Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

brown1

zostałam porzucona, zerwane zaręczyny

Polecane posty

Takich historii jest wiele. Jednak jak wielu ludzi tak wiele rozwiązań i żadne z nich nie jest w 100% skuteczne. Chciałabym się podzielić tym co przeżywam i przechodzę z innymi którzy być może przeszli to samo, coś podobnego, albo po prostu kiedykolwiek zostali porzuceni. Jestem sama. Po wieloletnim związku, po zaręczynach, po wspólnym mieszkaniu (przeszło rok) na kilka miesięcy przed ślubem mój narzeczony stwierdził, że przestał mnie kochać. Powiedział mi to i stwierdził, że mnie nie pragnie i jestem jego najlepszą przyjaciółką. Jak zacząć żyć..ile czasu u Was trwały powroty „do świata żywych. Obecnie mam anhedonię, nie cieszę się z niczego, ledwo funkcjonuję. Żyję a czuję że jestem obok. Minęły dopiero 2 tygodnie a dla mnie jest coraz gorzejzamiast czuć ulgę, czuję narastającą tęsknotę. Ewidentnie potrzebuje wsparcia- stąd mój post- pierwszy w życiu na jakimkolwiek forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scdnkdlsadnlxv
Ja nie przeżyłam czegoś takiego, więc mogę jedynie domyślać się co czujesz. Masz jakieś bliskie osoby: przyjaciółkę, rodzinę? Może u nich poszukaj wsparcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do brown
Źle trafiłaś, dziewczyno. Poszukaj rad na innym forum. Tutaj pewnie zaraz zmieszają Cię z błotem. Chyba nie ma odpowiedzi na Twoje pytanie, kiedy wrócisz do świata żywych. U każdego jest inaczej... Zamiast siedzieć przed kompem idź z kimś do kina, na spacer, na piwo... Pisanie na forach chyba nic tu nie pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo bardzo ci
współczuję Jedno co moge ci poradzic to zyczyc dużo spokoju. Musisz uwierzyc tez, ze zycie idzie swoim torem, i ze na tym jednym facecie świat sie nie kończy. Czas leczy rany, to wszystko co złe minie, zobaczysz!Pewnego dnia obudzisz się już spokojniejsza i mniej steskniona, a pozniej jeszcze mniej i jeszcze...i zakochasz sie znowu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeena
ja nie zostalam nigdy tak potraktowana , ale przezylam smierc meza. To jest wieksza tragedia niz odejscie narzeczonego.Nie zmienia to faktu, ze cierpisz bardzo.Rozumiem twoj stan umyslu, ducha i ciala. 2 tygodnie to jest bardzo krotki okres .Nawet nie oswoilas sie dobrze sie z ta mysla. Czas , czas i tylko czas . Bliska rodzina, przyjaciele moga byc wsparciem. Ale to Ty musisz znalezc sile na kazdy nadchodzacy dzien. Tego Ci bardzo zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość life
Hej, z tego, co wyczytałam, oznacza, iż bez większych sygnałów, podczas gdy Ty planowałaś ślub i normalne życie po ślubie, Twój narzeczony zerwał, uzasadniając brakiem pożądania? I więzią jedynie emocjonalną, tak? Dobrze rozumiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak jak po śmierci, przeżywam teraz żałobę (zapewne nie jest to porównywalne uczucie w jego sile, ale w formie z pewnością). Świetna jestem z teorii ale zupełnie nie potrafię wprowadzić jej w praktykę... ;/ nie mogę skoncentrowac się na filmach, a rodzinę i przyjaciół mam wrażenie wykończam nieustannie użalając się nad sobą..a może- oni wiedzą że ich potrzebuje i nietraktują tego tak jak ja?... wiecie co boli najmocniej, to że on tego tak nie przeżywa widziałam go raz w tym czasie, oficjalnie przekazywałam mu klucze..i co? uśmiech na ustach, dzień jak codzień- powiedział że u niego w porządku...a u mnie w duszy WIELKI KRZYK..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
life- dokładnie tak...bez ostrzeżenia (znikome zaangażowania w przygotowania wesela to jedyny sygnał- który ja zintepretowałam że takimi sprawami to faceci się nie interesują...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość life
myslę, że bardzo dobrze ujęłaś to, co przeżywasz. To jest dokładnie żałoba. Być może nawet większa, niż fakt, iż On odszedł teraz - bo przecież kochałaś nie tę osobę, która Ciebie bez ostrzeżenia zostawiła, prawda? Co o tym myślisz? To możliwe, że Twój ukochany już dawno odszedł z Twojego życia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeena
