znowu wyssal ze mnie cala energie...

po klotni z mezem jestem wykonczona. nie wiem czy damy rade naprawic nasze malzenstwo. padam juz. czemu tak sie tym przejmuje? jesli on nie widzi problemu w sobie/ czy tylko ja mam brac wine na siebie? jest mi potwornie zle, przykro i zajebiscie smuto....nie chce mi sie zyc juz...ale mam dzieci:O