Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Albertina*

ILE OSÓB BYŁO PRZY WASZYM PORODZIE.

Polecane posty

Gość Albertina*

Witam chcę zapytać ile osób towarzyszyło wam przy porodzie tj najbardziej chodzi mi o II fazę ? Kto to był ? Czy uczestniczył osoby waszym zdaniem zbędne, niepotrzebne w tej chwili np salowe ? Jestem zszokowana opowieściami koleżanek o istnych tłumach jakie nieraz towarzyszyły im w tej intymnej chwili. Przyznam że najbardziej mnie dziwi jak kobietom nie towarzyszyli meżowie/osoby bliskie za to gromady obcych ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomarańczowa bo z innego kompa
mi przy pierwszym prodzie od momentu trafienia na porodówkę do końca towarzyszyło 6 położnych, ginekolo, pediatra i pielęgniarka pediatryczna ale to był poród wcześniaczy w 33tc przy drugim porodzie był tylko mąż i położna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aśka38
to że nie towarzyszyli im mężowie, to chyba ich wybór? drugi poród: gdy parłam był lekarz, dwie położne i mąż. Gdy byłam szyta jeszcze salowa. Szczerze? Zwisało mi to, nie gapiła się, a myła podłogę, bo bardzo zakrwawiona była. pierwszy poród- szpital kliniczny: położna, lekarz, student medycyny, dwie studentki położnictwa. Byłam bardzo zadowolona z obecności studentów, bardzo pomagali Wybierając szpital kliniczny, liczyłam się z obecnością studentów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a u mnie
U mnie byl lekarz,dwie polozne i pielegniarka a potem przy zszywaniu jeszcze studenci....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomarańczowa bo z innego kompa
no ja miałam studentów w ilości dużej jak mi szwy na szyjkę macicy zakładali na szczęście nie pamiętam tego bo w pełnej narkozie byłam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a u mnie
a ja pamietam wszystko i te miny studentow,na szczescie uparcie nia patrzyli mi w twarz tylko w ...krocze,ich uprzejmosc ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja.....
u mnie z 6 osób: położna, lekarz i studenci. Nie przeszkadzali mi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiczka**
Pierwszy poród-dawno to już było ale ..W I fazie -lekarz ,czasem zajrzał też drugi plus położna ale oni tylko incydentalnie do tego troje studentów-ci częściej . Przy parciu było dużo ludzi ale miałam powikłania -trzech panów lekarzy z ordynatorem na czele z dwie położne, pielęgniarka od niemowląt plus dwóch chłopaków studentów -ostatnia trójka tylko się patrzyła .Tak że z 8 osób było bezpośrednio przy fotelu na którym rodziłam. Po porodzie okazalo się że były i inne osoby ale wtedy tak bardzo bałam się o dziecko że nawet ich nie zauważyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdfgyhuik
Podczas drugiej fazy obecny był przy mnie lekarz i dwie położne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mąż, położna i pielęgniarka od noworodków, lekarz dotarł troszkę później jak już urodziłam synka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
UY MNIE BYLO 2 POLOZNE lekarka, moj lekarz (akurat mial dyżur i byl do mementu urodzenia dziecka i salowa ktora bezczelnie patrzyla jak rodze ale miala kupe roboty mycia podlogi itp ale wtedy mialam to w dupie daleko kto byl aby to sie skonczylo o tym tylko myslalam i zeby juz dziecko wyszlo cale zdrowe a teraz jak o tym mysle rzeczywiscie mogla ta salowa jakos zzachowac sie kulturalnie ale salowe to proste baby coz zobaczyc jej sie chcialo a niech se patrzy nic pieknego poza tym pewnie nie jedno widziala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama taka jak wy
u mnie też była m.in. salowa, ale było mi to obojętne czy jedna osoba w te czy wewte, bo łącznie było ich 8. mąż, 3lekarzy, 2położne, neonatolog no i ta salowa. w międzyczasie kręciło się też kilka osób, ale nawet ich nie pamiętam:) szczerze mówiąc to miałam to głęboko, rodziłam 19h, a parłam z 18razy i byłam już tak wymęczona i skupiona, że nie patrzyłam na nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie też 2 położne
lekarz ginekolog, salowa jakaś pielęgniarka z gin., pediatra i jeszcze jakaś pielęgniarka z noworodków. Porażka:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ha to ja wam powiem ile bylo u mnie, rodzilam na ogolnej sali porodowej, wiec byly oprocz mnie 2 dziewczyny, wszystkie rodzilysmy jednoczesnie obok siebie, tylko papierowe parawany nas dzielily, przy tych kobitkach byli mezowie, przy mnie mama, do tego 2 ginekologow, 3 polozne, 2 salowe (nie wiem po co ), jakas sprzataczka (wynosila podklady i inne brudy) i jeszcze chyba ze 2 stazystow. Chociaz dzis wydaje mi sie ze bylo ich wszystkich ze 20 osob.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ze mną na patologii ciąży leżała laska, która rodziła ze swoim szwagrem, choć męża miała i wszyscy się zastanawiali czy aby to nie jego dziecko :D hehe... Dziwie się jej siostrze, ze na to pozwoliła - sama ze swoimi dziećmi, krążyła po korytarzu i czekała aż urodzą :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
położna i mąż, czasem wpadała lekarka aby na bieżąco podejmować dalsze decyzje bo miałam bardzo długi i ciężki poród.Raz wpadła tylko jakaś strasza położna bo musiała interweniować,bo nie parłam aby wypchać dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drtfgyuhjikjht
U mnie jedna położna i mąż, na chwilę jeden lekarz, który wypełniał dokumenty, ale wtedy miałam dopiero pierwsze skurcze rozwierające. Później w fazie parcia na chwilę był ordynator i lekarz który mnie później zszywał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pierwszy poród bez tłumów. Drugi, bliźniaczy z całą kompanią, którą tworzyli w dużej mierze studenci. Wisiało mi to ile osób mi towarzyszy, ale zrobiło mi się miło, kiedy jedna ze studentek uroniła łezkę, jak już mi obie dziewczyny wyskoczyły i zaczęły się drzeć ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama synkaaaaaa
lekarz, polozne dwie, neonatolog, pielegniarka z o. noworodkow :-0 salowa chyba tez sie gdzies blisko kręcila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rodziłąm 15 lat temu
u mnie naj mniej potrzebną osobą ktorą zapamiętałam była sprzątaczka oparta o miotłe hehhehe ale w sumie miła babka po wszystkim mowiła ze jestem dzielna bo ona to wrzeszczała w nieboglosy jak rodziła i jako jedyna podała mi pozniej wody bo nikt inny nie był juz moimi potrzebami zainteresowany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jklm
U mnie ze 3 lekarzy, 2 położne, pielęgniarka i może jeszcze parę osób oraz mąż I tylko mąż mi pomagał, liczył oddech, wspierał, a lekarze tylko stali i szeptali między sobą : "tak, ciężki poród, duża głowa, chyba zrobimy większe nacięcie krocza" i jeszcze się zastanawiali czy nie posłać po ordynatora, żeby użył kleszczy zanim się naradzili, to ja wpółprzytomna sama urodziłam synka, był siny , a ja popękałam pomimo nacięcia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×