Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość fanaberiaBN

oglądałyscie ,,zawody 24" o przedszkolach?

Polecane posty

Gość fanaberiaBN

przed chwilą sie skonczylo na tvn style. jestem w szoku jak w niepublicznych pzredszkolach oszczedza sie na dzieciach a wyciaga pieniądze od rodziców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagódka malutka
ja nie3 oglądałam. podajcie przykłady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanaberiaBN
na www.tvnplayer " chyba jest ten odcinek przyklady: zamiast sera zoltego dzieci dostają produkt seropodobny 1/4 jabłka zamiast całego mięso mielone naprzemian z kurcakiem bo najtańsze porcje sa male i dziecko jest głodne to bzdura ze dietetyk uklada menu w przedszkolu zajęcia np z judo angielskiego czy tanca trwaja 10 min a rodzice slono placą mase tego jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do porcji obiadów (żywienia)to jest kwestia sporna, są dzieci ktore mają wilczy apetyt i porcja jak na doroslego chlopa bedzie im malo a są dzieci niejadki, gdzie trzy ziemniaki i jeden gryz kotleta jest juz nadto :) Moj szczuplutki synek potrafil zjeźć dwa talerze zupy (swoj jak i kolegi niejadka) i za godzine jeździło mu w brzuchu i narzekal ze mało mu bylo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość palalaka
to że angielski trwa 10-15 minut to prawda... miałam praktyki z anglistką właśnie w przedszkolu... myślałam że to jakieś jaja, ale nauczycielka powiedziała good afternoon, 2 razy policzyli do 10, odśpiewali piosenkę lub dwie i bye... a o psychicznych przedszkolankach to by można powieść napisać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez kiedys oglądałam program o prywatnych przedszkolach i anonimowo wypowiadała sie jedna z opiekunek , że np. przywożą jedzenie już poporcjowane a dyrektorka z jednej porcji robiła dwie , reszte wpieprzały same i jeszcze do domów zabierały . Ta opiekunka nagrała na telefon porcje jakie dzieci dostawały , normalnie szok - jedna czwarta koltlecika , jeden ziemniak ... Od tego momentu przysięgam mam awers do wszystkiego co prywatne jezeli chodzi o opiekę nad dzieckiem . W państwych przedszkolach są kucharki i normalna kuchnia, podejrzewam że panie też z tego korzystają i jedzą , ale przynajmniej porcje są normalne. Nawet ostatnio odbierałam córkę wczesniej i dzieci dopiero zaczynały jeść , widziałam co miały na talerzykach - porcje normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja corka chodzi do prywatnego ,ale chyba ją z tamtą zabiore bo panie opiekunki mają baardzo nerwowy agresywny sposob komunikacji z dziecmi .Nie powiedzą spkojnie aby cos odlozyc na miejsce tylko odrazu za pierwszym razem wszystko krzykiem jak w wojsku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgiuthgitg
Ja myślę że tu nie chodzi o apetyt dzieci a o pewne ustalenia które są na początku gdy dziecko rozpoczyna swoją przygodę z przedszkolem. Mój syn pomimo "marnej" postury potrafił zjeść sporo i dlatego dla mnie było ważne jakie są serwowane posiłki w przedszkolu i w jakich ilościach. I było wszystko pięknie ładnie, zapewnienia że zawsze mają np. kilka kotletów na zaś na dokładkę, trochę więcej zupy czy sałatki. A co się okazało? Dziecko co dzien przychodziło głodne. I nie tylko moje. Nawet największe niejadki po kilku dniach narzekały że głodne. Potem się okazało że na obiad dziecko dostawało 3 łyżki zupy (dokładnie! odmierzone łyżkami właśnie przez kucharkę), jednego małego ziemniaka, mały pulpecik i łyżeczkę surówki. Przeniosłam dzieck bo walka z dyrekcją wydała mi się bezsensowna bo tłumaczyli się brakiem pieniędzy i tym że dzieci nawet tego nie zjadają choc nie umiała powiedziec co się dzieje w takim razie z jedzeniem które zostaję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ma reguły czy państwowe czy prywatne. Wszystko zależy od pracowników. Miałam praktyki w publicznym to tam by czasem koszmar. "Pani" dawała dzieciom do naleśników jedną łyżkę śmietany i ani grama więcej a sama resztę wpierdzielała bez niczego:O Za to jak pracowałam w prywatnym to dyrektorka naprawdę dbała o dzieci, zależało jej żeby zjadły i miały tyle ile faktycznie potrzebowały. Tak jak wszędzie- w przedszkolach pracują gorsze i lepsze osoby. To czy jest to państwówka czy prywatne nie ma znaczenia. Aczkolwiek Ci prywatni "biznesmeni" często lubią sobie przyciąć gdzie się da. szczególnie spotyka się to w tych mieszkaniowych klubikach- gdzie naprawdę ciężko jest im uzbierać na utrzymanie. Chociaż nie ma co uogólniać, bo znam "od środka" kilka placówek i są naprawdę bardzo zróżnicowane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×