Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nie wiem co robic...?

Co byście zrobili na moim miejscu??? Jestem w kropce.

Polecane posty

Gość Nie wiem co robic...?

Bo ja niby sie trzymam ale juz kilka razy dzis płakałam.... Mam 17 lat, jak bylam mniejsza o wiele gorzej sobie z tym radziłam. Otóż od małego zle sie dzieje w moim domu. I juz przyzwyczaiłam sie do kłótni ale ostatnio rodzice juz sami siebie przechodzą... Dzis mama usłyszała ze jest uwaga TRUPEM i ZEBYS KURWO ZDECHŁA. Na kończyny ojciec mowi "zebys se kikuty połamała" mama Odwdzięcza sie ojcu tym samym. U nas nie ma rozmowy, nie ma argumentów. Istnieją tylko i wyłącznie awantury. Jak bylam mała z tego powodu mało co nie wpadłam w depresję... Śladem po tym została cholernie mocno poraniona psychika ktora nadal bombardowana jest różnymi epitetami od ojca... Jak dzis kłóciłam sie z nimi bo juz nie wytrzymałam i pozniej płakałam mama nie przytuliła mnie ani nic tylko stwierdziła że cos złego sie ze mna dzieje i powinnam isc do psychologa... JA!? No co prawda wiem ze jestem DDA ale caly czas walczę o to by wyjść na prostą.... Nie poddaje sie choc te słowa tak strasznie ranią.... Momentami juz mam dosc... Ale najbardziej mi ich żal i ja ich mimo wszystko kocham. Tak cholernie sie nawzajem ranią... Chce im pomóc ale nie wiem jak juz momentami nie wytrzymuje i tez włączam sie do kłótni. I strasznie sie czuje wiedząc ze ojciec mowi do mamy "zebys zdechła" i tym podobne.... Ja jeszcze troche i pojde na studia i boję sie o nich... Czy oni nawzajem sobie czegos nie zrobią.... Masakra. I najgorsze jest to ze kazdy jest przeciwko sobie i kazdy czuje sie ofiarą tej drugiej osoby... Mama mowi ze ojciec i ja sie na niej wzwyżamy (czasem krzycze jak juz nie moge wytrzymać), ojciec mowi ze mama i ja go nienawidzimy i ona mnie przeciwko niemu nastawia.... A ojciec jest alkoholikiem chociaz sie zarzeka ze wcale nie i ze to przez nas pije bo juz nie moze wytrzymać. Błagam o pomoc co mam robic bo juz nie daje rady... Staram sie nie pogrążać w depresji itd tylko jakos funkcjonować ale rece opadają....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co robic...?
Przepraszam ze tak dlugo ale krócej sie chyba nie dalo tej sytuacji opisać... Chce im pomóc ale dla nich ważniejsze jest co ludzie pomyślą jesli by sie rozwiedli i druga rzecz to ze na dom wspólnie wiele lat pracowali i nie da sie sprawiedliwie podzielic bo jesli ojciec dostanie dom to mama bedzie poszkodowana i na odwrót. Ja nie mam zamiaru tu mieszkać. Chce sie stąd wynieść zacząć nowy rozdział w zyciu jak pojde na studia. No i na codzień oni są dla siebie mili ale gdy pojawi sie jakis problem np rachunek to jedno zgania na drugie - idz Ty zapłać. - ja bylam ostatnio. Itd. I z takiego czegos prawie zawsze rodzą sie kłótnie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To co piszesz jest bardzo smutne. Chciałabym jakos pomóc, doradzić, ale chyba tak sie nie da. Cóż, chyba będzie najlepiej jeśli jak najszybciej się usamodzielnisz i wyprowadzisz z tego toksycznego domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podaj gg jesli
mozesz,chetnie z toba pogadam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgdfdffgfgghghf
jedyne wyjscie to wyprowadzka jak najpredzej. to są ludzie chorzy, niedojrzali do związku, duze dzieci, a niech sie nawet pozabijają, nic sie nie da zrobic z tym raczej, powinni sie leczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co robic...?
