Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość rehabbb

No to zaczynam...

Polecane posty

Gość rehabbb

Pogubiłam się troche w życiu, zatraciłam w alkoholu po który sięgałam coraz częsciej... Zaczynają mnie dopadać stany depresyjne, boje sie że mąż mnie zdradzi, rzuci, synowi coś się stanie, a ja tego nie przeżyję... Czas spojerzeć prawdzie w oczy...super humor po 2-3 piwkach to nie jest szczęscie, to oszustwo... Problem w tym że "bez" człowiek nie widzi w swoim życiu pozytywów chociąz szczerze mówiąc negatywów nie ma zbyt wielu... Czas stawic czoła życiu!!!! Trzymajcie kciuki!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Glenia
trzymam za Ciebie kciuki :) mam nadzieje ze idziesz na terapie?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rehabbb
Nie idę na terapie, stawiam najpierw sama temu czoła... Nie ma mowy o kupowaniu alkoholu do domu, piwka na wieczór itd... Jesli już sie napić to z jakiejś konkretnej okazji (urodziny, sylwester). Nie szukać i nie tworzyć okazji do picia... Alkohol nie może być dla mnie upiekszaczem rzeczywistosci, bo moja rzeczywistość jest wystarczająco ok, zebym nie musisał tego robić. A przez ten zasrany alk, potem wszystko widzę w czarnych barwach... Daję sobie czas do końca roku, jesli nie podołam, pójdę do AA...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Glenia
ok próbuj ale myslę ze bez wsparcia to raczej zbłądzisz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Glenia
na dupościsku nie pojedziesz za daleko. To bardziej tkwi w twoich emocjach niż w alkoholu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rehabbb
No ja własnie uważałam że mam problem z emocjami, ale jak dokonałam analizy swojego życia to wyszło na to że może mieć to związek z nadużywaniem alkoholu... Może nie zaszłam jeszcze w tym aż tak daleko żebym miąła "dupościsk"... Zobaczymy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Glenia
kazdy nałóg ma podłoze emocjonalne dlatego potrzebni są do tego terapeuci :P bez nich to raczej przedłuzanie agonii ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Glenia
niektórzy potrafią przerzucić sobie wyzwalacze z alkoholu na inny nałóg :P Regulowanie napiecia jest trudne ;) a najłatwiejsza droga jest przez jakiś wyzwalacz narazie masz alkohol :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rehabbb
Mam strasznie niskie poczucie swojej wartości od jakiegoś miesiąca, mimo ze wyglądam dobrze, podobam sie, ludzie mnie lubią szaniują.. Wydaje mi się ze nie zasługuję na miłość, że zostane sama.... Mąz znajdzie sobie mładszą, ładniejszą, mądrzejszą... Syn połjdzie z nim... Normalne schizy, jak u wariatki... Za to po 2-3 piwkach jestem "pępkiem świata"... Kiedyś piłam rzadziej i raczej bardziej dlatego że lubiłam piwo, teraz kiedy mam doła (a mam w sumie non stop) od razu lece po piwko i świat staje sie piekniejszy a ja taka piekna, mądra, zajebista....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Glenia
czyli sama sobie budujesz wyobrazenie o sobie poprzez swoje iluzje :) Muszisz zmienic siebie od strony emocjonalnej i duchowej wtedy uda ci sie pokonać problem siegania po wyzwalacze sztuczne ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rehabbb
Dwa lata temu rzuciąłm fajki po 18 latach palenia, choć zawsze twierdziłam że bedę palić do końca życia bo to lubię.. Nie powiem, było cięzko ale teraz wiem że człowiek jak tylko chce dużo może... Mam nadzieję że tu też mi się uda, jesli jednak zobaczę żę moje zcie bez alkoholu stało się "gorsze", pojde na terapię, bo nie ma sensu tego przeciągać, tak jak mówisz... Chce sobie po prostu odowodnić że przez to że nie bedę piła bedę lepsza, nie gorsza i mam zamiar widzieć tego odbicie w mojej psychice...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rehabbb
A masz jakiś pomysł na to żeby zmienić siebie od tej emocjonalnej strony? Ja jaoś nigdy nie miewałam takich problemów i teraz kiedy sie pojawił uciekłam w alkohol... Tylko co zrobić jesli uda mi się nie pić, nazwijmy to "bezboleśnie" a moj stan bedzie dalej tak jaki jest????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Glenia
