Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość HestialubWesta

Czuję, że "to jest to" - topik eksperyment:)

Polecane posty

Gość HestialubWesta
Alo;) Czas na mały update. Aż dziw bierze - ale nadal jest przefantastycznie:))) Od naszego poznania minął już ponad rok... Co zmieniło się przez ten czas? No to na początek powiem, że udało mi się wygrać z dość poważną chorobą, z którą zmagałam się w ubiegłym roku - tutaj buziak dla mojej drugiej połowy za to, że wspierała mnie gdy było naprawdę kiepsko;) Jako, że od kilku miesięcy jestem już zdrowa jak rydz - mogliśmy zacząć robić razem różne rzeczy które do tej pory były dla mnie niejako "zakazane". Po pierwsze bieganie;))) - bardzo polecam - wzmacnia, dodaje energii, poprawia nastrój no i całkiem korzystnie wpływa na sylwetkę;) Po drugie wędrówki po górach z plecaczkiem....ach te widoki...;) Po trzecie - tańce hulańce i inne zabawy...okazuje się, że w tańcu nam równie dobrze jak w życiu...:P No poza tymi przyjemnościami - nareszcie mogłam wrócić do pracy i normalnego życia;))) Ponadto - konfliktów nadal brak;P - natomiast przybyło zajęć w życiu codzinnym - także mamy dla siebie nieco mniej czasu niż wcześniej - nad czym szczerze ubolewamy...:( No ale wiadomo jak jest - rachunki należy opłacać...warto mieć jakiś grosz odłozony jako bufor... no i wiadomo - wesele planujemy na kwiecień - także trzeba je opłacić;)) także nie ma co - trzeba zakasać rękawy i brać się do roboty... a co do wesela - to mamy już całkiem dużo bo: 1. siebie;) 2. listę gości (najważniejsze, żeby bliskich mieć przy sobie w tym dniu;) ) 3. miejsce 4. orkiestrę 5. fotografa ...no i inne takie tam - ale nie będę Was zanudzać... Podsumowując nie ma co narzekać:)... Czasem tak rozmawiamy - że to jest jakieś niewiarygodne - że można poznać kogoś, i tak po prostu, z dnia na dzień, wszystko zaczyna się układać tak jak powinno... ...i co najlepsze...wcale nie mija - ale z każdą chwilą szczęście staje się jeszcze pełniejsze... nadal nie możemy w to uwierzyć No więc kobietki - moje przemyślenia jak dotąd: 1. Szukając partnera na całe życie polecam: przebierać, wybierać aż znajdziecie właściwą, naprawdę wartościową osobę. Przypadki leniuchów, egoistów, chamów, brutali, nałogowców - od razu dyskwalifikować... 2. Mieć zawsze w pamięci - że jesteśmy fajnymi babkami;) - dlatego lepiej nam będzie w pojedynkę niż z jakimś wybrakowanym egzemplarzem, który zamiast szczęscia da nam jedynie powód do zgryzoty... 3. Nie bac się radykalnych kroków, jeśli są konieczne... 4. W związkach - nie marudzić, nie obrażać się, nie narzucać swojego zdania, nie krzyczeć... ale o wszystkim rozmawiać...oraz słuchać!...komunikacja - szczera rozmowa...to naprawdę podstawa udanej relacji;P (no wiadomo - inne, bardziej pikantne elementy też są w związkach ważne:P ). 5. Mieć rzeczy, które łączą (np. wspólnie uprawiać sporty, chodzić na spacery wieczorami, mieć jakieś wspólne zainteresowania, zmywać gary razem albo gotować, razem sprzątać w domku, czy razem planować jaka szafa najlepiej pasuje do przedpokoju...;))) 6. Dawać przestrzeń - tzn - mieć swoje własne, odrębne zainteresowania - które sprawią, że nawet jeśli nasza druga połówka jest zajęta - to nie jest nam przykro ani nudno - tylko zajmujemy się własnymi sprawami. 7. I ogólnie starać się:) - związek to nie tylko branie, ale też dawanie...;) Nom - to na razie tyle tych moich wypocin;) - zobaczymy na ile te recepty wystarczą...na razie wiemy jedynie, że przez ostatni rok to podejście się sprawdzało:P widze, ze musze popracowac nad: życzę udanych poszukiwań "realnych" związków;) a portal to mydwoje czy jakoś tak;) pozdrawiam ;) - i dawaj znać ajak sprawy się mają!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość początek.........
