Dziś byłam w "wielkim mieście"...aż żal tych mieszczuchów

matko aż słów brak na to co się tam wrabiało! Laska idzie z psem a ten wali kupe w przystanku. Jedzie karetka i mało kto sie kwapi żeby ją przepuścić!!!!!!! Wpierdzielanie się autem na chama to chyba standard nie bacząc na uszkodzenie lub porysowanie auta innemu kierowcy. Zakaz parkowania wielkości szkolnej tablicy a tam rządek samochodów z blokadami na kołach- wjazd do "miasta". W Galerii natomiast laska sika w łazience przy otwartych drzwiach, zaszczane i brudne dosłownie wszystko, kilkudniowe dziecko w foteliku leży na podłodze a mamusia macha mu nogą przed nosem i patrzy w oczy tatusiowi, słowo dziękuje i przepraszam w ogóle jest obce wiekszości ludzi, rewia mody a przede wszystkim makijaży to istne pole bitwy....masakra. Kocham swoje małe miasteczko:)

Pewnie tam byli sami Twoi sąsiedzi z małego miasteczka co się wybrali na sobotnie zakupy. Poznałaś kogoś?

grube loszyska zapieprzaja z siatami pełnymi mięcha , jakby jutro mieli zamknąć markety.Jak wysiadają to już cisną do wyjścia przystanek przed,bo im drzwi zatarasują , i obgaduja ile wlezie.Szał.

a że wiozłam ze sobą kurę to się dziwnie na mnie patrzyli...co za dziwni ludzie, kury nie widzieli?

"grube loszyska"??? a w dużym mieście to w czym noszą mięcho?