tłumacze ci ze to nie problem samego alkoholu. Troski nie znikną wraz z nim :) wpadłaś to z jakieś przyczyny bo inni tez piją dla przyjemnosci a jednak alkoholikami sie nie stają. Osoba, która wpada w nałóg tak reguluje napiecie emocjonalne, odstawisz alkohol i jesli nie zmienisz nic w swoim postrzeganiu siebie i świata znajdziesz inny wyzwalacz :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Glenia
Mam pomysł kwestia tego czy z niego skorzystasz. :) Poszukaj poradnii leczenia uzaleznien i umów sie na spotkanie z terapeutą ;) oni nie gryzą i masz to za darmo ;) a po pół roku bedziesz inną osobą i zapewne wspaniałą kobietą :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rehabbb
Wiesz, przyczyna gdzieś na pewno tkwi... Problem w tym, ze ja nie mam większych problemów... Jestem atrakcyjna, wykształcona, mam przystojnego kochającego męża, wspaniałego syna, pracę, pasję... Kiedy choćby tu, czytam jakie ludzie mają problemy to aż kulę się ze wstydu i wszystko we mnie krzyczy :O CO CI KUR>>> CHODZI GŁUPIA BABO!!!" A jednak.... Dól, poczucie beznadziei nie znika, pojawia sie strach o jutro... Wszystko znika oczywiście "po piwku" ale już dojrzałam że nie tędy droga, tylko co teraz?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rehabbb
W traki razie chyba rozważę wizytę w poradni... Szkoda zycia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już samo przyznanie się przed samym sobą,że ma się problem z alkoholem jest pierwszym krokiem i to dużym,ale sama sobie nie poradzisz.To choroba duszy a do tego jest Ci potrzebny terapeuta.Ja też trzymam kciuki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Glenia
nie mysl ze na terapie chodza sami sprani alkoholicy z wyroakmi i bez zebów :P tam trafiają sie i naukowcy i krawaciarze lekarze a nawet ksieza sa i brzydcy i piekni :P alkoholizm nie jest domeną jednej grupy społecznej :P i nikt tego ani nie dziedziczy ani sie z tym nie rodzi :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Glenia
poszukaj moze jakiegoś forum o alkoholikach. Poznasz tam wielu wspaniałych ludzi, którzy wskażą ci prawidłową drogę Dzis masz męza i syna jestes piekna i atrakcyjna ale dno alkoholizmu masz jeszcze przed sobą ;) tam sie budzisz juz sama o ile w ogóle sie obuidzisz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rehabbb
Dlatego własnie zanalizowałam sowje poczynania i widze ,że nie chcę w to dalej brnąc, aż tak mi sie to picie nie podoba, zeby niszczyć sobie nim życie ;) Z ciekawości zobaczę jak mi się żyje bez alkoholu, zobaczymy czy doł sie bedzie poglębiał czy może jakoś inaczej zareaguję... Dziękuję Ci kochana za wsparcie, to mi bardzo potrzebne teraz... Bedę tu pisać co się dzieje... Jakoś muszę sie z tego wydostać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rehabbb
Jestem i składam meldunek... Jestem z siebie dumna!!!!! Od mojego ostatniego wpisu, jak dotąd idzie mi wspaniale... Długi weekend przebiegł u mnie tak, ze w piątek na kolacji urodzinowej mojej przyjaciółki (w knajpie) wypiłam lampkę wina do toasu i wczoraj u rodziców jedno piwo. Mam jakiś taki problem, ze nie wiem co powiedzieć, kiedy ktoś mi proponuje np szklanke piwa czy kieliszek wina... Boję się ze jak odmówię stanowczo zorientują się że mam jakiś problem z piciem a w moich ustach "nie mam ochoty" zabrzmi mega podejrzanie ;) Biorę wiec to co dają i sączę kilka godzin o dziwo nie męcząc sie przy tym wcale... Mało tego, w sobotę mąż kupił kilka piwek (zwylke popijamy przed tv w sobotę) i te dwa moje stoją do dziś w lodówce i PRZYSEGAM, ani razu nie miałam ochoty ich otworzyć... Z pozytywów to: śpię jak dziecko (po piwkach budziłam się nad ranem i męczyłam czsem 2-3 godziny), jakby mineły mi te cięższe lęki, czasem załapie dołek ale nie mam już takich silnych wahań nastroju, czuję sie podbudowana tym, że coś mi się udaje... Najbardziej mnie dziwi to, że kiedyś po lamce wina czy jednym piwku dopiero dopadała mnie chęc napicia się a tym razem jakoś odwrotnie zareagowałam Może i ciesze się przedwcześnie, ale nie mam powodów zeby zakładać że polegnę, dopóki trwam w tym co postanowiłam bedę z siebie dumna, a co!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×