No z jednej strony chce stąd sie wynieść ale z drugiej boję sie o nich.... Ze sobie cos zrobią i ja sobie nie wybacze.... Podaj gg- a kim jestes?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam to samooo
wiem co czujesz rowiesniczko:( trzymaj sie tylko tyle moge powiedziec..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jest cos takiego jak
Centrum Pomocy Rodzinie chyba w każdym mieście są tam darmowe porady wszelkie m.in. Praca z osobami doznającymi przemocy domowej Szukanie sposobów radzenia sobie w sytuacji przemocy domowej Praca nad poznawaniem siebie: uczuć, potrzeb, własnych ograniczeń, przekonań Praca nad sobą; podnoszenie poczucia własnej wartości, usuwanie wewnętrznych czynników zniewalających, uczenie się asertywności, itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dogmartyna
Jakbym czytała o swoim domu. moi rodzice właśnie tak do siebie "mówili". Darli się po nocach nie zważając na to, że ja wstaję rano do szkoły. moja starsza siostra, naśladując matkę, wyzywała ojca od różnych a on płakał w koncie. całkowite pomieszanie z poplątaniem. matka musiała mieć kogoś do gnębienia. Jak umarł ojciec, dostał wylewu po jednej z kłótni, matka znalazła sobie ofiarę w siostrze. Kiedy siostra się wyprowadziła zostałam ja. Miałam piekło w domu. był taki moment, że chciałam zgłosić się do domu dziecka. Dzisiaj mam 30 lat, własną rodzinę, kochającego, troskliwego męża i brak umiejętności budowania stałych relacji z innymi. Ciągle boję się, że komuś zaufam a on mnie zdradzi-czynem, słowem- więc moje stosunki z innymi są minimalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaapalniczka
sluchaj, mysl o sobie, o swoim zyciu, o swojej psychice, oni ci ją i tak zmasakrowali przez tyle lat i jakos im nie bylo zal dziecka, za to ty sie boisz, ze sie pozabijaja i nie chcesz ich samych zostawiac. czym sobie zasluzyli na taka troske z twojej strony??? odpowiedz sobie na to pytanie. od tego zacznij. jestes typowym DDA, twoj wlasny interes stawiasz zawsze na szarym koncu, najpierw chcesz naprawic caly swiat i relacje wszystkich wokol, a dopiero na koncu MOZE ewentualnie pomyslisz o sobie, a i tak z wielkimi wyrzutami sumienia. skoncz z tym, zrob cos dla siebie. Twoi rodzice jakos funkcjonowali w tym malzenstwie przez tyle lat, wiec zapewniam, ze jak ty sobie pojedziesz i w w domu bedziesz tylko gosciem, to nadalk beda jakos funkcjonowac. Zeby nie bylo - czytalam twoja historie i zastanawialam sie, czy to nie jest jakis moj stary post, bo u mnie w domu takie teksty lecialy non-stop, a moze i gorsze. no i moi rodzice nie byli dla siebie mili nigdy. dziecinstwo i czas, kiedy bylam nastolatka to dla mnie jeden wielki koszmar, stres, zmiazdzona psychika i osobowosc. place za to do dzis, a od 7 lat nie mieszkam z rodzicami. a oni sobie swietnie beze mnie radza. psa sobie kupili, poswiecaja mu 100 razy wiecej uwagi niz mi, na starosc im sie odmienia. mysl o sobie dziewczyno i zjezdzaj z tej patologii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co robic...?
