Spotykamy się już piąty miesiąc i....

no właśnie. Wczoraj po raz pierwszy powiedział mi, że traktuje mnie ja swoją dziewczynę. Oboje jesteśmy po dłuższych związkach(ja po 3 letnim, on po 1,5 letnim) ale od jakiegos roku jesteśmy sami. Spotykamy się ale oboje mamy wiele obaw i nie chcieliśmy zbyt szybko i pochopnie wchodzić w związek. A o co chodzi..no wiec chodzi o to, że on powiedział że traktuje mnie jak swoją dziewczynę ale nią nie jestem bo nie jesteśmy razem. Uprawiamy seks chociaż od pewnego czasu z niego zrezygnowaliśmy, gdyż nie chcialabym żeby nasza relacja opierała się głównie na tym, przytulamy się, całujemy, spotykamy sie czesto jak zwykła para ale oficjalnie nią nie jesteśmy. Chociaz nasi znajomi wiedzą że już dosć długo się spotykamy. On mówi mi, ze mu na mnie zależy, że coś do mnie czuje i czy to zaurocznie czy coś wiecej to czas pokaże. NIe jest zbyt wylewny względem uczuć raczej bardzo cięzko mu to przychodzi. Powtarza mi, ze słowa to tylko słowa i liczą sie czyny i gesty. Tyle, że jest bardzo zazdrosny nawet o moich kolegów. Oboje po tych związkach (szczególnie ja po moim) obawiamy się wielu spraw, nie chcemy popelniać tych samych błędów. Moze nie ma między nami jakiegos szaleństwa ale jesteśmy bardzo blisko i staramy się poznac jak najlepiej. Zależy mi na nim, pierwszy raz od dawna. Ale mam tyle obaw...ehhh. Boję się, że znudze mu się w jakiś sposób i mnie zostawi dla inenj jak mój eks...