Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pyska Miska

maz i ktos jeszcze.. Zapraszam na pogaduszki!!!

Polecane posty

Gość Pyska Miska

Postanowilam wszystko wylac tu bo normalnie nie wiem co robic. Mam meza i dziecko w wieku przedszkolnym. Z mezem jestem z nacisku rodzicow i przyzwyczajenia. Jest dobrym czlowiekiem, dba o nas. Tylko do zwiazku wkradla sie nuda, ta codziennosc mnie dobijala. Niewinna kawa z kolega z bylych, dawnych lat, spowodowala ze cos w sercu drgnelo. Mysli wariuja. Tyle czasu serce zimne jak lod, az tu zupelny zawrot glowy. Nie jestem juz nastka i sadzac po moich wartosciach w zyciu nigdy bym sie nie spodziewala, ze przeleje uczucia na kogos niz maz. Ten ktos ma rowniez zone, dziecko. U niego zwiazek jak sam mowi, dawno nie istnieje. Jest w stanie odejsc i byc ze mna. TO juz trwa, a ja zupelnie nie wiem co robic. Bycie z mezem daje gwarancje na lepsze dziecinstwo i doroslosc naszego dziecka. Rozwod spowoduje klotnie o wszystko, podzialy, opieka nad dzieckiem itd. Nie wiem co wybrac, czy isc za glosem serca i byc z osoba ktora mnie fascynuje, pociaga, z ktora rozumiem sie bez slow czy przykladnie zostac z mezem i udawac, ze wszystko jest dobrze i stanowimy dobra i zgrana rodzinke. Czy sa tu osoby, o podobnych rozterkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gloww
Przejrzysz na oczy jak zacznie się szara rzeczywistość, motyle w brzuchu przestaną fruwać i spadną różowe okularu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pyska Miska
Wolalabym, zeby te rozowe okulary juz dawno spadly, to trwa juz dobre kilka miesiecy. Mysli sie kolocza i nie umiem zadnej decyzji podjac wszystko wisi w prozni i chyba powinnam tak zostawic. A ja chcialabym zapomniec o tym kims i na nowo rozkochac sie w mezu. Eh zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gloww
A dzieci, Twoje, jego. Teraz to takie wydaje się proste, kiedy nie mieszkacie razem, można się poczuć jak nastolatka. Możesz rozwalić życie sobie i innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
nie jestem taka osoba, ktora buja w oblokach.Dla wlasnych wybujalych mrzonek chcesz uniszczyc zycie tylu osobom.Sobie tez byc moze , bo te fruwajace motyle uleca po 2 latach, albo szybciej z tylka.Zostanie zwyczajne zycie dla Was obojga, z dodatkowym bagazem zostawionych partnerow i z dziecmi z rozbitych malzenstw.Jak Ci sie nudzi, wez sie do roboty, wez etat dodatkowy a nie amory Ci sie zachciewaja durna babo. Gdyby maz byl zlym czlowiekiem -no jeszcze bym zrozumiala twoje rozterki. Tak to Ci sie w tym durnym dooopsku, poprzewalao z dobrobytu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pyska Miska
Boje sie wlasnie, ze z kims nowym bedzie po pewnym czasie zwyczajnie. Te wyznania milosci, telefony, on chyba powiedzial swojej zonie, ze ma kogos kogo kocha, nie mieszkaja razem. A ja nie chce tak pochopnie podejmowac decyzje. Musze to rozwazyc na wszystkie mozliwe sposoby. Nie chce ranic ani swojej rodziny ani innej. Odkad mam dziecko to ono stanowi podstawe mojego dobra, nie chce zeby tez inne dzieci byly krzywdzone. Ale... nie chce tez byc matka umeczonych i dbac tylko o dobro innych, bo gdzies jeszcze jestem Ja, ktora chce kochac i byc kochana. Jakie to ciezkie, lepiej bedzie jak zapomne, wymarze z pamieci, z obrazu, z dotyku i ciepla tego kogos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wujek dobra rada...
Pobzykaj się z nim, ale rodziny nie rozwalaj, bo będziesz żałować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pyska Miska
Wujek dobra rada - rozbawiles mnie:) gdybym bzykala sie na prawo i lewo nie umialabym zostac w zwiazku z moim mezem. Wurzuty sumienia zjadlyby mnie momentalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
a to czemuz jestes udreczona? Bo chemi Ci zabraklo ? A co Ty w laboratorium doswiadczalnym jestes , ze musisz byc w oparach chemicznych? Hmmm. Jakies pitu pitu pokryjomu z drugim pogibancem zyciowym- to zycie normalne i wartosciowe ? Zycie normalne :to szacunek, lojalnosc wobec partnera, szczerosc, odpowiedzialnosc za wczesniejsze decyzje. Jestes zaklamana istota, bo kombinujesz na boku, cukrujesz sobie kontakty marzycielskie wiecej niz sa, korzystasz ze wspolnych dobr z mezem , a jestes .... okropnosc. Radze Ci przemysl moje slowa, bo zostaniesz z reka w nocniku i po chemi z miziaczem, zostana tylko bolesne wspomnienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wujek dobra rada...
