Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Stasiek z Wielkopolski

Nie lubię jej córki

Polecane posty

Gość Stasiek z Wielkopolski

Jestem wdowcem, takim koło pięćdziesiątki, finansowo wyraźnie powyżej średniej krajowej. Poznałem kobietę, pannę z dwojgiem dzieci. Ma syna, 20 lat, (jego ojciec go nie uznał) bardzo odpowiedzialny chłopak i córkę 10 lat, którą, jak sama przyznaje, nie bardzo wie, z kim ma. Przez tamten okres przeżywała załamanie, straciła wówczas pracę, trochę piła. Obecnie pozbierała się już całkowicie, pracuje (choć zarabia skromnie), jest naprawdę fajną, zadbaną i pełną chęci do życia kobietą. Na początku to była zwykła koleżanka, ot jakich wiele, ale obecnie naprawdę coś między nami silnie zaiskrzyło. Spotykamy się często, choć mieszkamy oddzielnie. Sama powiedziała mi, że i dla niej, te spotkania są bardzo ważne, choć najczęściej kończy się tylko na buziaku. Seksu jak do tej pory nie mieliśmy. Jej syn (już samodzielny, pracuje, elektryk samochodowy, zarabia nieźle, jak na młodego) bardzo mnie lubi i czasem powtarza, że mógłbym sobie wziąć jego mamę na zawsze, to on by miał więcej spokoju w domu. Daje do zrozumienia, że związek akceptuje. Problemem jest jej córka. Nie lubię jej. Jest, nie wiem jak to powiedzieć, naprawdę robi wszystko, by do siebie zniechęcić. Ma kiepskie oceny w szkole i rzeczywiście, trudno do niej dotrzeć z jakąkolwiek wiedzą. jeśli się jej nie powie, że jest brudna, to sama się nie domyśli, że powinna np. umyć ręce, czy zmienić ubranie. Ot "jaką mnie panie stworzyłeś, taką mnie masz". Naprawdę trudno do niej z czymkolwiek trafić. Nic jej nie interesuje, żyje z dnia na dzień. Gdybym związał się z jej mamą związkiem, a chciałbym tego, w jakiś sposób stałbym się za to dziecko odpowiedzialny, a ja się tego boję. Boję się, bo nie wiem, co z niej wyrośnie, jak będzie zmieniać się, w miarę dorastania. Aha, w stosunku do mnie jest zupełnie obojętna. Jak dostanie czasem prezent (urodziny), to weźmie i nawet "dziękuję" nie powie, do momentu, aż jej mama nie przypomni, że trzeba. Może ktoś z was miał podobne problemy z dziećmi, może potrafi powiedzieć, czy, a jeśli tak, to w jaki sposób takiemu dziecku można pomóc. Małej na niczym nie zależy, zupełnie o siebie nie dba, czy to może przejść, a jeśli przejdzie, to powiedzcie, w jaką stronę. Bo one, gdybyśmy zdecydowali się na związek, zamieszkałyby u mnie. A ja się boję. Jest sens to legalizować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doanuu
a moze ona jest opozniona w rozwoju?moze lekarza potrzeba?skoro matka ja poczela w trudnym dla siebie czasie--wiadomo piła nie dbała o siebie moglo sie to odbic na płodzie......zastanów sie bo decyzja trudna...ona trzyma cie na dystans chyba--buziak i pa...czeka az sie zlamiesz i wezmiesz ja z calym inwentarzem tj z corka,bo nie wierze ze jako matka nie widzi problemu... zasugeruj jej wizyte u lekarza z corka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IDAAA
Nie da się dokonywać "selekcji" Zycie to nie bajka,Albo jesteś facetem i bierzesz partnerkę z całą zawartością inwentarza ,albo zostajesz sam.A jesteś pewny że ona Ciebie chce?"seksu jak dotąd nie mieliśmy"- a będzie?Jesteś pewny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IDAAA
jeszcze "co z niej wyrośnie, jak będzie zmieniać się, w miarę dorastania"- to zależy od wzorców które będzie czerpała z domu(powiedzmy Waszego)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stasiek z Wielkopolski
