Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

to tylko zwykła ja

znajomi, przyjaciele a ich brak

Polecane posty

@ grafik zajec Jeśli poznajesz faceta i już jesteście na etapie, że wiecie/czujecie, że chcecie się w to bawić to mimo woli zaufanie się pojawia i przyjaźń. Jednak przy przy znajomych to inna bajka trochę, bo oni nie deklarują sie zostać Twoimi znajomymi po iluś spotkaniach. Ja wierzę w przyjaźń, ale nie miałam okazji jej doświadczyć. Tak więc Ci, którzy mają "tylko" paru lub jednego przyjaciela, a nie mając znajomych, mają bardzo wiele... Kurczę, trochę wam tego zazdroszczę :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karramba.
hej, jestescie tu jeszcze? :) jak wam mija pierwszy wieczor dlugiego weekendu? ja sie integruje sama z soba jak zwykle :D a propos przyjazni to po dluzszym namysle (kilkudniowym) wycofuje sie jednak z opinii, ze im czlowiek starszy tym trudniej. zanim zmienilam miejsce zamieszkania, zawarlam znajomosci, ktore mogly sie zmienic w taka przyjazn na cale zycie. niestety, odleglosc wszystko utrudnila. ale okazja na pewno byla i odpowiedni ludze tez, tak ze, to tylko zwykla, nie trac nadziei! ;) odnosnie kolegi z pracy, o ktorym wam wspominalam, to odkad zaczelam go troche olewac (tzn. reagowac mniejszym entuzjazmem na jego widok), jego zainteresowanie moja osoba wyraznie sie wzmoglo :D no i jak tu nie zakladac masek???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yo estoy aqui :P Ja nie mam długiego weekendu. Mam poprzerywany wyjściami do pracy. Ale teraz jest tak normalnie. Pierwszy raz od kilku dni mam takie popołudnie, wieczór leniwo-spokojne, kiedy nie muszę nigdzie iść, nic robić itp. No widzisz, zatem w nowym miejscu zamieszkania też jest to zupełnie wykonalne. Na teorii zainteresowania się nie znam. Myślę, że tu jednak w grę wchodzą maski po dwóch stronach. Może jego wcześniejszy brak zainteresowania był właśnie maską na to, że jest tak naprawdę bardzo zainteresowany?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karramba.
hola ecri! :) skoro musisz chodzic do pracy, to przynajmniej nie czeka cie po dlugoweekendowy kac moralny, ze znowu ilestam dni przelecialo bezsensownie przez palce. zreszta, z tego co piszesz wynika, ze bardzo lubisz swoja prace wiec to prawie tak, jakbys mial wolne :P "Może jego wcześniejszy brak zainteresowania był właśnie maską na to, że jest tak naprawdę bardzo zainteresowany?" nie wiem, nie sadze, chyba ze jest wyjatkowa ciota :O (przepraszam za okreslenie ale inne mi nie przychodzi do glowy). w zyciu chyba zadnego faceta nie probowalam tak osmielic jak jego. a to z prostej przyczny, ze bardzo go lubie i nic poza tym wiec sie nie obwialam, ze zrobie z siebie skonczona kretynke. nie wiem, czy faceci tez tak maja, ale jak mi na kims zalezy to analizuje kazdy przecinek w swoich wypowiedziach, kazdy gest itd. no i zakladam maske potworro, ignorro lub cos w tym rodzaju :) z nim czuje sie bardzo na luzie. a on nic :( ,,Na teorii zainteresowania się nie znam." nie rozumiem, jak to sie nie znasz...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z pracą jest dokładnie tak, jak piszesz. A jeszcze później będę miał za to wolne :) Może on właśnie założył maskę ignorro w ten sposób. No nie znam się. Czasem mi się ktoś podoba. I tyle. Gorzej z umiejętnościami realizacji tego "upodobania". No ale teraz mam ten problem z głowy. Bo obiektu brak. A jakby był, to bym nie wiedział jak. Mam fajną koleżankę, inteligentna, miła, ciepła, elegancka, ładna, seksowna, ect. . Ale tak sobie dzisiaj myślałem w pełni teoretycznie, że gdyby nie to, że zajęta, i to na poważnie, to bym totalnie nie wiedział "jak się do tego zabrać". Niby łatwiej, bo przebywamy ze sobą