Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość SZALONA KOBYŁA

MY DZIECI TAMTYCH RODZICÓW

Polecane posty

Gość SZALONA KOBYŁA

Ja, moi bracia i reszta naszej ulicy spędzaliśmy dzieciństwo na obrzeżach małego miasteczkawłaściwie na wsi. Byliśmy wychowywani w sposób, który psychologom śni się zazwyczaj w koszmarach zawodowych, czyli patologiczny. Na szczęście, nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wspominany z nostalgią nasze szalone lata 80. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych w naszej okolicy budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że pasek uczy zasad BHZ (Bezpieczeństwo i Higiena Zabawy) Nie chodziliśmy do przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki * Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy * Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, herbata ze spirytusem i pierzyna. Dzięki temu nigdy nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za raczenie dzieci spirytusem. * Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy. Oczywiście na czas. Powrót po bajce był nagradzany paskiem. * Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał nam karę. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwojak zwykle. * Nikt nie pomagał nam odrabiać lekcji, gdy już znaleźliśmy się w podstawówce. Rodzice stwierdzali, że skoro skończyli już szkołę, to nie muszą do niej wracać. * Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął. Każdy potrafił pływać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji aby się tej sztuki nauczyć. * Zimą ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy się trochę baliśmy. Dorośli nie wiedzieli do czego służą kaski i ochraniacze. * Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. * Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Oczywiście, chętnie skorzystalibyśmy z tej wiedzy. Niestety, pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a policja zajmowała się sprawami dorosłych. * Swoje sprawy załatwialiśmy regularną bijatyką w lasku. Rodzice trzymali się od tego z daleka. Nikt, z tego powodu, nie trafiał do poprawczaka. * W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać. * Pies łaził z namibez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. * Raz uwiązaliśmy psa na „sznurku od presy i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. * Mogliśmy dotykać innych zwierząt. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce. * Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie osikać lub „tam nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył, po tej czynności, rąk. * Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić dzień dobry i nosić za nią zakupy. * Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić dzień dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to dzień dobry wymusić. * Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby. Trzymaliśmy się z daleka od fajki dziadka. * Skakaliśmy z balkonu na odległość. Łomot spuścił nam sąsiad. Ojciec postawił mu piwo. * Do szkoły chodziliśmy półtorej kilometra piechotą. Ojciec twierdził, że mieszkamy zbyt blisko szkoły, on chodził pięć kilometrów. * Nikt nas nie odprowadzał. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot. * Współczuliśmy koledze z naprzeciwka, on codziennie musiał chodzić na lekcje pianina. Miał pięć lat. Rodzice byli oburzeni maltretowaniem dziecka w tym wieku. My również. * Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. * Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. * Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii. * Żuliśmy wszyscy jedną gumę, na zmianę, przez tydzień. Nikt się nie brzydził. * Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi. Nikt nie umarł. * Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. * Musieliśmy całować w policzek starą ciotkę na powitaniebez beczenia i wycierania ust rękawem. * Nikt się nie bawił z babcią, opiekunką lub mamą. Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. * Nikt nas nie chronił przed złym światem. Idąc się bawić, musieliśmy sobie dawać radę sami. * Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością. * Wychowywali nas sąsiedzi, stare wiedźmy, przypadkowi przechodnie i koledzy ze starszej klasy. Rodzice chętnie przyjmowali pomoc przypadkowych wychowawców. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami. Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani. My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli, jak należy nas dobrze wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw i lekcji baletu. A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do bardzo bezposredniej dziczy
"Dorosłe dzieci, maja żal................"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też się wychwałam w latach
80 ale moje dzieciństwo zupełnie inaczej wyglądało.... mama odprowadzała mnie do szkoły, miałam opiekunkę, chodziłam na zajęcia dodatkowe, a nawet na lekcje pływania.... więc to chyba zależy od środowiska.... ...w każdym razie, teraz fakt niektóre zalecenia są wyjątkowo absurdalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziekuje
Za sympatyczny tekst, ja rownież byłam wychowana na małym osiedlu, na pograniczu lasu, z banda dzieciaków . To było cudowne dzieciństwo.Dziękuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SZALONA KOBYŁA
47 rzeczy, które sprawiały, że życie w PRL-u miało tak niepowtarzalny charakter Tym, którzy zapomnieli, jak barwnie się żyło w czasach PRL-u, przypominamy... Unikalny słownik, który starszym czytelnikom przypomni nie tak odległą przecież historię... MO i SB dwie służby dzięki, którym czuliśmy się bezpieczniej. Przynajmniej niektórzy z nas. Butelka wódki Baltic oficjalnie dostępna w sprzedaży dopiero od 13. Buty RELAKS wzorowane na obuwiu Neila Armstronga, polska wersja moonwalk w tym naprawdę trzeba było umieć chodzić. Wśród młodzieży szczyt obciachu, znane mi są przypadki, kiedy osoba usiłująca się pozbyć relaksów (poprzez utopienie ich w stawie), sama o mało się nie utopiła. Czekolada (etykieta zastępcza) czekolada niestety też była zastępcza. I w dodatku na kartki. Historyjki obrazkowe z gumy Donald przykład działań dywersyjnych wrogich imperialistycznych mocarstw. Oficjalny środek płatniczy w podstawówce. Film dla drugiej zmiany - poranna emisja wieczornego filmu. Potem następowała przerwa w emisji aż do 15.30 w programie 1 i do 16.00 w programie 2. Innych programów oczywiście nie było. 20 starych złotych leży w trawie i nie dycha dwie dychy. Tak śmieszne jak wartość nabywcza tego banknotu. Gra wilk i zając radziecka odpowiedź na Super Mario Bros. Swego czasu do nabycia na wszystkich dobrych bazarach. Klej guma arabska gumowy posiadał jedynie korek, który trzeba było przebić nożyczkami, aby otworzyć klej. Z oczywistych względów nie dawało się już tego kleju zamknąć, dopóki klej na korku nie zasechł na twardą, śmierdzącą skorupę. Wtedy nie można go było z kolei otworzyć. W przeciwieństwie do kleju roślinnego w tubce, guma arabska była niejadalna. Herbata jubileuszowa dostępna była także herbata popularna, madras (rarytas!) oraz wyjątkowo ohydna herbata Ooloong. Polacy zastanawiali się: a kaj się taki ulung? Proszek IXI prawdziwy i oryginalny zwykły proszek. Podobno wyżerał dziury w rękach, ale to pogłoska. Gdyby była to prawda, całe pokolenia polskich kobiet miałyby ręce jak Freddie Krger (tylko bez tych gustownych nożyków na palcach oczywiście), bo przecież gumowych rękawic Villedy też wtedy nie było. Kartka na mięso, wędlinę i masło kartki na czekoladę przysługiwały tylko rodzinom z dziećmi, kartki