Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość JamesKent

Mówi, że kocha mnie, a zarazem innego

Polecane posty

Gość JamesKent

Ehh. Jestem w patowej sytuacji i za bardzo nie wiem jak do niej podejść. Może napiszę od początku. Swego czasu byłem z dziewczyną, 6 miesięcy razem, dla nas obojga pierwszy poważny związek, lecz w końcu ona uciekła, bo oboje młodzi, a nie wiedzieliśmy czego właściwie chcemy od życia. Wytrzymałem bez niej rok i bodaj 7 miesięcy? Było strasznie, w tym okresie przytyłem (teraz zrzuciłem szczęśliwie) 30 kg. Leczyłem się z niej przez właśnie około roku. Warto wspomnieć, że w ciągu tego czasu nie dałem rady z nikim się związać, ani psychicznie nie byłem w stanie nikomu zaufać, ani też chyba nie byłem na tyle "atrakcyjny" po tym wszystkim, by któraś mnie wtedy chciała. Pat trafił, że coś mnie podkorciło, by po tych kilkunastu miesiacach do niej napisać. Spoko, myślę "Co się przejmujesz, dawaj, może pogadacie Sobie, przecież masz ją za Sobą", byłem w błędzie i wiedziałem to niestety już po pierwszej wiadomości od niej. Pisała, jaki to był błąd, że mnie rzuciła, że myślała, że zrobiła mi krzywdę, że tęskniła cholernie, że raz nawet była pod moją szkołą wyczekując mnie, ale się nie pojawiłem. Ciężko opisać jaka euforia we mnie wstąpiła, było to coś niesamowitego poczułem się ważny, że jak się okazuje ona nie miała się lepiej. Dodaliśmy się do znajomych na znanym i lubianym portalu, której nazwy nie wymienię, bo każdy wie o jaki chodzi i zonk, okazuje się, że ona kogoś ma. Z tego co pisała w raju jest póki co piekiełko więc upatrywałem w tym szansę, na może jakiś magiczny powrót. Spotkaliśmy się raz, niby postanowiliśmy być przyjaciółmi, potem jednak tak waliło w naszych rozmowach jakąś niedopowiedzianą sprawą, flirtem, a nawet erotyzmem, że myślałem, że jest gotowa zostawić go dla mnie. (teksty w stylu postaraj się, walcz, powiedz co czujesz, czego oczekujesz, chciała mnie sprawdzić, a mi przy okazji zrobiła nadzieję). Drugie spotkanie, zmusiła mnie do wyznania do niej swych uczuć (kurde nie wiedziałem, że po takim czasie to dalej we mnie siedzi), ale dala do zrozumienia, że nie będziemy razem, bo to "rewolucja", bo ma poukładane w końcu życie, że nie chce tego zmieniać. Spoko do momentu gdy się pocałowaliśmy i siedzieliśmy dalej i gadaliśmy co każdy czuje. Ja, że ją kocham, ona w końcu przyznaje, że też mnie kocha, choć nie potrafi za bardzo zdefiniować w jaki sposób, że ją to przerasta (choć mówiła, że wcale nie jak przyjaciela). No i co wracaliśmy razem, przytuleni w Siebie, ale teoretycznie decyzja została podjęta. Ona nie chce ze mną być choć zrobiła co zrobiła. Ona chce przyjaźni, na którą ja się nie mogę zgodzić, bo kto by chciał słuchać jak to im źle w związku, skoro wiem, że to ja powinienem być na miejscu jej faceta. Teraz wyjechała na jakieś 1,5 tygodnia napisałem jej tylko by to jeszcze przemyślała, bo jak już mówiłem w tej sytuacji ja nie mam zamiaru robić kroku w tył. Ona coś w stylu, że "nie chce mnie znowu stracić", ale chyba muszę się wycofać (choćby powoli), by Sobie uświadomiła, że ja nie potrafię z nią inaczej oraz z tego powodu, że choć tak bardzo ją pragnę, to nie wypada rozbijać tego związku. Co robić? Jakieś podpowiedzi? (tak, mamy oboje po 18 lat na karku) Zrezygnować, bo "nie wypada", próbować się przyjaźnić choć w obojgu z nas jest coś "więcej"? Czy zwyczajnie znów urwać kontakt, bo to zwyczajnie nie ma sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaaaaaah
albo kocha ciebie albo jego.. nic pomiędzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JamesKent
Wiadomo też racja, że nie ma czegoś takiego w tej sytuacji jak "kochać dwóch". Z tym, że widać, że ani w niej ani we mnie to "uczucie" nie wygasło (jeśli nie można nazwać tego miłością). Tylko co robić? Ktoś mi powiedział, zdystansuj się, ale nie trać kontaktu. Może przebywając obok siebie wróci to co dawniej już totalnie, co pozwoliłoby odmienić nasz nieco kiepski los (mówiłem, nie chce mnie stracić, jestem ważny w jej życiu), ale ja nie wiem z drugiej strony czy potrafię. Jak jej nie ma źle, jak jest w charakterze przyjaciółki, też źle. Ona powiedziała, zwalcz to w Sobie, bo nie chce Cie stracić, musisz jakoś z tym żyć, ale po tym co się stało. Pocałunki, "wyznania". Jak mam się niby zdystansować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JamesKent
Podbijam, bo to ważne dla Mnie i jestem ciekawy waszych opinii ;P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szymuś
Ej jeśli daje Ci dupy, to reszta jest nie ważna. Nie rozmyślaj nad tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozum podpowiada zostaw
bo będziesz cierpiał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JamesKent
I chyba tak rzeczywiście zrobię. Już raz mnie skrzywdziła, dobrze wie, że robi to znowu. Dobrze wiem, że nagły powrót do je życia nie powinien zmieniać jej tego "co dobre i poukładane". Zależy mi na niej cholernie, ale wiem co napisze jak wróci. "Nie zerwę z nim dla Ciebie". Przykre, ale prawdziwe. Jedyny plus, że nie cierpię jak za pierwszym razem, teraz wiem jaka jest sytuacja oraz pociesza mnie świadomość, że za drugim razem nie odbyło się to wszystko w ten sposób. Szkoda, ale cóż. Życie toczy się dalej. Tak musiało być. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doświadczony facet
Kobiety kłamią. To im przychodzi łatwo ja oddychanie. Jak to było w starej piosence Budki Suflera: "Nie wierz nigdy kobiecie, dobrą radę ci dam. Nic gorszego na świecie nie przytrafia się nam. Nie wierz nigdy kobiecie, nie ustępuj na krok, bo przepadłeś z kretesem nim zrozumiesz swój błąd; ledwo nim dobrze pojmiesz swój błąd, już po tobie..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JamesKent
Co prawda to prawda niestety ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JamesKent
Heh. Już zaczyna się psuć. ;) Pisałem z nią trochę w okresie gdy własnie jest na wyjeździe. Zaczęła unikać flirtu, unikać rozmowy, a przecież znany się jak dwa łyse konie. Coś ją trapi, ale nie ma mowy bym się łudził, że to właśnie ja. W końcu chciała przyjaźni... Szczerze to dołujące, niby coś nas ciągnęło do Siebie i byłem przekonany, że nawet jak ma innego to międzynami jest "więcej niż przyjaźń", teraz mam przeświadczenie, że powrót do jakichkolwiek relacji nie ma już sensu. Bo ona wie, że ja ciągle coś do niej czuje i najłatwiej dla niej będzie uciec. Widać ten jeden "akt miłości" jakim był dla mnie pocałunek i obojga wyznanie uczuć, było tylko jakąś małą namiastką wspomnień. Zaczynam żałować, że w ogóle się do niej odezwałem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość woooooowwwwwwwwwwwww
oO jakies to dziwne wszystko co ty piszesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majeczkamajeczka