po kilka godzin dziennie, a jednocześnie trudniej, jakby coś, bo "przebywamy ze sobą po kilka godzin dziennie" :P No ale to na szczęście teoria. ;) Choć może nie na szczęście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podryw w pracy to "śliski" temat ;) Ja mam w pracy fajnego kolegę, może bym i chciała z nim coś więcej, może bym i coś zainicjowała. Tylko czasami wydaje mi się, że odczytuję źle sygnały wysyłane przez niego, albo interpretuję je na swoją modłę. Wiadomo, pracę nie tak łatwo zmienić, a jeśli się coś źle rozegra to bedzie średniawa atmosfera w pracy, no i teksty życzliwych koleżanek ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich ponownie:) Mi długi weekend mija bardzo pracowicie... dlatego zaglądam dopiero teraz. Karramba, faktycznie, jesteś dobra w szukaniu wymówek;) Psycholog nie jest taki straszny, jak go malują. Najwięcej osób rezygnuje z powodów finansowych, ale.... są też psychologowie, którzy przyjmują w poradniach i jest to za darmo:) Tak więc żadnych wymówek;p A to, że Ci się nie chce, znaczy że masz zwykłego lenia;P a tak na poważnie, to rozumiem Cię, że Ci się nie chce. Nie znasz tych ludzi i stąd może wynikać szereg obaw, które nakładając się na siebie dają jedno rozwiązanie - zostanę w domu;) Ale moi drodzy, nic nie zrobimy użalając się na kafe, wiemy o tym prawda? :) Przede wszystkim tak jak pisałam wcześniej, wiara w siebie! Będzie łatwiej. Pamiętajcie o tym, że każdy z Nas jest narażony na ocenę innych, czasem trudno sobie z tym poradzić i tu jest punkt drugi. Jeśli masz wystarczająco pewne zdanie o samym sobie to nic nie jest w stanie Cię złamać:) po prostu nie warto się przejmować. Ale wiem że wśród Nas jest dużo ludzi wrażliwych, którzy się najzwyczajniej w świecie boją... A strach nie jest dobrym przewodnikiem w kontaktach społecznych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Mloda, nie badz juz smutna ;) Ja mam dzisiaj dlugi weekend :P I bardzo rozbudowane plany - az nauczyc sie kilku slowek ;) Z tym wyruszaniem do psychologa mialem podobnie jak Karramba. Nigdy nie wyruszylem. Ale w sumie jest mi obecnie calkiem niezel. Choc w tym wszystkim "kogos mi brak". A moze to tylko taka fatamorgana, ze brak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam na finiszu długiego weekendu :) Mi on minął nietypowo jak na mnie, bo poza domem i wśród ludzi :) Psycholog dobry jest do wygadania się, zauważenia pewnych rzeczy. Najtrudniejsze jest działanie, które baaaaardzo trudno przychodzi, nawet po wygadaniu się i zauważeniu pewnych rzeczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Generalnie o to chodzi, ze najwazniejsze, przynoszace efekty to ruszyc tylek. I to jest najtrudniejsze. Stad ja wymyslilem sobie ten pomysl z hiszpania i bede probowal go realizowac. To zawsze jakies dzialanie. W sumie to juz posrednio realizuje. A jak wyjdzie, to sie okaze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem świadoma wielu rzeczy i schematów, jestem też po lekturze "mądrych" książek i czasopism. "To ruszenie tyłka" tak jak napisałeś jest jednak najważniejsze, chyba nawet ważniejsze od tego co wcześniej wymieniłam. Inni mogą, to też dam radę. Idę szukać celu, praktyki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście ja filozoficznie ruszam tyłek siedząc wciąż na krześle. Choć bywa i niewygodne. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam po dłuższej przerwie :) E. ale masz cel, który w końcu podniesie Twój tyłek :D Nie poruszyłam równie ważnego wątku jakim są portale społecznościowe. Udzielam się na takim jednym i łapię czasami doła, bo ilość znajomych, którzy moi "znajomi" posiadają jest miażdząca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karramba.
