Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość HestialubWesta

Czuję, że "to jest to" - topik eksperyment:)

Polecane posty

Gość HestialubWesta

Dziewczyny:) Jestem realistką - topiki o wielkiej miłości zawsze budziły mój sceptycyzm i postrzegałam to uczucie mniej więcej tak: - Wydawało mi się, że na początku zawsze jest euforia - ale utrzymanie związku w długim terminie wymaga nieustannych wysiłków. Z mojego doświadczenia wynikało, że po jakimś czasie któraś ze stron traci motywację do tych wysiłków i następuje koniec. Pewnie niektórzy nieszczęśnicy w między czasie się pobierają i albo zdecydują się w tym średnio zadowalającym czymś trwać, albo po jakimś czasie biorą rozwód. W związku z powyższym, nigdy nie angażowałam się emocjonalnie w 100%. W swoim 28-letnim życiu byłam w dwóch poważnych relacjach - jednej 4-letniej, a drugiej 3-letniej. Obie rozpadły się zgodnie z ww. schematem - w momencie rozstania zawsze miałam poczucie, że to słuszna decyzja. W obu przypadkach nie pragnęłam ślubu, dzieci, nie miałam poczucia, że "to jest to". Myślałam, że po prostu "mój typ tak ma" - tzn jestem zbyt wielką realistką, żeby dać się ponieść legendarnej wielkiej miłości:) No i stało się - 2 miesiące temu poznałam mężczyznę i mam niewytłumaczalne poczucie, że to miłość mojego życia. A ponieważ, jak już pisałam, jestem realistką i takie mocne uczucie wydaje mi się jednak podejrzane - zakładam ten topik w celach badawczych!:P Będę dawać znać jak się mniej więcej nasz związek rozwija i okaże się za jakiś czas - czy dałam się zwieść reakcjom chemicznym zachodzącym w organizmie, czy może rozpoznałam wielką miłość, która będzie trwać do śmierci! :P Przyznaję, że bardzo mnie ciekawi jaki będzie wynik...;))))))) A u Was jak to jest kobietki?:) 1. Macie poczucie, że w waszym przypadku to "wielka miłość"? Jeśli tak, ile czasu to już trwa? 2. A może jesteście w związkach "zasiedzianych", bez wielkiego porywu? Jeśli tak, to czy wielkie uczucie przeminęło, czy może nigdy go nie było? 3. No i jak obstawiacie - jaki będzie ciąg dalszy? :P Idę po herbę a potem opiszę skąd poczucie "idealnego dopasowania" u mnie tym razem:) W między czasie Wasze doświadczenia Kobietkimile widziane!;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to wszystko brzmi
jak osoba skrzywdzona przez rodziców: - rozstanie - rozwód - dziecko pozamałżeńskie - śmierć etc a nie osoba racjonalna. Pewnie rodzice się rozstali i dlatego powtarzasz schemat. Wszyscy tak robimy aż się nie naprostujemy. Niektórzy się nigdy nie prostują :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem skąd u Ciebie myślenie że wszystko dzieje się według jakiegoś schematu... Ja będąc z moim facetem na początku wogóle nie zastanawiałam się czy to miłość na zawsze czy na chwile... Poprostu cieszyłam się szczęściem, chodziłam z głową w chmurach...nie myślałam o niczym... Taka zakochana byłam:-P teraz już 4 lata razem i jestem nadal szczęśliwa w tym związku:-) co bedzie dalej? Czas pokaże. Ale po co myśleć że to wszystko minie bo taki jest schemat?? Heh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HestialubWesta