Chodzi o to że ja jakos sobie z sobą radzę i to centrum pomocy mi nie jest potrzebne bo sama dla siebie jestem takim centrum ze tak powiem. Raz jest gorzej raz lepiej ale kazdego dnia poznaje siebie coraz lepiej. Duzo czytam. Interesuje sie psychologią i sama jestem dla siebie wsparciem. Mojemu przyjacielowi nie chce sie wygadac na ten temat bo jemu wczesnie zmarł ojciec i bardzo to przeżył i jesli ja bym mu o swoim ciagle gadala to by mu pewnie przykro bylo, wróciłyby wspomnienia... A mi by bylo glupio. Wiec jakos radzę sobie sama bo psychologów nie lubię, robią wiele rzeczy na odwal. W ten sposob staram sie budować swoją siłę i tworzyć na nowo swoje życie. Z tym ide do przodu. Mi chodzi o to jak mam sie zachowywać wobec rodziców, czy z nimi nie rozmawiać obrażać sie za to co robia z tego domu czy co? Bo na to juz nie mam pomysłów.... Chce zeby potrafili rozmawiać ZAMIAST CIAGLE ZRZUCAĆ WINE NA TĄ DRUGA OSOBĘ.... Ale nie wiem jak przemówić im do rozumu. Ja chce ich jeszcze uratować bo ja ze sobą dam sobie radę. Wierzę w to a muzyka mojego życia dodaje sił..... Damy radę. Chodzi mi tylko o nich...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co robic...?
Dzieki za mile słowa ale to nie jest tak ze stawiam siebie na szarym koncu. Wręcz przeciwnie -na chwile obecną rozprawienie sie z przeszłością jest dla mnie ważniejsze niz sport,nauka,znajomi i wszystko inne. Tyle ze z tym daje radę a ze znalezieniem sposobu jak im pomóc nie. Oni nie są źli tylko bardzo poranieni i nie potrafią sie komunikować... Wydaje im sie ze małżonek/małżonka chce ich nieszczęścia i tak kolo sie zamyka. Ja to sie zastanawiam czy nie zacząć im tlumaczyc czegos o umiejetnosci komunikowania sie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Siszka
Najważniejsze,żeby to co dzieje się w Twoim domu nie sprawiło,że w pewnym momencie przestaniesz wierzyć,że już nigdy nie będzie lepiej...Nie mam już dziś siły,żeby opisywać co działo się u mnie ale nie było dobrze(mało powiedziane).Jak miałam może z 14-15 lat zaczęłam się w końcu buntować przeciw temu wszystkiemu,olewałam szkołę,piłam,trułam się tabletkami i 4 razy lądowałam w szpitalu itp...Aż w pewnym momencie uświadomiłam sobie,że moja przyszłość jest w moich rękach i że nie chcę moim dzieciom zbudować domu takiego jaki mam ja.Wzięłam się za siebie w liceum...Teraz mam 22 lata,mieszkam od 2 lat z narzeczonym,kończę studia i mam w domu święty spokój. Mam nadzieję,że Ty też się nie poddasz i jak najszybciej uda Ci się usamodzielnić:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwvwigwvi
To nie jest takie bardzo istotne jak z nimi rozmawiać. Istotne jest jaka jest Twoja postawa wobec nich. W każdej rodzinie obowiązują te same prawa. Rodzice są ponad dziećmi. Z tego co piszesz próbujesz wywrócić to do góry nogami chcąc im pomagać. Stawiasz się w ten sposób ponad nimi. Skutek takiej postawy musi być taki, że zrzucą Cię z tego piedestału. Każdy człowiek musi nieść swój los jakikolwiek by on nie był i każdy człowiek ma równe prawo do istnienia takim jaki jest. Będzie to dla Ciebie trudne, ale jeżeli uda Ci się ich szanować bez względu na to jacy są, wówczas nie musisz nic więcej robić i nie powtórzysz tego w swoim życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaapalniczka
co ty im chcesz tlumaczyc? dlaczego TY czujesz sie odpowiedzialna za to, jak jest miedzy nimi? to ty wybieralas meza swojej mamie, albo zone twojemu tacie? czy moze samipodjeli decyzje, ze chca zalozyc rodzine i byc ze soba? dlaczego uwazasz, ze Ty tu powinnas wszystko naprawic? Albo oni sami do tego dojda, albo nie. Twoja rola tu nie ma nic do rzeczy, wyjdz z tej roli ofiary i zbawcy swiata. jesli najblizsze ci osoby przez cale twoje zycie ANI RAZU nie zreflektowaly sie, ze SWOIM POSTEPOWANIEM krzywdza swoje wlasne dziecko, to co ty im chcesz na starosc tlumaczyc? nic im nie wytlumaczysz, jedyne, co mozesz zrobic dobrego dla siebie i dla nich, to sie wyprowadzic i niech sobie szaleja na wlasnym podworku, bez wciagania w to ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co robic...?
