Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość broken dreamsff

Znajdę tu kobiety zdradzone?

Polecane posty

Gość broken dreamsff

Dobry wieczór, Mam ochotę porozmawiać z osobą/osobami, które zostały kiedykolwiek zdradzone. Mam na myśli głównie archiwalne zdrady, gdyż interesuje mnie Wasz stan psychiczny i podejście do zaufania w kolejnych związkach. Zastanawiałam się nad pomocą psychologa jednak jakoś ciężko mi się zebrać do wywiadu środowiskowego na temat dobrego terapeuty... Po prostu kiedyś byłam normalna, stabilna emocjonalnie i posiadałam jakąś wiarę w siebie. Miałam stabilny związek w którym zaufanie stawiło ważną podstawę. Nigdy niczego nie szpiegowałam aż niespodziewanie okazało się, że tylko ja nie wiedziałam że mój facet robi mnie na boku. Przez około 2 z ponad 5 lat. Dacie wiarę, że nie zauważyłam? Dobry Boże. Nie o tym chciałam napisać. Istotne jest to, że mi totalnie coś się w głowie odkleiło. Poznałam nowego faceta i jesteśmy razem. Problem w tym, że ja rozwalę ten związek... Jak nie odbiera telefonu przez pół godziny to zaczynam panikować, chcę go rzucać. Nie szpieguję go ani nic, ale po prostu średnio co godzinę mam wrażenie, że właśnie mnie zdradza i (w zależności od mojego stanu) rozważam rozstanie lub zaczynam ryczeć i żreć tony jedzenia (bulimia swoją drogą). No nic, to moja historia. Czekam na jakieś wsparcie czy coś podobnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez zostałam zdradzona to chyba juz 4 lata niby wybaczylam ale nie zapomne od roku jestem w nowym zwiazku i tez mam obsesje na ten temat nie sprawdzam go probuje zaufac ale nadal sie boje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherlllooczKa
Chyba mam tu etat monotematyczny :) Bylam zdradzona 8 lat temu, bardzo boleśnie przeżyłam. Mam zaufanie do obecnego meża, ale raz na pół roku zaglądnę mu w komórkę na najnowsze eski, jak to mówią: ufaj i kontroluj. Innych schiz po traumioe zdrady nie posiadam, to chyba kwestia psychiki, bo każdy zdradzony będzie miał inne reperkusje chociaz przeżył to samo i pewnie tak samo mocno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kgo
chlopak mnie zdradzil,w czasie naszego zwiazku staral sie odzyskac ex, ostro mi sie to rzucilo na psyche,zepsulam nowy zwiazek,odstraszylam faceta swoimi schizami i brakiem zaufania:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość broken dreamsff
Ale nie macie takich sinusoid nastrojów po tym wszystkim? Ja to mam wrażenie, że jestem jakaś rozstrojona. Jednego dnia sram szczęściem, bo on zachowuje się wspaniale, a następnego dnia dostaję paranoi bo nie zadzwonił przez 3 godziny i pewnie się gdzieś pieprzył po kątach... A potem dzwoni i jestem dla niego okrutna, kłócimy się o jakąś bzdurę, ja dostaję jeszcze większej paranoi, po kilku godzinach mi przechodzi, przepraszam go i następnego dnia to samo... To podchodzi pod potrzebę terapii?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdrada zawsze zostawia głęboki ślad i odbija się czkawką w kolejnych związkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherlllooczKa
Na moich związkach następnych zdrada sie nie odbiła, a było ich dwa plus ten obecny. Ja po prostu nie jestem zazdrosna, nigdy nie byłam, wychodzę z załóżenia że to bezsensowne uczucie i nie trace nerwów. Dorosły człowiek, z którym jestem sam odpowiada za swoje zachowanie, nie wystarczę mu todo widzenia i tyle, no more drama in my life.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bebitte
