Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość a takie tam pytanko

Pytanie do zaręczonych dziewczyn/mężatek!

Polecane posty

Gość Pomarańczowa Anna
autorko moja szwagierka zamieszkała z facetem dla mnie najwiekszym antyprzykładem w tej kwestii i to nie tylko jeśli chodzi o kwestie ślubu ale też kwestię całego poznania się. w szegóły się nie będę wdawać ale był czas kiedy ona otwarcie naciskała na zaręczyny, facet sie w końcu oświadczył i zaczeło się odwlekanie slubu. W zeszłym roku jeszcze było naciskanie na slub. kiedyś jak ją mój mąz zapytał o to, to usłyszał że ona slubowała przed Bogiem 6 lat temu. Znaczy sie po slubie. Ja szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie być w takiej sytuacji. Dodam że to "była" dumna osoba z własnym zdaniem. Ja wolałabym nie mieć ślubu niż zachować się w ten sposób. co do twojej kwestii. z pewnymi sprawami nie warto sie spieszyć. Ja myslę że jak juz zamieszkać to najlepiej po zaręczynach z ustalona datą slubu. Napsałas wczesniej że nie rozmawiacie o slubie, ale jednak go kiedyś chcesz. Jeśli chcesz zamieszkac z facetem to moim zdaniem powinnas z nim najpierw pogadac o slubie żeby wiedział że w przyszłości chcesz tego i to nie raz porozmawiać, on musi znac twoje stanowisko (i musi wiedzieć że nie zmienisz go co chwilę). Nie wiem nawet czy znasz jego zdanie na temat slubu, może jest ono zupełnie odmienne od twojego i pewnego dnia sie możesz nieźle zdziwić. Znajda sie przypadki gdzie ludzie mieszkają razem i facet się oświadcza biora slub i tak dalej, dziewczyny zresztą tu pisały. Ale faktem też jest że osoby sie przyzwyczajają do tego że jest dobrze, jeszcze pół biedy jak się oboje przyzwyczają ale jak jednej osobie jest dobrze a druga oczekuje czegoś więcej? Faktem też jest że osoby maja wiekszośc przywilejów małżeńskich i jak nie chcą to nie musza ponosić odpowiedzialności więc nie ma motywacji do tego żeby cos komuś przysięgać, jeszcze wydawać na to kasę, latać za papierkami itd. Jeszcze jednym faktem jest to że często ślub jest postrzegany jako zmiana na gorsze i po co zmieniać coś co jest dobre na coś gorszego i znowu pół biedy jak oboje tak myślą, gorzej jak tylko jedno tak uważa. Jeśli zalezy ci na ślubie to zamieszkując z facetem podejmujesz to ryzyko że go sie szybko nie doczekasz. Jeśli zakładasz że nalezycie do tej części u której będzie inaczej to inni też pewnie tak zakładali. Wyobrażasz sobie że pewnego dnia wymuszasz zaręczyny? Pewnie nie. Ale nawet jak się zakłada że chodźby nie wiem co to sie nie zniżysz do pewnego poziomu to jak jesteś zła czasem możesz powiedzieć za duzo, czy zrobić za duzo. Dziewczyny które gdzies kiedys otwarcie cisneły do slubu też pewnie nie robiły tego z wielką chęcią ale dlatego że coś tam pękło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomarańczowa Anna
autorko z tym rozliczaniem się to nie chodziło mi o to że ktoś jest sknerą, bo tak sie tez trafia. chodziło mi bardziej o to że dwoje ludzi zamieszkuje, prowadzi wspólne gospodarstwo ale w kwesti pieniężnej zyja oddzielnie i nie czuja się jakby w tej kwesti odpowiedzialni za siebie nawzajem. Tu też zaznaczę że nie u wszystkich. Dużo osób decyduje się jednak założyc te konta wspólne i żyć na wspólny rachunek jak juz mają zalegalizowany zwiazek. tu też dodam że nie wszyscy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość temat chyba upadł
mój się oświadczył po 2 latach chodzenia a po 3 z hakiem był ślub, bez zamieszkiwania wcześniej. dzisiaj jesteśmy już 3,5 roku po slubie. Zanim zaczęliśmy ze sobą chodzić to jeszcze znaliśmy się jakieś 3 lata. Najlepsze jest to że jego najbardziej rażące wady poznałam właśnie w czasie tych lat gdzie żeśmy się tylko kolegowali. Szkoda że nie napisały nic dziewczyny które nadal czekają na zaręczyny i ślub, chociaż jakby na to popatrzeć to nie do nich padło pytanie. Ja chciałam zauważyć jeszcze jedno. W dzisiejszych czasach zaręczyny można powiedzieć że nie muszą oznaczać tego co kiedyś a sami zaręczeni nie zawsze myślą o ślubie mimo że są zaręczeni. Faceci się oświadczają żeby laska przestała gadać na jakiś czas o ślubie albo żeby rodzina przestała gadać że tyle chodzą i nic. Mam wrażenie że to jest tylko po to by uciszyć rodziców albo zmienić tytuł na narzeczony/narzeczona. Dziewczyna/chłopak to brzmi rodem z podstawówki, konkubent/konkubina ludzie nie lubią tego określenia a narzeczony/narzeczona to już brzmi fajnie i poważnie, a tak naprawdę nic za tym nie idzie (w sensie ślub jako pierwotne następstwo po zaręczynach). Pewnie nie wszyscy zaręczyny w ten sposób ale niestety w dzisiejszych czasach prawdziwym dowodem tego że para zamierza wziąć ślub jest niestety rezerwowanie kościoła, urzędu, sali itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalallalalallal
zgadzam się z przedmówczynią:) Ja wciąż czekam na zaręczyny/oświadczyny, mimo że do ślubu mi się nie spieszy. Mam 25 lat, jesteśmy razem 2,5 roku, i po prostu chciałabym już usłyszeć jakąś deklarację z jego strony, że to mnie sobie wybrał, a i przy okazji móc powiedzieć o nim "mój narzeczony", bo na chłopaka to już się stary robi;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiecie co?