Tak, wiem to nie jest mój obowiązek. Wiem ze to oni wybrali. Ale ja juz taka jestem ze chce pomóc.... Nie potrafię stac z boku obojętnie i patrzeć jak nawzajem siebie krzywdzą. I jeszcze mnie obwiniają za wiele rzeczy ale to juz nie jest temat na tą dyskusję. Po prostu taki jestem człowiek ze chce spróbować im pomóc nie uda sie to trudno. Na codzień mama o mnie bardzo ale to bardzo dba. Tylko jak jest wkurzona i chce jej sie płakać mówi ze powinnam isc do psychologa....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co robic...?
Ale oni uważają ze skoro mnie nie biją i mam pieniądze na wiele rzeczy (to akurat nie jest problem) to oni są ok tylko ja jestem przewrazliwiona. Pochodzą z rodzin w ktorych płacz itd byl oznaką słabości....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwvwigwvi
Nie chodzi o obojętność, to co się dzieje musi wywoływać jakieś emocje. Chodzi o to że nie jest do zaakceptowania przez nikogo, kiedy dziecko stawia się wyżej od rodziców z jakiegokolwiek powodu. Wtedy wszystko jest postawione na głowie, co natychmiast wpływa na wszystkich w określony sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaapalniczka
uwazasz, ze jestes jedyna, ktora chcialaby pomoc? sama widzisz, ze na twoj post odpowiedzialo kilka osob z bardzo podobnym zyciorysem i mam wrazenie, ze kazda z nas jest "takim czlowiekiem", ze sie martwi i chcialaby pomoc, cos zmienic, sprobowac, jakos nimi potrzasnac, zeby zrozumieli, zeby IM sie lepiej zylo ze soba. to jest daremny trud. ktos tu dobrze powiedzial, ty przekrecasz relacje i kazdy czlowiek zyjacy w dysfunkcyjnej rodzinie przekreca. chcesz byc rodzicem dla swoich rodzicow. chcesz ich wychowac, zapewnic im spokoj i bezpieczenstwo. niestety, to sa dorosli ludzie i jesli oni sami nie beda chcieli sluchac, to nie uslysza niczego, co bedziesz do nich mowic. wierze ci, ze mama jest dla ciebie dobra. ja rowniez mam najwspanialsza Mame pod sloncem i najcudowniejszego Tate, wiem, ze mnie kochaja ponad wszystko - to paradoks, ale oni mi to bardzo czesto okazuja i zawsze okazywali. Tylko, ze razem tworza mieszkane wybuchowa i dzialaja bardzo destrukcyjnie na siebie i na swoich najblizszych. nie mowie ci, zebys sie od nich odwracala, ale nie mozesz myslec o swojej przyszlosci w kontekscie tego, co sie stanie z rodzicami. oni sobie poradza doskonale bez ciebie, a ty odetchniesz i spojrzysz na problem z perspektywy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co robic...?
No dobra a jak podczas gdy sie ucze na ważny sprawdzian mama wchodzi do mojego pokoju a za nia ojciec i sie kłócą to co mam zrobić? I czesto jest tak ze przez ściany wszystko slychac i wtedy nie da sie uczyc albo nawet w spokoju posiedzieć.... To co mam czekac 2 albo 3 godziny aż skończą sie kłócić? Wiem ze oni sami sobie nie poradzą to jest pewne. Są zbyt konserwatywni i staroświeccy zeby zobaczyć jak ograniczone jest ich myslenie i postępowanie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaapalniczka
jesli juz musisz, to pogadaj z kazdym z osobna, na spokojnie, bez wyrzutow, skup sie na tym co ty czujesz i jak to wplywa na twoje zycie. jesli naprawde bedzie tragicznie, w ostatecznosci zawsze mozesz uczyc sie w bibliotece albo u kolezanki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co robic...?
