Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość P to ja.

Czy tez tak macie? Życie uczuciowe...

Polecane posty

Gość P to ja.

Cześć, Mam do Was jedno pytanie. Lecz najpierw w ogromnym skrócie opisze o co chodzi. Zakochałem się kilka lat temu (ok 5) w koleżance - nawet dobrej koleżance. Wiadomo, na początku zwykła przyjaźń, wspólne wyjścia ze znajomymi, praca w jednej firmie (dużej)... Lecz stało się... poczułem, że to Ta, że to ten ideał na który całe życie czekałem. Ok roku trwało wpatrywanie się w nią, staranie się jak najczęściej z nią przebywać itp - standard. Jednak nie wychylałem się z uczuciami bo jakoś podświadomie bałem się odrzucenia oraz wyidealizowałem jej osobę czyli ogólnie czułem że ona z kimś takim jak ja być nie może i zasługuje na kogoś "Super" W końcu stało się... pękłem, chciałem sobie już ulżyć, zrzucić część ciężaru na nią ( choć nie powinienem) jednak stwierdziłem że tak będzie lepiej - przynajmniej dowie się co do niej czuje... i a nóż się uda.. odwzajemni uczycie - jak nie to trudno (zresztą się z tym liczyłem... ba byłem prawie pewny odmowy) ale zawsze miałbym ta świadomość że powiedziałem, spróbowałem... to chyba lepsze niż miałaby się nie dowiedzieć nigdy o moim uczuciu. Dziś patrze na to inaczej ale wiadomo - przeżyte doświadczenia uczą człowieka. Dostałem odmowę :( Oczywiscie przyjaźń tak - coś więcej nie. Dalej nie będę opisywał co się działo, wiadomo walczyłem, prosiłem, wymuszałem itp itd - czyli same najgorsze rzeczy jakie może zrobić zakochany człowiek. Od ok 3 lat nie mam z nią kontaktu (ona nie pracuje już w mojej firmie), nie widziałem jej, nie pisze, nie wypytuje jej znajomych o nią itp. Pytanie do Was: Czy też tak macie że czujecie takie wypalenie? Nie potraficie się zakochać? jesteście zimni? Tzn dla ludzi w pracy i innym otoczeniu mili itp ale w kontaktach z dziewczynami obojętni? Nie chce się wam podrywać? uśmiechać do nich? przejmować inicjatywy? Czasem sobie myślę że jest w kolo tyle fajnych kobiet ale mi została założona jakaś blokada w głowie i nie będę nigdy z nikim bo myślę tylko o tej jednej utraconej wyidealizowanej dziewczynie. Miał ktoś z Was tak że taki stan wegetacji trwał 4 czy 5 lat? Rozumiem gdybym miał 40- 50 lat. ale ja mam 27 i czuje że najlepsze lata życia łącznie z radością tego świata przelewają mi się przez dłonie. Jednocześnie chciałbym ja już zapomnieć a z drugiej strony chce mieć ja w sercu zawsze i może kiedyś na starość się do niej odezwać... Spłyciłem jak mogłem. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katiethefailure
Ja tak mam odkąd pamiętam. Zawsze zakochiwałam się w osobach, które tego nie odwzajemniały. Starałam się je na siłę przeciągać na swoją stronę i uzyskiwałam odwrotny efekt. Desperacko chciałam kogoś przy sobie zatrzymać i nigdy mi się to nie udało. Wszyscy się ode mnie oddalali. Niektórzy są chyba skazani na samotność i wieczne żebranie o czyjeś uczucia. Inni nigdy nie muszą prosić, samo im wpada w ręce:( Też stałam się oziębła i rzadko okazuje zainteresowanie. Nie zniosę kolejnego odrzucenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powinna docenić
Jestem kobietą i miałam podobną sytuację, na studiach zakochałam się w koledze. Wydawało mi się, że on tez coś do mnie czuje, okazało się, ze nie. Troszkę powalczyłam, dzwoniłam pisałam, wiem upokarzające dla dziewczyny, ale inaczej nie potrafiłam :( Minęły 2 lata a ja nadal o nim myślę, płaczę przez niego, ale powoli zaczynam otwerać sie na facetów. Tylko że teraz jestem nieufna. nawet jak widzę, ze podobam się jakiemuś facetowi to zaraz chłodzę swój entuzjazm i pojawia się myśl, ze może znowu się mylę :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak, mamy tak.... niestety
Zawaliłam kiedyś sprawę z moim kolegą. Kocham go niesamowicie, jest moim ideałem i nie chodzi tu o wygląd- to taki wspaniały człowiek... Nie wyszło i nigdy nic z tego nie będzie. Też nie mam ochoty na inne flirty, ciągle go kocham. Z jednej strony myślę sobie, że nie można tak ustawicznie rozpamiętywać przeszłości- pasowałoby układać sobie życie z kimś innym, ale serce nie sługa. Wciąż mi się w pamięci chowa. Nie mam żadnej radości z randek z innymi facetami- być może nie trafiłam na kogoś, kto by na tyle zawrócił mi w głowie, żebym zapomniała o mojej starej, nieszczęśliwej miłości. Rozumiem Cię doskonale. Zero motywacji, zero wigoru. Pustka emocjonalna i szarość. Trzeba chyba przeczekać. Pozdrawiam. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość P to ja.
Dziwnie to zabrzmi - bo nie ma się z czego cieszyć ;) - ale dobrze wiedzieć, ze nie jestem sam. Najgorsze we mnie jest to zobojętnienie... coś nie do opisania. A w każdej dziewczynie chciałbym widzieć Ją. Ciekaw jestem tylko ile to jeszcze potrwa. Może koło 30stki się uwolnię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet chyba bardziej
takie coś przeżywa. Dziewczyna prędzej kogoś sobie znajdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joyjoyjoy
Czy ja wiem, że kobiecie łatwiej, łatwiej nas oszukiwać, też miałam tak po wielkiej miłości (patologicznej ale jednak miłości), teraz mija ponad rok, początek był podobny jak u Was, ale teraz jest fajnie, wychodzę do ludzi, chodzę na randki, staram się nie zamykać - nie szukam jakichś ideałów które wymarzyłam sobie w głowie - bo umrę samotnie, zgorzkniała :) radzę się Wam otworzyć na innych i przestać wracać do przeszłości tyle dobrego może jeszcze się wydarzyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystko jest do dupy niestety
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×