Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ivanhoe

Jeśli serce mówi TAK, a rozum NIE

Polecane posty

Gość No dobra a co w takim przypadk
No dobra, a co jeśli jesteśmy ze sobą od czterech lat, zrywaliśmy już dwa razy (na tydzień, na 3 miesiące) i teraz znów zerwaliśmy na półtora miesiąca. I oboje chcemy ze sobą być, oboje kochamy się nad życie i chcemy do siebie wrócić? JA mam 23 lata, on 27, moi rodzice widząc takie zachowanie nastawili się już całkowicie przeciwko niemu. Stanowcze nie od rodziców dla kolejnego powrotu to dla mnie cios. Ale my siemy, że chcemy być razem. I czego posłuchać? Serca, czy rozsądku, który w tym wypadkiem jest rodzicami? Próbować jeszcze raz? Skoczyć na głęboką wodę w tą burzliwą miłość dwóch okropnie wybuchowych charakterów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałąź wisielca
Był sobie raz materiał na ognisko. Był utrudzony wędrowiec, który dostrzegł swoją szansę. Ponieważ był NIEPRZECIĘTNY umiejętnie ognisko rozpalił. Dokładał do pieca. A ono coraz bardziej się rozpalało. W końcu zaczęło mu "jeść z ręki". Osiągnął to co chciał. Potwierdził swoją NIEPRZECIĘTNOŚĆ. I zaczął spać spokojnie, przekonany, że WIE. Nie zauważył nawet kiedy buzujące ognisko zaczęło tracić impet. Chociaż hajcowało ciągle mocno. Przecież dokładał. W opinii ogniska jednak niewystarczająco, bo coraz słabiej się paliło. Chociaż uważało siebie za coś równie nieprzeciętnego, nie wiedziało jednak dlaczego? Tzn wiedziało dlaczego przygasa; nie wiedziało dlaczego opiekun ogniska tego nie wie. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałąź wisielca
"co jeśli jesteśmy ze sobą od czterech lat, zrywaliśmy już dwa razy (na tydzień, na 3 miesiące) i teraz znów zerwaliśmy na półtora miesiąca." Nie wiem co rozumiesz mówiąc "jesteśmy ze sobą"? Nie rozumiem zerwań na tydzień, na półtora czy nawet na trzy miesiące. A może tylko bywacie ze sobą? I tylko sprawdzacie czy bywanie może się zmienić w bycie? "oboje chcemy ze sobą być, oboje kochamy się nad życie i chcemy do siebie wrócić?" - rozumiem, że jesteście ze sobą, bo chcecie być. Ale skąd hasło, że chcecie wrócić? Tego nie rozumiem. "moi rodzice widząc takie zachowanie nastawili się już całkowicie przeciwko niemu" - to jest naturalne, że przeciw niemu, a nie przeciw swojemu dziecku. "Stanowcze nie od rodziców dla kolejnego powrotu to dla mnie cios." - myślę, że STANOWCZE NIE nie jest przeciwko powrotowi, a przeciwko myleniu BYWANIA z BYCIEM. "czego posłuchać? Serca, czy rozsądku, który w tym wypadkiem jest rodzicami?" - jeżeli Twoim rozsądkiem są tylko RODZICE, to gdzie jest Twój i tylko Twój?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałąź wisielca
Był sobie raz... czyli cd..... Wędrowiec zauważył przybliżającą się do JEGO ogniska inną osobę. Ognisko nie widziało NICZEGO. Wszak "sens swojego istnienia" widziało tylko w ogrzewaniu wędrowca. Ale wędrowiec swój niepokój zaczął przelewać na ognisko. Ognisko tylko się śmiało z jego teorii. Ale ciągle przygasało. Czy na pewno z powodu zwiększenia kręgu ogrzewanych osób?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałąź wisielca
cd.... "szukający ciepełka" zaczął coraz bardziej się zbliżać do przygasającego ogniska. A opiekun ogniska? Zaczął mu "stawiać zarzuty". On przecież wiedział. Wiedział, że jest NIEPRZECIETNY. I zaczął się bać, że ognisko zaczyna w to wątpić. A "oswojone" ognisko nawet nie myślało o innych PALACZACH. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałąź wisielca
cd.... a PALACZ? PALACZ myślał tylko o jednym. Myślał o tym jak pięknie potrafi grzać to ognisko.... Trudno to nazwać myślą, ale jednak..... ....myślał..... Jak by było pięknie gdyby między ogniskiem a nim nie było tego "pożal się boże" palacza...... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No dobra a co w takim przypadk
