Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jajajajajjajajajajaja

Wyprowadziłam się z domu.. i mam zero wsparcia od rodziny. Czy coś to usprawiedl

Polecane posty

Gość jajajajajjajajajajaja

usprawiedliwia? Wyprowadziłam się ponad tydzień temu - w trochę nerwowej atmosferze. Źle się ostatnio działo, moja matka nie akceptuje rodziny mojego faceta, chociaż sama nie potrafi się zachować w ogóle - ciągle tylko kłótnie i pretensje. Ale nieważne. Ostatnio ją zaprosiłam - przyszli po tygodniu z ojcem. Myślałam, że posiedzą normalnie, postarają się z uśmiechem spędzić ten czas i zrobią to DLA MNIE, by okazać mi choć trochę wsparcia i bycia ze mną podczas tak ważnej decyzji dla mnie jaką jest wyprowadzka. A matka od wejścia zaczęła swoje uszczypliwe uwagi, a że mój narzeczony akurat był jeszcze u mnie (miał wyjść po kilku minutach) to jak go zobaczyła to do niego zaczęła teksty: ile zarabiasz? dziecinada się skończyła już. I takie tam różne, a że mój facet po 4 latach ma dosyć chamstwa od moich rodziców to jej odpowiedział, że jak jest taka bogata to niech go zatrudni w swojej firmie (moja matka) i ile by dała (tak z przekąsem powiedział) a ona mu wyjechała, że ona za siedzenie i nic nie robienie nie płaci. I takie teksty leciały z jej strony cały czas to się wkurzyłam i powiedziałam kilka razy, żeby zakończyć to spotkanie. Pogadała sobie jeszcze i poszli w końcu. Kiedyś to bym pewnie siedziała tydzień załamana, ale teraz już mi wszystko jedno. Tylko tak w środku gdzieś sprawia mi to smutek. Czy to normalne zachowanie matki w stosunku do córki? Czy można to czymś usprawiedliwić? Mi się wydaje, że jej nie zależy na mnie, bo gdyby tak było, to by postarała się, aby jakoś te relacje były między nami a teraz po ostatnim spotkaniu to ja się do nich na pewno nie wybiorę do jej urodzin, które są za ponad miesiąc a oni pewnie też do mnie nie. Mój ojciec przyjechał wczoraj po moją siostrę do mnie i powiedziałam, że jak chce to może usiąść a on z ironią: że dla niego to za wysokie progi. I nie kumam, czy oni naprawdę nie widzą w sobie żadnej winy i uważają się za świętych??????? Wczoraj przychodzą i matka robi afere jakby była u siebie, ale przykro mi, bo już u siebie nie jest i jazd mi nie będzie urządzać ani mojemu facetowi!!! Te czasy już się skończyły dla niej :( I robią aferę, zachowują się koszmarnie wg mnie, same chamstwo z ich strony. A dzień po tym co widzę? Że oni w ogóle nie mają w sobie poczucia winy jakiegoś tylko jeszcze są tacy bezczelni, że uważają, że ja im coś zrobiłam podczas ostatniego spotkania! I pewnie nagadają rodzinie swoją wersję wydarzeń i skutecznie zniechęcą do mnei wszystkich a przecież to oni ciągle wojują i mają mnie gdzieś:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lulka30
Dziewczyna Ty masz chyba 10 lat, to co piszesz to jakiś bełkot bez ładu i składu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajajajjajajajajaja
No możliwe. Bo dużo jest do napisania jeszcze, a starałam się to skrócić i wyszło tak jak wyszło. Może spróbuję krócej: -Ostatnio w domu są kłótnie - od czasu, gdy powiedzieliśmy z narzeczonym o tym, że chcemy wziąć ślub w przyszłym roku. -Moja matka od zawsze ma chamskie teksty do narzeczonego - Ostatnio się wyprowadziłam, bo stwierdziłam, że nie chce, by ktokolwiek narzucał mi to, jak ma wyglądać moje życie, a że czeka mnie teraz dużo ważnych decyzji do podjęcia to stwierdziłam, że lepiej, jak zamieszkam sama. - Zaprosiłam po tygodniu od wyprowadzki moich rodziców. I od wejścia same awantury i docinki, głównie ze strony mojej matki. Po prostu jest mi trochę przykro i zastanawiam się, czy jest coś, co może usprawiedliwić to, że moja matka nie chce "być przy mnie" po wyprowadzce, tzn wspierać, odwiedzać. Mi się wydaje, że gdybym ja miała swoje dzieci, które się wyprowadzają, to ciężko byłoby mi pogodzić się z wyprowadzką, to starałabym się je odwiedzać, pomóc w urządzeniu mieszkania