Wiecie, ja tam mam swój fach, który z pedagogiką niewiele ma wspólnego. Jeśli czegoś nie było, to przeze mnie, bo jestem fujara i parę osób mi już to powiedziało. Ja jestem dobry rzemieślnik z brygadą (własna firma) i nawet moi pracownicy mówią, że do bab, to ja podejścia nie mam. Opóźnienie w rozwoju, to chyba nie, bo przecież jej brat wychowywał się w takich samych warunkach, a wyrósł na bardzo zaradnego mężczyznę. Może rzeczywiście, gdzieś po wódce, nie wiadomo z kim zrobiona i tu tkwi problem. Bo jej matka, albo coś wie, albo lekceważy problem, przyznając, że młoda już taka jest. Bo mała jest samodzielna, w szkole twierdzą, że to raczej brak motywacji do nauki, bo jak siądzie, to się nauczy tego, co potrzeba, tylko że jej nic nie interesuje, to po co będzie się uczyć. Z drugiej strony jest za mała, żeby straszyć ją, że nawet na kasę w markecie, trzeba mieć licencjat w Polsce. Z drugiej strony, to lata lecą i choć człowiek chciałby z kimś podzielić się tym, co ma, to pytanie, czy w tym przypadku nie iść jednak za głosem rozsądku i dać sobie spokój. Właśnie dlatego pytam, co z takich apatycznych dzieci wyrasta, czy jak zacznie dorośleć, to się jej coś zmieni? I jak się coś zmieni, a jak przestanie w ogóle się uczyć i trafi w jakieś towarzystwo. Później będzie też na mnie, że nie pomogłem, że przy mnie się zmarnowała. Może rzeczywiście najlepiej pozostać na tym, co jest i poczekać, jak się sprawy potoczą? Jak radzicie? Warto zacząć jeszcze raz, czy po prostu statecznie się starzeć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yytytyyt
nie lubisz parnrerki corki bo jej slabo w w szkole idzie i ma brudne ręce czy ubranie???? no to chloopie dorosnij lepiej,ale najpierw pochwal sie szczerze jakie ty masz Lordzie wyksztalcenie wszechYYnteligentna bestioooo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piszesz że być może matka lekceważy problem. Chyba trzeba trzepnąć mamusią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochanka Franka
stasiek znam taki przypadek.10 letnia dziewczynka tez nie potrafila zadbac o podstawowe sprawy jak mycie.Potrafila za to nie myc zebow poki ktos jej nie zwrocil uwagi,nogi jej smierdzialy jak chlopu po 12 godzinach chodzenia w gumofilcach(tych tanich ;) ) nic jej nie intersowalo,ani szkola ani sport ani inne zajecia.Matce tez to nie przeszkadzalo.za to bardzo szybko nauczyla sie palic i chodzic do wyra z kolegami a miala moze 13 lat.wszystko to za przyzwoleniem matki.dzis malolata siedzi w poprawczaku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stasiek z Wielkopolski
No właśnie. kochanka Franka najlepiej zrozumiała, czego się boję. Jest tu cała grupa ludzi młodych, którzy nie rozumieją, że człowiek po pięćdziesiątce potrafi się bać. Do yytytyyt - budowlane, mam firmę budowlaną z długą tradycją, zgrane chłopaki, niepijące, zarabiają dużo, mamy doskonałą opinię, potrafimy szybko wybudować nawet najbardziej trudny budynek, oczywiście wszystko musi być najwyższej jakości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No no dawaj tutaj tych chłopaków:)) Sorry za żarcik. Może młoda potrzebuje męskiej ręki,autorytetu? Wybacz ale od matki chyba tego nie dostanie.Nie daleko pada jabłko od jabłoni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brać na siebie odpowiedzialność za cudze i do tego trudne dziecko... Nie dziwię się, że masz obawy. Też bym się bała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Patka_screw
