba troche przesadzasz ja napisalam ze ja mam to na co dzien, ale nigdy nie widzialam zeby ktos sie zataczal i nie wiedzial jak sie nazywa maja dobry chumor, smieja sie, zartuja, jak normalni ludzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Również studentka
Tak właśnie, Ty jesteś studentką zaoczną:). Ja nie mówię, że nie baluję, ale nie piję, aż tyle. Wystarczy mi do imprezowania fajne towarzystwo, alkohol też jest, ale no nie tyle. Widziałam laski co wypiły i się puszcały na prawo i lewo. Tak ludzie dziś widzą studentów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tam studia mam już za sobą, ale takich imprezowiczów starałam się unikać bo to i nudne i prymitywne. Dla mnie równoznaczne ze strata czasu, na która nie mogę sobie pozwolić. Warto pamiętać ze studia minął baaardzo szybko i prawdziwe życie zaraz im się do tyłków dobierze ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Również studentka
W jakich kręgach się obracam? W kręgu dorosłych ludzi, którzy nie potrzebują morza alkoholu, by się dobrze bawić. Tylko mam otwarte oczy i widzę co się dzieję. Widzę ludzi w knajpach i na ulicach, bo nie siedzę zamknięta w domu. Najgorsze jest to, że coraz więcej takich ludzi, to mnie przeraża, naprawdę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja86sia
autorka ma niestety trochę racji... Kiedy zaczynałam studia to imprezy na prawdę były super, nikt nie robił żadnych burd, ludzie też pili a nawet się upijali, ale kultura picia była większa... A gdy już kończyłam studia, w akademiku było dużo młodych osób to to co się działo to była makabra... mało, że chlali na umór to przede wszystkim niszczyli akademik, wydzierali się a nawet wchodzili do cudzych mieszkań, nie szło spać... i te imprezy były dzień w dzień - podziwiam zdrowie... dobrze było jak szli się puszczać w klubach i nie hałasowali w samym akademiku ;) i też się dużo bawiłam, ale moi znajomi nie darli się wniebogłosy i nie niszczyli wszystkiego co im się nawinęło... przykre, ale prawdziwe - dzisiejsi studenci są gorsi, wszystko mają podane na tacy, nie pracują tylko chleją... oczywiście nie dotyczy to wszystkich, są też i normalne osoby na szczęście ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Również studentka
No właśnie. Widać już problem. Kiedyś, żeby iść na studia to trzeba było sobie samemu zarobić, ludzie szanowali to, że mogą studiować. Teraz maturzyści wymagają wręcz od rodziców, żeby im dali na życie w innym mieście, bo chcą ''studiować''.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stonka_bez_ogonka78482755
W moim bloku mieszkała banda idiotów, którzy dzień w dzień, praktycznie całą dobę puszczali głośną muzykę (w lecie wystawiali sprzęt grający na balkon). Co noc urządzali imprezy z wrzaskami, hałasami, muzyką i rzyganiem przez okno. Nie reagowali na żadne upomnienia, wręcz złośliwie hałasowali jeszcze bardziej. Policja nie przyjeżdżała, a jak przyjeżdżała, to oni się wyciszali i policja twierdziła, że imprezy nie ma. I to byli studenci dzienni ponoć renomowanego uniwersytetu... Miarka się przebrała, jak kiedyś sąsiadka poszła w środku nocy zwrócić uwagę, a ci wyciągnęli narzędzia i zaczęli walić młotkiem w ściany, podłogi i rury!! Bydło. W każdym razie zaraz następnego dnia telefon do właściciela (który też już miał dosyć ciągłych uwag sąsiadów), właściciel przyjechał z kluczami, wlazł do mieszkania razem z 6 sąsiadami i kazał studentom zabierać manatki i w tej chwili się wynosić. Jeden pajac zaczął machać umową, że niby mają miesiąc wypowiedzenia i takie tam, to sąsiedzi wyrwali mu umowę i podarli. Drugi ośmielił się jeszcze nastraszyć, że zgłosi właściciela do skarbówki za nielegalny wynajem bez umowy, ale sąsiedzi powiedzieli, że jak trzeba to wszyscy potwierdzą, że nie kojarzą, żeby oni tam mieszkali, więc niech już sobie pajac daruje. Pomstowali jak wścielki, że ich się na bruk wyrzuca i nie maja gdzie się podziać, ale to ich problem. Syf jaki zostawili w mieszkaniu to jakaś porażka, cud, ze karaluchy się nie zdązyły zalęgnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sie zastanawiam co taki jeden student z drugim zrobia po 5latach nic nie robienia ja wiem ze sa takie kierunki jak medycyna itp gdzie trzeba siedziec i sie faktycznie uczyc ale wiekszosc kierunkow mozna pogodzic z dorywcza praca dla pracodawcy liczy sie to ze osoba pracuje, nie wazne czy nalewasz kawe czy sprzatasz liczy sie sam fakt a duzo studentow wychodzi z zalozenia ze po co pracowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rownież studentka
