Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

agatuś

jak długo jeszcze...? topik dla opuszczonych

Polecane posty

Próbuję się zebrać w całość kolejny miesiąc... po kilkuletnim burzliwym związku. Zapewniał, że kocha, jestem najważniejsza i wszystkie te bzdury, po czym przez ponad rok romansował z "koleżanką" z pracy. "koleżanka" mieszka na drugim końcu świata, właśnie do niej poleciał. Opuścił mnie praktycznie z dnia na dzień, próbowałam ratować ten związek, prosiłam. Na nic. Efekt: depresja, leki, terapia. Runął cały mój świat. Próbuję wierzyć, że to minie, ale nie mija. Rozstaliśmy się ponad pół roku temu, a ja ciągle nie mogę wyjść z dołka. Gdy tylko wydaje się, że już się podnoszę, za chwilę znowu dostaję cios i wracam na glebę. Ostatnio takim ciosem była jego relacja na FB o tym jak wspaniale jest z tą drugą, jak świetnie im razem. Nie śpię, nie jem. Jak długo jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak długo,ile sama będziesz chciała.Bo teraz mam trochę wrażenie,że sama chcesz być w dołku.Nie ty jedyna zostałaś bez faceta i wierz mi,że to nie koniec świata.Jeśli on pisze na FB-po kiego grzyba to czytasz i zaglądasz tam?Zajmij się czymś,rozwijaj swoje pasje,relaksuj się,wychodź gdzies do ludzi.Zadbaj o siebie.Teraz sama się skazujesz na cierpienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokladnie, zgadzam sie z kolezanka wyzej. zablokuj go na FB postaraj sie czyms zajac, idz do ludzi WLASNIE !!! korzystaj bo spedzisz na plakaniu z 10 lat i przegapisz szczescie co zawsze czega za rogiem :) glowa do gory, pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak sie konczy
jak dla kobiety calym swiatem jest facet , zabawne w chuj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no faktycznie zabawne, że się ludzi przywiązują do siebie, naprawdę, umrzeć ze śmiechu można. Jak nie masz nic ciekawego do powiedzenia, to się zamknij po prostu. Dziewczyny, próbuję się zająć różnymi rzeczami, ale naprawdę trudno mi się na czymkolwiek skupić, wszystko kojarzy mi się nim, wszystkie miejsca. nawet głupi space po osiedlu, spotkania ze znajomymi. tęsknię za nim. Przypadek beznadziejny. Ileż można? Jest jakiś czasookres ustalony że za miesiąc, dwa będzie lepiej? Są większe nieszczęścia na świecie, nigdy nie sądziłam, że ten "związek" będzie mnie tyle kosztował. Wierzyłam sukinkotowi jak nikomu innemu w tym życiu, dlatego tak zajebiście mnie to dotknęło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czas czas jeszcze raz czas...niektorzy potrzebuja miesiaca by się otrzasnac inni roku a nawet wiecej , musisz być silna i nie załamywac się , ja wiem , że to boli , że rozrywa człowieka w środku , ze serce krwawi a dusza z nas wychodzi...jednak musisz to przetrwać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki malutka. Chyba rozumiesz o co chodzi. U mnie to pierwsze takie rozstanie w życiu. Ale też pierwszy tak długi i mocny związek (w sumie 8 lat znajomości). Nie jest łatwo jak z osoby nr 1 spadasz gdzieś na samo dno w hierarchii ważności, do tego stopnia, że gość najpierw planuje z Tobą życie, a potem przestaje odbierać telefony. Powoli wychodzę z tej cholernej rozpaczy, teraz jestem na etapie: zemszczę się. Najchętniej spaliłabym mu samochód, dała w pysk, masakra. Nigdy więcej czegoś takiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi_rabelek
Następnym etapem będzie obojętność pomieszana z żalem ale czas robi swoje i będzie tylko lepiej .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juwanna
