Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Rozbita.Misia

Jak zrozumiec faceta-wdowca??

Polecane posty

Gość Rozbita.Misia

Witam, jestem w zwiazku z Wdowcem. Choc czesto zastanawiam sie czy to mozna nazwac "zwiazkiem". On do konca nie chce sie angazowac, mowi, ze jescze za wczesnie na cos powaznego. Zawsze to szanowalam...ale coraz czesciej mnie to boli. Juz prawie 4 lata minelo od smierci zony. Spotykamy sie prawie codziennie, wspolne spacery, gotowanie, zakupy, wypady za miasto. Czesto tez nocujemy u siebie. Moglabym powiedziec cudowne chwile...ale sa tez gorsze dni, moze nie tak czesto jak rok czy dwa lata temu ale sa. Jesli ma gorsze dni daje mu czas tylko dla siebie i staram sie zrozumiec. Choc boli mnie, ze ucieka gdzies a nasze rozmowy zaczynaja byc nieprzyjemne. Nagle okazuje sie, ze jestesmy wolnymi ludzmi!! Czuje, ze On sie przyzwyczail do tego, ze ma gorzej...i glownie to jego trzeba wspierac, pocieszac, rozumiec. Jak proboje o tym rozmawiac...to zaczyna sie denerwowac i wtedy znika na pare dni. Przykro mi, ze nie mysli wtedy o mnie, co ja czuje, ze czasem tez mnie rani. Po paru dniach wraca i nagle jest kochanym, czarujacym partnerem. I tak jest teraz...zadzwonil, ze jedzie sam nie wie gdzie i ze jak mu przejdzie to sie odezwie. A ja co? mam siedziec i czekac? Kocham go ale to jest dla mnie straszne. Boje sie, ze jeszcze troche i moje uczucie umrze...i po powrocie nie bede umiala sie do Niego przytulic. Co o tym myslicie? A moze przesadzam? Pozdrawiam cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masz to na co sie godzisz.
Jak wróci to olej go, gwarantuję Ci, że to będzie jego ostatni wyjazd. Skoro mu na to pozwalasz to on robi jak chce i co chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to bardzo ciężki temat i zależy od podejścia faceta do sprawy. Ja w wieku 40 lat zostałem wdowcem, sam siebie przekonałem, że stała się rzecz nieodwracalna i trzeba żyć mimo wszystko, a miałem dla kogo, zyć bo zostałem z dwojką małych dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość (@)
Nie może sie tak zachowywać..... jesteście razem....... Porozmawiaj z nim i powiedz mu o tym co nam. To jest brak szacunku do Ciebie, a ty mu na to pozwalasz. Jak sie odezwie to powiedz mu te same słowa co on Tobie i wyjedż na parę dni........ Później zapytaj jak sie czuł. Rozmowa.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozbita.Misia
Diekuje za szybka reakcje, znamy sie dosc dlugo juz ponad 10 lat. Zaczelismy sie spotykac jakies pol roku po smierci jego zony. On na szczescie ma juz dorosle dzieci, choc czasem tez dziwnie sie czuje w ich towarzystwie. Ale to zupelnie odrebny temat. Ja naprawde staram sie z nim rozmawiac...a dzis mam kolejny efekt moich prob. Mowie co mnie boli co rani...ale On wtedy wycofuje sie i wszystko neguje. Tak jakbym byla obca osoba...to jes chore. Nie umiem odejsc bo go kocham ale wiem, ze sama siebie straszliwie ranie i wszystkie moje wartosci gdzies uciekaja. Zawsze mam nadzieje, ze bedzie jednak dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No cóż. Przykre i raczej nie szukują się tu zmiany na lepsze, raczej to Ty masz się przystosować i zaakceptowac sytuację taką, jak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozbita.Misia
Pytanie do Bmblodyn...czy tez miewales takie ucieczki? myslalam, ze okres okolo 2 lat...powinien wystarczyc na powrot do rzeczywistosci, wiem, ze to indywidualna sprawa kazdej osoby. Dlatego staralam sie byc wsparciem, pomoca czy sluchaczem...ale wiesz On chyba sie przyzwyczail do tego. Zrobil sie egoista i mysli tylko o sobie. Moje sprawy, problemy sa zawsze gdzies na drugim planie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość (@)
Może reaguj na jego dziwne zachowanie takimi samymi zachowaniami i rozmawiaj z nim na ten temat............ Nie wiem jak inaczej.... Może ma jakiegoś przyjaciela by z nim pogadał, że martwisz się, a on powinien zachowywać sie inaczej....... Każda próba jest lepsza niż zadna........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skoro zaczęłaś jako pocieszycielka funkcjonować w tym związku to on się do tego przyzwyczaił nie musiał Cię zdobywać, adorować, był (jest?) zagubionym i mocno nieszczęśliwym człowiekiem jeśli sam się nie otworzy na ludzi i uczucie, które mu ofiarujesz, to sorry, nic z tego nie będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz... Jak na razie to tylko Ty masz problem. Jemu jest tak chyba wygodnie, więc nie czuje potrzeby by coś zmieniać, wprost broni się przed tym. Na Twoim miejscu zaczęłabym myśleć o sobie, a nie cały czas o nim, wsparciu dla niego, dawaniu mu czasu, zrozumienia itd. Chyba nie tędy droga. Czy on Cie szanuje? Troszczy się o Ciebie? Okazuje Ci to? Bo jesli nie, to może dla niego to taki wygodny "układ", a nie związek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozbita.Misia
mumi... zaczynalam jako dobra kumpela, po smierci zony organizowalam spotkania ze znajomymi i wciagalismy go w wyjazdy czy wspolne wyjscia aby nie siedzial sam w domu. Wtedy cos zaiskrzylo miedzy nami. To On mnie zdobywal, podrywal, flirtowal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozbita.Misia
