Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Dilmah karmelowa

Nie mogę zaklimatyzować się na studiach...

Polecane posty

Gość Dilmah karmelowa

Przyjechalam na studia do dużego miasta, gdzie prawie nikogo wcześniej nie znałam. Mija już rok, odkąd studiuję, a w dalszym ciągu odnoszę wrażenie, że jestem nowa. Nie mam zbyt wielu kolegów, jestem tak jakby z boku. Ludzie już dawno połączyli się w paczki, ciągle gdzieś razem wychodzą. A ja? Mam tylko kolegę i koleżankę. O ile z nim mogę pogadać o czymś ciekawszym, to ona jest mega dziecinna i skoncentrowana na swoim facecie. Inna sprawa, że cały czas siedzimy na uczelni. Większość ludzi się uczy, ja też zresztą, ale powiedzmy, że męczy mnie już ta rutyna. Myślałam, że będzie mniej drętwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dilmah karmelowa
Nie wiem jak sobie z tym poradzić... Przychodzę na uczelnię, a tam każdy w swoją stronę, nikt nie chce mnie bliżej poznać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dilmah karmelowa
Hmmm... Może się wypowiedziecie, co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dilmah karmelowa
Czemu nikt się nie odzywa? Rozumiem, że tylko tematy damsko-męskie się liczą na tym forum...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dilmah karmelowa
Proszę mi coś doradzić... Przez studia straciłam chęć do życia, bo to kolejne miejsce, gdzie jestem skazana na samotność, brak zrozumienia, poczucie bezsilności. Koleżanki z innych kierunków mają inaczej - ciekawi znajomi, spotkania, rozmowy. U mnie natomiast tylko nauka, polityka i jakieś osobiste problemy, o których już nie chce mi się słuchać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marzeenna
Pewnie nie jesteś otwarta wobec ludzi, a takie są czasy, że jak ty nie jesteś, to inni nie są wobec ciebie, nikomu się nie chce przebijać przez czyjś dystans. Jak chcesz coś zmienić, musisz sama wyjść z inicjatywą, inaczej będzie tak do końca studiów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dilmah karmelowa
Ja jestem akurat na administracji i wysiadam. Ci ludzie to typowi służbiści - strasznie pracowici, dokładni, zbzikowani na punkcie swoich obowiązków. Ja jestem z kolei inna - wrażliwa, stawiająca bardziej na konkretne pasje niż na to, żeby być the best w każdej dziedzinie. Nie umiem żyć tylko nauką...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studia dla idiotów
Niestety to wszystko zależy od ciebie, podstawowy błąd zrobiłas bo nastawiłaś sie, że będziesz miała dużo znajomych wychodzić na imprezy i bedziesz wiodła studenckie ciekawe życie w wielkim miescie itd i to cie zgubiło bo za bardzo chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dilmah karmelowa
Trudno powiedzieć. Mam dość specyficzny typ urody. Tak, nastawiłam się na to, że będzie ciekawiej. Miałam nadzieję, że poznam ludzi o podobnej wrażliwości i pasjach, że będziemy razem spędzać czas, a przyjaźnie, które nawiążę, będą na całe lata. Tymczasem stało się inaczej. Zastanawiam się przypadkiem, czy to nie wina kierunku. Już teraz czuję, że źle wybrałam. Zawsze dużo malowałam, rysowałam, projektowałam...Myślałam nad ASP lub nad innymi kierunkami artystycznymi. Niestety zabraklo mi odwagi - poszłam na coś, co nigdy tak naprawdę mnie nie pociągało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczerze mówiąc studia nie są od tego, żeby tylko imprezować. Inna sprawa, że tak naprawdę bliskich znajomych zawsze ma się niewielu. Może z tymi których masz spróbuj gdzieś wychodzić, poznawać ludzi? trzeba się umieć rozkręcić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaarwena
mam to samo !!! tylko ja studiuje dopiero trzeci tydzien... nie moge sie z nikim skumac, tylko ze mam wrazenie ze oni sie nawzajem kumaja a ja jestem z boku i nie moge sie zaklimatyzowac, mam ochote spierdolic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dilmah karmelowa
Moorland - nie mam na myśli jakiegoś pospolitego imprezowania, bo jestem dość spokojną osobą i nie przepadam za alkoholem. Chodzi mi bardziej o to, żeby prowadzić bogatsze życie towarzyskie i móc przy tym zaangażować się w coś więcej niż tylko robienie notatek. Mam przyjacioł na innych kierunkach i mogę im tylko pozazdrościć - wspólnie jeżdzą w góry, chodzą do kina, do teatru, działają społecznie. U nas niestety nic takiego nie ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dilmah karmelowa