Ja też bym się bała, a może spotkasz gdzieś inną, bardziej odpowiadającą kobietę z normalna przeszłością ? ;]pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam.Autorze na twoim miejscu najpierw dowiedziałabym się czy twoja znajoma myślała wogóle nad tym żeby się z tobą związac i dopiero wtedy zaczęła zastanawiać się nad tym co zrobić.Dziecko do tej pory było tylko z matka i bratem więc może to zachowanie jest z jej strony jakimś sprawdzianem. A do lekarza warto pójść żeby wiedzieć o co małej chodzi ponieważ może mieć jakiś problem z którym sobie nie radzi. Warto spróbować być może pomagając jej teraz zaowocuje to na przyszłośc w końcu ma 10 lat więc ma czas żeby jej jakieś wartości wpoić,później może być za późno. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytam_bez_zrozumienia
Przecież widać, że córka wdała się w matkę ! Skoro matka Ci się podoba to i córkę powinieneś polubić ! Dwójka dzieci, każde z innego ojca, żadne ojca nie ma... Czego Ty się spodziewasz ? Beztroski ? Heh :) Ale dobrze Ci życzę i absolutnie nie nastawiaj matki przeciw córce !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frania ajajaj
Marika 10 ma chyba rację - małej trzeba męskiej ręki. A ponadto coś mi się wydaje, ze ona po prostu jest taka, jaka jest, bo ona nie miała prawdziwej rodziny. Nie miała wzorców. Trzeba nią pokierować, trzeba siąśc razem do odrabiania lekcji, zwrócić jej uwage na higienę, na ubiór. To jeszcze dziecko i potrzebuje dorosłych do tego, zeby nią pokierowali. Wydaje mi się, ze jej matka tego raczej nie potrafi. Ale mając Ciebie u boku - może się to zmienić. To jest jeszcze dziecko - nie ma co wyrokować jaka będzie w przyszłości. Mój syn w wieku 10 lat był najlepszy w klasie - teraz modlę się co roku o promocje do kolejnej klasy. Jak stworzycie rodzinę to będziecie mieli wiele okazji do wspólnego spędzania czasu - nawet to wspólne odrabianie lekcji (to nie jest takie straszne). Będą okazje do tego, zeby małą ukształtować. A jeśli małej nie lubisz to spróbuj ją polubić - da się polubic kogoś niejako na siłę. Po prostu zaakceptuj ją taką, jaka jest. I wspieraj, bądź jej przyjacielem, a nie wrogiem. No i nie zrób nigdy podstawowego błędu rodziców - nie narzucaj jej swoich ambicji. Życzę Ci mądrego wyboru. I powodzenia. Mój partner zaryzykował i jest ze mną mimo tego, iż wiedział jakie mam problemy z synem. Jest dla mnie oparciem, a i syna potrafi do pionu postawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stasiek z Wielkopolski
Fajnie się mówi, tylko że ja do niej nigdy nie będę miał żadnych praw. To nie jest moje dziecko, nie mam prawa zwracać jej uwagę. To też mnie gnębi. Jedyne, co mogę, to delikatnie coś sugerować jej matce, ale ona sama mówi, że do małej nie ma siły, że to się już takie ulęgło. Mam wrażenie, choć przecie nie spytam, czy tak jest, że i jej matka jakby wstydzi się trochę córki, choć z całą pewnością ją bardzo, jako matka kocha. Mnie nie wolno małej dotknąć, ja wiem, a już o żadnym ustawianiu do pionu, to już mowy nie ma. W końcu kim ja dla niej jestem? Kolejnym partnerem matki? Zastanówcie się kobiety, jakie prawo mają wasi partnerzy do waszych dzieci, których nie są ojcami? Ja naprawdę nic nie mogę. Na razie to jest dziecko, ale co będzie, jeśli dorośnie? Ja mam dużo problemów, trudno jest prowadzić dobrą firmę w dzisiejszych czasach, stąd nie chciałbym sobie kolejnego problemu brać na głowę. Czas leci a włosy coraz jaśniejsze i rzadsze. Z drugiej strony, człowiek powinien mieć też dla kogo pracować, w końcu po robocie trzeba zjeść kolację i fajnie byłoby, jakby ktoś wtedy posmarował te kromki dla mnie i dla siebie. Ech trudny temat. Naprawdę nie wiem, co dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ruanda