Fajnie czytać ten temat - mam wrażenie, że jestem teraz w takim momencie, jaki opisałaś rok temu. Też jeszcze nie wiem, co z tego będzie, ale wygląda niesamowicie... Ja mam 29 lat, czyli prawie ten sam wiek, co Ty, a mój mężczyzna 35 i... oboje mieliśmy różne doświadczenia, ale zawsze coś było nie tak. Teraz on chyba jeszcze bardziej jest tym wszystkim zachwycony, niż ja, może dlatego, że rok temu za bardzo się zapędziłam i ktoś mnie strasznie oszukał. W każdym razie oboje mamy za sobą toksyczne związki, w których mimo dość długiego stażu cały czas coś było nie tak. Oboje mieliśmy związki krótsze, w których "po prostu nie wyszło" i czujemy, że to między nami jest inne. Nagle okazuje się, że już nie trzeba o wszystko walczyć, kłócić się, jak w poprzednim związku, że o wszystkim można porozmawiać, a i tak zwykle wychodzi, że mamy podobne zdanie. Znamy się prawie 3 miesiące, jesteśmy razem ledwie 2 tygodnie i chyba ważne jest to, że połączyła nas wspólna pasja, pewna dyscyplina sportowa, ale w amatorskim wydaniu. Dołączam się do eksperymentu:) ciekawe, co ja napiszę za 2 miesiące, za pół roku, za rok...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość początek.........
Dodam jeszcze swoje przemyślenie, dlaczego właśnie w tym wieku nam się to przytrafia: myślę, że wszystko, co nam się wcześniej przydarzyło, wszystkie porażki, błędy, poszukiwanie dały nam bagaż doświadczeń potrzebny, żeby teraz było dobrze, żeby pamiętać o sobie i starać się dla drugiej osoby jednocześnie.. i wreszcie... żeby wiedzieć, że seksualność też jest ważna, a dzięki poprzednim doświadczeniem znać siebie wystarczająco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ente
ja z moim poznalam sie jak mialam 15 lat a on 19. wierzcie lub nie, ale juz wtedy wiedzialam ze to jest ten. jestesmy razem juz ponad 9 lat, nadal kochamy sie nad zycie, nie ma rutyny, kazdego dnia patrze na niego i mysle "kurde to moj facet, tak go kocham, jestem taka szczesliwa z nim". wiem ze to ta jedyna milosc na cale zycie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość początek.........
Topik podniosła autorka :) i to po roku, kiedy okazało się, że miała rację. A teraz, koleżanko, przeczytaj tytuł ze zrozumieniem. To jest eksperyment. Ja też nie wiem, co będzie za rok, ale teraz wydaje mi się, że to nie jest na chwilę. W tym wieku, po różnych doświadczeniach, człowiek ma pewne wyczucie, ale też zdaje sobie sprawę, że na tym etapie nic nie jest na pewno. Dlatego ja również dzielę się swoim obecnym szczęściem i chciałabym wiedzieć, co u nas będzie za rok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ty na górze uspokój się, doczytałam. ­ ślub po roku? LOL :D ­ nawet nie napisała, czy mieszkają razem. bo jeśli nie, to będę się śmiać długo i głośno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość początek.........
żab-X - napisała, 25go kwietnia :) nawet nie czytasz dokładnie, ale proszę bardzo, wyżywaj się, wywalaj swoje frustracje.. Ona jest szczęśliwsza i nic na to nie poradzisz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość początek.........
Ich ślub będzie po 1,5 roku od poznania, czy to mało? Nikt tego nie wie na pewno. Niektórzy spotykają się po 7 lat, a później, ślub, mija rok i rozwód. Nigdy nie ma gwarancji, ale radzę przeczytać to, co ona napisała o dobrym związku. To są bardzo mądre rady i chyba z każdą się zgadzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HestialubWesta
początek......... trzymam kciuki równolatko moja;) - pewnie masz racje - że w tym wieku ma już się taki bagaż doświadczeń, że do związków podchodzi się po prostu mądrzej;) z drugiej strony - niektórym się udaje odnaleźć szczęście w dużo młodszym wieku bez tych wszystkich zakrętów...no ale wiesz - może po prostu jesteśmy mniej pojętne:) trzymam kciuki, żeby u Ciebie wszystko rozwinęło się tak jak trzeba i czekam na rozwój sytuacji. No proszę! - widać, że sport nie tylko działa na ciało ćwiczącego, ale również na jego relacje;) jaka dziedzina jeśli można wiedzieć? braliście udział w jakiś zawodach? ;) ente...no jesteś naszym wzorem póki co;) jakieś recepty na długoterminowy sukces? czy po prostu tak wam wychodzi samo z siebie? :P żaba - za Ciebie też trzymam kciuki marudo;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość początek.........
Kolarstwo, a właściwie rower MTB.. poznaliśmy się właśnie jeżdżąc na amatorskie zawody. Ja zawsze lubiłam sport, ale jakoś dopiero w tym roku odkryłam, że akurat rower idealnie pasuje do mojego temperamentu:) no i teraz mamy co robić razem, trenować... ale oczywiście to nie załatwia wszystkiego, raczej kiedy zaczęliśmy bardzo dużo ze sobą rozmawiać, zaskoczyły nas podobieństwa, to jak podobne mamy podejście do wielu spraw... ale pewnie jeszcze wiele rozmów i wiele sytuacji przed nami. a co do tych, którym się udało wcześniej, w młodszym wieku... hmmm... myślę, że po prostu czasem można źle trafić, a czasem popełniać błędy, ale trafić na człowieka, który mimo to nie kończy związku.. ważne, że w końcu każdy może znaleźć szczęście:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość za 12 min
ten facet wyglada na prawdziwy skarb zazdroszcze jestem mniej wiecej w tym wieku co ty i tez mam 2 zwiazki za soba. i gdzie pod podkladami cynizmu czai sie nadzieja na znalezienie fajnego partnera mam nadzieje, ze nie zapomnisz o topiku i za pol roku przeczytamy, ze to jednak nie zauroczenie i ze nie wykrylas zadnych wiekszych,ukrytch wad tegoz osobnika :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzięki za ten topik
szczęścia życzę;) I trzymajcie za mnie kciuki, może kiedyś mi też się uda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ajzis
A ja za bardzo nie rozumiem tej podniety. Facet autorki robi tylko to, co normalny i kochajacy facet robic powinien. Moi wszyscy partnerzy byli tacy i maz tez taki jest. Kompletnie nie wiem, co ma byc w tym takiego nadzwyczajnego? No kochaja sie, fajnie. Ale tak ma miliony ludzi i nie robia z tego halo. No bo to jest... norma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widze, ze musze popracowac nad
autorko, ale super, ze sie odezwalas! czasami myslalam o Tobie, jak tam tocz sie Wasza znajomosc:) niezle, ze planujecie slub, szok! zazdroszcze, ale oczywiscie pozytywnie. u mnie jak zwykle w tych sprawach dupa, ale przyzwyczailam sie juz:) pozdrawiam serdecznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Ajzis
Analogicznie dla tysięcy dzieci mama i tata to norma, a dzieci adoptowane czy porzucone przez jedno z rodziców cieszą się gdy ktoś je zaakceptował. Też nie rozumiesz tego "halo"? Dla mnie to nie jest norma, że poznajesz kogoś i czujesz, że możesz spędzić z nim resztę swojego życia, że ta osoba jest Twoim przeznaczeniem, że możesz komuś zawierzyć. I biorąc pod uwagę liczbę samobójstw, depresji, zdrad wielu też nie zna tego uczucia. Zazdroszczę, że dla Ciebie tak było, chociaż nie wiem czy skoro czułaś to i z byłymi i z mężem to oznacza jednak coś więcej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Ajzis
A Żab-X się rzuca bo jej facet jeszcze jej nie poprosił, a już parę lat razem są.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaskada24
