Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ppppiiiiiiiippppppaaaa

jak pomoc zakochanej koleżance?

Polecane posty

Gość ppppiiiiiiiippppppaaaa

Może to nie moja sprawa, ale po prostu kocham ja jak siostrę ona mi też dużo razy pomogła w wielu kwestiach pora na rewanż Jej jest wszystko jedno co bedzie ma depresje od wakacji, gdy zrozumiała że nigdy z nim nie będzie, stacza się, nie chodzi do szkoły(klasa maturalna),pije, jara trawkę.do szkoły nie chodzi żeby go nie oglądać, błędne koło, rozważa nawet samobójstwo ale się boi Jest mi jej po prostu żal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyna ewidentnie przesadza uciekając się do trawki i myśli samobójczych, bo żadna nieszczęśliwa, platoniczna miłość nie jest aż tak nieszczęśliwa, żeby swój żywot poświęcać. No, ale najwidoczniej jej ulgę w jakimś stopniu sprawia pielęgnowanie swojej melancholii i cierpienia, więc zrozumiałe to jest w pełni. Pomóc, to jej za bardzo nie pomożesz, przecież go nie namówisz, żeby ją pokochał. Wspieraj dziewczynę dobrym słowem, słuchaniem nagłych wylewów żalu, staraj się jakoś racjonalnie jej przetłumaczyć, że życie to nie "Cierpienia Młodego Wertera", żeby sobie w łeb strzelać, trzeba zacisnąć zęby, przeboleć pewne sprawy, a potem układać je sobie z kim innym. Więcej i tak dobrego zrobić w tej sytuacji nie możesz, a sam fakt, że ma się oddanego słuchacza dużo daje. Fajnie, że ma dziewczyna taką kumpelę, która się nią interesuje na poważnie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kopnij ją w dupę, jeśli jesteś prawdziwą przyjaciółką. Ceną może być koniec przyjaźni, ale jeśli ci na niej zależy, będziesz musiała to zrobić. Pocieszanie nic nie da, utwierdzi ją w przekonaniu, że jest w beznadziejnej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ty Brovar chyba nie wiesz co piszesz. :P Co to by była za przyjaźń? Polegająca na kopaniu się w dupę wtedy, kiedy najbardziej potrzebuje się wsparcia? Ohyda. :| Czasem wystarczy, że ten jeden ktoś pośród beznadziejnie obojętnego tłumu nas wysłucha i nie kopnie w dupę tak jak reszta, coś tam poradzi, po głowie pogłaszcze, od razu się lżej na sercu robi. Ty to byś człowiekowi w depresji jeszcze stryczek ukręcił i stołek pod stopy podstawił z beztroskim uśmiechem na twarzy. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zrozumiałaś mnie. Przyjaciel jest od pomagania a nie od słów pocieszenia. Powiedziałem, że kopniak pewnie rozwali ich przyjaźń ale na tym to polega - czasem trzeba komuś bliskiemu pokazać prawdę, która go wyzwoli, ale dana osoba nie będzie nas chciała znać. Zapewniam cię, że jej przyjaciółka z pewnością była już wielokrotnie pocieszana. Teraz powinna się dowiedzieć, że jest idiotką, która marnuje swoje życie przez jakiegoś faceta, uzależniła się od kogoś kto nawet jej nie kocha. To by jej dało do myślenia, rozgniewało ale właśnie musi teraz poczuć gniew, bo smutek ją niszczy. Ja nie piszę tego, żeby kogoś zdołować. Taka jest prawda, pocieszenie jest znieczuleniem, ale nie lekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I co to da, że oleje swoją koleżankę, czy to jej pomoże? Wątpię, raczej się jeszcze bardziej dziewczyna zdołuje, że nawet kumpeli się nie chce chwilę nad nią zatrzymać i coś doradzić. Zresztą kto powiedział, że w słowach otuchy nie może być prawdy? Chodzi o sam fakt słuchania i wsparcia. Nie napisałam też, żeby rozsnuwała przed jej oczami mrzonki o wspólnej przyszłości z tym chłopakiem, co jej tak namieszał w głowie. Ciekawa jestem, co by Ci bardziej pomogło, jakby Cię ktoś brutalnie zignorował i powiedział, że biadolisz bez sensu, kiedy byłbyś w czarnej rozpaczy, czy jakby Ci coś przetłumaczył łagodnie co i jak i poklepał po ramieniu. Poza tym to, że się zakochała i jej smutno, to nie znaczy, że jest idiotką. Jak dla mnie całkiem normalny stan u kogoś, kto jeszcze nie ma doświadczenia