Witam was wszystkich, Z chłopakiem rozstaliśmy się dokładnie w sylwestra. Byliśmy na tej samej imprezie, ale już nie jako para. On zostawił mnie po tym, jak po raz trzeci przeczytałam jego prywatne wiadomości (smsy,facebook). Za pierwszym razem wybaczył, obiecałam, że więcej tego nie zrobię. Za drugim razem była ta sama sytuacja. Ale za trzecim zrozumiał, że coś w nim pękło i trzy dni dochodził do tego, że to już nie ma sensu, a ja tym co zrobiłam, skutecznie zabiłam jego uczucie do mnie. Dodam, że przy ostatnim 'przeszukaniu' dowiedziałam się, że flirtował ze swoją byłą dziewczyną... Suma summarum powód odejścia wygląda następująco: ja zawiniłam pokazując mu, że przez 7 miesięcy trwania naszego związku, wcale mu nie zaufałam = nie szanowałam go. On zawinił tym, że pozwolił sobie na tamto pisanie ze swoją byłą dziewczyną. Powiedział, że skutecznie zaciskałam pętlę na jego szyi, aż w końcu prawie udusiłam. Więc uciekł. Mówi, że nie widzi szansy na zejście się, że jego decyzja jest niezmienna i ostateczna, bo nie chce więcej żyć pod lupą. Ale wciąż ze mną ma kontakt. Bardzo regularny. Praktycznie codziennie do siebie piszemy, on się chce normalnie ze mną widywać, robić to co robiliśmy kiedy byliśmy parą, tylko teraz ma się to odbywać na innych zasadach. Proponuje mi nawet uprawianie seksu, bo on jest człowiekiem, który uwielbia to robić, no i lubi to robić ze mną. (Tutaj wyjaśnienie: to jest chłopak który w życiu zaliczył kilkadziesiąt panienek, dosłownie. Zdradzał, miał kilka naraz, szalał ile wlezie. Ja byłam tą pierwszą dziewczyną, z którą był na poważnie. Zapewniał o miłości, ułożył plany na przyszłość, dookoła najbliższym mówił, że ja jestem tą jedyną. Byłam pierwszą dziewczyną, której nie zdradził) Ale jak po 7 miesiącach bycia razem, miałam być w stanie zapomnieć o jego przeszłości i ufać mu bezgranicznie i nie martwić się tym co robi, jak się widuje z jakąś kobietą albo wychodzi wieczorem do miasta się bawić? On od 14 roku życia jest aktywny seksualnie, praktycznie nigdy nie był sam, a z opowieści o jego podbojach można napisać sporawą książkę. Dodatkowo w moim poprzednim związku, mimo 'szczerego' zakochania mojego partnera i 2 letnim stażu, okazało się, że byłam zdradzana. A to odbija piętno na człowieku i jego zdolności obdarzania zaufaniem drugą osobę. To boli, a człowiek boi się być po raz kolejny zraniony. Więc zaczyna zachowywać dystans... Zastanawiam się, czy ten powód był naprawdę taki silny i poważny? Co ja mam zrobić - utrzymywać z nim wciąż kontakt na stopie koleżeńskiej, tak jak on sobie tego życzy? Zniknąć z jego życia, tak żeby poczuł brak mojej osoby i zatęsknił? Dodam jeszcze, że jesteśmy osobami, które często kłócą się ze sobą, mój eks ma bardzo twardy charakter, przez który często mi było bardzo przykro. Tak, byliśmy wybuchową parą. Ale nie zmienia to faktu, że pokochałam go szczerze, a to uczucie wciąż we mnie trwa. On o tym wie, ale pomimo wielu prób (płaczu, zapewnień i miłości, obietnic poprawy itp itd) jego zdania nie byłam w stanie zmienić. Ja mam 20 lat, on 21. Proszę, abyście wyrazili swoje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ina-benita
Agatuś bardzo co współczuję. Wiem dokładnie co czujesz-przezyłam podobna sytuacje rok temu.MM, ktoremu ufałam w 100% , ktory swiata poza mna nie widział, ktory kochał mnie na zaboj, ktory był dla mnie wszystkim , całym swiatem wdał sie w romans emocjonalny z moją koleżanką. U mnie sytuacja wyglądała lepiej z tej strony że to ja chciałam odejść jak się to wszystko wydało a on błagał i płakał na kolanach aby mu wybaczyc i dać pierwsza i ostatnia szansę, Powiem ci tak minął prawie rok ( 10 miesięcy)-widzę że bardzo sie stara i robi dosłwonie wszystko abym mu znowu zaufała ale bywaja dni kiedy jest ok a potem przychodzi taki doóóóół, tak mnie dopadaja te wszytskie złe wspomnienia że mam ochotę wyć i po prostu odejść A ty tryzmaj się-jeszcze bedzie cudownie, jeszce bedzie wspaniale a ty bedziesz szczesliwa choć nie z nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×