Ja utkwilam w wersji nr 2, jestem juz mezatka, porywy byly na poczatku, a dzis juz jakos ehhh juz nie wiem czy "to wlasnie to". Nie wiem, moze ta rutyna juz mnie wykancza, moze fakt, ze wzielismy slub po 9 miesiacach znajomosci i jeszcze te roznice charakterow nie wyszly na swiatlo dzienne przed slubem? Moj maz to taki typowy domownik, pod namiot nie pojedzie, nie przepada za chodzeniem do barow, duzo pracuje.. a ja latam z glowa w chmurach - tak wiele chcialabym zobaczyc, tak wiele zrobic... Poprzednie zwiazki 1. - Czulam, ze to to. Tak bardzo sie kochalismy, ze az jak myslalam, ze kiedys mozemy sie rozstac to chyba umrę z rozpaczy. Az na sama mysl mnie serce sciskalo. Z tymze bylismy bardzo mlodzi, kiedy zaczelismy byc razem... Zwiazek przetrwal 5 lat - bardzo burzliwych i intensywnych, 5 najlepszych lat mojego zycia. Schemat byl tak, jak opisalas. Walczylismy o nas do konca, ale przyszedl czas, ze obydwoje sie poddalismy. Potem on chcial mnie odzyskac, plakal, blagal na kolanach, chcial sie oswiadczac - bylo juz za pozno... 2. To byl zwiazek budowany na zapomnieniu o ex, chemia byla tak potezna, ze jego lekkie musniecie mnie o reke powodowalo dreszcze na calym ciele. Kazda dziewczyna patrzyla na niego z pozadaniem, a on chcial wlasnie mnie... Nie chcialam poniesc sie temu uczuciu, dopiero co po rozstaniu z innym, ale wkoncu dalam sie namowic na randke. To byl tak namietny zwiazek na poczatku... Potem zaczal pokazywac swoj wprost przerazajacy temperament. Wyszedl z niego straszny egoista, choleryk, potrafil mi urzadzic awanture, ze nie chce wypic herbaty :| Zaczelam coraz bardziej sie oddalac, on coraz bardziej robil sie zazdrosny: o kolezanki, kolegow, nawet moja mame. Az powiedzialam 'dosc'. Ciezko bylo mi sie po nim pozbierac, chyba wiecej myslalam o nim jaki to byl wspanialy na poczatku, a zapominalam o tych chorych akcjach. Po nim mialam kilka przelotnych zwiazkow. Jednak do zadnego z facetow nie poczulam nic. Moze troche chemii i tyle, nic powaznego. I spowrotem do meza. Wyjechalam za granice. PRzyznam, ze troche poddalam sie jesli chodzi o facetow. Az poznalam go. Przystojny, jego usmiech od razu mnie zwalil z nog :) Zaczelismy sie spotykac, troche motylkow bylo, kilka miesiecy i bum 'jestem w ciazy'. On bez zadnego nacisku sie oswiadczyl. Zgodzilam sie mimo, ze wachalam sie. Ogolnie to jest on dobrym czlowiekiem, traktuje mnie z szacunkiem, jest bardzo madry i zaradny. Nie wiem co sie dzieje z nami ostatnio, on tak duzo pracuje (wiem, ze nie zdradza na 100%), ma cala firme na glowie i chyba ten stres odbija sie na nas... Sorry, za rozprawke i bledy - po kilku glebszych jestem, chyba musialam to z siebie wyrzucic, a Ty autorko mi podpasowalas topikiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prozazycia!!
poczatek--> w jakim regionie Polski mieszkasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość początek.........
a jakie to ma znaczenie? moja historia nie jest jakoś bardzo charakterystyczna... centrum.. odniosę się jeszcze do tego, co napisała kaskada24 - ja chyba tęsknię za tzw. rutyną... moje wszystkie związki były burzliwe, nigdy nie osiągnęłam takiego stanu spokoju, bezpieczeństwa.. i wbrew pozoru teraz nie czuję większych uniesień, niż kiedyś w innym związku, ale też nie o to mi chodzi. Czuję spokój, bezpieczeństwo, porozumienie, to, że mogę być sobą i że łączy nas wspólna pasja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość początek.........