Mój kolega z roku też mieszkał w podobnych warunkach, gdzie z sąsiednego mieszkania dochodziły różne odgłosy takich imprez... Opowiadał mi, że kiedyś się lała woda z tego mieszkania i już cały korytarz był zalany, lało się na klatkę. Wszyscy sąsiedzi łacznie z nim pukali, trzaskali, nawet wychodzili na balkony, bo może przez balkon usłyszą wołanie. Po licznych telefonach przyjechał właściciel z kluczami. Kumpel mówił, że to co zobaczył to była masakra. 40metrowe mieszkanie, a w nim około 20 osób, wszyscy byli nieprzytomni, kilka osób nagich, generalnie wiara nie jarzyła nic. Leżeli w tej wodzie, a woda skąd? Jakiś koleś leżał w wannie, też nieprzytomny, a wody nie zakręcił jak tam wszedł. Nie wiem, ale oni to już nawet nie alkohol @a dragi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rownież studentka
Ale tak jak mówisz, dla potencjalnego pracodawcy bardziej atrakcyjny jest człowiek, który na studiach potrafił pogodzić pracę z nauką, niż ten który nic poza nauką nie robił , a tylko ma papierek... A potem tłumy absolwentów marudzą, że nikt ich do pracy nie chce przyjąć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wlasnie o tym mowie :) nie wazne co robisz, mozesz jako hostessa pracowac, w kawiarni, obojetnie ale wazne ze cos robilas poza studiami moja znajoma na 3roku pracowala w kinie, sprzedawala kawe itp ale to juz jest wazne bo mozna wpisac w CV ja nie wyobrazam sobie nic nie robic a pozniej placz bo mnie nikt do pracy nie chce. ja nie znam az takich przyapdkow upojenia alkoholewego ze ktos nie wie jak sie nazywa tylko tak jak mowilam, tak delikatnie w normie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorka jest chyba zdewociała i współczuję Ci otoczenia, które odbiera studentów jako zapijaczonych i puszczających się na prawo i lewo. Co jest złego w tym, że się bawimy? jest to ostatni moment w życiu na wyszalenie się i spróbowanie wszystkiego na co ma się ochotę, a takie stetryczałe poglądy aż dziw bierze, że to młoda, jak mniemam, osoba pisze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W takim razie ja jestem normalną studentką, straszną nudziarą :p już nie pamiętam kiedy ostatnio byłam pijana :o aż żal :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kwestią nie jest czy ktoś osobiście pije czy nie pije, tylko to jak się odbiera studentów, którzy lubią zabalować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kazdy sobie odbiera jak chce ale te sytuacje ktore ludzie opisali powyzej, ja w nie nie umiem uwierzyc ze 20osob na kilkunastu metrach, na golasa, woda sie leje ktos musi niezle bajki opowiadac ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najpierw ze sasiadka w nocy psozla zwrocic uwage - a skad o tym wiesz? ja jakos ze swoimi sasiadami nie kontaktuje sie w nocy pozniej post ze moj kolega mieszkal ludzie lubia przesadzac, maja tendencje do wyolbrzymiania wiec ja w to nie wierze pewnie jakas jedna czy dwie imprezy byly i juz raban :o ja wczesniej mieszkalam w bloku gdzie mieszkali mlodzi faceci studenci, jak byl jakis mecz pilki noznej, albo weekend to faktycznie robili sobie jakies male imprezy, ale imprezy to byly piwo plus troche glosniej grajaca muzyka nikt nie umarl od tego a ludzie zyja, maja znajomych wiec nikt im uwagi nie zwracal mieszkali na moim pietrze, jak szlam do lazienki to slyszalam ich rozmowy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety Tak sie jakos ogolnie przyjelo ze studia to wieczna impreza Grunt to sie dobrze zabawic Dlatego potem mamy tak wielu "fachowców" cale studia bimbali a po 5 latach sa niekompetentni JA skonczylam studia i nie balowalam tak jak piszesz Skupilam sie na nauce bo po to poszlam studiowac Owszem chodzilam na imprezy ale bawilam sie rozsadnie - nie zalewalam w trupa Dla niektórych to bylo dziwne No ale konsekwencje tego mamy cale zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I odpowiedz na pytanie - NIEWIELU pozostalo normalnych studentow - takim ktorym zalezy na porzadnym wyksztalceniu Rodzice laduja kase w nasza nauke a wiekszosc trwoni kase na imprezy JEst to zalosne i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak swiat swiatem zawsze była
hołota, ktora nie zna umiaru i nie ma poczucia wlasnych mozliwosci. Studia skonczyłam bardzo dawno - i tez zdarzali sie ludzie chlejacy do nieprzytomnosci i rzygajacy, gdzie sie da. Ale im lepsze studia, ciekawsze srodowisko, tym takich osób mniej. Poniewaz teraz jest duzo byle jakich studiów, coraz wiecej w nich hołoty- a hołota jest głosna i bardziej widoczna. Nawiasem mowiąc, moje córka, studentka, mówi,ze nigdzie nie widziała tylu zapijajacych sie studentów( , co W USA wsrod mlodszych rocznikow,, ( u nich alkohol mozna pic od 21 roku zycia)- jak sie dorwali - a zabronione - to juz w trupa. Starsi byli juz normalni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×