To wszystko brzmi...:)...moi rodzice są małżeństwem od wielu lat. jak w każdej rodzinie były okresy trudniejsze - ale ogólnie dają radę:P Jak już mamy snuć teorie nt. przyczyn wcześniejszych niepowodzeń to ja proponuję takie: 1-szy związek - nie byliśmy gotowi. W głowie było rozpoczęcie kariery, a nie budowanie relacji czy zakładanie rodziny:) 2-gi związek - zbyt dużo uwagi poświęcałam obowiązkom zawodowym a za mało poznaniu partnera. Gdy wreszcie się opamiętałam i zmieniłam pracę na mniej angażującą czasowo - okazało się, że osoba z którą się związałam ma sporo cech, które przekreślają ją jako przyszłego kandydata na męża czy ojca ew.potomstwa. Tu przyznaję, że winna jestem sama sobie - dziś już wiem, że kariera nie jest gwarantem szczęścia:) I tak dochodzimy do stanu obecnego. Po pierwsze zauważam zmiany w swoim światopoglądzie: Ważniejsze niż praca stały się relacje międzyludzkie. Zaczynam zauważać zalety takich instytucji jak rodzina czy małżeństwo. Wydaje mi się, że o wiele więcej uwagi zwracam na bliskich, na ich potrzeby, problemy. Mówiąc krótko - ze zwierzęcia korporacyjnego przeobrażam się w domowe:P czyli pewnie osiągam stan gotowości emocjonalnej do czegoś poważniejszego. No a po drugie - spotkałam kogoś, kto wydaje się wymarzonym partnerem na lata: a) Jest pracowity, przedsiębiorczy, zaradny, troskliwy, czuły, rodzinny, otwarty, szczery, partnerski, wspierający, mądry, zabawny. b) Robi u mnie mnóstwo rzeczy, sam z siebie: - zmywa naczynia, podłogę, wynosi śmieci, naprawia sprzęty, organizuje fachmanów jak coś się zepsuje, gotuje, robi zakupy (a nie mieszkamy razem - więc naprawdę nie musi). c) Nie pije alko, uprawia sporty (ma wspaniałą budowę ciała), zdrowo się odżywia. d) jest bardzo rodzinny - przez te dwa miesiące poznałam bardzo dużą część jego rodziny, zaprosił mnie na święta, rozmawialiśmy o planach na przyszłość, dzieciach. e) jest bardzo szarmancki, robi niespodzianki, zabiera do muzeum, na koncerty, na wycieczki, sporty i inne takie:P. f) świetnie się rozumiemy, możemy rozmawiać godzinami, mamy wspólne zainteresowania. Najprostsze czynności które robimy razem - np. zakupy, mycie garnków czy gotowanie są takie nieziemsko przyjemne i zabawne! g) jest dla mnie bardzo atrakcyjny fizycznie. No póki co mężczyzna marzenie:) Teraz zaczyna przebąkiwać o wspólnym zamieszkaniu. Zaciągnął mnie do jubilera, żeby sprawdzić jaki mam rozmiar palca...aż się boję, że zaraz się obudzę...:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HestialubWesta
To wszystko brzmi...:)...moi rodzice są małżeństwem od wielu lat. jak w każdej rodzinie były okresy trudniejsze - ale ogólnie dają radę:P Jak już mamy snuć teorie nt. przyczyn wcześniejszych niepowodzeń to ja proponuję takie: 1-szy związek - nie byliśmy gotowi. W głowie było rozpoczęcie kariery, a nie budowanie relacji czy zakładanie rodziny:) 2-gi związek - zbyt dużo uwagi poświęcałam obowiązkom zawodowym a za mało poznaniu partnera. Gdy wreszcie się opamiętałam i zmieniłam pracę na mniej angażującą czasowo - okazało się, że osoba z którą się związałam ma sporo cech, które przekreślają ją jako przyszłego kandydata na męża czy ojca ew.potomstwa. Tu przyznaję, że winna jestem sama sobie - dziś już wiem, że kariera nie jest gwarantem szczęścia:) I tak dochodzimy do stanu obecnego. Po pierwsze zauważam zmiany w swoim światopoglądzie: Ważniejsze niż praca stały się relacje międzyludzkie. Zaczynam zauważać zalety takich instytucji jak rodzina czy małżeństwo. Wydaje mi się, że o wiele więcej uwagi zwracam na bliskich, na ich potrzeby, problemy. Mówiąc krótko - ze zwierzęcia korporacyjnego przeobrażam się w domowe:P czyli pewnie osiągam stan gotowości emocjonalnej do czegoś poważniejszego. No a po drugie - spotkałam kogoś, kto wydaje się wymarzonym partnerem na lata: a) Jest pracowity, przedsiębiorczy, zaradny, troskliwy, czuły, rodzinny, otwarty, szczery, partnerski, wspierający, mądry, zabawny. b) Robi u mnie mnóstwo rzeczy, sam z siebie: - zmywa naczynia, podłogę, wynosi śmieci, naprawia sprzęty, organizuje fachmanów