ojej, czyzby topik nam zdechl...? ale moze to i dobrze bo pewnie oznacza, ze nie jestesmy znowu az tacy samotni jak nam sie wydaje ;) ja na swoje usprawiedliwienie moge jedynie powiedziec, ze swiadomie staram sie ograniczac obecnosc na kafe bo jak wsiakne to wysikanac nie moge. stad moja chwilowa nieobecnosc. co do portali spolecznosciowych to jestem na jednym ale zupelnie sie nie przejmuje liczba znajomych. zreszta, swiadomie ograniczylam swoich znajomych tylko do tych, z ktorymi rzeczywiscie chce utrzymywac jako taki kontakt. to tylko zwykla ja - naprawde wierzysz, ze ludzie maja az tylu przyjaciol??? otrzymywalam zaproszenia od osob, z ktorymi ledwo zamienilam w zyciu pare zdan. i nie sadze, zeby owe zaproszenia wynikaly z oszlamiajacego wrazenia, jakie na tych osobach zrobilam :D ale wlasnie z checi poszerzenia listy twarzy na facebook'u czy innym badziewiu. nie zamieszczam zadnych zdjec, nie dziele sie kazdym szczegolem ze swojego zycia. od czasu do czasu zajrze, co tam slychac u innych i cos tam skrobne. ale duuuuuzy dystans mam do calej sprawy. co innego portale typu: sympatia. probowaliscie? ja sie od jakiegos czasu waham czy nie skorzystac ale opinie sa bardzo sprzeczne. troche sobie siebie nie wyobrazam na takiej randce w ciemno... mam nadzieje, ze sie jeszcze odezwiecie a jesli nie - to i tak milo bylo pogawedzic :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłam kawał czasu z facetem poznanym na jednym z portali randkowych. Spróbować zawsze warto, żeby zobaczyć jak to się je ;) Nie rozważam jednak ponownego skorzystania z tego "typu usługi" (chyba, że mnie okoliczości zmuszą) ... Nie ma się po prostu na takim portalu możliwości dyskretnej obserwacji, wymiany uśmiechów i spojrzeń, krępujących, ale wyczekiwanych rozmów o czymkolwiek i innych fajnych aspektów poznawania drugiej osoby. Niby są randki, ale ... dobra może ja nie umiałam podejść do tego tematu umiejętnie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karamba wejdź na moje gg jeśli masz ochotę na rozmowę,bo tutaj tudno o płynna rozmowę .A ja po przeczytaniu tego topiku tylko z Toba miałabym ochote nawiązać kontakt oczywiście bez urazy dla pozostałych.Moje gg 7315757.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość superrrrrrrrr
moze wśród nas znajdziesz przyjaciół www.showup.tv/pp/apocominick

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć 🖐️ Nie zdechł, przysnął :P Ja miałem dzisiaj gdzieś iść, jak człek. I guzik, żeby nie powiedzieć du*a. Oczywiście już w pewnym momencie kilka dni naszły mnie kompleksowe wątpliwości. I dziwna, choć dobrze znana mi myśl "eee, w piątek pewnie zmarznę, pewnie w sobotę 'nie będę musiał' nigdzie iść" (to była taka kretyńska myśl 'ulgi'). A dzisiaj budzę się rano i głowa mnie nap***a, i nie chce usilnie przestać (a nie jest to kac, bo z tym bym sobie poradził). A zamiast 'myśli ulgi' jest wręcz przeciwnie. Cholera, miałem taką możliwość. W sumie nic nadzwyczajnego, nie z takich, co to zdarzają się raz na milion i wkrótce może się pojawi. Ale trochę chce mi się walić głową w ścianę (dosłownie :P) I jakiś trochę żal, że sobie tak "wykrakałem" (choć krakałem co innego). Choć oczywiście teraz bym miał już pewnie stresa i myśli "trzeba było się na to nie pisać". Po czym poszedł i dobrze się bawił. A tak mam za swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karramba..