Sorry, ale problemem jest twoja kobieta, a nie 10-latka. Co znaczy, że "nie ma siły"? a ktoś ją wcześniej wychowywał, czy ulica? trudno, żeby dziecko miało samo z siebie wiedzę o tym, jak należy żyć, co wolno a czego nie, i jak się zachować. Matka - sorry - wydaje się jakąś patologią, nie wie z kim ma dziecko, piła? do tego jest niewydolna wychowawczo, i tyle. Odpuściła wychowanie, z lenistwa, czy z depresji, nieważne, efekt ten sam. Teraz się spręża przed tobą, zwraca uwagę - BO TY ZWRACASZ, ale ile potrwa jej zapał? Kiepskie oceny w szkole ma wiele dzieci, ale rodzice z nimi pracują, pomagają w lekcjach i sprawdzają postępy. To samo z myciem, wiele dzieci ma etap "brudasa" ale z niego wyrastają - szczególnie jak rówieśnicy zaczynają się z nich wyśmiewać. Mała cię nie lubi - przywykła do tego, że nikt się jej nie czepia, a ty zwracasz uwagę, albo - po prostu dajesz odczuć, że jej nie akceptujesz. Może też brak grzeczności - proszę czy dziękuję - jest pewnego rodzaju ostentacyjnym okazywaniem ci że cię nie lubi? Masz rację - ty nie jesteś od wychowywania. Ale też "ustawianie" matki, żeby się za to zabrała będzie wypowiedzeniem wojny. Mała cię znienawidzi, i zacznie się zachowywać jeszcze gorzej. Moja corka uwielbiała mojego męża - a i tak zrobiła mu piekiełko kiedy zamieszkaliśmy razem. Z tym, że on ją lubił, i naprawdę zależało mu żeby przełamać lody. U ciebie tego nie ma, więc jak miałoby to zadziałać? będzie tylko gorzej, ona zacznie cię wkurzać coraz bardziej. Jeśli potrafisz się wyłączyć, uodpornić, olać, to macie szansę, jeśli nie - to daj sobie spokój. Powiem brutalnie - mocno za wcześnie na dyskusje o wspólnym mieszkaniu, po roku związku może i miałoby to sens, ale teraz? skoro nic was w zasadzie nie łączy poza przelotnymi randkami? I twoja motywacja jest co najmniej dziwna. Skąd zalożenie, że kobieta będzie ci kanapki smarować? chłopie, naprawdę - zatrudnij sobie gosposię, z Ukrainy czy Białorusi taniej ci wyjdzie, niż utrzymywanie 2 dodatkowych osób i branie sobie na głowę całego kramu z nielubianymi dziećmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jedyne, co mogę, to delikatnie coś sugerować jej matce, ale ona sama mówi, że do małej nie ma siły, że to się już takie ulęgło. Takie się ulęgło!!! Co za matka?! Dzieci biorą wzorce z rodziców.Matka umywa ręce żeby jej wytłumaczyć pewne sprawy.Powiem Ci szczerze,daj se spokój. Dziecko tam rządzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IDAAA
"takie się uleglo" Nie sadze że matka tak się wyraziła.zaczynam sądzić że jesteś świrem. Po co chcesz dotykać jej 10 córkę? Żaden facet stojący twardo na ziemi( a takimi są prowadzący dobrze prosperujące firmy) nie ma takich dylematów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sweweee
...Mnie nie wolno małej dotknąć,...... co mialems na mysli pisząc o tym?? masz zamiar/ochotę ją bić czy co?? w jakim kontekscie te dotykanie jej tobie chodzilo?Sprecyzuj bo to beznadziejnie zabrzmialo :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stasiek z Wielkopolski