itd., dzwonić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wez sie w garsc co? ja mam 22lata, od 19roku mieszkam sama, mimo ze mialam rodzicow w tym samym miescie, to postanowilam sie wyniesc na swoje od roku mieszkam w polsce sama, rodzice zagranica, siostra zagranica, najblizsza rodzina 5godzin drogi ode mnie i jakos zyje masz przy sobie faceta, ja jestem sama czemu ryczysz? nikt nie bedzie nad toba skakal, biegal, latal jak twoja mama sie tak zachowuje to olej to moi rodzice do mnie w ogole nie dzwonili, jak ja nie dzwonilam to w ogole nie rozmawialismy w maju zrobilam mega awanture i jest spokoj, czyli po mojemu :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lulka30
A czemu Twoi Rodzice nie lubią narzeczonego? musi być jakiś powód. Może zacznij od tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajajajjajajajajaja
Ale nie ryczę :) Cieszę się z wyprowadzki i uważam, że to była dobra decyzja (mam nadzieję, że finansowo wszystko będzie ok, bo matka ciągle daje do zrozumienia, że sobie przecież nie poradzę a na pewno nie z facetem i że to ja będę nas utrzymywać). ;) Tylko jestem taką osobą, że staram się ich zrozumieć. Próbuję zrozumieć matkę. I tak sobie siebie wyobrażam w jej sytuacji i wydaje mi się, że gdyby jej zależało na mnie to by po wyprowadzce chociaż z miłości do mnie starała robić dobry uśmiech, nawet jeśli jej się coś nie podoba. Ale może kiedyś się zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale nie probuj autorko nic rozumiec, zrozumiec skoro twoja mama tak sie zachowuje to ogranicz kontakt w ogole rozmawialas z nia na ten temat? moze ona uwaza ze to normalne? ja swoim wszystko powiedzialam co mi lezy na sercu nawet powiedzialam ze jesli tacy sa to mozemy isc do sazu zeby sie mnie zrzekli, bo wtedy bede miec latwiej w zyciu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajajajjajajajajaja
Mam 21 lat. Od 17 roku życia jestem z moim facetem. Jak go poznałam, matka była cała wkurzona, bo się z nim często spotykałam, zakochałam się. On był dla mnie całym światem a ona pewnie była zazdrosna i czuła, że coś traci - rozumiem to. Ale wyzywała mnie jednocześnie od K i DZ. Ona chyba nie potrafi sobie radzić ze sobą i ze swoimi emocjami. Raz mnie pobiła, bo przyszłam do domu wieczorem ze spotkania z facetem. I miałam siniaki :( I uważam, że ona go nienawidzi nie dlatego, że coś jej nie odpowiada w nim tylko dlatego, że po prostu jest i się pojawił wtedy. Poza tym moja matka nikogo nie akceptuje kto się ośmieli wypowiedzieć przy niej inne zdanie niż takie jakie ma ona. Pewnie teraz powiecie, że moja matka jest taka zła itd. Ale wiecie.. Ona kiedyś była super mamą. Mam dużo wspomnień z dzieciństwa i strasznie mi przykro, że to już nie wróci i że to już tylko wspomnienia będą a teraz będzie do końca życia okropna dla mnie. Ale teraz jest okropna. Bo ona jak jest jakaś kłótnia to robi z siebie niewiniątko. Opowiada o tym wszystkim - nawet sąsiadom i ciociom!!!!!!!!!! Nie mieści mi się to w głowie :( Tylko szkoda, że ona nie opowiada tego, jak było naprawdę. A wszyscy jej wierzą, bo ona dobrą jest aktorką :( Ja rozumiem, że może jej nie odpowiada mój facet - trudno. Może jej nie odpowiadać to, jacy są jego rodzice i co to oni nie powiedzieli do nich. Trudno. Ale chyba jestem ich córką to powinno im zależeć na jakiś kontaktach ze mną a nie, że ja ich zapraszam JUŻ DO SIEBIE TERAZ, a oni z awanturami. Myślałam, że przyjdą, wypiją kawę i pogadają i chociaż ten jeden raz będzie bez chamstwa. Ale niestety nie wyszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezsenna tudzież znużona