dajcie spokoj,jak ludzie maja byc razem i czuja do siebie szacunek to czy slub bedzie za 5 czy 10 lat nie ma znaczenia... nie kazdy chce weselicha i tego wszystkiego,zwlaszcza mezczyzni sie do rego nie spiesza,ale samo bycie z kobieta i nawet bycie jej mezem nie sprawia im problemu. Tylko te weselicha... brrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość temat chyba upadł
lalallalalallal powinnaś też pomyśleć o tym czego twój facet oczekuje poprzez to że ci się oświadczy. Czy równiez tego samego co ty, że złoży deklarację i nie będziecie sie nazywać chłopakiem i dziewczyną tylko narzeczonymi? Czy może oczekuje czegoś więcej, jak na przykład tego do czego zaręczyny zostały stworzone. Dziewczyny często też zapominaja po co są zaręczyny. Ty traktujesz to jako deklarację a on być może zbiera sie na to bo traktuje to jako poważną decyzję o tym że chce ślubu. Akurat o tym cos wiem bo mam kumpla który parę lat temu oświadczył się dziewczynie, oswiadczył sie bo chciał ślubu i otwarcie o tym mówił. Facet był tradycjonalistą. Ona odwlekała. W końcu się z nią rozstał ale nie z powodu slubu, chociaż to też mogła byc przyczyna. Myślę że faceci traktuja zaręczyny poważniej niż kobiety do tego podchodzą i dlatego często zwlekaja z tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czokoooo
Pequenina My mieszkamy ze soba od 5 lat i jest nam razem coraz lepiej, w przyszlym roku bierzemy slub. I powiem Wam ze nie odwazylabym sie podjac tak powaznej decyzji bez zamieszkania razem najpierw i dziwie sie ludziom, ktorzy w dzisiejszych czasach to robia. Zycie wyglada zupelnie inaczej mieszkajac z kims a inaczej spotykajac sie tak po prostu. buehehehe :d my nie mieszkamy ze soba i nie musimy faceta mam normalnego nie robi mi o byle gowna problemu także luz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
Pomarańczowa Anno- tylko, że ja nie chcę ślubu więc nie wiem dlaczego stawiasz mnie za przykład kobiety pragnącej szybkiego ślubu :) Przykład z kasą pokazuje, że masz bardzo stereotypowe myślenie, bo to akurat nie zależy od "formalności" związku. Mało jest tutaj tematów w stylu "mąż mi nie oddaje kasy?" My jesteśmy w nieformalnym związku a kasę mamy wspólną. Każdy ma swoje konto, oboje mamy do nich dostęp i swobodnie sobie na nich "mieszamy". Ktoś tutaj poruszył problem wizyt w szpitalu- jak na razie nie mieliśmy nigdy z tym problemu. Nawet rodziliśmy razem, nikt nas o żaden "papier", że jesteśmy małżeństwem nie prosił- z założenia wpisali "maż" :) Niektórym się wydaje, że jak ludzie żyją bez ślubu to ze sobą "chodzą":) Otóż nic bardziej mylnego dziewczyny. Takie pary żyją tak samo jak małżeństwa, niejednokrotnie nawet lepiej. Mają wspólne pieniądze, wspólne "dobra", wspólne dzieci. Problem z takimi parami mają przeważnie ludzie wokół- no bo jak tak można?? ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomarańczowa Anna
Mireczka Przepraszam jesli czujesz sie urażona moim komentarzem. Postawiłam cie za przykład ponieważ napisałaś że jesteś zaręczona jak dobrze pamietam od 8 lat a ślubu nie planujecie. ale to że jesteście zaręczeni wskazuje na to że jednak kiedyś tego ślubu chcieliście i nalezysz do osób które brały ta opcje pod uwagę. Coś sie zmieniło jak rozumiem. Co do przykładu z kasą wiem że to trochę płytkie zwracać na to uwagę i pisac o tym ale niestety w tym temacie najbarddziej widzę brak chęci ponoszenia odpowiedzialnosci za druga osobę, dlatego go poruszyłam. Uważam że jak juz dwoje ludzi decyduje się na zamieszkanie ze sobą wspólny związek formalny czy nie formalny to ta kasa powinna byc wspólna i wspólnie powinni za siebie odpowiadać. Natomiast w