"ZBUNTOWALIŚMY SIĘ" z mężem i przehulaliśmy wszytkie oszczędności

nie zarabiamy mało, zawsze staraliśmy sie odkładać... sumka na koncie rosła, ale... oprocentowanie małe, wizja "czarnej" godziny się nie sprawdziła...w końcu postanowilismy- po co nam ta sumka na koncie? ZASZALEJMY;P ... i tak, na koncie zostawilismy 2 tys ... (jakby zepsula sie pralka, czy cos w tym stylu) zmienilismy samochod, wykupilismy sobie dwutygodniowe wczasy (przełom grudnia i stycznia) ja nakupiłam sobie ciuszków, karnet na siłownie, wyremontowaliśmy łazienke (wanna z hydromasazem...mmm) i mąż kupił kilka sprzetów do ćwiczeń.... mam w dupie oszczędzanie. jak coś, weźmiemy kredyt... mamy 27 i 31 lat;)

teraz planujemy skok na bank

oczywiscie to u gory to podszyw... ale dziewczyny- te oszczednosci nie dawaly nam zadnego szczescia, ani poczucia bezpieczenstwa (w tym kraju, niestety)...

no i?? co w zwiazku z tym?? urzekla mnie twoja historia tępa cipo:?O

no i bardzo dobrze ! raz sie zyje ! :-)

wlasnie mowie lepiej korzystac z życia niż trzymac kase na zasranbym koncie gdzie za 8000 tys na 3 msc dostaniesz marne 80 zł i jeszcze z tego żydy ujebią podatek 30 zł :o

zaszaleliscie? to co zakupy w almie nie w biedronce ? :PP

przeciez to normalne , tzn wszystko jest potrzebne, auto, relax, zrobiliscie cos dla siebie, remont:) to nie sa pieniadze wyrzucone w bloto, a i przeciez zarobicie, co z kasy, ktora lezy i nic z niej nie ma

sorry, ale 8000 to jest gówno, a nie oszczędności. To są zaskórniaki na wszelki wypadek. I oczywistym jest, że od takiej sumy to nawet nie warto się zastanawiać nad oprocentowaniem