na mydło (Mefisto z diabłem na opakowaniu!) tylko robotnikom, a majtki tylko kobietom pracującym na drabinach (wg. Kabaretu Olgi Lipińskiej) Czyste kasety i radiomagnetofon Unitra ówczesny I-POD Listy przebojów dwie porządne: Lista przebojów Programu III oraz Lista Przebojów Rozgłośni Harcerskiej. Ponieważ w Polsce nie było możliwości swobodnego nabywania płyt, zwłaszcza zagranicznych, polskie listy przebojów ustalano zliczając ilość głosów oddanych (na kartkach pocztowych!) na dany utwór. Koziołek Matołek o koźle frajerze, który dobrowolnie chciał dać się podkuć. I to w Pacanowie. Do woja też chyba poszedł dobrowolnie, matoł. Innymi słowy była to tak zwana bajka z podtekstem co z tego, że przez Kornela Makuszyńskiego prawdopodobnie niezamierzonym. Czyn społeczny przymusowa lekcja altruizmu. W ramach czynu grabiono trawniki, sadzono drzewka. Nadzwyczaj lubianą przez młodzież szkolną formą czynu społecznego były wykopki. Porucznik Borewicz polski James Bond TPPR czyli Towarzystwo Przyjaźni Polsko Radzieckiej. Polscy pionierzy. Do TPPR należało się zapisać, jeśli się miało problemy z językiem rosyjskim albo talent deklamatorski (zwalniano z lekcji, jeśli się miało wystąpić na akademii ku czci). Niewidzialna Ręka akcja prowadzona przez Teleranek; w świetle mojej najlepszej wiedzy wzorowana na umoralniającej książeczce dla dzieci Timur i jewo kamanda, gdzie niesłusznie oskarżany o żulerkę Timur (z kumplami) pomagał wdowom po bohatersko poległych czerwonoarmistach. Anonimowo oczywiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SZALONA KOBYŁA
Pies Pankracy zawsze w piątki. Zygmunt Kęstowicz i jego irytujący pies zrobiony z wycieraczki. Papierosy Popularne i Sporty dla twardzieli, dla dam były Carmeny oraz mentolowe Mewy. Czasem papierosy sprzedawano na wagę. No i oczywiście były bez filtra. Pomarańcze kubańskie tzw. 'jaja Fidela, pojawiały się na ogół przed świętami. Charakteryzowały się bardzo grubą skórą i nadzwyczaj cierpkim smakiem. Wbrew temu co nazwa sugeruje, nie były pomarańczowe. Pasta Nivea do zębów i nie tylko. Świetnie czyściła srebro oraz tenisówki. Do tych ostatnich świetnie też nadawała się kreda. Nie przypadkiem zresztą - kreda wydawała się podstawowym składnikiem tej pasty, która się nie pieniła, nie zawierała fluoru i była obrzydliwa w smaku. Cóż z tego skoro polecała ją większość dentystów? Piłka nożna w tamtych złotych czasach zdarzało nam się wygrywać, a kiedy transmitowano mundial, pustoszały ulice, podobnie jak przy Powrocie do Edenu cz.1 i Niewolnicy Izaurze. Entliczek , pentliczek, co zrobi Piechniczek nie wie nikt... śpiewał Łazuka w 1982. Ech, to były czasy... Polo Cocta polska Coca-Cola. Prawie. 8 marca Żeńskij prazdnik, czyli Międzynarodowy Dzień Kobiet. W dniu tym kobiety otrzymywały kwiatki, a nawet czasem bony towarowe z zakładu pracy. Polskie reklamy dziś już kultowy PRUSAKOLEP oraz Sosy Billy w każdej chwili. Słuchajcie dziewczyny, dziewczyny słuchajcie, dużo karotyny co dzień spożywajcie to jedna z wczesnych reklam transmitowanych przez Program III PR. Chyba chodziło o sok z marchwi w tej powyższej. Katana nad wyraz kultowe okrycie wierzchnie, często z odpinanymi na zamek błyskawiczny rękawami. Fryzura na poziomkę chyba każda kobieta/dziewczyna, która miała ciut dłuższe włosy przynajmniej raz padła ofiarą tej nadzwyczaj popularnej fryzury u dołu długo z końcówkami zawiniętymi pod spód, u góry włosy przystrzyżone krócej i nawinięte na szczotki tworzyły szypułkę. Zdeformowana wersja fryzury Crystal z Dynastii. Fryzjerski koszmar. Proszek Cypisek pierwszy (i jedyny) wybór przy praniu pieluch z tetry. Akcja zbierania makulatury zbierało się zawzięcie, bo za określoną ilość makulatury można było dostać parę rolek papieru toaletowego towaru wielce podówczas deficytowego. Aby zachęcić społeczeństwo do zbierania, w telewizji w przerwach w programie spowodowanych usterkami (a zdarzało się to często) wyświetlano plansze informujące o tym, że 1 tona makulatury = dwa drzewa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SZALONA KOBYŁA
