jak myślicie...

zabić się z niespełnionej miłości czy nie?

nie wiem

Hahahaha! A czy naprawdę nie ma już nic na świecie, poza tą Twoja miłością, co by Cię na nim trzymało?

Za jakiś czas będziesz się śmiała z tej niespełnionej miłości, będziesz już w innym miejscu, wśród innych ludzi, dojrzalsza i mądrzejsza o doświadczenia życiowe:).

Żadna miłość nie jest aż tak nieszczęśliwa, żeby poświęcać swoje życie. Realia to nie antyczna tragedia, ani "Cierpienia Młodego Wertera". Malowniczo to się prezentuje w literaturze, ale w realu to trzeba zacisnąć zęby i przeboleć swoje werteryzmy w cichości serca. Życzę szybkiego powrotu do rzeczywistości, bo widzę, że wkraczasz na niebezpieczne grunta melancholii.

nikt nie jest tego wart.

nie warto ja tam czekam i mam nadzieje ze wróci...minęło 7 lat...wiem ze byliśmy sobie pisani i kiedyś nadejdzie ta chwila kiedy znów będę tak bardzo szczęśliwa.To nie prawda ze jak zmieni się otoczenie to pójdzie wszystko w zapomnienie

chyba trzeba sie trzymac jakos chyba

pewnie że nie

Miłość to pojęcie względne. Można czuć ją do samego siebie. Do pracy. Do zamiłowania. Do czegoś co kochamy. Co lubimy. Na co czekamy i z utęsknieniem czynimy. A czymże jest niespełniona miłość? Naiwnością w nieistniejące dobro? Niespełniona miłość to szansa na lepsze dzisiaj za moment! To niebo wypełnione najcieplejszymi zdaniami na nasz własny temat! To My! To nasze Ego :) To marzenia o czymś innym aniżeli puste gadanie tego niby wymarzonego. Zabić się dla niego?! TAK!!! Jak najbardziej za głupotą jestem na TAK! Bo po co BYĆ i ŻYĆ i zdobywać coraz to najcudniejsze doznania życia jakim jest życia dotyk.