życiowego i się za bardzo angażuje emocjonalnie w ludzi, którzy nie za bardzo ten stan odwzajemniają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie powiedziałem, żeby olała tylko kopnęła. Dla mnie to oznacza, że weźmie ją w obroty, postawi jakieś wymagania. Ok, jeśli moje rozwiązanie jest złe, to powiedz, co pomoże pocieszanie? Ona wtedy uzna, że jest w beznadziejnej sytuacji i zasługuje na pocieszanie. Będzie się tym karmić i pielęgnować swój ból. Moje rozwiązanie ma jedną zaletę. Nikt jest pewnie jeszcze nie powiedział prosto w twarz, że zakochanie się w kimś, w kim nie jest się w związku to głupota. Że jest młodą siksą, czy jako to ładodnie określiłaś, osobą niedoświadczoną życiowo. Ona ma zacząć żyć! Jeśli nagrodą za niszczenie sobie życia mają być ciepłe słowa przyjaciółki to będzie dalej w to brnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj Brovar, jest pewna różnica pomiędzy nagradzaniem aprobatą kogoś za jego beznadziejne decyzje życiowe, a gestem zrozumienia, wsparcia i tak dalej. Ludzie chodzą do terapeuty bo chcą się komuś wygadać, wypłakać, chcą jakiejś rady. O ile chłopa może dalej mieć nie będzie, o tyle zapewne ochłonie, da upust tym swoim wewnętrznym emocjom i weźmie się w garść. Nawet na przykładzie takiej kafeterii widać jak ludzie nieraz potrzebują słuchacza. Przyjdzie ktoś, założy temat, opisze wszystko, co go boli, na którejś tam stronie wyczerpie żal i chęć do jego wyrażania i tak to się kręci. Takie coś daje niemałą ulgę. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I wierzysz, że nikt jej nie pocieszał? Zaproponuj rozwiązanie problemu a nie utrzymanie status quo. Pocieszenie powinno mieć miejsce, ale nie wiecznie. Po pewnym czasie trzeba wygarnąć prawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wiadomo, nie wiecznie. Jak człowiek nie skorzysta z tego naszego pomocnego gestu to nie ma co się wysilać. Jeśli dany żalący się widzi w tym bardziej podtrzymywanie ognia melancholii, niż środek pomagający wyjść z emocjonalnej niedoli, to lepiej dać sobie spokój. Ale takie rozsterki sercowe zawsze się ciągną jak guma do żucia, więc zamiast mówić, że dziewczyna idiotka, to lepiej wyciągnąć pomocną dłoń i spróbować jakoś zaleczyć ten stan. Nie doceni i nie skorzysta- jej problem.:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I to jest przyjaźń? Jej problem? Ja nie mówię, żeby ją olać, tylko żeby powiedzieć jej, że błądzi. Im wcześniej się dowie, że sama jest sobie winna, tym lepiej. Ech, kobiety. Wy to jakieś strasznie poprawne politycznie jesteście. Gotowe pocieszać, a gdy to nie przyniesie skutku, olać. A powiedzieć coś przykrego? Lepiej nic nie mówić! Przypominam, że przyjaciółka jest w klasie maturalnej. Ile chcesz dać jej czasu? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cholera, nadinterpretacja Ci się włączyła. "Jej problem" w tym sensie, że do usranej śmierci też nie będzie się wałkować tego samego, prawda? Ale zostawić jej samej też nie za bardzo, po prostu spróbować pomóc, ona nie am pięciu lat, na pewno rozumie, że jak już otrzyma tą ulgę, to wykorzystywanie słuchacza za przykładem wampirów emocjonalnych po pierwsze wcale nie pomoże, a po drugie jest trochę nie fair wobec pomagającego. Pocieszyć przyjaciela w smutku jak dla najbardziej trzeba, ale jak się sam nie weźmie w garść i nie doceni tego wsparcia, to siłą go nie zmusimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pseudonima
"Dziewczyna ewidentnie przesadza uciekając się do trawki i myśli samobójczych, bo żadna nieszczęśliwa, platoniczna miłość nie jest aż tak nieszczęśliwa, żeby swój żywot poświęcać." zgadzam sie... zazwyczaj platoniczne miłostki sa tajemnica :) ( w sensie ze ta osoba w której sie podkochujemy nawet nie wie ze cos sie takiegp dzieje) i zazwyczaj sa fajne szcenieckie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×