wydaje mi się, że ona Cie zwodzi ze zwykłej babskiej próżności. Wiesz jakie to fajne uczucie, jesli były pamięta o Tobie jeszcze po dwóch latach od rozstania i mówi, że dalej Cie kocha? Myślę, że mile ją to połechtało, a teraz trochę się wystraszyła, żeby to nie zaszło za daleko. Dla mnie to ona się bawi, może nawet nieświadomie. Nie rób sobie nadziei.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JamesKent
Heh. Na tym "felernym" drugim spotkaniu powiedziala, że po prostu chciała to wiedzieć, że lubi mieć tą świadomość. Oj głupi byłem, ale gdyby nie zaczęła pisać w ten sposób praktycznie od początku, nawet nie pomyślałbym o powrocie do niej. Ona wie, że jestem emocjonalym człowiekiem tym bardziej boli mnie świadomość jakiejś głupiej gry w tym wszystkim. Cóż wróci to się umówimy co prawda, wiem że to nie ma sensu, ale jeśli mam zakończyć z nią kontakt, to zrobię to przynajmniej w cywilizowany sposób, a nie przez "fejsbuczka".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JamesKent
Mam nadzieje, że ktoś pamięta jeszcze tą historię. Wiele się zmieniło w mojej relacji z tą dziewczyną. Zrobiłem miesięczną przerwę od niej w końcu sama napisała. Nie potrafiła chyba znieść, że mnie nie ma. Chociaż dalej nie była zdecydowana, postanowiliśmy mimo wszystko pójść dalej. Romans... Wszystko pięknie cacy. Mówiła, ze ona dała mu do zrozumienia, ze to koniec, az pewnego dnia u mnie w domu coś w niej pękło. Powiedziała, ze nie zerwali, ale od 3 miesięcy jest między nimi tragicznie. Naciskałem na nią by może w końcu podjęła to ryzyko i wróciła do mnie. W końcu od początku romansu ja ją utwierdzałem ciągle w przekonaniu, ze w koncu ją odzyskam. Tego samego dnia powiedziała, ze do mnie wróci, ale jeszcze nie teraz. Ciekawe... dalej się kłócili podobnież, podobnież nie było również żadnego kontaktu fizycznego co mnie jako tako utrzymywało w jakimś zaufaniu do niej. Spędziłem z nią Dzień kobiet. Szanowny "Pan aktualny" dowiedział się o tym i znowu awantura. Wtedy w końcu myślałem, że wreszcie to jest ten moment. Potem w poniedziałek się dowiedziałem od niej, że się pogodzili z tym, ze ona mu powiedziała, ze do niego nie wróci. Taka przyjaźń po związku (w którą nie chce mi się wierzyć), niby pod pretekstem, ze widziała jak było ze mną i ją, ze jak urwie kontakt to on i tak kiedyś powróci, a tak przynajmniej ma w swoim życiu osobę, która jest blisko, ale zwyczajnie nie potrafi z nią być. Problem w tym, że ani na facebooku nie zmienili statusu, na telefonie znowu miała jego zdjęcie tapecie i jeszcze dalej idą te "love statusiki". Zrobiłem jej oczywiście o to awanturę, bo nie wierzę jej do końca, tyle razy była niezdecydowana, przy okazji raz mnie rzuciła... Tłumaczyła się, że nie chce robić szopki wśród znajomych na 2 miesiące przed maturą... Ze ma to zdjęcie, bo mimo wszystko jak "budzi się z rana i go widzi to jest jej lepiej"... Noż kierwa. Deklarowała się, że mnie kocha. Powiedziała mi to w twarz na jednym ze spotkań podczas romansu. Ze nikomu tego nie mówiła poza mną, bo po prostu nie potrafiła. Teraz mam spory dylemat... Niby ustaliliśmy, że po maturach wracamy do Siebie, ze pojedziemy na wakacje, ale skąd mam pewność, że wtedy nie zbierze się jej na szczerość i nie powie coś w stylu "przepraszam, ale nie byłam wstanie Ci powiedzieć, ale od dłuższego czasu znów jestem z nim... bla bla bla... to koniec". Gdy próbuję z nią o tym porozmawiać to się wkurza, ucina temat, albo co gorsza urywa rozmowę i przestaje ze mną rozmawiać. Nie potrafię z niej tego wyciągnąć. Twierdzi, że kiedy proszę ją o ten "ostateczny" ruch czyli bądź co bądź jakiś dowód, ze to definytywny koniec, to się oburza, że ja jestem egoistą, ze jej