Gdzie jest mój rozum, mój rozum mówi mi to samo, co serce. To nie jest bywanie, przez te cztery lata bylismy ze sobą non stop, kiedy jedno miało problem, zawsze mogło na to drugie liczyć. Nawet podczas tych zerwań. "jesteśmy razem" bo chociaż nie jesteśmy, ciągle czujemy tę więź. I może też dlatego, że myślimy o tym, zeby do siebie wrócić... tylko boimy się że znow się rozstaniemy. Myślę o daniu nam ostatniej szansy. Zeby po raz ostatni spróbować naprawcić resztę błędóe (po każdym zerwaniu naprawiliśmy jakąś część, została ta ostatnia. To naprawdę aż tak głupie, żeby do siebie wrócić po raz trzeci i po raz ostatni, niezależnie od tego, czy nam wyjdzie, czy nie? Moi rodzice mogli się wcale nie nastawać. Przeciw żadnemu z nas. A nastawili się przeciw niemu, mimo że tym razem, to w większości moja wina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałąź wisielca
SERCE a ROZUM.... PALACZ: S. - cóż za wspaniałe ognisko!!!!! R. - niestety, nie twoje. :( OGNISKO: S. - ciągle płonie. R. - dlaczego to już tylko płomyczek? WĘDROWIEC: S. - ożesz q. chyba mnie zaczyna brać!!!!!!! R. - Muszę chyba zacząć ZABIEGAĆ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałąź wisielca
"kiedy jedno miało problem, zawsze mogło na to drugie liczyć. Nawet podczas tych zerwań." Ciągle nie rozumiem co to znaczy ZERWANIE? Zerwanie z czym? Z codziennym bzykaniem? "ciągle czujemy tę więź. I może też dlatego, że myślimy o tym, zeby do siebie wrócić..." - jeżeli "czucie więzi" bierze sie stąd, że "myślimy o powrocie" to znaczy, że podchodzisz do sprawy z nieodpowiedniej strony. "Zeby po raz ostatni spróbować naprawcić resztę błędóe" - błędy poprawia się w sobie. Co absolutnie nie znaczy, że to zmieni przeszłość. Ale, być może, będzie miało znaczenie dla przyszłości..... ??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odpowiadam na pytanie
Zerwanie ze sobą. Przestawaliśmy się widywać, chyba, że była potrzeba pomocy drugiej osobie. (raz zagrożenie chorobą, co się okazało błędem lekarza na szczęście). Oczywiście, że wsobie i oczywiście że przesżłości się nie zmieni. Ale właśnie o tę przyszłość chciałąbym jescze raz zawazlczyć. Chciałąbym wiedzieć, czy to aż tak zła decyzja, jak mówią rodzice? (którzy nie patrzą na sedno i istotę naszego problemu. Kiedy im tłumaczę, o co tak naprawdę chodzi, jakby nic nie docierało. Moj ojciec siedzi w firmie na stanowisku kierowniczym, wychodzi o 6.00, wraca o 17.00, po miesiącu dostaje kupę kasy. I ma Mojemu Kochanemu za złe, od początku, ale teraz po kolejnym zerwaniu się to nasiliło, że Mój kochany ma inny sposób na życie, choć również ma stały dochód.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No dobra a co w takim przypadk
ta na górze, to ja, sorry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałąź wisielca
cd..... Najwyższa pora na refleksję. OGNISKO: S. - TYLKO TEN I ŻADEN INNY!!!! R. - Dlaczego nie rozumie? Będac tak NIEPRZECIĘTNYM????? PALACZ: S: - Super ciepełko!!!! R. - Głupie, bo nie moje. WĘDROWIEC: S. - Popłynąłem. Wszystko co było nie pisze się w rejestr! R. - Dlaczego nie rozumie? Będąc tak MADRĄ????? Ja wiem, a ona........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałąź wisielca
"Przestawaliśmy się widywać, chyba, że" - chyba, że nie przestaliśmy? Czy o swoją przyszłość chcesz walczyć z rodzicami? "Moj ojciec siedzi w firmie na stanowisku kierowniczym" - czy to jest sprawą jakiegoś nieporozumienia, czy może jest jakaś grupa ludzi (przeważająca), która uznała go za KOMPETENTNEGO? "Mój kochany ma inny sposób na życie, choć również ma stały dochód" - to brzmi wręcz konfidencjonalnie. Czyż nie może być stałym dochodem kradzież w Hipermarketach? Czy jedynym kryterium oceny ludzi jest ich "zaradnośc życiowa"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odpowiadam na pytanie