Kochana -mysle, ze nie powinnas dopuszczac mysli o nim do siebie.Kazda naplyajaca mysl moze tylko dolozyc Ci bolu i cierpienia. Sztuki wypierania zlych zdarzen z umyslu, mozna sie nauczyc przy silnej woli. Umiejetnosc ta, dalaby Ci mozliwosc szybszego uporania sie z sytuacja. Jak troche ochloniesz sprobuj popracowac nad tym. Mnie bardzo pomoglo i przynajmniej umialam funkcjonowac, pracowac .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam nadzieję że kiedyś będę miec jeszcze silną wolę, na razie się czuje jakbym już nigdy nie miała chęci chciec - fatalne uczucie.. tak twierdził że było- że dojrzewała w nim ta myśl, że pół roku to w sobie nosił (i okłamywał mnie zapewniając o uczuciu, trzymał za rękę, pisał smsy, zostawiał liściki na lodówce)- nie mogę zrozumiec, jak można kogoś okłamywac, pozwolić mu się angażować..nie powiadomić o narastających wątpliwościach ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość life
Wyperanie nic nie da. Po prostu zablokuje dziewczynę i być może nie będzie cierpieć, ale zamknie się na długie lata na każde inne uczucie. To nie jest rozwiązanie. Wydaje mi się Autorko, iz rzeczywiście jeszcze nie wyszłaś z szoku i boli Cię nagłe przerwanie Twojej naturalnej wizji małżeństwa. To nie takteraz miała być, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Life dont come easy
Może się przestraszył i zdał sobie sprawę, że po ślubie nastąpi koniec. Nic poza dziećmi już go w życiu nie spotka, czeka go tylko rutyna. Nie chcę go usprawiedliwiać ale staram sie zrozumieć co takiego musiało się stać ( w jego odczuciu), że po tym jak Ci się oświadczył, planowaliście ślub nagle on wyjeżdża z takim tekstem ( czy prawdziwym?). Niezaprzeczalnym jest oczywiście fakt, że potraktował Cię podle. Może uznał, że to "ostatni dzwonek" by "coś nowego jeszcze przeżyć". Chciał poznać nowych ludzi, uprawiać seks z innymi kobietami, czuć się wolny, pozbawiony bagażu odpowiedzialności w postaci wspólnego kredytu, żony, dzieci. Czasami w życiu człowieka zdarzają się chwile takiego "olśnienia" 9 realnego czy pozoru to już inna kwestia) kiedy nagle budzisz się w nocy, siadasz na łóżku i zdajesz sobie sprawę czego tak naprawdę od tego życia oczekujesz, co Cię ogranicza, co chcesz jeszcze osiągnąć. My na forum nie znamy ani Ciebie ani jego, nie wiemy co kryje się w jego sercu czy umyśle. Trudno tu coś poradzić. Może się za jakiś czas opamięta ( o ile uzna to za pomyłkę), może do siebie wrócicie może nie. U mnie apogeum tęsknoty nastąpiło jakieś 2-3 miesiące po rozstaniu, wtedy dosłownie wyłam ze smutku. Wcześniej starałam się sobie wmawiać, że skoro on mnie nie chce to jego strata, że sobie bez niego poradzę. Poza nasze zerwanie zbiegło się z moim wyjazdem na studia mgr ( w mieście oddalonym o 250km), nowi ludzie, nowe otoczenie, setki spraw,które chcąc nie chcąc musiałam wykonać. Ale w grudniu - prawdziwa masakra. My co prawda zaręczeni nie byliśmy, on był jednak moim pierwszym facetem, z którym byłam kilka alt i któremu ufałam bezgranicznie. I na kilka dni przed tym jak mi oznajmił, że potrzebuje zmian w życiu zapewniał mnie o swej dozgonnej miłości. W czwartek mówił, że kocha w niedzielę zostawił jak psa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość life
Autorko, czy jesteś w stanie napisać, co Ciebie najbardziej boli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeena
nie bylybym tak pewna , ze ono nie da nic.Czemu ma w sobie holubic smutne, bolesne mysli.Serce i umysl obciazac. Nawet jesli zostala porzucona, oszukana i zraniona , to musi pracowac , funkcjonowac w spoleczenstwie. Przeciez nie moze polozyc sie do lozka i wyc z bolu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwiatek dla Ciebie ode mnie
