Gość promka Napisano Październik 9, 2011 Witajcie. Stwierdziłam, że tu napiszę, mam problem. Mozliwe że się trochę rozpiszę, ale jeśli ktoś ma czas - to przeczyta. Razem z facetem wróciliśmy do siebie - po rozstaniu. Nie będę tu opisywać tego zdarzenia bo byłoby to zbyt długie. On zerwał ze mną, czy miał powód ? Raczej nie. Skomplikowana historia. Bardzo to przeżyłam. Bo bardzo Go kochałam. On ma 26 l. ja 22. Nigdy bym nie uwierzyła że on będzie chciał wrócić. Ja praktycznie ''więdłam'' bez Niego.. Jednak stało się. Byłam najszczęśliwszą dziewczyną na Ziemi. Wcześniej mieszkaliśmy u Niego. Z jego matką i ojcem którego prawie w domu nie ma nigdy i młodszy brat. Z matką miałam b.dobry kontakt bardzo mnie lubiła. Zawsze rozmawiałyśmy itp. Jednak w dzień rozstania powiedziała mi trochę niemiłych słów, wtrąciła się do naszej kłótni gdy usłyszała że nie chciałam wyjść gdy ON mi kazał. Chciałam po prostu porozmawiać etc. Mniejsza z tym. Pomijając ten fakt było dobrze wtedy. Bardzo pomagałam tej rodzinie, bo nie ''przelewa im się''..ON zawsze mówił że mam uważać na matkę etc. bo jest fałszywa. Sam jej nie ufał. ALE PRZEJDĘ CHYBA JUŻ DO SEDNA. Po tym wszystkim ona, ''nie życzy mnie sobie u siebie w domu'' :/ ZA CO ? Nie zrobiłam tej kobiecie krzywdy. Mieszkam z ojcem ''alkoholikiem'' z którym od niedawna poprawił mi się kontakt, unikamy się ale nie ma awantur. Mama wynajmuje mieszkanie gdzie indziej.. JA I ON zaczęliśmy spotykać się u mnie (właśnie teraz śpi).. tylko.. źle mi z tym.. Dusi mnie to w środku. Tam było mi dobrze, czułam się bezpieczna, a tu w domu nigdy nie miałam bezpieczeństwa... Chciałabym by było jak kiedyś, żebym chociaż mogła przychodzić do niego, raz u mnie raz tam. A mieszkami blisko siebie. Mam go, a czuję jakby go nie było. W ogóle nie jest dobrze - czuję wielkie uzależnienie od Jego osoby - tak mi się wydaje, aczkolwiek powodu 100%nie znam.. Gdy jest w pracy - to tęsknie. Gdy wiem, że nie przyjdzie na noc ogarnia mnie strach, płaczę, bo boję się ze mnie zostawi. Gdy rozmawiam z nim o tym to powtarza '' wrzuć na luz, nic nie poradzę, nie płacz tyle bo nie chcę Ci takiej''.. JEST MI PRZYKRO ! Cholernie przykro :( Co mam zrobić. Przecież powinnam się cieszyć że jest bo przecież mogłam go stracić na zawsze.. Na początku myślałam że powodem jest to o czym nie napomknęłam, inna dziewczyna urodziła mu dziecko, on go nie chciał, jej nie chciał. Myślała że dziecko sprawi że będą razem - ale przecież tak się nie robi. Rodzicom ciężko było się z tym pogodzić że on nie jest z nią. Ale to raczej nie powód... pomóżcie mi. Ja duszę się sama w swoim ciele... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach