Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

nati_krk_

Czy naprawde nie da sie juz nic z ta sytuacja zrobic?? :(((

Polecane posty

PIsze bo znalazlam sie w bardzo patowej sytuacji, nie potrafie znalezc dobrego rozwiazania, z tego w co sie wplatalam. Byłam kilka lat w zwiazku, mieszkalismy razem, mielismy plany itd. Wszystko sie posypalo, glownie przez moj trudny charakter i jego rodzine, ktora kompletnie mnie nie akceptowała. Rozstalismy, kazde zylo swoim zyciem, ja nawet kogos mialam przez krotki okres czasu, on tez. Nie mielismy kontaktu, jesli juz to bardzo sporadyczny. Wszystko sie zmienilo 3 miesiace temu, kiedy oboje rozstalismy sie ze swoimi partnerami i odnowilismy nasz kontakt. Zaczelismy sie spotykac, mial byc pewnego rodzaju uklad - niezobowiazujace spotkania, milo spedzany czas, obojgu to odpowiadalo bo bylismy sami. Wowczas myslalam, ze juz mi na nim tak nie zalezy, jak kiedys, ze pozostal jedynie sentyment, ale niestety okazalo sie, ze jestem w bledzie. Wystarczylo kilka milych spotkan, by przekonac sie, ze nadal mi na nim zalezy. Na poczatku byl zdystansowany, potem zaczelo sie to zmieniac. Zblizylismy sie do siebie, zaczelismy wychodzic do kina, spedzac milo i przyjemnie czas. Problem w tym, ze nadal go kocham, chcialabym do niego wrocic, wiem, ze moglibysmy kolejny raz sprobowac, ale niestety na przeszkodzie stoi jego rodzina, ktora kompletnie mnie nie akceptuje. On jest w bardzo trudnym dla siebie polozeniu. Prosi mnie o czas, cierpliwosc, bo chce byc pewny mnie, dopiero wowczas rodzinie o nas powie, ze nie chce kolejny raz po tym wszystkim sie osmieszyc. Probowalam urwac z nim kontakt, ale nie potrafie :( Jeden dzien nie mamy kontaktu i ktores sie odzywa, wszystko powraca. I tak w kółko. Czuje, ze to przerasta zarowno mnie, ale jego rowniez. Nie mam na to wszystko pomyslu :( Wiem, ze nawalilam, jak bylismy razem, zachowalam sie bardzo nie w porzadku, powinnam byla inaczej w niektorych sytuacjach postapic, ale czasu nie cofne, choc chcialabym dostac szanse zeby moc to naprawic :( Za wszystkie rady bede wdzieczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widac,ze macie sie ku
sobie. a to dobry znak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przykro mi to pisac
nati, witaj na kolejnym topicu. przyznam sie ze ja mam bardzo podobna sytuacje, wiec sobie przycupne w kacie i poslucham troszke:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamy sie ku sobie, ciagnie nas do siebie niesamowicie. Wystarczy, ze kilka godzin nie mamy kontaktu, a juz ktores dzwoni, pisze. Podczas spotkan, zachowujemy sie jak bysmy byli para, choc oficjalnie nie jestesmy... Znam go i wiem, ze gdyby nie mial tego dylematu z rodzina to juz bysmy ponownie sie zeszli i sprobowali, a tak, utknelismy w martwym punkcie i zaczynam tracic nadzieje, ze jeszcze cos z tego bedzie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz..mam przyjaciółke,która wyjechała do Anglii z innym a była już z nim pół roku.wszystko między nimi się posypalo tam...wróciła do tego z którym była przed wyjazdem-miłosc jej życia... chcą wziąsc slub-co będzie nie wiem...:) do czego piję-jego rodzina nigdy jej nie akceptowala-on postąpił tak-albo ją zaakceptują albo zapomnieć mogą,że jest ich synem........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widac,ze macie sie ku
sobie. na czym polega twoj trudny charakter i dlaczego jego rodzina cie nie akceptuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
paulie - zaborcza, butna. Kłóciłam sie z jeo rodzina (oni oczywiscie bez winy nie byli), ale moglam sobie odpuscic, znajac ich podejscie do mojej osoby. Oni czekali na moje potkniecie i w koncu im sie udalo. Nie mial ze mna latwo, wiem, ze mam trudny charakter. Mysle, ze nieco sama przyczynilam sie do tego, ze on teraz wybiera rodzine, bo czuje sie ich pewny, a mnie nie... Stad pewnie prosi o czas na przekonanie sie do mojej osoby. Mowi, ze widzi zmiany, ale chce mnie nadal obserwowac, dopiero jak bedzie pewny, ze chce ze mna byc, powie wszystkim ze na nowo sie spotykamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przede wszystkim bylam zaborcza, chcialam miec go na wylacznosc. Czul sie przy mnie mocno ograniczany. Zniechecilam do siebie, nie tylko jego rodzine (ktora de facto mnie od samego poczatku nie lubila), ale rowniez jego znajomych :( Naprawde sytuacja jest patowa... Wiem, sama sobie jestem winna, mam to na co sobie zapracowalam, ale sie zmienilam. W ciagu tego roku duzo sie wydarzylo, mialo miejsce kilka roznych wydarzen, ktore mocno na mnie wplynely. Wiem, gdzie popelnilam bledy i juz tych samych tym razem bym nie zrobila. Tylko, ze on nie wierzy na slowo, potrzebuje czasu.. Jakiego? Nie jest w stanie okreslic. Nawet nie daje mi pewnosci, ze cos z tego bedzie, choc tak, jak mowie, spotkania sa super. Jest naprawde bardzo milutko. Znam go i wiem, ze moze troche wbrew sobie, ale coraz bardziej sie angazuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majeczkamajeczka
Czego od nas oczekujesz? Mówi, że potrzebuje czasu, no to chyba wszystko jest jasne. Co Ci można doradzić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znam go i wiem, ze nie chodzi o czas, tylko probuje przeciagnac wszystko w czasie. Jesli jego rodzina sama tego nie odkryje to bedziemy tak w tym tkwili :( A mnie to meczy. Kocham go, chce z nim byc, ale nie dajesz juz rady. Ze wszystkiego musimy rezygnowac bo rodzina.. Swieta, sywlester osobno. DObija mnie to ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majeczkamajeczka
Rozumiem, że to męczące i troche poniżające. Z drugiej strony, tak jak piszez jesteś mu to winna, skoro wcześniej nabroiłaś i to on teraz dyktuje zasady. Ja bym zrobiła tak, że postarałabym się wytrzymać jeszcze trochę w tej sytuacji i dac mu ten czas, o którym mówi, a jeśli to by sie dalej przeciągało to powiedziałabym mu jak się czuje w takim układzie i postawiła pod ścianą tak, że musiałby w końcu podjąć jakąś decyzję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×