jak coś się zepsuje, gotuje, robi zakupy (a nie mieszkamy razem - więc naprawdę nie musi). c) Nie pije alko, uprawia sporty (ma wspaniałą budowę ciała), zdrowo się odżywia. d) jest bardzo rodzinny - przez te dwa miesiące poznałam bardzo dużą część jego rodziny, zaprosił mnie na święta, rozmawialiśmy o planach na przyszłość, dzieciach. e) jest bardzo szarmancki, robi niespodzianki, zabiera do muzeum, na koncerty, na wycieczki, sporty i inne takie:P. f) świetnie się rozumiemy, możemy rozmawiać godzinami, mamy wspólne zainteresowania. Najprostsze czynności które robimy razem - np. zakupy, mycie garnków czy gotowanie są takie nieziemsko przyjemne i zabawne! g) jest dla mnie bardzo atrakcyjny fizycznie. No póki co mężczyzna marzenie:) Teraz zaczyna przebąkiwać o wspólnym zamieszkaniu. Zaciągnął mnie do jubilera, żeby sprawdzić jaki mam rozmiar palca...aż się boję, że zaraz się obudzę...:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HestialubWesta
To wszystko brzmi...:)...moi rodzice są małżeństwem od wielu lat. jak w każdej rodzinie były okresy trudniejsze - ale ogólnie dają radę:P Jak już mamy snuć teorie nt. przyczyn wcześniejszych niepowodzeń to ja proponuję takie: 1-szy związek - nie byliśmy gotowi. W głowie było rozpoczęcie kariery, a nie budowanie relacji czy zakładanie rodziny:) 2-gi związek - zbyt dużo uwagi poświęcałam obowiązkom zawodowym a za mało poznaniu partnera. Gdy wreszcie się opamiętałam i zmieniłam pracę na mniej angażującą czasowo - okazało się, że osoba z którą się związałam ma sporo cech, które przekreślają ją jako przyszłego kandydata na męża czy ojca ew.potomstwa. Tu przyznaję, że winna jestem sama sobie - dziś już wiem, że kariera nie jest gwarantem szczęścia:) I tak dochodzimy do stanu obecnego. Po pierwsze zauważam zmiany w swoim światopoglądzie: Ważniejsze niż praca stały się relacje międzyludzkie. Zaczynam zauważać zalety takich instytucji jak rodzina czy małżeństwo. Wydaje mi się, że o wiele więcej uwagi zwracam na bliskich, na ich potrzeby, problemy. Mówiąc krótko - ze zwierzęcia korporacyjnego przeobrażam się w domowe:P czyli pewnie osiągam stan gotowości emocjonalnej do czegoś poważniejszego. No a po drugie - spotkałam kogoś, kto wydaje się wymarzonym partnerem na lata: a) Jest pracowity, przedsiębiorczy, zaradny, troskliwy, czuły, rodzinny, otwarty, szczery, partnerski, wspierający, mądry, zabawny. b) Robi u mnie mnóstwo rzeczy, sam z siebie: - zmywa naczynia, podłogę, wynosi śmieci, naprawia sprzęty, organizuje fachmanów jak coś się zepsuje, gotuje, robi zakupy (a nie mieszkamy razem - więc naprawdę nie musi). c) Nie pije alko, uprawia sporty (ma wspaniałą budowę ciała), zdrowo się odżywia. d) jest bardzo rodzinny - przez te dwa miesiące poznałam bardzo dużą część jego rodziny, zaprosił mnie na święta, rozmawialiśmy o planach na przyszłość, dzieciach. e) jest bardzo szarmancki, robi niespodzianki, zabiera do muzeum, na koncerty, na wycieczki, sporty i inne takie:P. f) świetnie się rozumiemy, możemy rozmawiać godzinami, mamy wspólne zainteresowania. Najprostsze czynności które robimy razem - np. zakupy, mycie garnków czy gotowanie są takie nieziemsko przyjemne i zabawne! g) jest dla mnie bardzo atrakcyjny fizycznie. No póki co mężczyzna marzenie:) Teraz zaczyna przebąkiwać o wspólnym zamieszkaniu. Zaciągnął mnie do jubilera, żeby sprawdzić jaki mam rozmiar palca...aż się boję, że zaraz się obudzę...:P HotSexiBlondi^^ - no 4 lata radochy to niezły wynik! :) oby tak dalej! No ja mam właśnie nadzieję, że nie minie:P - tylko zostanie tak jak u Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HestialubWesta