hej, hej! jak milo, ze jeszcze jestescie :) to tylko zwykla ja, czyli jednak z osoba z netu czasem cos tam sie udaje. moze nie do konca ale to akurat jest ryzyko wpisane w kazdy zwiazek. mnie przerazaja w kontaktach internetowych dwie rzeczy: zalozenie, ze spotykasz sie z ta osoba w konkretnym, wiadomym celu. w realu, jak kogos poznajesz to nie masz od razu wypisane na czole szukam kogos do mniej lub bardziej powaznego zwiazku :) dwa: ze nic o tej osobie nie wiesz, poza tym, co ci sama powie, takie kompletne wyrwanie z kontekstu. jakos mnie to, jak dotad, skutecznie odstrasza. stara krowko, dziekuje bardzo za propozycje rozmowy na gg ale wolalbym na razie tutaj. moze popisz troszke z nami. wiem, ze nie bywamy tutaj regularnie i jakos nie mozemy sie czasowo zgrac ale to nie znaczy ze nie da sie pogadac. zapraszam :) ecrivain, lepiej nie wal glowa w sciane bo tylko wiekszego globusa dostaniesz :P zapamietaj dobrze to dzisiejsze uczucie i na drugi raz idz. wiecie co, tak na nas patrze z boku i widze, ze to nie jest tak, ze nie mamy okazji, nie dostajemy szans. my te okazje i szansy po prostu marnujemy. cholera, trzeba w koncu ruszyc tylek i cos zrobic bo bedziemy tak tu jeczec do starosci :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oki Karamba:) ja poznałam swoją połóweczkę na czaterii.W swoim środowisku mam wiele przykładów w tym już kilka małżeństw że da sie poznać osobę przez internet.Bo net to tylko początek a czy zaiskrzy czy nie to już inna sprawa. Za nim poznałam odpowiednią osobę po drodze było wiele nieodpowiednich, byłam już zniechęcona ,znudzona .Więc moim zdanie trzeba dawać sobie szansę bywać szukać ale prawda jest taka że i tak każdy z nas pozna tą osobę we właściwym momencie (przeznaczenie) i nie można tego chyba przyspieszyć. Ale mimo że jestem w udanym związku to problem samotności nie zniknął brakuje mi babskiego towarzystwa i w ogóle z chłopakiem mamy nielicznych znajomych.Brakuje nam towarzystwa na weekend na wypady na wspólne aktywne spędzanie czasu. Tylko że w tej kwestii też potrzebna jest jakaś chemia nadawanie na wspólnej fali.Podobna energia podobne pasje,poczucie humoru.Kiszenie się we własnym sosie nie wpływa dobrze na związek.My dajemy sobie wolność ,swobodę ja nie mam nic przeciwko wypadom w meskim gronie on z chęcią zawiózł by mnie na babską imprezę no ale ani on ani ja nie mamy takiej odskoczni .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najśmieszniejsze jest, że wieczorem już mnie prawie nie bolała. Ale już było "po japkach", bo nie będę już mieszał w momencie wyjazdu, skoro wcześniej zrezygnowałem z miejsca. No i to, że w sumie to nie ja stchórzyłem (choć zawsze mnie to "z boku" zastanawia przed czym), choć gdzieś tam wcześniej miałem myśli tchórzliwe. Dostałem nauczkę. Wykrakałeś "gupku" zamiast się cieszyć (ja się cieszyłem, ale u mnie się to tak miesza :P) no to masz. Ale zamierzam wyciągnąć z tego wnioski. :P Karramba - "mnie przerazaja w kontaktach internetowych dwie rzeczy: zalozenie, ze spotykasz sie z ta osoba w konkretnym, wiadomym celu. w realu, jak kogos poznajesz to nie masz od razu wypisane na czole szukam kogos do mniej lub bardziej powaznego zwiazku" Wiesz co, dla mnie to jedna z największych zalet właśnie. Ale nie do końca bym to określił jako spotykanie się w konkretnym, wiadomym celu. Raczej jako coś ukierunkowane. Ale nie zdeterminowane. Spotkanie i tak wiele zmienia. I w sumie moim zdaniem nastawiać się na "konkret" nie ma sensu. Lepiej na przyjazne spotkanie, zakładając, że wyjdzie z tego przyjaźń. A coś więcej, to się okaże. Przykładem może być moje "najlepsze w skutkach spotkanie". Klikaliśmy ze sobą kilka miesięcy na kafe. Bez żadnego ukierunkowania, celu itd. Było też kilka osób. W pewnym momencie E. napisała, że już nie będzie pisywać. A ja zaproponowałem, że jeśli chce, to może napisać do mnie prywatnie. Przyjęte