No i jestem. Po pierwsze, frania ajajaj pisze: Mój partner zaryzykował i jest ze mną mimo tego, iż wiedział jakie mam problemy z synem. Jest dla mnie oparciem, a i syna potrafi do pionu postawić. No i ja właśnie w odpowiedzi na to stwierdzenie napisałem, że mnie nie wolno nawet obcego przecież dziecka dotknąć, a co tu dopiero mówić o jakimkolwiek ustawianiu do pionu. Ja nie mam do niej żadnych praw i nigdy, ale to przenigdy i za żadną cenę sobie takich praw nie kupię. To nie jest moje dziecko. Co do wspólnej nauki, to jej mama umie to najlepiej (kiedyś studiowała, ale przerwała przez pierwszą ciążę) a i tak efektów nie ma. I naprawdę jej mama, może trochę żartobliwie użyła zwrotu: bo to się takie ulęgło. Oczywiście, nie powiedziała tego przy dziecku. Do osoby, która podpisuje się IDAAA powiem, że być może i ma rację. Znajomi też mówią, że nie umiem prowadzić firmy. I tak nie umiem jej prowadzić już ponad 20 lat. Bierzemy robotę, której nikt nie chce, bo trudna (np. zabytki, obiekty specjalne), ustalamy zasady wspólnie z najstarszymi pracownikami w firmie (czasem na coś zwrócą uwagę) i robimy robotę. Sam się dziwię, że to jakoś działa, że ludzie zarabiają u mnie dwa razy więcej, niż w innych firmach, gdzie szef jest po studiach i umie firmę prowadzić. Sami wiedzą, kiedy są pieniądze i kiedy trzeba przyjść po premię, a kiedy jest trochę cienko. Niektórzy mi nawet dogryzają, że do SLD powinienem się zapisać, bo mam komunizm w firmie. Aha - jak potrzebny jest nowy pracownik, to ja z ulicy nie przyjmę. Musi go polecić ktoś z załogi i zobowiązać się, że go roboty on, albo któryś z kolegów nauczy. Naprawdę IDAAA, mnie też to zastanawia, jak to się w sumie kręci. I wszyscy do mnie Stasiek, albo panie Staśku, nikt szef o mnie nie powie. A kobietę, o której wam piszę znam ponad dwa lata. Na początku dorabiała sobie u nas, sprzątając po nas, jak skończyliśmy robotę. Później sprzątała też u mnie w domu. Ona pracuje rano, ale jej firma miała przestoje, stąd chciała dorobić. Jest bardzo dokładna w robocie. I już nie raz smarowała mi kromki do kolacji, bo czasem jemy kolację razem. To nie ma nic wspólnego z pracą kucharki, sama chciała czasem zostać. Może to ważne, może nie, ale oboje mamy możliwość wzięcia ślubu w kościele, a ona jest naprawdę wierząca. Nie jakaś dewotka, co to całe dnie lata do kościoła, ale zauważyłem, że kiedyś odmawiała taki mały różaniec na palcu, jak obrączka. Ona nie widziała, że ja widziałem, że się w pracy modli. To naprawdę teraz dobra kobieta i uwierzcie, chyba dobrze jej przy mnie, ale ta odpowiedzialność za jej dziecko. Właśnie to mnie przeraża, dlatego o tym piszę. Dziękuję wszystkim, które tu coś napisały. Jak mówiłem, ze mnie żaden pedagog, stąd właśnie szukam podpowiedzi. Pewnie, że decyzję podejmę sam, ale czasem dobrze jest posłuchać innych. W firmie innych słucham, czasem udaje mi się przez to uniknąć wdepnięcia w naprawdę wielkie bagno, to i tu, na babskim forum, chciałem coś usłyszeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stasiek z Wielkopolski