To wszystko brzmi...:)...moi rodzice są małżeństwem od wielu lat. jak w każdej rodzinie były okresy trudniejsze - ale ogólnie dają radę:P Jak już mamy snuć teorie nt. przyczyn wcześniejszych niepowodzeń to ja proponuję takie: 1-szy związek - nie byliśmy gotowi. W głowie było rozpoczęcie kariery, a nie budowanie relacji czy zakładanie rodziny:) 2-gi związek - zbyt dużo uwagi poświęcałam obowiązkom zawodowym a za mało poznaniu partnera. Gdy wreszcie się opamiętałam i zmieniłam pracę na mniej angażującą czasowo - okazało się, że osoba z którą się związałam ma sporo cech, które przekreślają ją jako przyszłego kandydata na męża czy ojca ew.potomstwa. Tu przyznaję, że winna jestem sama sobie - dziś już wiem, że kariera nie jest gwarantem szczęścia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HestialubWesta
To wszystko brzmi...:)...moi rodzice są małżeństwem od wielu lat. jak w każdej rodzinie były okresy trudniejsze - ale ogólnie dają radę:P Jak już mamy snuć teorie nt. przyczyn wcześniejszych niepowodzeń to ja proponuję takie: 1-szy związek - nie byliśmy gotowi. W głowie było rozpoczęcie kariery, a nie budowanie relacji czy zakładanie rodziny:) 2-gi związek - zbyt dużo uwagi poświęcałam obowiązkom zawodowym a za mało poznaniu partnera. Gdy wreszcie się opamiętałam i zmieniłam pracę na mniej angażującą czasowo - okazało się, że osoba z którą się związałam ma sporo cech, które przekreślają ją jako przyszłego kandydata na męża czy ojca ew.potomstwa. Tu przyznaję, że winna jestem sama sobie - dziś już wiem, że kariera nie jest gwarantem szczęścia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HestialubWesta
To wszystko brzmi...:)...moi rodzice są małżeństwem od wielu lat. jak w każdej rodzinie były okresy trudniejsze - ale ogólnie dają radę:P Jak już mamy snuć teorie nt. przyczyn wcześniejszych niepowodzeń to ja proponuję takie: 1-szy związek - nie byliśmy gotowi. W głowie było rozpoczęcie kariery, a nie budowanie relacji czy zakładanie rodziny:) 2-gi związek - zbyt dużo uwagi poświęcałam obowiązkom zawodowym a za mało poznaniu partnera. Gdy wreszcie się opamiętałam i zmieniłam pracę na mniej angażującą czasowo - okazało się, że osoba z którą się związałam ma sporo cech, które przekreślają ją jako przyszłego kandydata na męża czy ojca ew.potomstwa. Tu przyznaję, że winna jestem sama sobie - dziś już wiem, że kariera nie jest gwarantem szczęścia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pestkkka
Życzę ci aby to był własnie ten właściwy:-) i oczywiście będę śledzić twoj eksperyment:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HestialubWesta
wybaczcie powtórki:) - problem techniczny może jestem dziecinna - a może po prostu podekscytowana:P W każdym razie wybaczam sobie chwilę słabości - w końcu wystarczająco dobra okazja, żeby stracić głowę, prawda? :P setunia - historia dla Ciebie -> źródło znajomości to portal dla singli:) Ale nie żadna sympatia czy podobny. wybierając portal założyłam sobie, że muszę znaleźć taki, gdzie rejestrują się ludzie dorośli, pracujący, szukający czegoś na poważnie - > także przyznaję, że wybrałam portal z dość wysokim abonamentem, z dużą ilością historii z happy endem:). Efekt był taki, że w ciągu 2 miesięcy spotkałam się z 2 osobami i już za drugim razem strzał w dziesiątkę:P (no przyznaję, że zdarzyło mi się wymienić wiadomości z kilkoma innymi osobnikami - ale raczej były zdawkowe i uprzejmościowe:) - spotykałam się z osobami, które po dłuższej wymianie maili naprawdę mnie interesowały) Pierwszy facet, z którym się umówiłam w ten sposób też był całkiem w porządku - tyle, że nie przypadliśmy sobie do gustu od strony fizycznej. Ale bardzo się polubiliśmy i spotkaliśmy się kilka razy na stopie koleżeńskiej. No ale wróćmy do obecnego wybranka - odpowidając na pytanie: jest rok ode mnie młodszy :P (może i my się szybciej starzejemy - ale Panowie umierają prędzej - także warto brać młodziaka...;)))))) ) pestkkka -> dzięki wielkie!:P mam nadzieję, że będę miała dla Was same dobre wiad :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HestialubWesta
