Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość joanna77nn

Moja mama mnie... nie lubi! Jak z nią żyć?

Polecane posty

Gość joanna77nn

Może ktoś ma podobną sytuację i powie mi jak sobie poradzić. Moja mama mnie nie lubi. Zwyczajnie. Kocha jako matka ale widocznie tak jej działam na nerwy, że musi z siebie wyrzucac wyzwiska w moim kierunku i robic awantury o kazdy detal. Moje rodzenstwo nie jest tak traktowane, ja jestm najmlodsza. studiuje zaocznie, wychodze niedlugo za maz. nigdy nei sprawialam problemu w szkole- zdawalam z klasy do klasy, w pewnych dziedzinach odnosilam sukcesy nawet. wiec nie ma sie czego wstydzic. nie cpam, nie pale, nie imprezuje. Wiele razy uslyszalam ze jestem podla, niedobra, nie kocham jej. ze jestem glupia dziwka, pojebana suka itd. wyladowuje na mnie swoja agresje i zale. TYLKO DLACZEGO? jaka moja wina? co mam robic? kiedy rozmowy nie pomagaja... tyle ich juz bylo. mialo byc inaczej, lepiej... mamy sie wyprowadzic? kocham ja i boje sie jak sobie poradzi. nie chce stad uciekac przez nia, bo wiem ze cale zycie bedzie mnie to dreczyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joanna77nn
meczy mnie to bardzo bo kocham ja po prostu i chcialabym zeby bylo chociaz poprawnie miedzy nami. chcialabym nie plakac przez ani i jej przykre slowa i gesty. gdybym byla cpunka, alkoholiczka, puszczala sie.. to rozumiem jej nienaiwsc ale tak?... czemu matki nie lubia swoich dzieci? dzis mi wyrzucala ze jestem gruba swinia, tak utylam, chociaz od pol roku nie przybralam nawet kg, wrecz czasem spada... ale musiala powiedziec cos przykrego i ze wygadam w sukni slubnej przez to jak swinia. moje bmi w normie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro będziesz już na swoim to problem usunie siw w cień. Moja matka też za mną nie przepada (jakkolwiek by to brzmiało) uosabiam wg niej najgorsze cechy (czytaj: jestem podobna do biologicznego ojca) a i ona sama miała trudne dzieciństwo i nigdy nie pozwoliła sobie pomóc w tym więc odreagowywuje na mnie Jedyny sposób u mnie to jak najrzadszy kontakt. Wtedy jest ok, nawet jak jestem w domu na dłuższy weekend to nie układa się źle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joanna77nn
bardzo chcialabym byc na swoim, ale jesli przeprowadzka to oplaca nam sie tylko jakies 200-250 km stad. wiec jednak daleko. musialabym zmieniac uczelnie, co jak wiadomo nie jest takie proste i przyjemne. chcielismy pomieszkac tu, odkuc sie bo mamy troche rat do spłacenia i zaczac sie starac o kredyt na wlasny domek. ale nie wiem jak mam tu wytrzymac... bardzo sie tez boje ja zostawic(moj tata nie zyje) z moim bratem bo to wredny czlowiek(a i tak bardziej go lubi ode mnie, i to zawsze moja wina jak sie z nim zetne,,,) mam metlik w glowie mowiac szczerze... zycie to masa trudnych wyborow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joanna77nn
co do wygladu, to jestem w 100% podobna do ojca. ona siebie uwaza za seksbombe. cudowna i mysli ze faceci na nia leca. ja wygladam normalnie- znalazl sie taki co mnie pokochal i uwielbia:) czasem slysze komplementy ze jestm atrakcyjna wiec chyba nie jest zle ale mama tylko czeka zeby dogryzc. conajmniej kilka razy w miesiacu slysze ze mam brzydkie wlosy, jestem tłusta, cere mam fatalna a nogi to w ogole okropne(chodzilo jej o podraznienie po depilacji) po prostu codziennie dostaje porcje przykrosci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joanna77nn
