czy powinienem był stanąc w jej obronie?

Byłem w centrum Katowic z moją dziewczyną, szlismy na dworzec PKP żeby wrócić do Tych gdzie mieszkam. Byłem głodny lecz miałem mało pieniędzy, starczyłoby mi tylko na bilet. Powiedziałem jej o tym, ona początkowo tylko przytakneła ze tez jest głodna lecz w pewnej chwili nieoczekiwanie, zaczepiła dziecko które własnie otwarło paczke z czpisami i trzymało w zanadzrzu drugą. Zabrała temu dziecku bez pytania obydwie paczki czipsów i powiedziała "co, to dla nas prezent trzymasz, co nie, bachorku szkaradny?" no i dała mi druga nie otwarta paczke czipsów a sama zaczela jeśc z tej pierwszej otwartej juz przez dziecko i poszlismy dalej ale w pewnej chwili słyszymy że za nami ktos biegnie odwracamy sie i widzimi że biegnie za nami to dziecko z jakims tatą czy tam starszym bratem(koles na oko 25 lat) i krzyczy "ej złodziejko jebana!" i wogóle wyzywa moją dziewczyne i na koniec prask jej z pięści w morde i odchodzi :-o ja nie broniłem jej choć teraz mam wyrzuty sumienia, czy powinienem był wtedy stanąc w jej obronie? :-o jak sadzicie? :-o

Jasne że nie. Za takie zachowanie to plask po mordzie i paczyć czy równo puchnie.

jak mogles pozwolic zeby dziecku zabrala chipsy??????????????? boze patologia

no uznałem poczatkowo ze to smieszne a poza tym głodny byłem :-o

zeby dziecko okradac dziwka niemyta zlodziejka jedna!!! Mogles jeszcze poprawic z drugiej strony!!!

ale sie jaja robicie , ale cóz odpowiem tak powinienes ja bronic , bowiem nie bije sie kobiet , a jak juz to tylko ja moge moja kobiete uderzuc i nikt inny pizda z ciebie nie facet

nie wierze w takie opowiesci...