jeszcze dopiszę, że co roku, na Stanisława (13 listopada) spotykamy się wszyscy z firmy (żonaci obowiązkowo z żonami, narzeczeni z narzeczonymi, w wolnych związkach - sami) na takiej uroczystej kolacji. I właśnie te parę dni temu wszyscy wręcz zmusili mnie, bo znają kobietę o której piszę (też była), żebym się określił, bo pewnie jeszcze byłoby mi lepiej, gdyby w moim życiu kobieta się znalazła. Nawet się śmiali, że jak nie będę mógł, to oni, jak zawsze w firmie, mi pomogą. Z drugiej strony, pierwsza żona zmarła już dawno temu i człowiek do tej samotności się trochę przyzwyczaił, a teraz na starość to nawet wstyd chyba przed ołtarz kogoś prowadzić. Sam już nie wiem, co robić i właśnie stąd akurat teraz wziął się ten mój wpis tutaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ??>llLl
ale w jakim celu mialbys prawo DOTYKAC jej corke?? nie majac prawa dotknac jej corki chodzi ci ze nie masz prawa ją bic czy oco tobie w tym zdaniu chodzi????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz Staśku,jestem wdową od trzech lat.I nie jestem stara:) To jest potrzeba mieć kogoś,być z kimś.To właśnie my tak odczuwamy.Wdowcy. A co do tej Twojej przyjaciółki,może jej tak wygodnie?Może ma przy Tobie zapewniony wikt i opierunek. Gdyby to mój syn tak postępował to już bym mu powiedziała parę słów do słuchu.Bo to ja go wychowuje a nie on mnie.Jeżeli zdecydujesz się na związek to masz prawo zwrócić małej uwagę bynajmniej ja jako matka tak bym chciała.W końcu będziecie tworzyć rodzinę. Na szczęście mam już dorosłego syna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak będziesz kiedyś robił taką imprezę to wiesz:D Jako osoba towarzysząca czemu nie? Dobrze jeść dają?:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stasiek z Wielkopolski
Dziękuję wam za pomoc w podjęciu decyzji. Szczególnie dziękuję: ??>llLl, sweweee, IDAAA! Uświadomiliście mi, że to naprawdę nie tyle, nie ma sensu, ale może dla mnie kiedyś okazać się niebezpieczne. Ja nie miałem najmniejszych intencji, żeby dziecko skrzywdzić, ale wy, od razu z takimi podejrzeniami wyszliście, jakbym miał nie wiem jakim łajdakiem się okazać. Żadnych kobiet z małymi dziećmi, a już w ogóle jeśli mają córki, to powinienem je omijać szerokim łukiem. Dziś, na rzucone potoczne zdanie, ??>llLl już od razu sugeruje, że chciałbym małą bić. I TAK BY BYŁO ZAWSZE. Nie da się mieszkać z obcym dzieckiem, w jednym domu, bez podejrzeń. No bo fakt, czemu obcemu dzieciakowi zapewniać komfort, albo odwrócę pytanie - za co? Przecież nikt nie uwierzy, że jak mam za dużo pieniędzy, to chętnie się nimi podzielę. Każdy będzie się zastanawiał, czy chcę mieć darmową kochankę, kucharkę, sprzątaczkę i jeszcze na dodatek jaką rolę przewidziałem dla jej córki. Ma trawnik grabić, czy coś znacznie cięższego dla niej szykuję? No to związku nie będzie! Stać mnie, żeby za wszystko płacić. Mogę zapłacić za sprzątanie, a jak będę chciał iść z kimś na kolację, to zadzwonię tam, gdzie są osoby, które na takie kolacje chodzą za pieniądze. Bo za wszystko dzisiaj trzeba płacić, a jakby ktoś chciał wszystko dać za darmo, ale za to trochę serca uzyskać, to zostanie uznany za dziwaka, czasem zwyrodnialca, co to dzieci bije, a czasem aż się boję pomyśleć za co. Związku nie będzie, nie będę się dalej angażował. Macie rację, to naprawdę, w tym podejrzliwym świecie mogłoby wyjść mi tylko bokiem. A Marice10 powiem, że jeść dają wyjątkowo dobrze, ale osób towarzyszących tam nie ma. To nie wesele, tylko imieniny. To jest kolacja, a nie balety, jakie się teraz w niektórych firmach urządza. Jeszcze raz dziękuję, czasem naprawdę warto spytać innych osób w sprawach, w których się ma nie za dużo doświadczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ruanda