oj, musze sie tu wygadac, bo zwariuje... nie wiem jak to jest ze wydaje mi sie ze jestem normalna, porzadna osoba. a moja mama widzi mnie jako totalna idiotke, zakale rodziny i wredna suke. studiuje techniczny kierunek, staram sie myslec powaznie o przyszlosci, lapie sie czego mogebo nei moge dostac normalnej pracy(taki kraj...) wychodze za maz za fantastycznego czlowieka. czy taka rywalizacja matki z corka to normalne, czy co? czy smierc taty kilka lat temu miala na to wplyw?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pisz, pisz. Ja czytam Wiesz, w małżeństwie nie zawsze dzieje się dobrze nawet jak dzieci myślą, że jest ok. Może mieć żal do Twojego ojca. Mnie wiele przykrości z tego powodu spotyka. Ja też cery idealnej nie mam (problemy z hormonami, wiec czasem jest ok czasem nie), też mam wrażliwą skórę itp i oczywiście "mamusia" mi to nieraz wyrzuciła ("zakryj dekolt bo masz plamy" itp) . Więc mogę powiedzieć, ze wiem co czujesz. Moja też ma się za niewiadomo kogo, nie chce pogodzić się z upływającym czasem Ile Twoja matka miała lat jak Was urodziła? Bo moja 19, wiec relacje z nią często bardziej były koleżeńskie (a sama wymagała ode mnie bym traktowała ją z nabożną czcią jak matkę). Nie wiem czy rywalizacja jest normalna, ale u niektórych jak widać występuje No i plus dzieciństwo. Pewnie Twoja też super nie miała A na ślubie gwiazdą będziesz Ty, to Ty teraz kochającego męża będziesz miała itd a ona jest sama, więc może Ci zazdroscić A i naprawdę jesteś porządnym człowiekiem, ja moją za wręcz znęcanie się psychiczne (bywało, ze nieraz też fizyczne) znienawidziłam trochę, i już nie mam siły zastanawiać się jak jej pomóc. A Ty wciąż chcesz dla swojej jak najlepiej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znaczy z tym głupi dekoltem bardziej było "jak Ci nie wstyd" ale chuj z tym...u siebie nie widzi nic złego. I w wyglądzie i w charakterze Jak rozmowy nic nie dają chyba musisz zacisnąć zęby i czekać póki przeprowadzka nei będzie łatwiejsza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość totototototototot234
Masz prawo do szczęścia oraz godnego traktowania. Nie wierzę,że to nie wpływa na Twoje życie. Zostaw matkę wyprowadź się i powiedz jej że nie będzie z nią rozmawiała dopóki się nie uspokoi. Dlaczego masz się nad nią litować? Czy ona okazuje Ci szacunek? Chyba,że jesteś emocjonalną masochistką:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joanna77nn
dzieki Krwawa Wilczyco... widze ze podobne doswiadczenia mamy z matkami.. mojej rodzice sie rozwiedli, ojciec uciekl za granice. wiem ze to przezyla bardzo mocno. rozumiem. ale wiem tez ze nie mozna za swoje cierpienia zameczac innych. ja tez cierpialam przez chorobe i smierc taty ale nie bylo jej wtedy przy mnie. zamknela sie w swoim bolu i nie myslala o mnie. a pozniej bylo juz tylko gorzej. widze jak zionie niechecia do mnie ale wiem tez ze jest tak naprawde miekka i bezbronna. to moja matka i zawsze jej pomoge kiedy bedzie potrzebowac, nie odwroce sie. moj przyszly maz to wspanialy czlowiek. wspiera mnie i pomaga sie uspokoic kiedy mnie wkurzy... mysle ze takie cos sie nigdy nie zmienia. kiedy sie wyprowadze bede pewnie miec wyrzuty sumienia ze ja zostawiam. od dawna jest tak, ze to ja jestem jak matka w tym domu. mysle powazniej, martwie sie i kocham bezwarunkowo. a ona jest jak wsciekla nastolatka. czepia sie, wkurwia o byle co i ma pretensje o moje wlasne zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joanna77nn
mama wpadla jak mieli po 20 lat. ale moje starsze rodzenstwo traktuje dobrze, normalnie. zawsze staje za nimi, kiedy mamy jakis konflikt. ja jestm najmlodsza. mam wypomina mi ze ona dla mnei zawsze wszystko, ze zawsze sie dla mnei poswiecala.. po pierwsze nie uwazam ze to cos heroicznego, bo dla dziecka sie chce jak najlepiej po drugie-jakie poswiecenie? nie rzucial pracy. babcia mnie wychowywala, szybko poszlam do przedszkola. nie odjela sobie od ust zeby fundowac mi jakies wybryki. narzeczony mowił wlasnie ze moze widzi we mnie ojca i to ja drazni. ze moze ma zal, ze odszedl tak szybko. tak podswiadomie mnie za to karci. ale nie chce zeby na lozu smierci dopeiro sie otrzasnela. chce zeby bylo dobrze... tylko co sie musi stac, zeby to osiagnac... Wilczyco a Ty ile masz lat? masz rodzine, dzieci? bo ciekawa jestem czy uczynienie jej babcia cos zmienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwila prawdy,