No dobrze, ale mieszkasz naprawdę U SIEBIE? Czy w mieszkaniu swojego faceta i uważasz to za SWOJE? Zakładając, że się rozstaniecie, 1. czy masz wtedy gdzie zamieszkać, tzn. naprawdę na swoim? 2. czy masz stałe dochody, dzięki którym utrzymasz się sama, jeśli rozstaniesz się z facetem? Założę się, że na 1. i 2. masz odp. NIE. A jeśli powiesz "my się nie rozstaniemy nigdy, tak bardzo się kochamy", to będę już rozumiała, o co chodzi Twoim rodzicom. Nie możesz przewidzieć, kiedy i z kim się ROZSTANIESZ. Ludzie po 30 latach małżeństwa potrafią odejść bez skrupułów do kogoś innego, a Ciebie po 4 latach i jeszcze bez ślubu w każdej chwili facet może zostawić. Rodzice są na zawsze, facetów się wybiera, i niestety zmienia. Takie jest prawdziwe, brutalne życie, które idealistów zawsze przywodzi do opamiętania bezwzględnymi ciosami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajajajjajajajajaja
Czasem podczas tych awantur to pytałam, czy musi taka być. Np jak powiedziałam o wyprowadzce to powiedzieli, że będą mi przez jakiś czas pomagać do czerwca (ukończenia licencjata). Jak powiedziałam im innego dnia, że znalazłam mieszkanie to matka już tą minę zrobiła pełną nienawiści i zaczęła wykład, że ja będę utrzymywać faceta czy coś takiego i takie różne (chociaż na razie sama mieszkam). I zapytałam, czy musi taka być i że przecież już była rozmowa na ten temat i mówili, że zaakceptują moją decyzję. Ale wiedziałam nawet, że tak będzie jak było;) I dlatego czekałam na moment wyprowadzki na taki moment, kiedy mam pieniądze oszczędzone na koncie i jako tako stałe zarobki, bo wiedziałam, że na żadną pomoc od rodziców nie mam co liczyć, bo nawet jak powiedzą, że pomogą to i tak moja mamusia tak zrobi to umiejętnie - kłótnie, żeby nic nie pomóc. Ja nie mówię, że czegoś od nich oczekuję, ale jak mówią, ze chcą pomóc a później, że ani złotówki nie dadzą (podczas jakieś awantury mojej matki) to śmieszne to ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajajajjajajajajaja
Wiesz - nie, nie jestem taka nieodpowiedzialna. Przyznaję, nie stać mnie na mieszkanie własne. Nie mogę nawet wziąć kredytu. Ale wynajem mieszkanie i mieszkam w nim sama, mam oszczędności i zarabiam. Więc niepotrzebnie mnie tak oceniłaś ;) I nie, nie liczę na faceta, bo liczę się z tym, że się rozstaniemy. Mimo tego, że mamy ślub w lipcu zaplanowany już na 100%. Ale liczę się z tym, że się nie dogadamy czy coś. Bo pierwszy rok znajomości już dawno minął, kiedy to się ma tylko różowe okulary. A nawet jak się z nim rozstanę to jak znajdę po licencjacie pracę na umowę, dodatkowo będę dorabiać sobie (mam dodatkowy zawód, dzięki któremu mam możliwość dodatkowych pieniędzy) to wezmę kredyt na mieszkanie, by nie mieszkać całe życie w wynajętym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lulka30
Za przeproszeniem jesteś taką gówniarą jeszcze,ze powinnaś siedzieć u rodziców i się uczyć i bawić i poznawać świat a nie pakować w poważne związki i wyprowadzać się do chłopa. Zycie jest taaaaaaaaakier długie i jeszcze Ci bokiem wyjdzie ten Twój Adonis a kontaktów z rodzicami już nie odbudujesz bo za dużo żalu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfghj
jestes durna, skonczylas podstawowa szkole?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość k;rlsejrgkje
a może twój facet jest jakiś ie teges i po prostu tego nie widzisz? jak sie czepia twoja mam faceta to czego się czepia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajajajjajajajajaja
Widzicie :) Oceniłyście mnie a w ogóle nie macie pojęcia. Od razu, że mieszkam u faceta i takie tam.. ;) Nie mieszkam u faceta. Jestem całkowicie niezależna od nikogo ;) I uważam się za osobę odpowiedzialną. Bo już dawno powinnam się wyprowadzić z domu po tym, jak matka mnie pobiła, wyzywała od kurew i dziwek, ale nie wyprowadziłam, bo chciałam skończyć szkołę i pójść na studia, zarobić, mieć oszczędności i w miarę stałą pracę! A Wy widać chyba wszystko miałyście podane na tacy skoro tak łatwo oceniacie ludzi i na dodatek niesprawiedliwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zakładaj, ze rozstaniesz sie z facetem. Nie patrz tak pesymistycznie na zycie. Zrobiłas już cos madrego - wyprowadziłas sie od toksycznych rodziców. Teraz zadbaj o siebie i o relacje w związku. Jak rodzice nie potrafia się zachowac i wciaż krytykuja Twoje decyzje a najgorsze, ze bez oporów gnębią Twojego faceta - daj im do zrozumienia, ze chcesz od nich odpoczac. Postaw sie raz czy dwa kiedy beda robic Ci wymowki z durnych powodow i zacznij zyc samodzielnie. Wiem, ze trudno bo wnioskuje, ze w pewnym sensie jestes uzalezniona emocjonalnie od rodzicow. Powolutku i malymi kroczkami buduj swoja niezależnosc. Innego wyjscia nie widze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezsenna tudzież znużona
