Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość izabela s.

Jak mam przekonać córkę do partnera?

Polecane posty

Gość izabela s.

Witam. Mam ogromny problem. Moja córka ma 12 lat. Z jej ojcem rozstałam się parę lat temu, jednak Sara ma dobry kontakt z nim i jego rodziną. Córka mieszka wraz ze mną, w moim rodzinnym domu, zajmujemy osobne piętro. Od blisko dwóch lat spotykam się z nowym partnerem. Po roku znajomości podjęliśmy próbę wspólnego zamieszkania, u mnie. Sara znała go, przychodził on do nas, sądziłam więc, że nie będzie widziała w tym problemu, zwłaszcza, że chłopak bardzo starał się, aby córka go zaakceptowała. Ponadto mam przestronne mieszkanie, córka ma osobny pokój, słowem - nie przeszkadzamy sobie. Niestety, Sara od początku wyrażała dezaprobatę dla takiego stanu rzeczy. Doszło do tego, że stała się wulgarna i zaczęła zwracać się do mojego partnera w sposób obraźliwy. On znosił to cierpliwie, nigdy nic jej nie odpowiedział, czekaliśmy, że może się przyzwyczai, że coś się w końcu zmieni. Po kilku miesiącach uznaliśmy, że stosownym będzie, gdy się wyprowadzi i damy Sarze tym samym czas na akceptację nowych warunków, pozwolimy jej się przygotować na to, że jesteśmy razem. M. znowu zaczął nas tylko odwiedzać, czasami u mnie nocuje. Nic się niestety nie zmienia. Sara za każdym razem, gdy mój partner pojawi się u nas, pakuje torbę i oświadcza, że jedzie do babci (matki swojego ojca). Nie potrafi uzasadnić, dlaczego nie lubi M., choć robi on wszystko, by zaskarbić sobie jej względy. Na nic nie zdają się jakiekolwiek tłumaczenia, że już nigdy nie będę z jej tatą itd. Stosuje emocjonalny szantaż, któremu ja ulegam. Za każdym razem na siłę ściągam ją do domu, bo z kolei moja mama mówi, że w oczach opinii społecznej wychodzę na wyrodną matkę, która faceta przedkłada ponad dziecko. To nie jest tak. Od początku wychowywałam ją sama, wszystko robiłam pod jej kątem. Ojciec nieszczególnie interesował się jej rozwojem i jego proces wychowawczy ograniczał się do płacenia alimentów. Teraz to on jest tym dobrym rodzicem, a ja tą najgorszą. Córka obrzuca mnie wulgaryzmami, a gdy próbuję ją karać - straszy, że zgłosi na policję, że ją gnębię. Dla jasności dodam, że jest to bardzo inteligentna dziewczynka, najlepsza uczennica w klasie. Nie wiem, skąd w niej tyle pokładów nienawiści dla mnie i mojego partnera, ona sama nie umie tego wytłumaczyć. Mówi ,,chcesz to z nim bądź, ale wtedy ja z Tobą nie będę". M. już ledwo to znosi, nie zdziwię się, jak po prostu mnie zostawi, bo epitety, którymi obrzuca go 12-latka, są naprawdę nie do pozazdroszczenia. Nie wiem, co mam robić? Poświęcić swoje szczęście dla niej i podjąć decyzję o byciu samej? Próby jakiejkolwiek ugody nie dały żadnego rezultatu. Jestem załamana i stłamszona psychicznie. Proszę o dobrą radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabela s.
widzę, że mam problem ,,nierozwiązywalny"...:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przykro mi,ale nic nie zrobisz...tez sie tak zachowywalam gdy mialam 12 lat...moi rodzice sie zeszli,nawet teraz byloby dla mnie dziwne uczucie jakby rodzice chcieliby ulozyc sobie nowe zycie,a mam juz niedaleko 30-stki To jest zazdrosc,corka caly czas liczy ze sie zejdziesz z ojcem...wiec sprobuj ja zrozumiec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem czy autorka jeszcze to przeczyta ale napiszę :) Kobieto, 12 lat poświęciłaś córce, ten kto jest rodzicem, a w szczególności samotnym rodzicem, wie ile poświęceń, wyrzeczeń wymaga wychowanie dziecka, poświęcenie mu tyle uwagi, na ile zasługuje. Tak jak napisałaś - do tej pory wszystko robiłaś pod nią, pewnie każda Twoja życiowa decyzja była przemyślana 100 razy i dokonana w taki sposób, aby przede wszystkim córka była szczęśliwa. Od lat była przyzwyczajona do tego, że miała Cię na wyłączność. To zrozumiałe, oczywiste i naturalne, że teraz wrogiem nr 1 staje się ten, kto chce jej to wszystko zabrać. Niedzielni ojcowie (bo takim z Twojego opisu jest ojciec Twojej córki) mają to do siebie, że wychodzą na największych bohaterów wtedy, kiedy dochodzi do sytuacji takich jak Twoja. Więc też nie ma się co dziwić, że córka ucieka do babci, odnajduje sprzymierzeńców po tamtej stronie rodziny. Moje zdanie jest takie, że jeżeli jesteś pewna, że to ten facet, że możesz ułożyć sobie z nim życie - nie powinnaś z tego rezygnować. Jesteś między młotem a kowadłem, nie zazdroszczę Ci takiej sytuacji. Ale są terapie rodzinne, może warto by było pójść na taką we troje? Albo wcześniej zwrócić się do jakiegoś fachowca po radę? Domyślam się, że z ojcem dziecka nie da się pójść na współpracę? Córka odgraża się, że nie będzie z Tobą - ale weź po uwagę, że za chwilę (sama wiesz jak czas leci, ona ma już 12 lat!) ona wyfrunie z domu, a Ty zostaniesz z kotem, sama, w pustym mieszkaniu. Poza tym Twoja córka dozna jeszcze większego szoku kiedy okaże się, że jej ojciec też zaczyna układać sobie życie z inną kobietą. Do tego wszystkiego dochodzi cholernie trudny i uciążliwy wiek. Jak dla mnie jedynym sensownym wyjściem z sytuacji jest zwrócenie się do psychologa - rodzinnego, dziecięcego - nie wiem. Ale nie uważam, żebyś miała rezygnować z własnego szczęścia. To, że córka ma trudny charakter nie oznacza, że ma Cię terroryzować, szantażować i w prostej linii - unieszczęśliwiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabela s.
dziękuję za zrozumienie:* faktycznie, spróbuję poszukać psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×