Zdradzona. Sama bym się nie dowiedziała, ale kobieta z którą poszedł do łóżka (oh, jego była narzeczona) zagroziła, że sama mi powie, no to co, powiedział bo on taki biedny prawda ? Wybaczyłam, nie zapomniałam. Młoda głupia byłam. Związek i tak się rozleciał, mimo wszystko nie byłam w stanie drugi raz mu zaufać, oszukiwałam się 3 lata i potem wszystko się posypało. A teraz? Lepiej, znacznie. Po paru latach trafiłam na kogoś komu można zaufać i nie są to puste słowa. Osoba fizycznie i psychicznie niezdolna do skoku w bok. Na początku małe problemy z zaufaniem, a nawet z okazywaniem uczuć. Przełamane długimi rozmowami, zrozumieniem z tej drugiej strony i tym, że rzeczywiście nie miałam o co go obwiniać. Niepokój gdzieś zostaje, raczej nigdy to już 100% zaufania nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość broken dreamsff
Czyli co? Już zawsze to ziarnko (w moim przypadku kureffsko wielkie ziarno) niepokoju zostanie? To ja walę ten mój związek, wolę być sama i ogarnąć swoje życie, bo nie wytrzymam już tak dłużej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, nie zawsze. Z czasem przy odpowiedniej osobie to ziarenko zniknie.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherlllooczKa
widocznie powinnaś pobyć sama, byłaś kiedyś sama? umiesz być bez faceta? twoją wartosć określa to że z kimś jesteś, czy znasz swoja indywidualną wartość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość broken dreamsff
Tak, po rozstaniu z tym pierwszym byłam sama przez ponad rok, umiem być sama. W sumie dobrze mi się żyło, wtedy nie miałam kompulsów więc i nie rzygałam, miałam dużo czasu dla siebie i dobrze mi szło przynajmniej w kwestii kariery. Tylko ta ciągła presja mi przeszkadzała, wszyscy żyją w parach, kolejne śluby znajomych i wszyscy mówiący mi, że muszę zacząć wychodzić z domu, żarty rodziny że zostanę starą panną... Wtedy zaczęłam umawiać się z ludźmi z internetu, ale to nie zdało egzaminu bo oni już w ogóle wydawali mi się jacyś zorientowani na przygody. A potem znikąd pojawił się nowy facet, prowadził szkolenie na którym byłam i rozjebał mi świat znów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherlllooczKa
ACHA, no to dobry podkład masz, podobna jest moja historia: rok sama, potem randkowanie z netu i inne, dwa krótkie związki, po dwóch, trzech facetów naraz, tak żeby sie odkuć na meskim rodzie, przegryzłam sobie wszystko i pojawił sie on, skasował konkurencję, skasował wszelkie "ale" i jest wspaniale. Zgodzę sie, że musi być odpowiedni facet, ale też kobieta musi być w odpowiednim stanie psychicznym. Jedna potrzebuje mniej czasu, druga wiecej, a trzecia potrzebuje terapii, patrząc na twoje kompulsywne obżarstwo, to chyba jesteś tą trzecią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość broken dreamsff
Tego się właśnie obawiam, nie wydaje mi się mój stan psychiczny normalny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rgeqgerger
Mam tak jak ty autorko. Rujnuje zycie sobie i facetowi. Nie ufam mu jak szlag, choc jest mi wierny. Ale to z telefonami - to samo. Z wahaniem nastrojow- to samo. Jeden dzien ok- nastepny awantura, bo mam schize.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rgeqgerger
W kazdej kobiecie widze potencjalna jego kochanke, zagrozenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość broken dreamsff
I co masz zamiar z tym zrobić? Ja na przykład dziś mam totalnego doła, bo przyjechali do niego znajomi zaprosić go na ślub i postanowił zobaczyć się z nimi sam... Nie rozumiem czemu, mam wrażenie że ma mnie w dupie, chce go jutro zostawić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherlllooczKa
macie niską samoocenę, coś w waszych domach rodzinnych spieprzono lub inne wydarzenia z życia, w każdym razie nie jesteście w tej chwili partnerkami na współne życie, jesteście balastem, zróbcie cos z tym dziewczyny, bo sie męczycie, zamiast sobie szczęśłiwie żyć z ukochanymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość broken dreamsff
ja też, nawet w tej dziewczynie która ma brać ślub z jego kumplem (nie widziałam jej nigdy na oczy).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rgeqgerger