no i jeszcze wspomnę o tym, co w związku też jest ważne - seks.. mój przedostatni były był w tym najlepszy, lepszy od obecnego, a właściwie bardziej mi pasował, ale to nieważne. Związek z nim bardzo mnie wyczerpał psychicznie, dużo schudłam i to nie było dobre, nigdy bym do tego nie wróciłam, a za to teraz wiedzę o sobie, swoim temperamencie mogę wykorzystywać z obecnym facetem.. bo źle też nie jest :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uwielbiam takie historie
hej :) przeczytałam ten topik i cieszę się, że wreszcie ktoś pisze o szczęśliwej miłości, spełnionej a nie wiecznie o rozstaniach, zdradach itd.. ja sama chętnie opowiem swoją historię, bo uważam się za szczęściarę, która znalazła już tego Jedynego :) historia moja i (nazwijmy go D.) jest dość zawiła, myślę, że gdy kiedyś będziemy o tym opowiadać dzieciom i wnukom to będziemy mieć niezły ubaw :D zacznę od tego, że jestem od Was nieco młodsza, bo mam dopiero 22 lata a mój kochany 24. poznaliśmy się 1,5 roku temu- ja po prostu wyszłam na balkon, a on stał na balkonie obok razem z kolegami i palili papierosy, mój D zaczął mnie zagadywać i tak to się zaczęło :) pewnie niektóre z Was wiedzą jak to jest, kiedy spojrzysz na człowieka i po prostu wiesz TO WŁAŚNIE TEN! nie wiem co sprawiło, że uznałam iż D jest mi przeznaczony, ale tamtego ciepłego dnia właśnie tak poczułam, gdy tak stał na tym balkonie i uśmiechał się do mnie tym swoim przeuroczym uśmiechem i z błyskiem w oku :) od momentu poznania widywaliśmy się bardzo często, co prawda całą paczką i trochę czasu minęło, zanim między mną a D do czegoś doszło :) wydawał mi się typowym bajerantem, kobiety bardzo lubią jego towarzystwo (do tej pory jestem o to zazdrosna:P) i sądziłam, że on chce się tylko zabawić.. co ciekawe, zupełnym przypadkiem po 10 dniach znajomości miałam możliwość poznać tatę D, a on przedstawił mnie słowami 'ta kobieta to moja przyszła żona', bylam w szoku, ale nie wzięłam jego słów na poważnie. 3 tyg później, pod wpływem alko na imprezie doszło między nami do pocałunków :) i tak zaczęło się nasze romansowanie, które miało swoje wzloty i upadki przez kolejne pół roku.. nie będę się wdawać w szczegóły, w każdym razie chociaż zwątpiłam w to, że kiedyś będziemy razem, to jednak od prawie roku jesteśmy parą :) nigdy nie byłam szczęśliwsza! to jest wprost nie do opisania, jak dwoje zupełnie obcych osób, właściwie zupełnie innych (bo nie mamy zbyt wielu wspólnych zainteresowań) może się pokochać i oszaleć na swoim punkcie! :) wiem, powiecie że jestem małolata, zakochana, świata poza facetem nie widzi, ale jeszcze zmądrzeje jak przyjdą prawdziwe problemy. otóż nie, zdaję sobie sprawę z tego jakim jest człowiekiem i jak cudownie razem do siebie pasujemy, jak się uzupełniamy. On jest niesamowicie otwarty, dużo rozmawiamy, jest moim najlepszym przyjacielem, kochankiem i ochroniarzem :) z nikim nie czułam się nigdy tak kochana, doceniona i bezpieczna :) niesamowite jest to, że on to wszystko odczuwa tak samo :) i jestem niezmiernie wdzięczna Bogu, że pomimo tylu przeciwności losu, udało się nam stworzyć związek, oparty na wzajemnej miłości, przyjaźni i szacunku :) to co zauważyłam w trakcie trwania związku, to to że faktycznie może i te szalone motyle gdzieś uleciały, ale z każdym dniem kocham Go coraz mocniej i tęsknię jak głupia, nawet gdy nie widzimy się tylko 1 dzień.. nie mieliśmy w związku większych awantur, niemniej jednak kłótnie- jak to wszędzie- się zdarzały i to co mi się w nim podoba to nieustanna chęć do rozwiązywania konfliktów, szukania kompromisów. jak ja to mówie- nie chodzimy spać pokłóceni :) nie mam klapek na oczach i widzę jakim jest człowiekiem, a mimo to kocham te jego wady i nie zamieniłabym na żadnego innego! :) może jestem na to za młoda, może nie znam życia, a może jestem po prostu farciarą, że tak wcześnie znalazłam swoją drugą połówkę, ale ja to po prostu WIEM - D jest miłością mojego życia i wiem, że to z nim chcę się zestarzeć, dzielić wszystkie smutki i radości, choroby, sukcesy itd :) i takiej miłości i takiego kochającego faceta życzę każdej kobiecie, bo mówcie co chcecie, ale ten mężczyzna dopiero nadał mojemu życiu sens :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×