W ogóle męczy mnie koleżanka, z którą się trzymam. Niby miła, uczynna, ale taka strasznie niedojrzała psychicznie, ciągle by tylko o ciuchach i facetach gadała. I to jej użalanie - jest w toksycznym związku, a trzyma się tego faceta i udaje, że jest w porządku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dilmah karmelowa
Powiedzcie, czy u was też tak jest? U mnie jest straszny wyścig szczurów, ciągła rywalizacja, każdy chce być najlepszy... I to mnie gubi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cóż, może problemem jest właśnie to, że Twój kierunek nie do końca Cię interesuje. Może po prostu spróbuj spędzać czas wolny ze znajomymi z innych departamentów? Macie tam jakieś kluby może?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dilmah karmelowa
Serio. Nie żebym była jakimś leserem, swoje zrobię, ale jak widzę te panikary z grupy, co przeżywają to, że ktoś przed nimi wypożyczył książkę, to zastanawiam się, czy to normalne? W zasadzie tylko nieliczni potrafią być na luzie. Z kolei jak byłam na urodzinach u koleżanki z etnologii, to byłam mile zaskoczona. Pozytywnie zakręceni ludzie, od razu było o czym pogadać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może to trochę kwestia "składu"? Nie wiem ile tam osób macie, ale np. u mnie na 200 ludu ciężko, żeby ktoś miły się nie znalazł :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dilmah karmelowa
To prawda. Moje studia niezbyt mnie interesują. Wcześniej myślałam o kulturoznawstwie, etnologii, filologii rosyjskiej lub o studiach artystycznych, ale wszyscy odradzali mi te studia jako niezbyt opłacalne. Efekt? Studiuję beznadziejny kierunek, zamknęłam się w sobie i mam ochotę wszystko rzucić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dilmah karmelowa
Tzn. na pewno są sympatyczniejsze osoby, ale wtedy z kolei powstaje inny problem - o czym rozmawiać. Można zawsze o nauce, o czymś neutralnym, ale prawda jest taka, że na dłuższą metę brakuje jakiegoś spójnika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja rada? Rzuć to w cholerę, zobacz czy możesz przepisać się na coś co Cię interesuje. Prawda jest taka, że studiowanie czegoś czego się nie lubi to zawsze porażka. Raz, dlatego, że nie można znaleźć wspólnego języka z osobami na roku, dwa dlatego, że ciężko jest się uczyć takiej ilości materiału bez szczerych chęci, trzy - i tak się to zawsze zawali, bo ile można wkuwać coś, czego się nie lubi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dilmah karmelowa
Chciałabym to rzucić, wyjechać za granicę do pracy, spróbowac czegoś nowego. Moim problemem jest bowiem brak wrażeń. Dotknęła mnie przyziemność, brak wiary w siebie, straciłam mobilizację... Widzę, jak żyją inni i myślę, że życie przecieka mi przez palce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spróbuj, co Ci szkodzi. Może po prostu usiądź i się dobrze zastanów czego potrzeba. Czy wyjazdu czy zmiany kierunku. Weź też pod uwagę, że praca za granicą bez kwalifikacji to mało fascynujące zajęcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dilmah karmelowa
Wiem, ale też chciałabym zarobić na takie życie, o jakim marzę... Co z tego, że jestem w Polsce i studiuję, skoro czuję się tak jakbym nie miała wpływu na swoje życie, a kierunek, w którym idzie moje życie, nie był wybrany samodzielnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na studiach tak jest, to nie gimnazjum gdzie szuka sie przyjaciol. Mieszkam w Warszawie, mam tutaj przyjaciol, znajomych, poszlam na UW, gdzie na ten sam kierunek chodza moje 2przyjaciolki, poza tym widuje sie i spotyka znajomych, znajomych znajomych, kogos poznanego np na imprezie. Jesli nie jestes dostatecznie ladna, fajna to przyjaciol nie znajdziesz. Nie odbierz tego zle, ale taka jest prawda. Tutaj nikt nie bedzie blagal o znajomosc z toba, musisz sama sie o to postarac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Więc jako dorosła osoba wybierz go samodzielnie :) Ja mogę jedynie życzyć powodzenia. Postaraj się zrobić jakiś plan działania i wprowadź go w zycie, już samo to powinno podnieść Cię na duchu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaarwena
monia_guziczek dojebałas kobieto ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×