Oczywiście, że mój ojciec jest kompetentny. Uważam, że on się tam marnuje, wiem, że stać go na więcej, wiem, bo za młodu robił pewne projekty, które dawały mu niewyobrażalne zyski. Ale wolał stałą, mniej wymagającą pracę. Moj kochany woli zostać przy takich projektach. Na dzień dzisiejszy na przykład, zarabia na stronie internetowej. Nie żeby to miało dla mnie wielkie znaczenie, ale dla mojego ojca ma - piękne pieniądze. Jednak wg. taty to nie jest poważne zarabianie pieniędzy. Tak jak nie było poważnym zarabienie na projektach w jego własnej młodości. Uważam to za przykre, że jeśli czyjś sposób na życie odbiega od jego własnego, zaraz jest zły i niepoważny. Mniejsza o to. Moim największym problemem jest to, czy trzecie "zejście się" jest aż tak niepoważne, jak mówią rodzice? czy jest "niepoważne" w taki sposób, jak fakt innego sposobu na życie (czego według mnie nie powinni nigdy w żaden sposób kwestionować). Nie wiem, czy rozumiem, co do mnie piszesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No dobra a co w takim przypadk
PS. O przyszłość chcę walczyć wspólnie z moim kochanym, ale nie przeciwko rodzicom. Kocham obie strony, na obu mi piekielnie zależy i boli mnie fakt, że zawsze w jakiś sposób Moj kochany był nieakceptowany, a teraz, po naszych rozterkach nieakceptowanie przeszło poważną granicę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No dobra a co w takim przypadk
PPS. Zaradność finansowa nie musi równać się rutynie w wielkiej korporacji. Czyż nie? Problem w tym, że mój tato uważa inaczej. Uważa to za jedyne dobre, życiowe rowiązanie. Uważam, że jest to dobre rozwiązanie dla ludzi, którzy własnie taki mają cel, nie jest dobre, którzy mają inne pomysły na życie. Ot co. nikomu nic nie umniejszam, i nic nie "konfidencjonuję", hehe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałąź wisielca
cd..... OGNISKO: S. - Przecież kocham NIEPRZECIĘTNEGO. R. - Jeżeli nawet "nie zauważę" gałązki dorzuconej przez palacza, to moje "rozświetlenie" wskaże drogę NIEPRZECIĘTNEMU wędrowcowi. PALACZ: S. - Dorzuciłem gałązkę i zrobiło mi się ciepło. R. - Ta eksplozja ciepla nie była skierowana w moją stronę. WĘDROWIEC. S. - Moje serce płonie. Jej zaczyna przygasać??????????????????? R. - Wytoczę najcięższe działa. Odwołam się do ODPOWIEDZIALNOŚCI. Odwołam się do jej AUTORYTETÓW. NAWET POWIEM CO JESTEM W STANIE ZROBIĆ!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałąź wisielca
No dobra a co w takim przypadk, nie mam zamiaru polemizować z filozofią ani Twojego ojca, ani tego, którego nazywasz swoim. Zastanawiam sie TYLKO I WYŁĄCZNIE nad Twoją filozofią. Jeżeli Twoje tzw schodzenie się i rozchodzenie jest treścią Twojego życia, to jakie to ma znaczenie jak to oceniają inni? Zwłaszcza Ci najbliżsi. Przecież nawet nie akceptując Twojego sposobu na życie akceptują przecież Ciebie. Jeżeli nawet POCHLASTASZ SIĘ albo ZAMORDUJESZ Z PREMEDYTACJĄ to i tak bedą Cię kochać. Co wcale nie znaczy, że podejrzewając dokąd dążysz nie bedą próbować PRZECIWDZIAŁAĆ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No dobra a co w takim przypadk
Pewnie i masz rację. Ale zawsze trudniej jest, kiedy rodzice nie akceptują partnera. Nie, sednem mojego życia nie jest ciągłe rozchodzenie się. Po prostu jesteśmy czasem zbyt wybuchowi i zbyt pochopnie podejmujemy decyzje, podczas kłotni. Chciałąbym, żeby to rozstanie było ostatnim. Wiem, że jeśli się zejdziemy, to na pewno będzie to ostatni "powrót" niezależnie od tego czy nam wyjdzie, czy nie. Choć łatwiej by było uciec, żyć w zgodzie z rodzicami, układać sobie powolutku nowe życie. Nie byłoby strachu przed kolejnym zawodem, że "znów nam nie wyszło", byłby za to strach, czy nie popełniłam życiowego błędu i straciłam jedyną tak dla mnie wyjątkową osobę. Bo tu nie chodzi o strach przed samotnością. Znam swoją wartość i wiem, że gdybym chciała, mogłabym paluszkiem sobie wybrać "chcę tego" i pewnie bym go dostała. (wiem jak to brzmi, przepraszam. Napisałam to bardzo obrazowo, żeby pokazać, że nie ciągniemy tego związku, bo lepiej miec kogos, niż być singlem, albo bo się przyzwyczailiśmy) Ale nie chcę żadnego innego! Od czterech lat nie chcę nikogo innego! Chyba jednak zaryzykuję. Smęcę, bo się boję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałąź wisielca