Mam identyczną matkę. Czytalam niedawno o wampirach emocjonalnych - było tam tez o mojej matce. Taka osoba jest niereformowalna. Co byś nie zrobiła - to i tak będzie źle. Sugerowałabym jednak mieszkanie osobno. A jeśli Ty miałabyś z tym problem, ze ją zostawiasz samą, czy inne poczucie winy wobec matki - to proponuję wizytę u psychologa. Mnie pomogło - niedługo się od niej wyprowadzam mimo, ze wiem, ze to bedzie między nami definitywny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwila prawdy,
... definitywny koniec, bo ona nigdy nie zaakceptuje przecięcia pępowiny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba nie ma innej rady jak się wyprowadzić. Wiesz, jak nie będziesz z nią mieszkać jest duze prawdopodobieństwo,ze ona zmieni się w stosunku do Ciebie. Przeważnie tak jest z rodzicami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joanna77nn
co mnie boli najbardziej to to, ze zaczyna obrzucac blotem mojego narzeczonego. oczywiscie mowi to mnie a nie jemu. chociaz zwracala i jemu uwage ze powinien schudnac itd, ze powinien byc bardziej pracowity. a jest pracowity i wcale nie musi chudnac! ale musiala dokuczyc. prosialm, zeby nei sprawiala mu przykrosci ale coz... tak jakby musiala pluc jadem, zeby dobrze sie czuc. a pozniej zgrywac ofiare, jak ja koniec koncow opieprze za znecanie sie nade mna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joanna77nn
mieszkalam rok poza domem. było nawet dobrze, chociaz potrafila i przez telefon i podczas wizyt zepsuc wszystko. ostatnie pol roku jak czesto pomieszkiwalam u narzeczonego i rzadko sie widzialysmy, to bylo w miare ok. chociaz zabraklo mi z jej strony milosci, bo... w ogole sie nie interesowala mna przez ten czas. czy dotarlam na miejsce(dlugie podroze, bo mieszkalismy daleko do siebie) czy zyje itd. jak ja dzwonilam to mowila, ze swietnie im tu beze mnie itd. dosc przykre.... wszystko optuje za wyprowadzka. wszystko oprocz mojego głupiego przywiazania do domu rodzinnego, do niej(no mam juz tylko jednego rodzica jaki by nie byl), poza moim poczuciem winy, ze powinnam sie nie opiekowac... cholera, wiem ze to nie jest zdrowe! macie racje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekaj jak najdalej
ona się nie zmieni , z tego co piszesz widać ,że ci zazdrości.Nie obraź sie ale takie starzejące się seks bomby są żałosno śmieszne.Jest toksyczna i najlepiej takich zostawić z ich jadem.Tez miałam taka mamę , i zjeb,,, mi kawał zycia.Uciekaj jedyne wyjscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja próbowałam moją namówić na wizytę u psychoterapeuty, raz mi się przyznała, że wie, że ma problem. Ale co zrobię jak się nie zgadza, nawet chciałam, żeby niby ze mną poszła, że to o mnie chodzi. Ale ona nie chce bo "sama sobie poradzi". Moją ojciec też porzucił właściwie, 18 czy 17 lat miała, ale i tak chyba mocno przeżyła. Jej życie nie było zbyt szczęśliwe, wiele rozumiem. Tylko ja (ojciec alkoholik też mnie porzucił praktycznie) tak jak Ty nie wyżywam się na innych. Obarcza mnie winą za wszystko co złego dzieje się w jej nowym małżeństwie. Posuwa się do rękoczynów, momentami jak przyjacielowi opisuje daną sytuację to czuję się jak ofiara i wstyd mi za nią. I za siebie, że pozwalam tak się traktować Ja całkiem poważnie myślę, że jak kogoś wiele spotkało i nigdy nie wyrzucił wszystkiego z siebie, nie wypłakał, nie przemyślał to ma potem pewne zaburzenia uniemożliwiające normalne funkcjonowanie. Jedyne co mnie jako tako uratowało to to, ze od 16 mieszkam na stancjach. Inaczej wykończyła by mnie psychicznie (momentami było ze mną bardzo krucho) U mnie rozmowy z ojczymem nie pomogły, jest zaślepiony, raz na jakiś czas zerwą mu się klapki z oczu i widzi co ona wyprawia (generalnie ktoś w końcu wyląduje w psychiatryku), ale ona i tak go na swoją stronę bierze i to ja jestem potworem, bo nie chcę by mój młodszy brat też był tak traktowany. Ech, rozpisałam się niepotrzebnie. A dziś była miła, normalna. I zrozum ją jak za godzinę może urządzi mi awanturę. Z tego co zauważyłam to po pierwsze rozmowa, wiele razy drążyłam zanim mi się przyznała, że ma problem ze sobą (dopiero po kilkumiesięcznym zerwaniu kontaktów, oni zerwali ze mną właściwie, się udało) I musi być ktoś inny, jej bliski kto powie to samo. Mojej raz przyjaciółka kazała się opamiętać, no nie pomogło na dłuższą metę, ale sama świadomość robienia krzywdy jest ważna. A i ja mam 19 lat, bierz pod uwagę choć piszę jakbym pozjadała wszystkie rozumy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciężarówka:)