Mirabelka masz duzo racji. Jak ma dobe dni, to bardzo o mnie zabiega. Rano robi sniadania, dzoni kilka razy w ciagu dnia, wpada do pracy z goraca kawa czy ciastkiem. Przynosi kwiaty... Ale to nie zmienia faktu...ze znika. Przez to zrobilam sie zazdrosna, czesto mysle, ze moze kogos ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masz to na co sie godzisz.
Misiu, skoro potrafił poświęcić swój czas i swoją uwagę by Ciebie sobą zainteresować to może znów musi sie postarać? Zajmij sie bardziej sobą, wyjdź czasem bez niego, czasem nie odbierz telefonu, nie miej czasu itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masz to na co sie godzisz.
Skoro takie "akcje" zdarzają sie mu 2 razy do roku to czemu myślisz, ze kogoś ma? W tym czasie nie odbiera od Ciebie telefonów? na jak długo znika?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozbita.Misia
nie dwa razy w roku :-) tylko nie tak czesto jak rok czy dwa lata temu. Wtedy dolki mial co pare dni. Teraz raz na kilka miesiecy, czasem raz w miesiacu. Gorsze jest to, ze znika glownie w piatki...i odzywa sie w niedziele wieczorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie_wiem_ czy_zrozumiesz
Witaj, byłam w takim związku 3 lata i 8 m-cy. Byłam.. bo ostatnio mi wyznał, że nie kocha mnie tak jak kochał nieboszczkę. Scenariusz mojego związku bardzo podobny do Twojego. To ja byłam tą która wspierała, rozumiała, ocierała łzy... Gdy przyszło do poważnych rozmów co dalej , powiedział nie kocham. Bardzo cierpię ale ... żyję. Ja żyję. Ona nie i niestety ona wygrała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie_wiem_ czy_zrozumiesz
a i jeszcze jedno.. nie piszę tu aby ktoś mi dawał rady czy oceniał. Chciałam się tylko podzielić z Misią moim doświadczeniem. Choć mój to był związek na odległóść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masz to na co sie godzisz.
"Gorsze jest to, ze znika glownie w piatki...i odzywa sie w niedziele wieczorem" no to w takiej sytuacji dla mnie jest wszystko bardzo jednoznaczne. Chyba, że facet przez cały facet weekend zaszywa sie gdzieś i pije na umór. SAM. Ale ja bym też podejrzewała inną:( W tym czasie ma wyłączony telefon?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozbita.Misia
a co do telefonu...to przewaznie mowi, ze jak mu sie polepszy to sie odezwie. Ja czasem dzwonie i przewaznie odbiera. A jak wraca to oczywiscie opowiada, ze byl tu i tam, spotkal znajomych , zaprosili go na impreze, bawil, tanczyl...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masz to na co sie godzisz.
"A jak wraca to oczywiscie opowiada, ze byl tu i tam, spotkal znajomych , zaprosili go na impreze, bawil, tanczyl..." czyli jednak facet żyje pełnią życia a nie się zadręcza. Daj sobie spokój z nim dziewczyno. Szkoda życia na kogoś, kto nie potrafi docenić tego co ma. Bawił się ze znajomymi, no żesz kurwa :( A Ty w tym czasie siedzisz w domu i się zamartwiasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozbita.Misia
nie_wiem_czyzrozumiesz dziekuje za Twoje slowa tak jak piszesz moj tez unika trudnych rozmow, niby chce, niby sie stara...ale jak przychodzi co do czego....to slysze, nie jestem gotowy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie_wiem_ czy_zrozumiesz
Misia - tak właśnie słyszałam ale słyszałam także : daj nam czas, poczekaj.. Okazało się że ten czas potrzebny mu był na określenie braku uczucia do mnie. I też , jak byliśmy razem to niemalże na rękach mnie nosił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozbita.Misia
Najgorze jest to, ze ja to wszystko wiem, ze On mnie nie szanuje, ma mnie gdzies. Pare razy odchodzilam. Probowalam sie umawiac z innymi...ale nie umiem, nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masz to na co sie godzisz.
Nie rozumiem czemu nie ustawisz jakiejś granicy: żadnych wyjazdów bez Ciebie, żadnego znikania albo między Wami koniec. ????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie_wiem_ czy_zrozumiesz
Ja też parę razy próbowałam odejśc. Nie dał mi. Płakał. Teraz sam zdecydował, że to nie to. Teraz też płakał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hm.... To wychodzi na to, że taka zmarła żona jest bardzo wygodna, można zrzucić na nią swój brak zdecydowania lub wygodnictwo :-0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie było w ten sposób, że ja na drugi dzień rano po pogrzebie, powiedziałem sobie, że już do końca swojego życia, zmarłej żony już nie spotkam i nie zobaczę, więc to jest koniec tego rozdzału życia a początek nowego. A więc robienie z siebie nieutulonego w żalu wdowca jest głupie i teatralne. Tak jest juz od 20 lat, jeden dzień w roku 1 listopada z żoną zapalamy jej świeczkę na cmentarzu , na pomniku i to jest koniec kontaktów i myślenia o żonie nieżyjącej. Przysięgałem jej wierność aż do śmierci, umarła więc zaczęło się nowe życie i dla niej i dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozbita.Misia
bmblondyn ladne i madre slowa ja mam urodziny pierwszego listopada...i ten dzien spedzamy zazwyczaj osobno...smutne. A kwiaty dostaje tylko Ona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×