jutro czeka mnie kolokwium z prawa a mój facet...

on po prostu dobija mnie psychicznie. Chciałam z nim pojśc na sylwestra do moich znajomych a on, że nie ma ochoty i że lepiej jak pojdę sama i zaczął wymyślać, że niekogo tam nie zna( a to nie prawda bo zna moje diwe koleżanki). Ja chodziłam z nim na imprezy do jego znajomych chociaż ich też nie znałam ale poznałam... Cały weekend się kłóciliśmy bo obraził się za to, że miałam w telefonie zdjęcie kolegi z grupy bo sie wygłupiałyśmy z dziewczynami i robiłyśmy różne śmieszne zdjęcia. Oczywiscie musiałam go przepraszać. Wczoraj przyszedł do mnie i pisał w moim imieniu do naszego kolegi, że to ja nie chcę iść z nimi do kina, że to ja nie mam ochoty i nie dam się przekonać a nawet mnie nie zapytał czy chcę iśc. A to on nie chce ale chce żeby wszystko poszlo na mnie. Podczas gdy nie rozmawialiśmy ze sobą w sobotę to on pisał ze swoją była i nie powiedział mi dlatego, że "byliśmy pokłóceni i nie rozmawialiśmy ze soba" a tak to na pewno by mi powiedział jakbyśmy byli wtedy w normalnych ralacjach...gówno prawda bo był u mnie ponad 4 godziny i ani slowa o tym nie wspomniał dopiero wtedy gdy zaczęłam na żarty zabierac mu tel i mówić ciekawe z kim pisałeś....powiedział że mi nie pokaże ale że mi powie i przyznał się że pisał Z byłą i pokazał później te smsy...nie było w nich nic nadzwyczajnego po prostu co u kogo i tyle...tylko, że ja od razu mu mówiłam kiedy pisał do mnie mój były i nie robilam z tego żadnego problemu. Wręcz wysyłałam mu smsy od niego, żeby wiedział że nie mam nic do ukrycia i nawet na nie nie odpisywałam...zawsze jest wszystko na mnie, zawsze to ja mam przepraszac...a ja już jestem tym po prostu zmeczona. Mam tego dosyć...:( kiedy dzisiaj napisał do mnie jakiś adorator i mu to powiedziałam to odpowiedział tylko "o widzisz to masz już z kim iść na sylwestra..." tylko tyle. Później gdy mu napisałam że widzę jak mu na mnie zależy to napisał "tss...pa" i że już tego wszystkiego dosyć. Przestałam do niego pisać bo brakuje mi po prostu słów. Traktuje mnie okropnie. Czuje się do niczego :( chcę o nim zapomnieć...jako kolega był naprawdę fajny a ostatnimi czasy stał się okropny. Kiedy ostatnio już nie wytrzymywałam i chciałam odejśc to mnie zatrzymywał...a teraz ja już nie widzię sensu w tym wszystkim to mnie dobija psychicznie te ciągłe kłótnie.

Powodzenia na kolokwium. Znajdź światło w swoim życiu...tak, ważniejsze, niż nauka.

i te jego chamskie zachowania i głupie odzywki...ja do niego mówię miłlo "robaczku' a ten do mnie "tiróweczko" masakra jakaś :( jak mu mowie że ma do mnie tak nie mówić bo to jest przesada to on że ja też do niego mówie tak jak mu się nie podoba. Albo przyciska mi głowę do jego penisa...takie idiotyczne żarty...a ja czuje się jak jakaś szmata...zero szacunku. Mówie mu, ze mnie to nie bawi a jego to nie rusza...

zostaw go i ucz się do kolokwium...

eh nie dziękuję żeby nie zapeszyć ;) nie mogę się przez ta całą sytuację skupić a wiem, że nauka jest ważniejsza.

Weź go zostaw. Naprawdę chcesz być z kimś kto traktuje Cię w ten sposób? Lepiej być samemu niż w byle jakim związku z facetem, który nie okazuje nawet minimum szacunku.

nie nie chcę być. Mam tego dosyć nie zasługuje na takie traktowanie...

Czyli czas na zmiany :) Dużo siły życzę i powodzenia na kolokwium :D

nie dziękuję ;)