Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość arabia sałdyjska

Samotnośc w związku. Samotnośc na codzień.

Polecane posty

Gość arabia sałdyjska

Przeczytałam wiele tematów, wiele postów. Każde z nich dotyczyły samotności. Była to jednak samotnośc najczęściej kobiet po 30, z kilkunastoletnim stażem małżeńskim. Ale co jeśli osoby młode, mam tu na myśli 20-20kilku latki borykają się każdego dnia z samotnością? A co gorzej z samotnością będąc w związku ? Jak sobie pomóc? Jak coś zmienic? Opowiem Wam cos o sobie. Jestem młodą kobietą mam zaledwie 22 lata. Od dwóch miesięcy jestem kobietą zamężną, dzielącą nie tylko łóżko ale także życie z człowiekiem, który - jak myślałam - jest mi przeznaczony. Mąż oświadczył mi się bardzo szybko, po czterech miesiącach znajomości. To co nas łączyło, wydawało mi się byc czymś wyjątkowym, unikatowym, niepowtarzalnym. Kochałam go każdego dnia mocniej i tak jak tylko potrafiłam. Po kolejnych czterech miesiącach zaczeliśmy planowac ślub, poznawaliśmy swoje rodziny. Brnęłam w tą (jak wydawało mi się niesamowitą) historię jeszcze nie świadoma tego jakie rozczarowanie za chwile mnie spotka, że czyha tuż za rogiem. Ignorowałam dobre rady i drobne wskazówki. Nie pamiętam już kiedy mąż (starszy ode mnie 7 lat) uderzył mnie po raz pierwszy, kiedy po raz pierwszy zaczął mi ubliżac, kiedy zaczeło się dziac tak tragicznie. Pewnie wyda się to komuś kolejną żałosną historią, na pewno znajdzie się wiele dobrych rad, wiele wskazówek, wiele zapytań. Pewnie wiele z nich będzie brzmiec 'dlaczego nie odeszlas', 'dlaczego w to brnelas'?' A wiec odpowiem. Chciałam odejsc. MOże nie za pierwszym razem, kiedy tak goraco obiecywał poprawe, kiedy sie tłumaczył, ale za kolejnym. Chciałam, wiedziałam że sama kręce na siebie bicz. Ale wówczas dowiedziałam się, ze jestem w ciąży. Wówczas opłacone było już całe wesele. Ja nie chciałam sprawiac ( Boże jaka ja glupia bylam!!!!!) zawodu jego i swoim rodzicom! Haaa jakie to smieszne i zalosne, wiedzac ze nikt mnie nie wspomni nawet w tak trudnej chwili.... A wiec stalo sie. Stanelam na slubnym kobiercu. Nie będę opisywac calej tej szopki, ktora powinna byc najpiekniejszym dniem w zyciu kazdego czlowieka. Powiem tylko, ze rodzice i bliscy dołożyli wszelkich staran aby tak sie stało. Po slubie przeprowadzilismy sie do rodzinnej miejscowosci męża gdzie nie wiedziałam jeszcze że prawdziwa gehenna dopiero przede mną. Codzienne wychodzenie z kumplami, codzienne picie, nasiąkniecie coraz większą ilością chamstwa ludzi patologicznych i przenoszenie tej patologii do domu. Krzyki i wyzwiska, nie wspomne o rękoczynach. Najsmieszniejsze jest jednak to ze mieszkamy z teściami (niczego nieswiadomymi) lecz oni spedzaja całe nie poza domem - w pracy. Mieszkanie z teściami miało byc tylko takim przystankiem przed przeprowadzką. Moje życie jest przepełnione żalem i samotnością każdego dnia. Każdy dzień wypełnia pustkę której nie jestem w stanie wypełnic absolutnie niczym. Wszystko co robie - robie SAMA. Sama sprzatam, sama robie zakupy, sama chodze do lekarza, sama chodze na spacery. Nie ma przy mnie nikogo. Mieszkam w malej miejscowosci gdzie nikogo nie znam, nie mam z kim porozmawiac. Mąż - jezeli akurat nie wychodzi - cale dnie spedza grajac w playstation lub na komputerze. Prosby, rozmowy spełzają na niczym - a raczej - na kolejnej porcji wyzwisk i upokorzen. Tak spedzam kazdy dzien. Mielismy teraz wziac kredyt i kupic mieszkanie ( W JEGO MIEJSCOWOSCI) lecz nie wiem czy jest ku temu jakikolwiek sens. Ehh nie wiem czy ktos to nawet przeczyta, te wyociny, czy wyleje na mnie pomyje. Musiałam się wygadac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość helazwesela
Jezu jak Ty nie kochasz siebie. Ile razy można nazwać żałosnym własny kawałek życia i własną historię? A może z lęku przed ewentualnym atakiem na forum wolisz sama nazwać tę historię żałosną zanim zrobią to inni? Primo - szanuj siebie, zawsze, do końca, aż do pierwszej krwi. Secundo: Nie wychodzi się za starego dziada, a starszy o lat siedem zawsze będzie "starym dziadem". To nie znaczy, że młodszy nie może okazać sie sq_wysynem, ale dziad okaże się nim znacznie częściej. A teraz DO ROBOTY I ROZWÓD. Zamiatanie podłogi w kuchni to nie jest pomysł ani na siebie ani na swoje życie. Niezależność finansowa to jest fundament bez którego będziesz całe życie budować tylko na dymie z komina i płakać na kafe. Całuję Cię:) i NIE DAJ SIĘ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zanim
dojrzejesz i ocenisz swoją sytuację--i zanim wyjdziesz ztego na prostą to minie z 10 lat. Skomplikowałaś sobie życie na własne życzenie, Ja zanim wyszłam z takich opałów-to minęło własnie ok.10 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×