Ivanhoe, uważam Cię za faceta, któremu myślenie nie sprawia zbyt dużego wysiłku. Nie uważam więc, że przewidzenie CIĄGU DALSZEGO historii opowiedzianej przeze mnie sprawi Ci jakąś trudność. Ale z przyjemnością posłucham wersji "co było dalej". Każdej wersji. Czy serce OGNISKA może w nieskończoność zagłuszać rozum? Czy serce PALACZA powinno zdominować rozum? Czy strudzonemu WĘDROWCOWI należy się coś "jak psu zupa" tylko dlatego, że "jest nieprzeciętny"? Czy OGNISKO powinno wierzyć, że "człowiek jest odpowiedzialny za to co oswoił"? WIEM, że wymagam od Ciebie dużo. Zbyt dużo jak na możliwości PRZECIĘTNEGO człowieka. Ale przecież Ty jesteś NIEPRZECIĘTNY. A ja? Zaledwie szukający CIEPEŁKA.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałąź wisielca
"Smęcę, bo się boję." To naturalne. Ale dlaczego UDAJESZ, że boisz się RODZICÓW?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No dobra a co w takim przypadk
Nie udaję. Boję się nie ich a wojny z nimi. Relacje z moimi rodzicami to temat na kolejny wątek, ale serio, daruję sobie. Mimo wszystko nie chcę ich zawieść. Są moimi rodzicami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałąź wisielca
Może Ci coś podpowiem, ale może też NIEKONIECZNIE.... PALACZ zaczął szukać ciepełka ogrzewajacego TYLKO I WYŁĄCZNIE jego. To nie był problem. Tego kwiatu, to...... OGNISKO zauważyło zniknięcie PALACZA, ale "przeszło nad tym do porządku dziennego". Wszak nie to je ABSORBOWAŁO. A WĘDROWIEC? Stracił grunt pod nogami.... Nagle dostrzegł, że ognisko nie jest PRZEDMIOTEM. Co zrobił? Zaczął WALCZYĆ o OGNISKO próbując wykorzystać do swojej walki wszystkie JEGO (ogniska) autorytety. Ale przecież dla OGNISKA jedynym autorytetem dawno, dawno temu stał się WĘDROWIEC. Czemu, qrwa mać, ten światły człowiek sam nie dostrzegał na czym polega "bycie autorytetem"? Dlaczego, zamiast "budować" nagle zaczął kwestionować budulec? Powiem wiecej... zaczął budulcowi stawiać żądania..... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałąź wisielca
"Relacje z moimi rodzicami to temat na kolejny wątek, ale serio, daruję sobie." I "dzieki bogu". Wszak to temat stary jak swiat. "nie chcę ich zawieść. Są moimi rodzicami" - to naturalne. "Nie chcę ich zawieść" nie znaczy, że zrobię tak jak oni to sobie wyobrażają. Znaczy, ni mniej ni więcej tylko to, że przekonam ich, że jestem szczęśliwa w związku, który WYDAWAŁ się IM nie do zaakceptowania. Czas pokaże, kto się mylił. Bez względu na to "kto miał rację" nie twierdzę, że NALEŻAŁO SPRÓBOWAĆ. Twierdzę natomiast, że NALEŻAŁO SPRÓBOWAĆ ZROZUMIEĆ i ewentualnie ROZWAŻYĆ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałąź wisielca
Ivanhoe, patrząc z pozycji PALACZA, który "nie wiadomo czemu" przejął się losem gasnącego OGNISKA, uważam Cię, strudzonego WĘDROWCA, za narcystycznego buca. I zadaję sobie pytanie (przy okazji pi...ląc wszystko co się rusza) dlaczego wybrała Ciebie? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do gałąż wisiekca
....rozumujesz w wyjątkowy sposób. Jestem ciekawa czy podpowiada Ci to własne doświadczenie czy jakaś inna mądrość życiowa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałąź wisielca
Ivanhoe, nie jestem w stanie z Tobą konkurować. Andrzeju Gołoto, ponieważ jesteś zdecydowanie "ponad moją kategorię" nie stanę z Tobą do walki. Nie myślę jednak, że to zagwarantuje Ci SUKCES!!!!! Sukcesu nie gwarantuje BRAK KONKURENCJI!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałąź wisielca
do gałąż wisiekca, czy moja WYJĄTKOWOSĆ zależy od tego W JAKI SPOSÓB ZOSTAŁA NABYTA?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałąź wisielca
Mój ROZUM podpowiada mi konkretną ocenę. Jeżeli podzielasz moją opinię, to TYLKO DLATEGO, że podparta jest moim, teoretycznym przecież, doświadzczeniem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałąź wisielca
Ivanhoe, czy fakt, że osoba, która WYBRAŁA CIEBIE, MA WĄTPLIWOŚCI, świadczy o tym, że przegrałeś walkę? Walkę z samym sobą? Ożesz qrwa, dlaczego WYBRAŁA takiego PRYMITYWA? Wspólczuję JEJ, ale MUSZĘ ŻYĆ!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×