🌼. Współczuję Ci bardzo. Nie wiem co Ci napisać. Wiem, że cierpisz, wiem, że ból nie do opisania. Ja zostałam porzucona po 10 latach małżeństwa z 7 letnim dzieckiem. U mnie też nie był żadnych objaw, bym mogła przeczuć cokolwiek. Z dnia na dzień, mój ex stwierdził, że się dusi w małżeństwie. Dodam, że tyle swobody co on miał, nie miał chyba nawet za czasów kawalerskich, to chyba był mój błąd. Też objawy podobne co u Ciebie, nie potrafiłam nawet obejrzeć filmu, rozproszone myśli, książkę przeczytać nie dałam rady, bo co przeczytałam zmuszając się (uwielbiam czytać książki) 20 kartek, nie wiedziałam co czytam i nie rozumiałam fabuły. Wszędzie tylko wspomnienia z nim, w końcu przeżyłam z nim 15 lat, czyli większość swojego świadomego dorosłego życia. (Chodziliśmy 5 lat ze sobą). Czułam się strasznie. Jednak to jak długo będziesz tkwiła w tym maraźmie zależy tylko od Ciebie. To forum dużo Ci pomoże jeżeli będą tu wypowiadały się osoby z empatią. Może Ci też zaszkodzić, jeżeli na takowe nie trafisz. Z mojego doświadczenia Ci powiem, że jesteś pewnie młoda, więc radzę Ci wychodzić do ludzi. Kino jest dobre, bo jak ja nie miałam ochoty oglądać czegoś w TV to je wyłąnczałam. Pozytywna muzyka czyni cuda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedlapsakielbasa
A ja mialam podobnie....4,5 roku razem...zareczyny a po miesiacu wszystko szlag trafil...zawalilam sesje...nie moglam spac,nie jadlam..ciezko bylo ze mna,kolezanki z pracy siedzialy nade mna i prosily bym cos zjadla..schudlam 8kg w miesiac.... doszlam do siebie po ponad pol roku...kolezanki wyciagnely mnie na impreze,poznalam kogos,nie byl to powazny zwiazek ale mialam z kim isc do kina....pogadac....nie czekac na telefon bylego ani sms....pozbieralam sie..Ty tez sie pozbierasz,momentami bedzie ciezko ...ale potem po latach powiesz ze moze tak musialo byc ,ze dobrze sie stalo....powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwiatek dla Ciebie ode mnie
A mój ex mąż odszedł do nowej kobiety, którą się zauroczył, zapomniałam dopisać. Faceci nie odchodzą w próżnię, są zbyt leniwi, myślę że to samo jest u Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwiatku
i co wyszło mu z tą nową?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brown1 No to przykre, ale w życiu bywają większe tragedie, niż faceci kórym sie odwidziało A Ty nie licz na to, ze zaledwie po 2 tyg bedziesz tryskac radością

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewerrtrttyytu
wiesz co? keidys nie bylo czegos takiego, dawania dupska na kocią łapę i faceci bardziej szanowali kobiety. moja matka nie mieszkala z moim tatą i co? 30 lat juz ponad są ze soba, nigdy zadnych zdrad, rozwodow, klotni, a to co sie teraz dzieje to brak slow. poruchal dziwke taką, znudzila sie i kop w tylek. i bardzo dobrze. moze sie nauczy szanowac swoje cialo. dla mnie to oczywiste ze facet sie znudzi jak wszystko ma podane na tacy i na jego miejscu tez by mi sie nie cchialo z taka żenic, ktorą juz znam na wylot, przeruchalem na wszystkie mozliwe sposoby, nic nie zostalo na po slubie... wiec zachcialo mu sie innych bab. a ze ta jest niezbyt wartosciowa, zwykla szmata jak 90% wspolczesnych kobiet, to i nie warto na taka tracic czasu, zenic sie. jakby byla porzadna, nie godzila sie na zadne kocie łapy to by ją bardziej szanowal, no ale juz i tak po ptokach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewerrtrttyytu
Kota w worku się nie kupuje!! To wręcz powinno być z góry ustalone, że powinno się zamieszkać ze sobą 3 lata i potem ślub!! haha 3 lata mieszkania taaa, po tych 3 latach to juz chlopak tak znudzony ze albo odejdzie albo sie ozeni jak go baba naciska, choc i tak juz sie znudzil. to jest smieszne, baba juz dawno sie znudzila, a on ma sie z nią zenic, to ja sie nie dziwie ze faceci wieją od takich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pewnie też jest u mnie tak, że trochę za dużo dawałam mu swobody i trochę za dużo dawałam od siebie. nie liczę że po 2 tyg mi przejdzie- proszę mnie źle nie zrozumcie, tylko liczyłam że moje myśli nie będą intensywniejsze, tylko raczej łagodniejsze. to może nie jest najgorsza rzecz jaka się może człowiekowi przydarzyc, ale