ja mam taką matkę i wiesz co? nie mieszkamy razem- prawie do mnie nie dzowni. Widujemy się raz na rok na Boże Narodzenie. Już dzisiaj jestem chora jak pomyślę,że mam do niej jechać:/ Podczas pierwszej ciąży robiła mi takie jazdy,że to się nie da opisać- darła mordę jak opętana(dodam,że miałam 22 lata, mieszkałam z chłopakiem, obecnym mężem, byłam niezależna finansowo) tak mnie wkurwiała,że aż w końcu jej się udało-poroniłam:( Przyjechała do szpitala- leżałam na patologii no i jak przyjechała to już roniłam- przez dwie doby miałam takie skurcze macicy,że myślałam,że zejdę z tego świata tak bolało. Jak przyjechała poprosiłam by zaprowadziła mnie do łazienki,bo jak usiądę na plastikowym krzesełku pod prysznicem i puszczę na brzuch gorącą wodę to mniej boli, rozbieram się, a ona spojrzała na mnie z taką odrazą i mówi,że "jakaś Ty gruba". Nawet jeśli w tamtym momencie tak było to oczekiwałam słów typu wszystko będzie dobrze, jestem z Tobą etc. A ją było stać tylko na wyrzut w postaci,że mi się przytyło. Teraz jestem w drugiej ciąży i wszystko jest ok. Bałam się jej powiedzieć, ale przemogłam się i co? "To był najgorszy dzień w moim życiu" Myślę sobie - dam jej szansę dzwonię do Niej,żeby powiedzieć,że robiłam USG i wszystko ok z dzidziusiem- a ona? Zaczęła mnie straszyć,że będzie chore:/ Od tamtej pory- nie dzwonię. Nie opowiadam jej nic. Próbowałam zbudować z nią normalne relacje- nie da się. Nie chcę jej przy porodzie- nie chcę by dziecku kupiła pół zabawki etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Straciłaś tatę to się nie dziwię, że chcesz z matką mieć jak najlepszy kontakt. Wiele z tego co piszesz jest mi bardzo bliskie. Ale niestety jak widzisz nie mogę doradzić co zrobić by to naprawić. Ja od 16 sama sobie sterem i okrętem, z tym, że utrzymywanym przez rodziców;) Obojętność boli, ale cóż. Na pocieszenie Ci powiem, ze matka mojej koleżanki zachowywała się identycznie. I w pewnym momencie się uspokoiła, nie wiem dlaczego, próbowałyśmy dociec, ale nie było żadnej wyraźnej przyczyny. To jest ciekawe, bo stała się po prostu lepsza. Czyli tak źle chyba nie jest :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wilczyca a gdzie ty teraz
mieszkasz??? bo mialas z tym jakies problemy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moja...
Hej dziewczyny :) temat też mi bliski. Ja mimo że z mama byłam bardzo zzyta w dziecinstwie to teraz jest masakra. Brakuje mi jej szczerze ale tez co probuje sie do niej zblizyc to sie czym rozczaruje. Urodzila mnie jak miala 18 lat, dziecinstwa też miała trudne no i poxniej przeszla duzo z tata. Ale ja obojga tak samo kocham. Z tata mam naprawde siwtny kontakt. Mieszkam tez z nim. A mama ciagle ma zal za wszystko co sie wydarzylo, trace w jej oczach dlatego ze nie jestem przeciwko ojcu (tak jak ona by chciala) tylko z nim... Tez sie dowiaduje jak przy kolezankach na moj temat mowi jaka to ja jestem niedobra, niewyrozumiala, za zapomnialam dziecinstwo itd. Planuje tez wesele ale zdeklarowala sie ze nie przyjdzie jesli rodzina taty bedzie :| i o urodzie tez wspomina, ze minie itd... i ja nie wiem szczerze czy ona chce mojego dobra :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szukam faceta z mieszkaniem, to będzie rozwiązanie moich problemów:classic_cool: A serio na razie pieniądze jakieś tam mam więc i stancję (po kłopotach) udało mi się znaleźć:) Stancja jest do dupy (z porypanym właścicielem), ale mam gdzie spać i gdzie się umyć :) No i w domu nie jest aktualnie najgorzej więc mogę przyjechać czasem;) A co będzie potem się zobaczy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moja...