nie ufam, ze dobrze wiem dlaczego tak dalej robi, bo woli faktycznie uniknąć sytuacji rozwydrzonej hołoty pytającej co się stało itd. Ale cóż, jak mam jej zaufać po tym wszystkim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chłopie ty masz jaja? Rozumiem młody jestes ale ona tez i zrozum to ze jeszcze kilka lat upłynie nim ona sama zrozumie czego chce tak naprawde. Widac ze niedojrzała siksa. Nic sie nie zmieni. Przemysl czy masz sile sie tak bawic jeszcze wiele miesięcy albo i lat... Decyzja twoja. Ale nie płacz że boli skoro sam łapę do ogniska wkładasz ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skąpany w jej obłudzie
to nie ma sensu... właśnie zakończyłem mój związek. Dziś rozumiem... wtedy na siłę karmiłem się nadzieją. Pokaż jej, że jeśli nie wie czego chcesz pomożesz jej wybrać i odejdź... http://utraconechwile.blogspot.com/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
doświadczony facet napisał : Kobiety kłamią. No to ja dodam : Mężczyżni również kłamią. Manipulują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
(tak, mamy oboje po 18 lat na karku) Stanowczo za mało, jeszcze przed wami mnóstwo innych znajomości, radości i smutków. Prawdziwe problemy dopiero przed tobą i prawdziwa miłość dopiero przed tobą:D Daj sobie spokój i nie zawracaj sobie głowy na bzdety jeszcze niejedne motyle poczujesz w brzuchu. Masz dopiero 18 lat. Wasz związek nazwałabym zauroczeniem,więc nie szukaj sobie problemów chłopie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zakopany
ciągnij to, niech cie zabiera do znajomych może ma jakies ładne kolezanki, w miedzyczasie szukaj se drugiej bo i tak szkoda zachodu tez tak miałem , miej z tego ubaw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JamesKent
Ha. Stało się tak jak przeczuwałem. Cóż dalej się kłóciliśmy o "niego". Dalej były awantury. Chciałem tylko by zerwała z byłym kontakt, bo to nie zdrowe dla naszego związku. Cóż był miesiąc przerwy (nie, że wybraliśmy miesiąc, tylko był beznadziejny kontakt), próbowałem z nią rozmawiać by się spotkać pracować nad tym związkiem. Ona jednak miała "ważniejsze sprawy", matura (ok to rozumiem), potem jednak upierała się dalej (ze ma fajny okres, a ja jej przeszkadzam WTF!). Wiedziała przy okazji o mojej Mamie... Leży chora umierająca w szpitalu, a ona stwierdziła, że to za dużo dla niej. Jak się okazało w trakcie tego miesiąca wróciła do byłego. Tego, który ją bił, który zrobił jej dziecko (poroniła) i stwierdziła, że to jest Miłość jej życia. Mi nie dała się starać, a wróciła do jego, bo "od dłuższego czasu był miły, był przy mnie, starał się". Ha! 4 miesiące tak się starał i "podobno się zmienił". Mi ma za złe te kłótnie, ze po każdej kłótni wjeżdzałem jej na banie i miała tego dość. (Cholera mnie bierze, bo próbowałem jej grzecznie powiedzieć, że skoro jest ze mną to niech będzie ze mną, a nie okłamuje wszystkich, że dalej jest z nim. Prosiłem ją o zerwanie z nim kontaktu... Ona wtedy "Nie mogę, nie mogę, wiesz jak było z Tobą, nie będę sobą jak jego nie będzie w naszym życiu".) Blaah. Jest po maturach, teraz miały być realizowane "wielkie plany", mieliśmy się w końcu zejść i być szczęśliwi bez kłótni, bez niego i zajęci samymi sobą. Mam z nią jakiś kontakt, ale ona próbuje się odciąć. Mowi, że "zaczęła nowe życie" (oh rly?), ze nie ma miejsca tam dla mnie. Każda nasza rozmowa to kłótnia, po której ona uważa, że mam paranoję (tylko mówiłem i grzecznie jej dawałem do zrozumienia, ze nie zapomni