Oceniłam Cię tak, bo tak postępuje większość nieodpowiedzialnych osób. Cieszę się, że jesteś trochę bardziej odpowiedzialna, ale zastanów się... nigdy nie wiesz, co Cię czeka w życiu. Lepiej nie palić za sobą mostów, a już zwłaszcza w kwestii rodziny. Przychodzi np. ciężka choroba (czego absolutnie nikomu nie życzę) i natychmiastowo weryfikuje się lista tzw. przyjaciół. Jeśli jesteś jednak dość silna, by w razie czego znieść samodzielnie każdy cios losu, to podziwiam i kibicuję. Ale warto się w pewnych momentach zatrzymać i tak naprawdę głęboko zastanowić: Dokąd mnie zaprowadzi ta drogą, którą wybieram - za 5 lat? a za 10? Jakie naprawdę mam możliwości i rezerwy na wypadek poważnych katastrof losowych? itp. itd. Tylko daję to pod rozwagę. Dla Ciebie dodałabym jeszcze pytanie: Co TAK NAPRAWDĘ nie podoba się moim rodzicom we mnie i moim związku? Może to wiele nam powiedzieć o nas samych. Pozdrawiam i życzę szczęścia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kirje elejson
właśnie czego oni się czepiają u niego? może leń? może cie nie szanuje? może właśnie wy okazujecie im za mało szacunku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezsenna tudzież znużona
A, i niestety tak jak Lulka30 uważam, że w wieku 21 lat jest o wiele za wcześnie na poważne związki, śluby, i związane z tym dzieci. Za wcześnie. Jeszcze prawie nic nie wiesz o życiu. Wydaje Ci się, że wiesz, a naprawdę jeszcze nic nie przeżyłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajajajjajajajajaja
Jak ktoś tu zauważył, jestem od rodziców emocjonalnie uzależniona. Bo kocham ich mimo wszystko i każdy ich ruch chamski boli mnie bardzo. Ale właśnie przez to muszę się usamodzielnić. Bo chyba nie powinnam się kierować w życiu tym, co oni powiedzą lub minami i docinkami mojej matki, której się wszystko nie podoba. A dobre kontakty z nimi bym chciała mieć. Zrobiłam jakiś krok. Zaprosiłam ich do siebie mimo tego, że matka jak wynosiłam rzeczy z domu to naskoczyła na mojego faceta, że to przez niego wszystko, że przez niego się wyprowadzam i takie tam. W jakiś szał wpadła. Ale zaprosiłam ich, bo pomyślałam, że pewnie matce jest smutno i chciałam wyciagnąć rękę. Ale ona od wejscia zaczęła.. Nawet kawy nie chcieli, bo tak im się spieszyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajajajjajajajajaja
Możliwe, że za wcześnie, ale kocham go i nie będę rezygnować z tego tylko dlatego, że za wcześnie. I tak moje życie jest inne niż moich rówieśników. Oni tylko imprezki, chłopacy itd a ja od 17 roku życia praca, bo mama nie dała mi wtedy na kurtkę zimową swego czasu, bo pałała nienawiścią do mnie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lulka30
WY DZIECI jesteście i jeszcze całe życie przed Wami i wiele się jeszcze wydarzy także Autorko spróbuj się dogadać z Rodzicami bo jeszcze nie raz będziesz ich potrzebować. A może Mamę wkurza,ze Cie wychowali, pokładali w tobie nadzieje jakieś a Ty dla byle chłopaka gotowa jesteś ich opuścić. A może tak jak tu ktoś napisał, widza w nim coś negatywnego czego Ty zakochana nie widzisz??? Ja też mam takich Rodziców co by chcieli moim życiem sterować, mój Mąż też ma takich ale staramy się żyć tak żeby nie wszczynać wojny bo tak kochamy naszych Rodziców, ze nie chcielibyśmy żyć bez nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hm............................