Serek topiony Edamski a także Tylżycki, Mazurski, Jeziorański i kilka innych. Wszystkie smakowały tak samo i miały podobne naklejki. Aparat fotograficzny Smiena cyfrówka wysiada. Mleko w szklanych butelkach z wciskanym kapslem, chude ze srebrnym, pełnotłuste z żółtym. Dzieciaki w szkole zmuszane były do picia mleka na dużej przerwie. Mleko nalewano chochlą z kadzi do kubków bez uszka; nauczyciele pilnowali, czy wszystko zostało wypite, a chłopaki rzucali w dziewczyny kożuchami z mleka. Juniorki obowiązkowe wyposażenie ucznia w wielu szkołach. Juniorki albo kapcie na zmianę nosiło się do szkoły w specjalnie do tego przeznaczonym worku. Juniorki uważane były za obuwie ortopedyczne i faktycznie póki były w użyciu ortopedom nie groziło bezrobocie. Ani chirurgom. Suszarka Farel potężna maszyna; praktycznie nie do zdarcia. Równie skutecznie co włosy, suszyła skarpetki na popiół. Marmurki charakterystyczne dżinsy dekatyzowane made in Turkey. Tabliczki umoralniające te piękne tabliczki dedykuję wszystkim tym, którzy śmieją się z Anglików i ich wszystkozabraniających i przed wszystkim ostrzegających napisów. Chociaż, trzeba przyznać, że nasze brzmiały o wiele bardziej poetycko. Na przykład tak lirycznie: Sąsiedzie ucz swoje dziatki dbać o czystość naszej klatki prawda, że ładne? Saturator uliczna wersja domowego syfonu. Z saturatora sprzedawano wodę sodową; w wersji z sokiem lub bez, potocznie nazywaną gruźliczanką. Nazwa ta pochodziła od tego, że w czasach przed wprowadzeniem jednorazowych plastikowych kubków, na wyposażeniu saturatora była jedna szklanka (czasem na łańcuszku), którą po użyciu opłukiwano pod trzema krzyżującymi się strumyczkami wody. Tarcze szkolne przysługiwały dwie; jedna na rękaw fartuszka szkolnego (nylonowego paskudstwa w kolorze granatowym z odpinanym białym kołnierzykiem), druga na rękaw kurtki. Przy wejściu do szkoły stali dyżurni (pyskate chłopaki ze starszych klas) i sprawdzali, czy delikwent ma kapcie, fartuszek, tarczę i czy tarcza nie jest przypadkiem przypięta na agrafkę. W przypadku braku jednego z powyższych klient zasuwał z powrotem do domu i miał nieusprawiedliwioną nieobecność na pierwszej lekcji. Ordnung musst sein!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SZALONA KOBYŁA
Pochody pierwszomajowe najpierw się stało, stało, stało, słuchając beznadziejnie długich przemówień; potem się szło, szło, szło wymachując czerwoną chorągiewką albo niosąc literę z jakiegoś słusznego ideologicznie hasła, a potem w domu oglądało się pochody z innych miast w telewizji. Operatorów w tamtych czasach specjalnie uczono, jak filmować pochody, aby wydawało się, że idą w nim niezmierzone rzesze oraz jak filmować demonstracje, aby sprawiały wrażenie grupy podpitych chuliganów wszczynających burdę z milicją. Od jaśniejszej strony zaznaczyć należy, że pochodom pierwszomajowym towarzyszyły kiermasze, na których dzieci kupowały lody, watę cukrową i balony, a dorośli mieli okazję zdobyć trudno dostępne książki. Bluza z bajerami z siateczką. I tasiemkami. I zamkiem błyskawicznym. I kimonowymi rękawami. I koniecznie z naszytą kieszenią zapinaną na kółko od karnisza. Dostępna jedynie od prywaciarza, czyli z butiku Temperówka na żyletkę żyletkę można było bardzo łatwo wyjąć i wycinać nią piękne rzeczy na ławkach. Na przykład że S (Sebastian) + A (Anka) = WNM (Wielka Nieskończona Miłość), albo co innego. Do bardziej skomplikowanych wzorów (pacyf, anarchii i nazw zespołów) jeszcze lepiej nadawał się cyrkiel. Pewex namiastka Zachodu, gdzie za twardą