to zostało ostrożnie. Ale kiedy w końcu napisała zaczęliśmy szybko pisywać sobie setki maili. To było jak rozmowa, nakręcało się samo. Tu mówiliśmy o czymś, to chciałem odpowiedzieć, opowiedzieć o tym i o tamtym. I tak to szło. Jednocześnie poznawaliśmy się lepiej. I to w sposób, który nam osobom raczej "zamkniętym", "ostrożnym" realnie na początku znajomości trudno było by osiągnąć. Bo właśnie. Ja totalnie nie potrafię "podrywać" i takich tam. Nie potrafię, gdy właśnie tak kogoś nie znam lepiej, od strony "miękkiej", "uczuciowej", jakoś tak skierować rozmowy na tematy bardziej osobiste, intymniejsze (nie w sensie seksu, raczej uczuć, choć w sensie seksu też). Więc właściwie zawsze to nawet nie wiem, czy dana (obca) osoba jest wolna, czy zajęta. Generalnie ludzi poznaję na początku bardzo wolno. Z "lekkich" rozmów, otoczenia. Dlatego w sumie udaje mi się poznać ludzi z pracy. Mamy siebie na codzień, a nasza praca sprzyja kontaktom, rozmowom. Ale gdy mam poznać kogoś "obcego". Nawet, gdy ktoś (czy coś) "podstawił mi przed nos", to ja mogę bez problemu "pogawędkować", pożartować. I tyle. I tu różnicę robi internet (w przypadkach "bardzo niektórych"). Że łatwiej, wcześniej "rozmawiać" o różnych rzeczach. Zauważyłem, że później w takiej sytuacji "w realu" też łatwo/łatwiej. A wracając do pierwszego spotkania z E. (był to taki planowany wypad wakacyjny, w miejscu dla obojga nowym), to nie byliśmy jakoś wyraziście ukierunkowani, że z tego będzie związek. Oczywiście nasze wcześniejsze klikanie powodowało przyciąganie. Ale różnie mogło być. Pierwsze kilka dni były zwyczajnie "przyjazne". Późniejszy splot drobnych zdarzeń, jakby pozwolił nam się do siebie bardziej zbliżyć. Trochę przypadkowe złapanie za rękę na spacerze, i już od tamtej chwili chodziliśmy za ręce, przytulenie, które "wynikło". I tak poszło. Ale właściwie gdybyśmy spotkali się tam dokładnie tak samo, w jakiś sposób "zetknięci" bez tego całego "fundamentu" długich rozmów, pewnie było by zupełnie inaczej. Choć oczywiście nie uważam za dobre długaśnych korespondencji. Wtedy tak wyszło, bo dzieliła nas duża odległość. I później wyszło coś niesamowitego. Choć kontakt mamy raczej incydentalny obecnie, to i tak czasem, gdy muszę po prostu komuś "wygadać" coś takiego "miękkiego", "bzdurowatego", to piszę sms do E., bo ona mnie "zna od tej strony". Aleee wypracowanie wyszło. grrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz chyba największym minusem takiego internetowego poznawania jest akceptacja fizyczności. Na pierwszym spotkaniu następuje najwiekszy rozjazd pomiędzy Twoim wyobrażniem a tym co zastajesz w naturze.I nawet jeśli to spotkanie jest uprzedzone zdjęciem to często nie jest ono odzwierciedleniem spotkanej osoby.Cała kontynuacja dobrej rozmowy i klimatu jakie było przez neta następuje tylko wtedy kiedy pozytywnie odczytujemy fizyczność,gesty,ton głosu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Krówko, masz tu zdecydowanie rację. W opisywanym przykładzie nie miałem z tym problemu, bo o ile z naszych korespondencji odczuwałem jej niepewność co do atrakcyjności, wręcz brak takiego poczucia, to po obejrzeniu zdjęcia było "łał!", a przy spotkaniu tym bardziej "łaaał!". A jednocześnie ona cały czas była przekonana (błędnie) o tym, że nie jest atrakcyjna. Nawet opowiadała mi sen, w którym czuła się atrakcyjna. Że tak by chciała naprawdę. A zdecydowanie brakowało jej tylko świadomości tego. Ale dokładnie, zdjęcie nie rozwiązuje sprawy. Bo to nie tylko kwestie "wizualne" w podobaniu się fizycznym. Zresztą nie wiem, czy też w takiej sytuacji (zdjęcia) nie idzie się jakoś w drugą stronę. Że samo zdjęcie odbiera urok, który na żywo byśmy dostrzegli. I może odbiera czasem tę dodatkową, potrzebną "iskrę", której brakuje, gdy oglądamy kogoś tylko statycznie na zdjęciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karramba.