tych chwil, ze miejsca się będą jej kojarzyć oraz to co ma ode mnie). Co śmieszne stwierdziła, ze dalej coś czuje i pewnie dlatego chce się odciąć, bo łatwiej będzie jej zapomnieć i skupić się na teraźniejszym związku. Dlatego ja napisałem "napiszę za pól roku, emocje z nas opadną i wtedy zobaczymy czy jeszcze będziecie razem", bo wiem, że ten związek nie przetrwa, nie wierzę w zmianę człowieka o mentalności dresa w 4 miesiące, bo co terapię przeszedł? Lekkie wtf... Cóż największy mam żal o to, że jeszcze przed tym rozstaniem czy też krypto rozstaniem i pójściem do innego, jakieś 1,5 miesiąca temu napisała mi smsa o treści... "Ty nawet nie wiesz jak bardzo Cie kocham, tak inni, ale jak to moze sie nie udac, Ty czescia mnie, ja częścią Ciebie"... Byłem dla niej za miękki, zbytnio się starałem. Czemu tak jest, że lepiej mieć "wyje*ane" i "być skur*ysynem" i często kobiety do takich osób lecą. Chęć przygody, świadomość, że nigdy nie będzie nudno? Nie ufałem jej i słusznie, co pewnie też zaważyło. Powiem tyle kocham ją dalej, ale drugie rozstanie jest znośniejsze. 2 lata temu żarłem, zdarzyło mi się zapłakać (tak faceci też płaczą) i byłem rozbity psychicznie aż do momentu terapii. Teraz jedynie śni mi się co noc (nie chcę mówić jaki to niepokój powoduje każdego dnia rano), czasem przepływają myśli i jedyne czego się boję to spotkać ją na ulicy (choć wiem, ze to malo prawdopodobne, bo ma pracę teraz, mieszka poza Stolicą i w nasze miejsca za często już chodzić nie będzie). Wiem, że czas zagoi rany i niech ten topic będzie przestrogą dla wszystkich. Jeśli nie jesteście pewni, że osoba, którą tak kiedyś kochaliście, zmieniła się, że nie opuści was znowu w beznadziejny sposób i co najważniejsze nie jesteście pewni czy jest was warta, to nie pakujcie się drugi raz, nawet jeśli komplementy, działania tej osoby łechtają wam mega ego. NIE WARTO. Pozdrawiam, JamesKent

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JamesKent
Podbijam, ciekawy jestem waszych opinii :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość on1
Heh... jakie to znajome... epilog podobny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JamesKent
Niestety, ale coś czuję, że jeszcze zatęskni. :P Z nim też próbowała unikać kontaktów po czym kontakt się poprawił. Stąd też nawet nie wiem czy chciałbym do tego wracać. Wszyscy znajomi mówią, że byłem kretynem wiążąc się z nią. Ale przynajmniej będę miał satysfakcję, że miałem rację jak napiszę do niej za te pół roku :). Dzisiaj "Miłość jej Życia", później znów tyran ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dokladnie ten sam klopot
Siema. JamesKent aciekawiła mnie Twoja historia. ogolnie mam/miałem podobnie. laska miała chlopaka, pozwolila mi sie zakochać, twierdzi ze tez sie zakochala ale nie zerwie z obecnym bo ja moglbym miec kazda i nie jest mnie pewna, ale nie chce urywac kontaktu bo jestem mily, towarzyski mam duzo znajomych, umiem cieszyc sie z malych rzeczy, smiac z niczego i mega dobrze sie ze mna gada. To sa jej slowa. Powiedzialem ze nie bedzie leciec na dwa fronty. Kazala mi skasowac na jej telefonie numer do mnie. Powiedzialem ze to dziecinada i ze umiem zapomniec i nie odzywac sie bez tego. od tamtej pory cisza. Reka mnie swedzi zeby napisac ale wiem ze nie ma sensu. Wszyscy mi to w kolo powtarzaja. Ciekaw jestem ja u Ciebie wyglada sytuacja. Cos sie wyjasnilo? Odezwala sie? pisales? przeszlo Ci? Czekam na odp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×