mam ochote pogadac

siedze sama w domu, moj chlopak wyjechal, koty spia.. a ja patrze w monitor i smutnawo mi :( obronilam dzisiaj licencjat, jutro ide podpisac umowe - zaczynam prace, fajna i ambitna.. a jednak czegos mi brakuje i gdzies tam w srodku boje sie czegos.. i uswiadomilam sobie wlasnie ze nawet nie mam z kim pogadac

cyce do gory, bedzie dobrze :D

tez macie takie momenty? ze uswiadamiacie sobie ze Wasi znajomi odzywaja sie tylko wtedy kiedy sami maja problem/chca o czyms opowiedziec/nudza sie/czegos potrzebuja? a kiedy Wy chcecie pogadac to nagle nikt nie ma czasu?