Stara krowko, bardzo fajnie ze napisalas :) ja mysle, ze kafe to jest dobre miejsce na poznanie ludzi . Tylko potrzeba troche czasu. Kiedys pisalam tu na pewnym topiku. Niestety trolle nas przegonily i doszlo do bardzo nieprzyjemnych akcji . Ale poznalam kilka dziewczyn, z ktorymi utrzymywal potem przez jakis czas kontakt. Poniewaz topik byl bardziej konkretny tematycznie niz nasz w momencie, gdy zniknal problem - kontakty sie pourywaly. Ale to nie znaczy, ze z nami musi byc tak samo :P Rozumiem, ze mimo bycia z kims, problem braku znajomych tez moze doskwierac choc i tak jestes w o niebo lepszej sytacji niz my. Ja niestety bedac w zwiazku, przyznam sie uczciwie, troche zaniedbywalam swoich znajomych (wtedy ich jeszcze mialam... ) Tzn. duzo trudniej mnie bylo gdzies wyciagnac, jak juz to czesto ciagnelam faceta ze soba. Ale czasami sie udawalo samej i pamietam, ze zawsze wracajac np. z babskiego wieczoru, powtarzalam sobie: bylo tak fajnie, musze to czesciej robic! Ecri, no wreszcie opisales jak to bylo z Toba i dziewczyna poznana na kafe :P odkad o tym wspomniales, to mnie meczylo, zeby Cie dopytac o jakies szczegoly ale nie chcialam byc namolna. Wiesz, to troche taki Cafe Headline News :D wiele osob pyta, czy jest to mozliwe a ja prosze, wlasnie poznalam kogos, komu sie to przytrafilo! A powaznie mowiac: w Waszym przypadku to jednak troche inaczej niz na tradycyjnym portalu randkowym. W pewnym sensie mieliscie sie okazje internetowo poobserwowac. Nie wiem, czy jak zaczynales pisac na tamtym topiku to miales w glowie mysl: a moze kogos tu poznam. Nie sadze. Sympatia.pl i tego typu portale sa dla mnie zbyt jednoznaczne. Najbardziej by mi odpowiadala taka sytuacja jak u Ciebie poznaje kogos w necie, gadamy sobie przez jakis czas, spotykamy sie ale bez nastawienia na cos tylko ot tak, po prostu i ew. ciagniemy znajomosc. Czy cos z niej dalej wyniknie czy nie to juz inna sprawa. Pewnie na sympatii moge poznac tez ludzi o podobnym nastawieniu. Ale moge tez poznac cala mase innych. :P I nie ma co ukrywac, ze sie boje odrzucenia. Ze ktos tej mojej fizycznosci, o ktorej pisze krowka nie zaakceptuje. Ze nie bedzie sie chcial na niezobowiazujacej stopie spotykac, itd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja gdzieś tam na sympatii bywam, raczej bez większego przekonania a i działania. W gruncie rzeczy chyba też obawiam się odrzucenia, więc niejednokrotnie przeglądam "babeczki" i co rusz wynajduję powody by do każdej z kolei nie napisać :P Bo ta lubi takich, tamta owakich, ta nie lubi tego, tamta tamtego, ta ma motto takie, a tamta tła na zdjęciach owakie. I tak się to kręci. Z rzadka do kogoś zagadałem. Z rzadka dostałem jakąś odpowiedź. A jak już to komunikacja jakoś zwiędła. Co do poznanych ludzi w necie. Poznałem też, wcześniej (tj. przed E.) jedną dziewczynę. Nie pamiętam jak i gdzie, bo szybko przeskoczyliśmy na gg. Długo klikaliśmy, tak luźno. I fajnie. Ale w pewnym momencie wyraźnie czułem, że "jest zainteresowana". Jednocześnie nie chciałem jej zranić i byłem przytłoczony naszymi częstymi