identycznie. Nawet absurdalne kobiety biore za rywalki! Wiem sherloczka, ze mam zanizona i ze wiaze sie to z dziecinstwem lub pozniejszym okresem. Nie umiem sobie z tym poradzic. Tez mysle, ze on ma mnie w dupie caly czas. Ze woli robic inne rzeczy niz byc ze mna. Ze ma wazniejsze sprawy niz ja.Ja swojego rzucam codziennie lub co drugi dzien.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość broken dreamsff
Ja nie byłam taka w tym moim pierwszym związku więc to nie kwestia wychowania. Jakbym w ogóle nie pamiętała osoby, którą kiedyś byłam... Zdrada to było dla mnie pojęcie abstrakcyjne. Widziałam siebie zaręczoną z nim, wyobrażałam sobie nasze wspólne życie. Brałam to za pewnik! Nigdy nie dotykałam jego telefonu, nie dzwoniłam jak był z kolegami w barze, nocował poza naszym mieszkaniem wielokrotnie i nic nie wzbudzało niepokoju...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rgeqgerger
Broken, a ty nie jests DDA ? Twoj rodzic pil ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rgeqgerger
Patrzac na moje poprzednie zwiazki tez bylam normalna, ze tak to powiem. Ale teraz ??Fobia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherlllooczKa
Cos zrobić trzeba, bo na razie zamknięte koło, wy pokazujecie wasze wrazliwe podbrzusze i jesteście w nie uderzane, cierpicie i dajecie sie krzywdzić, chore. Dużo literatury tematu radzę, lub jeśli was stać spotkania z psychologiem, może warto wydać troche kasy, by żyć jak człowiek? może to bardziej warto niz kupić nowa bluzkę i nadal cierpieć w ładnym opakowaniu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość broken dreamsff
A wyobraź sobie, że na przykład mój się pyta czy możemy spędzić razem weekend, no to ja mówię, że jasne - czwartek mi pasuje. On mówi, że w czwartek jest zajęty, bo ci ludzie przyjeżdżają, ale jeśli ja chcę to mogę do niego wpaść i razem ich przyjmiemy, tylko on po mnie nie pojedzie bo ma zamiar coś wypić. No to ja już się obraziłam, mówie mu że jutro i w sobote nie mam czasu, bo się umówiłam z kimśtam, a w niedzielę wieczorem mam wyjazd służbowy więc siła rzeczy się nie spotkamy. Wymyśliłam wszystko na miejscu, walnęłam focha, wyłączyłam telefon i teraz siedzę i jestem wściekła. On dzwonił do mojej mamy, siostry a ja zakazałam im mówić gdzie jestem. I teraz widzę, że to co robię to głupota ale przecież teraz nie zadzwonię go przepraszać bo pewnie już pijany...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość broken dreamsff
Mnie stać na lekarza, finanse to raczej nie problem. Raczej nie chcę tego robić, problem motywacyjny czy tam strach... Nie jestem dzieckiem alkoholika, pochodzę z normalnej rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rgeqgerger
Wiesz, ze ja robie podobnie ?? A masz filmy z nim w "akcji", wiesz..jak cos z kims robi ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rgeqgerger
Mnie tez stac, ale nie mam czasu i jak zbytnio.Niestety. Ale pomysle o tym, choc wiem, ze ciezko trafic na dobrego psychologa a wydac kupe pieniedzy, by wlasciwie nic nie wskorac..Poza tym wiem, ze takie terapie trwaja dosc dlugo, miesiacami a ja wyjezdzam z Polski niebawem, wiec :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherlllooczKa
Jak sama nie chcesz sobie pomóc, to widocznie masochizm i autoagresja maja nad tobą władzę, tylko ty sama mozesz znaleźć motywację do zmiany lub wegetować ,tak jak teraz Xlat. Your choice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość broken dreamsff
Nie wiem co masz na myśli, ale raczej nie... Tak jak mówię - ja go nie śledzę, nie ruszam telefonu, nie pytam znajomych. Po prostu się obrażam i co tydzień proponuję rozstanie. Ot, taka codzienność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×