czy Wam na studiach szlo lekko?

jestem w jakims dolku, potrzebuje pogadac. czuje sie tumanem. studiuje 2 kierunki. pierwszy to filologia na 5 roku, drugi administracja na drugim roku. zapal do filologii stracilam po 3 roku, teraz jestem na tych zajeciach obecna tylko cialem, nic mnie nie intereusje, aby zaliczyc i miec z glowy, oczywiscie poziom znajomosic jezyka spadl, jednak nadal ucze sie, zeby jakos pozaliczac kola itp.juz od 4 roku mialam problem zjednym przedmiotem i na 5 to trwa nadal, ciagle nie zlaiczam prac, nie ja jedna, ale jednak jestem w mniejszosci, na administracji teraz tez zaczelo sie duzo dziac, kola nie kola i po prostu nie wyrabiam sie. czuje sie glupia i zle z tego powodu, ze nie zalicam tych prac, chociaz inni bedac na 2 kierunkach nie maja problemow. nie wiem, moze mi zwykle szlo za latwo i teraz kazda przeszkod wyolbrzymiam? jutro mam np kolejne koloz dministracji, na ktore jeszcze sie nie uczylami juz nie naucze, wiec do tylu bede miala. mam dosc, mam wrazenie, z enie pogodze tych dwoch spraw, nie napisze pracy magisterskiej, ktora chce tylko zaliczyc i miec z glowy, bo i tak nie wiaze planow z tym kierunkiem, ale czy mi sie to uda?:O

żuć to wszystko i odetchnij

wiadomo, ze nie rzuce:O potrzebuje po prostu pogadac.

ja miałam kryzys na III spowodowany m.in. problemem z zaliczeniem 2 przedmiotow. ale zaliczyłam je w koncu i odrad było ok:)

jesteś niesamowita, że ciągniesz dwa kierunki naprawdę niektórzy nawet z jednym nie dają rady, naprawdę szacun

to zadne osiagniecie studiowac 2 kierunki, glupia bylam i poszlam na te filologie, bo myslalam, ze po jej ukosnczeniu bede miala swietny poziom jezyka. troche w tym mojej winy, troche pewnie tez siatki przedmiotowej, bo wiekszosc przedmiotow natym kieurnku jest tak zjebana, po prostu, ze czlowiekowi sie to nigdy nie przyda. odradzam kazdemu filologie, nie idzcie za zadne skarby. chcialabym odzyskac ten zapal do jezyka, bo zauwazam, ze czuje sie coraz gorsza z tego jezyka, boje sie wypowiadac, by nie popelnic gafy i generalnie w mojej glowie ksztatuje sie obraz, ze w ogole nic nie potrafie. a tak samo wparlam sobie do glowy, z enie potrafie angielskiego, gdy na maturze zle mi poszlo, od tamtej pory dostalalam blokady i koniec. orlem nie bylam, ale przecietna, ateraz to po prostu mowie, ze nie umim ang, bo tak sie czuje:O

Mam to samo, ciagne dwa kierunki, ale nie tak rozbiezne, oba filologiczne. Nie mam czasu na nic, ciagle w biegu, nauka, nauka, nauka, Jedynym pozytywnym aspektem jest, ze nauczylam sie doskonale organizowac czas. Ale fakt faktem jest ciezko, jednak ja to lubie, mam zapal

a jaka filologia ? ;) ja też na piątym roku i przyznam,że ten wybór to był największy wybór życia:/

na licencjacie było ciężko, momentami nawet bardzo.. teraz jestem na mgr na innej uczelni i troche innym kierunku i jest lajtowo, co prawda w ogóle mnie to nie kręci, ale poziom tych obu uczelni jest bardzo rózny.. pomiedzy nimi jest wielka przepaść.. teraz tak sobie myslę, jaka to ja byłam tempa na lic, że tak średnio mi szło, bo to były rzeczy do nauczenia się, tylko trzeba było poświęcic na nauke sporo swojego wolnego czasu, a mi się chyba po prostu nie chciało..

*błąd :D