kursy korespondencyjne czy to ma sens??

Hej. Interesuje mnie czy ktoś z Was kończył jakiś kurs korespondencyjny. Czy to ma sens. Co daje taki kurs? Mam 36 lat i przez ostatnich 6 lat pracowałam w męża firmie. Nauczyłam się wszystkiego ale nie mam żadnego papierka. Mąż zmarł , firmę prawdopodobnie zamknę. Nauka w systemie dziennym nie bardzo wchodzi w grę, mam jeszcze na utrzymaniu dzieci więc pomyślałam o kursach. PORADŹCIE.

jak naprawdę chcesz się czegoś nauczyć to każda metoda jest na miejsu.

ok. Fajnie tylko czy potencjalny pracodawca bierze w ogóle taki kurs pod uwagę?

prawdziwy pracodawca ceni wiedzę.:D reszta pracodawców patrzy na tyłek, cycki i ewentualnie kto cię polecił:P

Owszem, bierze: jest to świetny temat do pośmiania się z kadrowymi i opowiadania znajomym! A dane pracownika zapisuje się z adnotacją: "trzymać się od niego z daleka". Na serio: nie ma najmniejszego sensu wydawanie kasy na takiego rodzaju badziew, umiejętności to nie daje żadnych. Dyplomem można sobie tyłek podetrzeć.

Nie lepiej studia zaoczne?

Z chęcią bym poszła na studia zaoczne ale boję się że nie dam rady czasowo i finansowo. Moje dzieci ciągle upominają się o poświęcanie im tyle uwagi. Pieniądze też się same nie zarobią. No i jakby nie patrzeć... pare lat już mam. Dawno do szkoły nie chodziłam.

a nie lepiej znalezc inna prace, albo kontynuowac prowadzenie tej firmy? jakie kursy chcesz zrobic, CO bys po nich miala? jakis tytul..? moze lepiej pomyslec o studiach zaocznych, czasem sa finansowane z Unii, albo ew. studium czy szkola policealna(tansze/darmo)

Na studia chodziłam z panią która była przed 50tką ;) A może studia eksternistyczne? Koszty można rozłożyć na raty

Może bym kontynuowała prowadzenie firmy ale to nie takie proste. Stanowiliśmy z mężem bardzo zgrany zespół. Nie potrafię sama tego wszystkiego pociągnąć a z resztą może nawet nie chcę.Chciałam spróbować coś nowego i pomyślałam teraz albo nigdy. Więc zaczęcie nauki to jakieś wyjście z pożytkiem.

Zaczęcie nauki - TAK, robienie kursu korespondencyjnego - NIE. Chyba ze sprawia ci przyjemność po prostu wydawanie pieniedzy i chcesz mieć wymówkę przed samą sobą "przecież się uczę, nie siedzę bezczynnie". Ale to tylko wymówka, nic więcej. Wiecej pozytku masz z przczytania książki na dany temat niż z kursu korespondencyjnego o tym - a wydatek mniejszy. Tych śmieciowych dyplomików nikt nie uznaje za dowód jakichś umiejętnosći (zgodnie ze stanem faktycznym). Każdy pracodawca doceni bardziej to, ze pracowałaś w firmie z mężem (realne umijętnosci i można to sprawdzić - po rozmowie widać, czy coś o tym iwesz, czy ściemniasz) niz durny kurs korespondencyjny!

Ja bym na Twoim miejscu raczej skupila sie na pracy, szukaj zatrudnienia jesli chcesz zrezygnowac z firmy. Szkola, nauka - jesli juz, to zaoczne ew policealne np na technika farmacji itd.... przynajmniej bedziesz miec szanowany tytul lic czy mgr, a nie ukonczony nijaki kurs.

potencjalny pracodawca NIE bierze w ogóle takiego kursu pod uwagę

Spoko przekonaliście mnie raczej się na żaden nie skuszę. Nigdy nie miałam styczności z takimi kursami i nie bardzo miałam do nich przekonanie, chyba potrzebowałam żeby ktoś mnie w tym utwierdził. Dzięki.

Serio - szkoda kasy.