Nie napisałam ze tylko ja sie martwię i chce pomóc. Tylko chodzi o to ze oni dodatkowo oboje mają poważne problemy z sercem... I po prostu boję sie ze moge nawet nie doczekac tego ze oni sami sobie bezemnie będą radzić bo zanim sie wyprowadze któreś z nich umrze. I jebac wszystko inne ale nie chce w wieku 17 lat zostac sierotą z powodu zawału! :-( dlatego chce pokazac im ze można żyć inaczej. Tylko tyle zeby obyło sie bez kłótni.... Nie chce zeby któreś z nich jutro umarło! A przy tak głośnych krzykach i wielkich nerwach wszystko jest możliwe.... tylko ze oni nie zdają sobie z tego sprawy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piszesz głupoty
iwvwigwvi. To oni powołali ją do życia i mają obowiązek zapewnić jej NORMALNE życie w NORMALNYM domu, przynajmniej do pełnoletności i ona ma prawo domagać się tego od rodziców. Pieniądze nie zapewnią jej miłości, szacunku i spokoju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwvwigwvi
Nie, nie piszę głupot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaapalniczka
no, to trzymam kciuki za ciebie i oby sie udalo. moze faktycznie terapia DDA cos by tu pomogla? zapytaj kazdego z nich jak sobie wyobraza zycie, kiedy ty wyjedziesz na studia? powiedz, ze ich relacja ciebie martwi i ich zachowanie ma decydujacy wplyw na twoje zyciowe decyzje. i czego oni od ciebie oczekuja, skoro kloca sie w twojej obecnosci? czy im na tobie zalezy, na twojej przyszlosci? czy moze wszystko im jedno? chyba takie pytania zadalabym moim rodzicom pare lat temu, teraz juz nie ma sensu, sami sie uporali z wlasnymi problemami i mysle, ze kiedy wyprowadzila sie najpierw moja siostra, a pozniej ja i w domu zrobilo sie pusto i cicho, nie mieli publiki do swoich klotni, nie mieli kim handlowac, to sie troche wyciszyli i dopiero wtedy troche im sie rozjasnilo w glowach. jakby zaczeli wychodzic z gestej mgly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość orzeszki w tym miodzie
Ty iwww cos tam cos tam to gluio piszesz a dziewczyna ma problem, bo nie ma oparcia w nikim. Mala trzymaj sie tam🖐️🌻:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwvwigwvi
Czy Twoim zdaniem oparcie polega na pochwaleniu stawiania się dziecka ponad rodzicami? To tak jakby ślepy kulawego prowadził.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co robic...?
Wiem o czym piszesz iwwv... Ja nie czuje sie od nich lepsza. Wiem ze widocznie im jest to potrzebne, że te kłótnie mają ich czegos nauczyc. Ale no jednak wizja ich śmierci na zawał w czasie kłótni na moich oczach nie jest łatwa do zaakceptowania. Dzis zdałam sobie sprawę ze to moze byc w kazdej chwili. Oni kłócąc sie "wyprówają" sobie żyły zeby tylko udowodnić swoją wyższość i rację....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co robic...?
I sie przeraziłam bo nie wyobrażam sobie tego ze kogos z nich moglabym juz nigdy nie zobaczyć. I jednak co innego jak rodzic umrze gdy dziecko ma 37 lat a co innego jak osieroci 17latke.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwvwigwvi
Ok, ja rozumiem że chciałabyś ich widzieć żywymi, jak każde dziecko. Spróbuj jednak pojąć że na ich stan zdrowia ani na to kim są nie masz żadnego wpływu, a stawianiem się ponad nimi pogarszasz sprawę, ponieważ oprócz tego co mają do siebie nawzajem, muszą jeszcze Ciebie ściągać na właściwą pozycję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×