Autorko nie przejmuj się opiniami co niektórych Kaferetianek:) Niektórzy uważają, że rodzice moga co chcą robić dziecku - bo to RODZIC! Wyzywać, upokorzać, wiecznie krytykować...itp. Nie przejmuj się matką, wiem, że to nie jest łatwe, ale nie masz wyjścia. Wiem, jak jest trudno jak nie można liczyć na własną matką - ja mam jeszcze gorszą sytuację od ciebie, i praktycznie w ogóle nie utrzymuję z nią kontaktu. Nie tęsknię, nawet jej nie kocham. Takie życie... zapracowała sobie na tym moim dzieciństwem. Żyj własnym życiem i traktuj ją z szacunkiem, ale nie pozwól się równać z ziemią! Twoje mieszkanie, twoje zasady! I jesli nie chcesz się tak przejmować - moja rada: nie oczekuj od niej wiele. Przynajmniej się nie rozczarujesz:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajajajjajajajajaja
Mój facet jest starszy, ma 26 lat. Nie czuję się dzieckiem, bo nie żyję jak dziecko ;) Chociaż z pewnością dużo przeżyję. Może nawet przez tak szybki ślub i zwiazek rozwiodę się, bo okaże się, że nie byłam gotowa. Ale mam teraz takie podejście, że co ma być to będzie i trudno. Nie będę zakładać, że ten związek to zła decyzja, bo już za późno. Jestem z nim jakiś czas, jesteśmy do siebie przywiązani i się kochamy. To chyba nie rozstanę się z nim ot tak, bo nie powinnam się wiązać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lulka30
Tak, tak Autorko, nie przejmuj się naszymi opiniami, nie przejmuj się Rodzicami, niczym się w ogóle nie przejmuj tylko sie na faceta zdaj - daleko na tym zajedziesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfghj
BAJKOPISARKA KAFETERI NOWY TEMAT ZALOZYLA :D:D:D PROWO---PROWO----PROWO-----PROWO------ KOBITO IDZ NAPRAWDE DO SZKOLY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajajajjajajajajaja
Dla byle chłopaka? Wiesz, może dla Ciebie to tylko byle chłopak. Wątpię, byś tak mówiła o swoim facecie z którym chciałaś wziąć ślub. Mój byle chłopak jest mi obecnie o wiele bliższy niż rodzice, bo to on mnie wspiera odkąd się poznaliśmy a moja matka mnie odrzuciła. Jestem z nim już długo. I nie traktuję go jak byle chłopaka, bo nie zmieniam chłopaków co miesiąc. Jakie nadzieje we mnie pokładali? O wykształceniu tak? I takie tam? Uczę się cały czas i bez ich błogosławieństwa szkołę skończę, chociaż oni uważają, że nie skończę, tylko nie wiem czemu, bo moje życie po wyprowadzce nic się nie zmieniło, tylko miejsce zamieszkania ;) A nawet jak nie skończę, bo różnie może być, to skończę ją za 3 lata i co? Będą mi to wypominać do końca życia ;) Albo jak się rozstanę z facetem (odpukać) to mamusia będzie miała bekę do końca życia. Ale czy to normalne? Dla mnie nie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajajajjajajajajaja
Piszę, bo chcę poznać opinie. No i rozumiem - nie zrywać kontaktów z rodzicami. Ja to wiem. Pewnie ich zaproszę za jakiś czas jak emocje uspokoją się. Ale nie wiem, czy to się uda, bo nie widzę chęci pogodzenia się z drugą stroną. Pożyjemy zobaczymy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajajajjajajajajaja
dfghj - dlaczego mnie obrażasz? Jak coś piszesz to napisz, dlaczego wg Ciebie bajkopisarka a nie rzucasz hasłami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×