Obiecanki cacanki a głupiemu radość

Jestem ciekawa jak pozostałe kobiety zareagowałyby na opisany przeze mnie temat. Tak więc, jakieś półtora roku temu, zanim podjęłam decyzję o przeprowadzce do mężczyzny, z którym obecnie jestem prawie 3 lata, powiedziałam mu, że ok - jak najbardziej zgadzam się z tym, że przed ślubem trzeba spróbować jak będzie nam się żyło razem ale obawiam się tego że facetowi nagle odechce się ślubu bo tak mu będzie najwygodniej - wszystko jest tak jak w małżeństwie, a wiązać na poważnie się nie trzeba. Mój mężczyzna odpowiedział mi na to, że ona na pewno do takiego gatunku nie należy, ale musimy pomieszkać te pół roku razem zanim się oświadczy. Minął już prawie rok, a żadnej decyzji jak nie było z jego strony, tak nie ma. Przy próbie podjęcia tego tematu usłyszałam, że on nie będzie się do czegoś zmuszał co jest wbrew jego przekonaniom, że tak żyje mu się dobrze i nie chce tego zmieniać. Ja się czuję oszukana, bo zanim się przeprowadziłam obiecał mi co innego. Jestem osobą, dla której dom i rodzina są najważniejsze i chcę być żoną, a nie konkubiną... jakkolwiek to brzmi;)

kolejna naiwna idiotka

Ale kochasz go w ogóle? On Cię kocha? Czy chcesz się hajtnąć z rozsądku, bo np. zapewnia Ci stabilizację finansową? Czy może koleżanki już po ślubach i też jest presja?

Oczywiście, że go kocham, to z nim chcę spędzić resztę życia. Nie wchodzą tu w grę żadne względy finansowe ani patrzenie na koleżanki, chodzi o to że się wycofał, bo tak żyje mu się dobrze. Chcę mieć z nim dom, rodzinę i żyć jako jego żona, a nie jako przygoda, którą w każdej chwili można zamienić na inną.

obiecnaki cacanki , a głupiemu stoi