zachodnią walutę można było zakupić namiastkę kapitalistycznego zepsucia; na przykład batonik Mars i pokroić go w plasterki przed zjedzeniem. A jak już ktoś miał dżinsy z Peweksu, to był kompletny szpan. Samochód Warszawa o nadzwyczaj silnej konstrukcji. Jedyny znany mi samochód, który był w stanie przeżyć czołowe zderzenie ze Starem. Z elegancką wydłużoną maską dostępny również w wersji kombi. Zapałki Sianów W Szpilkach ukazał się swego czasu rysunek przedstawiający zdesperowanego podpalacza otoczonego zapałkami-niewypałami, z podpisem Podpalaczu zapałki Sianów undaremnią twoje niecne zamiary! Zapałki te miały problem z pełnieniem swojej podstawowej funkcji, przyozdobione były natomiast w piękne, umoralniające etykiety. Szynka produkt żywnościowy dostępny tylko dla nielicznych i to tylko przed świętami, po odstaniu zwyczajowych 6-10 godzin w kolejce. Szynka plasowała się w tej samej grupie wysoko pożądanych towarów co papier toaletowy, cytrusy oraz podpaski. I pozmyśleć, ze to wszystko i wiele innych rzeczy miało miejsce... Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjngftyfy
fajne :) moje dziecinstwo wygladało podobnie, chociaz przypadło na przełom lat 80 i 90.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wielu czyta takie rzeczy
z łezką w oku i wcale nie dlatego ,że tamta czasy były lepsze czy cos ale dlatego ze to był NASZ CZAS ,czas naszej młodosci ,naszego dzieciństwa i to za tym własnie tesknimy na tym co już nie wróci ... za dzieciństwem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chgkj
no dobra, tylko dlaczego my, to pokolenie które wychowywało sie w ten sposób, wychowuje swoje dzieci inaczej ? biegamy chuchamy, przywozimy odwozimy zeby najmniejsza krzywda sie nie stała... gdzie sie podzialismy MY w tym wszystkiem i gdzie sie pogubiliśmy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość za duzo
superniani ześmy sie naoglądali:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A może to efekt
zauroczenia zachodem? Myślę, ze chociazby o niektórych zboczeniach naszym starym nawet się nie śniło. I wypuść tu człowieku dzieciaka samopas do lasu. Trafi się kretyn co za duzo pornoli sie naogladał i moze być problem ;-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ytttytyytyt
AUTORZE??!!!!!!Proszę wymysl cos swojego i napisz coś od siebie to ten twoj skopiowany tekst czytam juz od 4 lach na roznych forach i artykułach ok????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Byłoo to juz setki razy
Byłłłoooo to multum razy na kafe , ząb w ząb ,juz to sie nudne staje kopiowaie i wklejanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fddfdddf
Stare!!!!!!po co wkółko to wrzucacie tutaj i na inne fora? juz sie rzygac chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Liselotte
co wy wiecie oto ja - z pokolenia waszych rodziców ale moje dzieciństwo (koniec lat 50 i 60-te) wyglądało łudząco podobnie. I Było cudowne. Bez telewizji ( do końca lat 60) Naprawdę! Jedyne telewizory były w remizie strażackiej i przyzakładowej świetlicy - zresztą nie bardzo było co oglądać. Chodziło się do kina ( tanie było).A niedziele o 12,00 były Poranki - bloki bajek, najczęściej Disnejowskie. Kosztowały 2 zł, mniej więcej też dzisiejsze 2 zł. Popołudniowy seans np. westernu (bardzo popularne wówczas) ( na szerokim ekranie - 6 zł. Latem jeździło się na kolonie ale będąc tam marzyliśmy o powrocie na podwórko.Może takie beztroskie dzieciństwo sprawiło że pokolenia Polaków są takie zaradne. otwarte i dajemy radę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i co z tego ze to stare?
nie rozumiecie co to dla wielu znaczy ze to jak stare zdjecie ,,,chce sie czasami obejrzec i znowu obejrzec i znowu .. Ale dzieciaki tego nie rozumieją :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×