A co tam - poekscytuję się jeszcze trochę :) Wyniki eksperymentu po 3 mies od poznania - nadal wybitnie pozytywne:P W zasadzie im dłużej się znamy, tym więcej zalet dostrzegam w mym Wybranku (np. świetnie trzepie dywany...hihi). No i akcja wydaje się nabierać tempa...Przypadkiem dowiedziałam się, że zamówił pierścionek zaręczynowy...No i tak to spadła na mnie mieszanina radości i strachu:) Radości - bo wydaje się być najwspanialszym mężczyzną pod Słońcem:P Strachu - powiedzieć 'tak' po 1 kwartale znajomości - to szalone? (bo chyba korciłoby mnie, żeby tak właśnie odpowiedzieć :) ) Ale dlaczego ja się martwię na zapas - może to nie dla mnie? :)))))))))) I taka sobie myśli dodatkowa - fajnie jest dbać o kogoś:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhh
pierścionek zaręczynowy po 3 miesiącach to chyba lekka przesada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HestialubWesta
Z jednej strony przesada - a z drugiej - narzeczeństwo nie trwa tydzień - nadal zostałoby 1,5 roku na testy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggggggggggrrrrrrrrry
ja z moim chlopakiem wiedzielismy od razu jak sie poznalismy, ze to TO. moglibysmy sie hajtac nawet po tygodniu. ale poczekalismy. pobralismy sie po 1,5 roku.Jestesmy malzenstwem juz 5 lat :D takze czasem wie sie od razu,ze to ta osoba na cale zycie. wydaje mi sie, ze autorka tez to samo czuje :D powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HestialubWesta
ggggggggggrrrrrrrrry - wybornie, że się odzywasz!:) Ufff...już się bałam, że nie ma kafeteriuszek z takimi doświadczeniami. A jednak to możliwe:P Oby Wasze szczęście trwało jeszcze 105 lat:) Może jeszcze ktoś się znajdzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggggggggrrrrrrrrrrry
hi :D dzięki naprawde wart, jesli czujesz ta chemie. moj tez byl idealny. Nadal jest, ale doszly jednak te męskie wady :P typu rozrzucanie skarpetek :P ale to sie czuje czy facet Cie dobrze traktuje i powaznie. Z tego co piszesz wnioskuje, że tak. Widac, ze mu zalezy. Ja bym robila wszystko zeby utrzymac ten zwiazek. I polecam slub po okolo 2 latach. Wczesniej, to za wczesnie, bo koga wyjsc faktycznie jakies ciemne strony jego osobowości ;) a pozniej, to juz przechodzony chodnik ;) i czesto sie rozpada. Pamietaj, ze po czasie jednak te motylki sa slabsze. ale ja zawsze sie ciesze na widok meza, zawsze skacze z radosci, jak wrca do domu. Nadal uwielbiamy spedzac ze soba czas. Po prostu odnalazlam ta druga polowke i na tym polega ten ideal :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggggggggrrrrrrrrrrry
przepraszam za literowki, ale uwage odciaga malutki owoc naszej milosci :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggggggggrrrrrrrrrrry
a tak w ogole to wiele osob myslalo ze jestem w ciazy i dlatego tak szybko sie hajtamy- ze mamy taki przymus :D a tu psikus! pobralismy sie z milosci. szalonej, wspanialej milosci :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggggggggrrrrrrrrrrry
a jesli chodzi o zareczyny, to u nas to byla tylko formalnosc. bo od poczatku wiedzielismy ze skonczy sie slubem. tylko dzien oswiadczyn byl niespodzianka, ale i tak wiedzialam, ze bedą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parram parram
Zazdroszczę i trzymam kciuki i czekam na mojego pioruna :) Inaczej być nie może. Takie historie tylko utwierdzają mnie w moich przekonaniach. Wieeeele miłości :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mAMMA MARTYNKII
Idelanie opisuje mojego faceta. Moj n4 zwiazek i tez wieze ze to jest to. Jestesmy razem od 4 misiecy a od 4 listopada mieszkamy razem i jest super. Rozmawiamy o naszej wspolnej przyszlosci- czyli slub i dzieci. Ale chcemy z tym poczekac. Najpierw musimy sie jakos zabezpieczyc finansowo. Moj musi znalec stala prace zeby mi( naszej rodzinie) zapewnic wszsytko. A moj M. bardzo chce dziecko. Ja juz mam corke z poprzedniego zwiazku .Widze jak sie mala zajmuje.Nawet juz sam ja kapie. I wiem ze bedzie wspanialaym ojcem dla neszego dziecka. mOJA RODZIUNA JEST nim zachwycona.Mowia ze mala jest takich mezczyzn jak moj. Na kazdym kroku pokazuje jak jestesmy wazne dla niego. Duzo moglabym pisac. Ja mam 27 lat , a M. 28

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mAMMA MARTYNKII
jJa bardzo tesknie za swoim.Dzis wrocil po pracy dosc pozno bo po 18. Ja ok. 17 wracam z pracy. Nawet nie jem sama obiadu tylko zawsze czekam na niego by razem zjesc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiemczyteztakmacie?
tez bym tak chciala :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HestialubWesta
Jest nas więcej - yuppi!:) mAMMA MARTYNKII -> fajnie, że córeczka będzie miała nowego super tatę:P Co tam u Was słychać? Udało się z pracą? Trzymam kciuki!:) parram parram -> co z piorunem? już strzelił czy jeszcze czekamy na burzę:P? ggggggggrrrrrrrrrrry -> powiem tylko tyle: :PPPPPPPPP jesteście dowodem, że szczęście może trwać mimo upływu lat jeśli ludzie dobrze się dobiorą i dbają o związek:) to dzieje się samo - czy macie jakieś sprawdzone metody "podsycania żaru"?;) Dziewczyny - oby tak dalej!;) a co u nas? otóż spieszę donieść - nadal idealnie:P Na palcu już pierścionek zaręczynowy, ostatnio zamieszkaliśmy razem i z każdym dniem rozumiemy się coraz lepiej:) Czar nie pryska:P To jak - są tu jeszcze jakieś szczęściary/ szczęściarze, którzy chcą podzielić się radością? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość świetnie świetnie
gratuluję :) Super,że komuś się udaje. trzymam kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widze, ze musze popracowac nad
autorko, odezwij sie. pamitam jak czytalalam ten watek ten rok temu i teraz znow mi sie napatoczyl:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widze, ze musze popracowac nad
a w temacie, to moge powiedziec, ze ja w zadnym powaznym zwiakzu nie bylam, mam 24 lata i jestem raczej kochliwa, ale wszystko dzieje sie bardziej w mojej glowie niz realnie, co mi sie nie podoba i co chce zmienic. facetow, ktorymi sie interesowalalm w ktorym sie zauraczalam, prawie wszystkich traktowalam na poczatku, jak milosc zycia i gdy nie wychodzilo, plakalam i zalilam sie, ze byl idealny, drugiego takiego nie znajde(fakt, nie znalam ich dobrze, tylko idealizowalam), a pozniej, pczywiscie, pojawial sie nowy izapominalam o poprzedniku:D chce w koncu w cos sie zaangazowac, w cos prawdziwego i realnego, trwalego i wtedy zobaczyc jak to jest, czy to sie czuje. aha i moglabys zdradzic nazwe portalu? ja tego typu poznawania sie nie uznaje, ale to prze zla slawe sympatii itp, a moze jest cos warte zainteresowania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×