moim otoczeniu widzę własnie takie schematy jak napisałam wczesniej że to jest moje to jest twoje, składamy sie na opłaty i wyżywienie a jak nie masz kasy to pierwszym frontem jest mamusia i tatuś. A po slubie tak jakby to sie zmienia u tych osób. I w zasadzie nie da sie sprawdzic tego jak nam sie bedzie zyło jako małżeństwo do puki nie bedziemy małżeństwem . Mogłabym poruszyć inne tematy niż pieniadze ale akurat w temacie pieniędzy to widać najlepiej czy na prawdę zyją wspólnie. Owszem ludzie dorastają do tego żeby zyć tak jak wy zyjecie, wspólnie na coś zarabiają, dochodza do czegoś wspólnie bardziej ufaja sobie. mireczka ty zamieszkałaś z facetem od poczatku, ale od początku mieliście taki układ jak teraz jesli chodzi o pieniądze? Nie odpowiadaj na to pytanie po prostu jest ono do zastanowienia dla ciebie. Ja na przykład nie ważne jakbym była zakochana to nie powierzyłabym dostepu do kont nowopoznanemu facetowi nie ważne jaki układ mnie z nim łączy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
nie czuję się urażona Twoim komentarzem- po prostu nie jestem odpowiednim przykładem. Ślubu chciał mój partner, ja pytanie "Czy zostaniesz moją żoną" obróciłam w odpowiedź "tak, chcę spędzić z Tobą resztę życia" :) Partner ma trochę bardziej tradycyjne podejście do tematu formalizacji związku, i pewnie kiedyś ten ślub weźmiemy. Na razie wole inwestowac kasę w budowe domu i po rozmowach ustaliliśmy, że to jest dla nas priorytet. A jeśli chodzi o kase to zabawna sprawa- mój facet dał mi dostęp do konta bardzo szybko :) A zamieszkałam z nim bardzo szybko też dlatego, że on mieszkał i pracował w innym kraju- ja znalazłam tam pracę, żeby być razem :) Jak wróciliśmy do Polski oczywistym było, że dalej razem mieszkamy. I tak to wyglądało :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas to było tak: zamieszkaliśmy ze sobą po 2,5 latach "chodzenia", po pół roku wspólnego mieszkania mój już obecny mąż mi się oświadczył ( żadnych nacisków z mojej strony, tym bardziej, że byliśmy dość młodzi) datę ślubu wyznaczyliśmy na za ponad dwa lata od oświadczyn ponieważ najpierw chciałam skończyć studia oraz postudiować za granicą. Od wszystkich słyszeliśmy, że do czasu ślubu na 100% się rozstaniemy bo skoro już były oświadczyny i oficjalne zaręczyny to kto by tyle czekał ze ślubem... Poczekaliśmy jednak :) Cudowny ślub odbył się dokładnie w 5 rocznicę bycia razem, jesteśmy bardzo szczęśliwi i czujemy że wszytko to stało się w "swoim czasie". :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wenus83
ja 28 lat on prawie 30 nalegał na zamieszkanie razem ale ja wolałam poczekać do zaręczyn,mieszkamy razem pól roku za rok ślub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klainer
My zaręczyliśmy się po dwóch latach związku, ślub był w czwartą rocznicę poznania się i zamieszkaliśmy razem dopiero od niedzieli po ślubie. Nie żałuję, że wcześniej razem nie mieszkaliśmy, bo nie było potrzeby poznawania się lub "docierania". Przez te 4 lata na tyle się poznaliśmy, że wiedzieliśmy czego można się po sobie spodziewać, więc nie było ani zdziwienia ani rozczarowania. No, ale okazuje się, że chyba jesteśmy wyjątkami, bo większość woli czym prędzej razem zamieszkać lub potem są właśnie rozczarowania, bo za słabo się poznało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grotek
my zamieszkalismy razem, jak skończylismy studia. W sumie rozmawialiśmy o ślubie, ustalilismy datę i mąż się oświadczył- na odwrót niż u większości. Ślub wzięliśmy po dwóch latach od zaręczyn- udało się zebrać wszystkich w jednym miejscu i czasie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×