Chłopie, i dobrze, że rezygnujesz z tego związku. A wiesz dlaczego? Bo dojrzały, starszy facet, ktory sam nie wie czego chce - średnio rokuje na partnera. Dla mnie to to piszesz to jakaś paranoja, co to ma za znaczenie, że możecie wziąć ślub kościelny? co to za argument, skoro NIC was nie łączy jak na razie? Mała się boi - nawet rodzona matka ją odrzuca (to nic, że nie mówiła przy niej, takie rzeczy dziecko wyczuwa, to pojawil się facet, który kręci nosem i który zwyczajnie jej nie lubi. Jej reakcje są najzupełniej zrozumiałe. Ona nie potrzebuje twojej kasy, a ciepła, którego najwidoczniej w domu nie dostaje - i boi się że odbierzesz jej resztkę uwagi matki. Praw do niej miec nie będziesz - ale to nie znaczy, że możesz stać z boku, jakbyś był gościem. Tak sie nie da mieszkając pod jednym dachem - a ty byś po prostu chciał, żeby coś się zmieniło bez twojego udziału. Czyli żeby dziecko zmieniło się samo - bez twojego wysiłku i bez zmian podejścia matki. Litości. Prawda jest taka, że gdyby ci zależało na tej kobiecie, to byś się nie zastanawiał. A ty po prostu robisz bilans - "za" jest to, ze ty będziesz miał prowadzony dom, podaną kolację i kogoś do pogadania, a "przeciw" jest jej córka, której wychowanie ONA zaniedbała - i zaniedbuje nadal. Nie jesteś skłonny dać jej czegoś z siebie poza pełną miską - a to za mało nawet dla psa. On też by chciał, żeby ktoś go polubił, a co dopiero dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stasiek z Wielkopolski
Fajne miejsce to forum. Dużo się można o kobietach z niego dowiedzieć. Masz rację ruanda, nie wiem, czego chcę. Kombinuję, przeliczam, dokładnie tak, jak napisałaś - robię bilans. I właśnie dlatego postanowiłem zajrzeć na babskie forum. Szkoda tylko, że nie rozumiesz, że w moim wieku, to już z reguły robi się właśnie bilans. A co ty myślisz, że ja nie widzę, czemu ona kręci się wokół mnie? Myślisz, że dla mojej urody? Aż tak naiwny, to ja nie jestem, widzę się co dzień w lusterku, przy goleniu. Ona mogłaby swoje mieszkanie zostawić synowi i zamieszkać w wygodnym domu, który w tej chwili jest właściwie niewykorzystany, ja miałbym cały czas do kogo gębę otworzyć. Ona smarowałaby te kromki na kolacje, za to ja bym wszystko za swoje pieniądze kupił. Oczywiście, że nie ma mowy o żadnym uczuciu, że mi na niej w takim rozumieniu, jak to rozumują nastolatkowie, nie zależy. Ale tu podejście obu nas jest w tej sprawie symetryczne. Czy ty ruanda myślisz, że po pięćdziesiątce, to się człowiek może zachowywać, jak gimnazjalista? Może i może, ale ja już tak nie umiem. Interes - oczywiście, ale jak napisałem, interes symetryczny, korzystny dla obu stron. Ja daję co mam, a więc nazwijmy sprawy po imieniu - uczciwie zarobione pieniądze, a ona daje to, co ma ona. Czy można tak żyć? Mnie się wydaje, że można. Wiele osób wypala się w związkach i są ze sobą tylko z wyrachowania, nawet się nie lubią, ale są ze sobą, bo zrobili bilans i ta im wyszło korzystniej. Czy można to potępiać? A dziecka w tym wszystkim się boję. Ty myślisz, ruanda, że to tak łatwo pokochać cudze dziecko? To może powiesz jak? Ja się cudzych dzieci boję. Mało to się słyszy, że jak jest dobrze, to jest dobrze, a jak się związek psuje, to od razu kobieta oskarża, że mężczyzna robił dziecku krzywdę, nawet jak on w ogóle nic nie robił. Macie rację, żadnych dzieci. To rzeczywiście powaliło całe to bilansowe wyliczenie. Jeśli szukać to osoby samotnej, albo z dorosłymi dziećmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×