z obecnym narzeczonym jestem juz jakies 3 lata... a ona pisze na nk z jakimis moimi dawnymi przelotnymi znajomosciami :] zalatwia nam kamerzyste - to mialam okazje zobaczyc jak oczernia mnie i mojego przed nim. Wszystko jest takie falszywe ... Ja mieszkam od 5 lat z tata i jego rodzina... ona tez założyla... lezka mi sie w oku czasek kreci jak niektore dziewczyny maja taki naprawde szczery serdeczny kontakt z mama... A ja ciagle czuje ze jest przeciwko mnie. Tak jakby czekala az mi sie noga podwinie :] ciezkie to jest naprawde :) naszczescie moj X. mnie wzorowo w tym wszystkim wspiera :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joanna77nn
dziwne, nie? dorosły czlowiek a zachowuje sie jak dziecko... nasze matki mialy problemy i teraz zrzucaja to na nas. mam nadzieje, ze nie bede ja tak robic... ze za to, ze urzadzila mi pieklo nie urzadze tego wlasnym dzieciom! kiedy uciekam, wycofuje sie z zycia( a tak jest praktycznie caly czas) to ma pretensje, ze tylko siedze sama(no teraz z narzeczonym) ze jestesmy takie sobki, nie socjalizujemy sie z nimi, nie spedzamy czasu itd. po co? zeby sie poklocic?... moja babcia wiele razy sie martwila o to jak mnie ona traktuje, ale koniec koncow bierze jej strone. w sumie to jej corka... nie mam w nikim poparcia oprocz narzeczonego. wczesniej bylo megazle samej. piłam nocami w swoim pokoju w samotnosci. znam go niecaly rok, wiec dopiero od tego czasu mam kogos bliskiego... chcoaiz on na poczatku nei rozumiał mnie zupelnie- dlaczego tak bardzo potrafie byc wredna dla mamy, kiedy mnie tylko ochrzania(na poczatku przy niem byla potulniejsza)a ja nerwowo juz reaguje nawet na mala zjebke. ale zobaczyl co swoje i juz wie jaka to furiatka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joanna77nn
dokaldnie- partner moze byc nieoceniona pomoca dla nas. corek furiatek hehe. dla mnie tata byl zawsze oparciem, ale odkad go nie ma.. bylam samiutka. teraz na szczescie jest czlowiek, ktory kiedy zobaczyl jak to wyglada, stoi za mna murem. mam nadzieje,ze zawsze bedzie. tak, tez zazdroszcze innym kobietom szczerego serdecznego kontaktu z matka. gdzie klotnia nie jest pelna wyzwisk i zdarza sie raz na rok a nie 3 razy dziennie. gdzie mataka buduje w corce poczucie wartosci, kobiecosci..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Joanno, moja matka też sobie to chyba obiecywała. M.in jedyna rzecz jakiej nie usłyszałam to to, że żałuje, że mnie urodziła. Nie usłyszałam bo moja babcia jej to powiedziała. Sama też sobie postanawiam, że nie będę taka wobec nikogo, ale czasami się boję trochę. Nie chcę źle wróżyć, tylko mówię o tym, że trzeba się bardzo pilnować bo wiele jest osób co zanim się obejrzały zrobiły coś czego nigdy nie chciały. Ale to wszystko tylko pokazuje jak dzieciństwo jest ważne i jak ciężko jest przerwać taki łańcuch. Jednak wierzę, że się da :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moja...
Tez mam nadzieje że ja taka nie bede :) naparwde probuje ją czasem rozumiec, tlumaczyc, stawac w jej sytuacji, wiadomo, dużo przeszla - bo w sumie 2 rozowdy... Teraz jest z 3 mezem :] jakos sie jej poukladalo, naprawde ma wspanialego faceta, maja tez chlopczyka :] ale mamie ciagle czegos brakuje... nigdy nie jest ok :] nie wiem czy gdybym z nia mieszkala te relacje byly by lepsze... ale jestesmy juz dorosle, musimy brac sie za swoje zycie, dbac o naszych partnerow... Pogodzic sie z tym :) i nie przejmowac tak :) w koncu widac tu na tym forum ze co druga ma podobnie, albo nawet i gorzej :) ale fak faktem jest to trudne i bolące. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×