rozmowami, aż za częstymi. Aż mnie momentami irytowały. Trochę to trwało, zanim zmądrzałem i udało mi się wypracować jakieś "ramy". Dać sobie trochę luzu. Na dobre nam to wyszło. Klikało się znów przyjemnie. I nawet się spotkaliśmy. Było fajnie, przyjemnie. Ale teraz to ona poczuła, że "to nie to". Więc nic "więcej" z tego nie wyszło. Choć jeszcze dosyć długo się kontaktowaliśmy. Dopiero po dłuższym czasie kontakt urwał się zupełnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z facetem z portalu randkowego miałam podobną sytuację towarzyską, mieliśmy znikomą ilość znajomych. Uważam, że to po części zniszczyło nasz związek. Ja miałam swoje towarzyskie blokady, on też, a przez internet łatwo nam było się "dobrać" i utknąć w naszych ograniczeniach. Dlatego jesli macie szanse na "normalne" poznanie się unikajcie neta!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kropkowa
Na codzień spotykam mnóstwo ludzi,w pracy,w szkole,na ulicy,w autobusie,nie jestem nieśmiała,potrafie zagadać,uwielbiam towarzystwo a mimo to jestem samotna...Od dawna próbuje doszukac się dlaczego i chyba zaczynam rozumieć.Otóż z nawiązywaniem znajomosci nie mam problemu,ale gdy przychodzi taki etap,że trzeba powiedzieć o sobie coś więcej niż sprawy oczywiste to się wycofuje.Czuje się gorsza i chyba dlatego :( Boje się przyznać,że nie mam przyjaciół,nie chce rozmawiać o przeszłosci bo nic dobrego nie mam do powiedzenia,na przyszłosc zapatruje się pesymistycznie...Mam mnóstwo kompleksów,nie skonczyłam studiów,nie mam prestiżowej pracy,luksusowego apartamentu,za mało podróżuje i o czym ze mną gadać?Wydaje mi się że niczego nie jestem warta ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Boje się przyznać,że nie mam przyjaciół.." Moja najgorsza zmora, powiedzieć uczciwie, że nie mam znajomych. Ja się boję jeszcze bardziej oceny jaka padnie po takim "wyznaniu".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tym że nie ma się znajomych nie należy się chwalić,bo i tak nikt sie tym nie przejmie a jeszcze na dzień dobry będzie się w Tobie doszukiwał powodu dlaczego tak jest. Zresztą zazwyczaj to jakiś tam znajomych mamy tylko że nie są aktywni w naszym życiu .Jedno jest pewne ludzie lgną do ludzi o pozytywnej energii bo kto by chciał smutasa, narzekacza itd itp. Kiedyś miałam w sobie taką pozytywną energię ale w tym czasie nie zawarłam żadnej znajomości która by przetrwała. Kiedy byłam sama strasznie lgnełam do ludzi potrafiłam nawet zagadać do kogoś na przystanku ,częściej sie uśmiechałam do ludzi aż przyszedł moment zrezygnowania zniechęcenia .Jak znalazłam się w związku to znowu ludzie są mi obcy nie mam już potrzeby integracji z byle kim byleby zamienić parę słów. Chyba ten okres samotności nie wpłynął na mnie pozytywnie ,pozbawił mnie naiwności takiej pozytywnej wiary że ludzie są fajni i chętni do zawierania znajomości.Wydawało mi się że poznam fajnych znajomych z którymi będę mogła ciekawie spędzać czas też sie zastanawiam dlaczego wokół mnie jest taka pustka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×