A byłaś kiedyś z nim przez tydzień, skoro wiesz, że to miłość twojego życia? Rozumiem, że facet może cię pociągać i robi cię się wilgotno jak z nim gadasz, dlatego mówię - fajny sex to niezły pomysł, ale skąd wiesz czy jak zamieszkacie razem to nie zaczniecie się kłócić o byle gówno. Swego męża znasz, przyzwyczaiłaś się do jego wad. Co zrobisz jak ten drugi będzie cię denerwował albo okaże się nudny w życiu codziennym? Wrócisz do męża?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pyska Miska
Wiecie co z mezem jestem juz 10 lat. Prawda, ze znam jego wady i zalety. Do wszystkiego co mamy doszlismy wlasna praca, czasami po godzinach, aby bylo nam i zylo sie lepiej. Zakochalismy sie w sobie od pierwszego spotkania, od pierwszej rozmowy. Potem naciski rodzicow, ze skoro tak sie kochamy to czemu nie zorganizowac slubu. Prawda tez, ze to maz naciskal a nie ja. ja bylam jeszcze za mloda na slub, chcialam imprezowac z mezem, ale on raczej z tych domownikow. Kochalam wiec slub zorganizowalismy. Potem duzo klotni po slubie, mysli o rozwodzie i nagle szczera rozmowa i koniec klotni, wyrzutow. Ciaza, dziecko. Codziennosc i nuda w zwiazku. Wracam z pracy i oprocz obiadow i sprzatania, bawienia z dzieckiem, nie robimy nic konkretnego. Maz mnie fizycznie nie pociaga. Wiem, ze to jest zwiazane z moim wychowaniem rodzinnym. Nie umiem przelamac sie do seksu, zawsze robilam to nie z przyjemnosci a z koniecznosci. Przezycie orgazmu wydawalo mi sie czyms zlym i nienaturalnym. Niestety surowy ojciec strasznie mi w okresie dorastania zrobil negatywny obraz calego seksu itd. Ten ktos (znamy sie od 6 lat i caly czas mielismy jako taki kontakt ze soba, ale na stopie kolezenskim, przyjacielskim). Jedna kawa, potem dlugie rozmowy, przytulanie, i naprawde czuje, ze w koncu cos ruszylo, ze ktos mnie pociaga, ze nie mialabym oporow przed seksem, ze moglaby to byc przyjemnosc. W mezu zakochalam sie dosc szybko, w tym kims trwalo to kilka miesiecy. Bronilam sie dosc dlugo przed tym uczuciem, ale bylo silniejsze ode mnie. Ja chociaz wyobrazem sobie zycie z ta druga osoba, to nie wyobrazam byc z nim do konca zycia. Mam caly czas obraz siebie, ze zyje w dotychczasowym zwiazku bo przeciez przyrzekalam wirnosc, milosc i uczciwosc malzenska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa tu i tam
Ja jestem z moim facetem 5 lat. Z poczatku była to fascynacja starszym facetem, odpowiadał mi jego tryb zycia - domownik, który nie przepada za imprezami - czyli ktoś kto idelnie do mnie pasuje. MIjały lata a ja coraz mniej do niego czułam. Seks przestał sprawiać mi taką przyjemnośc. Było mi z nim dobrze, wygodnie. I pojawił się inny facet. Tylu emocji nie doświadczyłam przez te 5 lat przykładnego, normalnego związku. Chciałam rozstać się ze swoim facetem ale zostałam. I znów jest jak dawnej. Czuje sie bezpieczna, jest mi dobrze. Nie wiem czy warto ryzykowac dla tego innego. Z tym drugim moze byc pięknie przez miesiąc, rok, dwa a później wszystko może się rozwalić jak domek z kart. Wytrzymałas 10 lat z meżem wiec cos to musi znaczyć. Ale chyba najważniejsze w tym wszystkim jest Twoje podejście. Powiedz męzowi co czujesz, co Ci przeszkadza, ze sie wypaliłaś - niech zacznie o Ciebie walczyć. Może dzieki temu Wasz związek odżyje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pyska Miska
nowa tu i tam, masz racje, meza znam i jest moim towarzyszem zycia. Wiem, ze swiadomie nie zrobilby mi krzywdy, ciagle wyznaje, ze mnie kcoha itd dosc czeto tez pyta sie czy ja go kocham. Moze rzeczywiscie ten ktos przyslonil mi caly swiat i wydaje mi sie, ze maz nagle jest nie taki jak powinien byc, moze to chwilowy obraz tego czego sama oczekiwalabym. Musze przestac myslec i tesknic za tym kims, musze o nim zapomniec, musze zerwac wszystkie konakty. W koncu kiedys przejdzie. Zaraz zadzwonie do niego i powiem, ze z "nami" koniec, ze nie bede ryzykowac i niszczyc swojego i czyjegos zwiazku, nie chce swiadomie narazac innych na krzywdy. A ja ... ja sobie powinnam poradzic, jestem przeciez silna kobietka, ktora potrafi skasic uczucie, pozadanie do tego kogos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×