wyobraźcie sobie powrót z domu do pracy, do domu który jest oazą spokoju i szczęścia (źródła jedynego szczęścia bo praca nie przynosi należytej satysfakcji)- a narzeczony czeka na Was w butach i pyta czy macie dokąd iśc.. na koncie niewielka sumka, nie wystarczająca na nic.. to jest na prawdę wielki ból- zwłaszcza, jak się zakładało, że to jest to, że to taka miłosc, która się 2 x nie zdarzy... widzę jednak, że można dalej życ i dla mnie też kiedys ruszą na nowo tygodnie ;/ dziękuję za odpowiedzi i za kwiatka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pewnie też jest u mnie tak, że trochę za dużo dawałam mu swobody i trochę za dużo dawałam od siebie. nie liczę że po 2 tyg mi przejdzie- proszę mnie źle nie zrozumcie, tylko liczyłam że moje myśli nie będą intensywniejsze, tylko raczej łagodniejsze. to może nie jest najgorsza rzecz jaka się może człowiekowi przydarzyc, ale wyobraźcie sobie powrót z domu do pracy, do domu który jest oazą spokoju i szczęścia (źródła jedynego szczęścia bo praca nie przynosi należytej satysfakcji)- a narzeczony czeka na Was w butach i pyta czy macie dokąd iśc.. na koncie niewielka sumka, nie wystarczająca na nic.. to jest na prawdę wielki ból- zwłaszcza, jak się zakładało, że to jest to, że to taka miłosc, która się 2 x nie zdarzy... widzę jednak, że można dalej życ i dla mnie też kiedys ruszą na nowo tygodnie ;/ dziękuję za odpowiedzi i za kwiatka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pewnie też jest u mnie tak, że trochę za dużo dawałam mu swobody i trochę za dużo dawałam od siebie. nie liczę że po 2 tyg mi przejdzie- proszę mnie źle nie zrozumcie, tylko liczyłam że moje myśli nie będą intensywniejsze, tylko raczej łagodniejsze. to może nie jest najgorsza rzecz jaka się może człowiekowi przydarzyc, ale wyobraźcie sobie powrót z domu do pracy, do domu który jest oazą spokoju i szczęścia (źródła jedynego szczęścia bo praca nie przynosi należytej satysfakcji)- a narzeczony czeka na Was w butach i pyta czy macie dokąd iśc.. na koncie niewielka sumka, nie wystarczająca na nic.. to jest na prawdę wielki ból- zwłaszcza, jak się zakładało, że to jest to, że to taka miłosc, która się 2 x nie zdarzy... widzę jednak, że można dalej życ i dla mnie też kiedys ruszą na nowo tygodnie ;/ dziękuję za odpowiedzi i za kwiatka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kota w worku się nie kupuje!! To wręcz powinno być z góry ustalone, że powinno się zamieszkać ze sobą 3 lata i potem ślub!! Uwielbiam ten niedorzeczny tekst:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwiatek dla Ciebie ode mnie
do ewerrtrttyytu czytaj jak chcesz ze zrozumieniem!! Ja byłam 5 lat z facetem, nie zamieszkaliśmy!! Byliśmy małżeństwem 10 lat!! Zostawił mnie!! Wypad z tego topiku!! Sprawa nie dotyczy Ciebie, więc po prostu wypad!! Są małżeństwa co żyją do śmierci!! Jednego lub drugiego, jak ktoś jest ograniczony, to w ogóle w takie związki nie powinien wchodzić!! Dziewczyna potrzebuje pomocy, a nie takiego głodnego szczekacza!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ewerrtrttyytu - rozumiem że Twoje doświadczenia wskazują na coś innego, albo jesteś pozbawiona doświadczeń i dlatego myślisz, że niemieszkanie ze sobą przed ślubem oznacza zgodne i szczęśliwe małżeństwo - ja nie twierdzę, że mieszkanie = sukces ale niemieszkanie też tego nie gwarantuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Life dont come easy - mój też zapewniał że kocha i cytuje "jesteś najlepsza na świecie, kocham Cię" - a 3 dni później mu się "odmieniło"..dodam że lat nie mamy kilkunastu i to nie były zapewnienia licealisty ale dorosłego 30letniego mężczyzny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brown1 zorganizuj sobie czas na maxa, tak abys nie siedziała w domu i nie myślała, bo to najgorsze co możesz zrobic. Łatwo nie bedzie, ale któregoś pięknego dnia obudzisz sie z uśmiechem na twarzy a pierwsza mysl w głowie nie bedzie dotyczyła jego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×