Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

skas

Lęki po stracie Taty.

Polecane posty

Witam. 3 miesiące temu zginął mój Tata. Od tego czasu pojawiły się w mojej głowie lęki. Boję się, że stracę 2 najbliższe mi osoby - mamę oraz mojego chłopaka. Ciągle myślę o tym, co byłoby, gdybym ich również straciła. Gdy mój chłopak jedzie do pracy czekam jak obłąkana na esa, w którym napisze, że już dotarł. Kiedy się budzę ( a mój chłopak ma akurat nocną zmianę ) szukam od razu po omacku telefonu, aby zobaczyć, czy napisał będąc już w domu. Lęki te wciąż się nasilają. Nie potrafię się tego wyzbyć. Czy ktoś z Was był w podobnej sytuacji i jest w stanie mi coś poradzić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj, ja jestem w podobnej sytuacji z tym ze ja nie stracilam nikogo. Ale ostatnio zaczelam sie zastanawiac co bedzie kiedy strace moich rodzicow. Srednio sobie z tym radze...ale coz...zycie toczy sei dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ptasiek nastroszony
nic nie bojaj, zara mama znajdzie nowego tatę i rodzinka bedzie w komplecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam 20 lat, więc chyba nie tak szczególnie mało. Chociaż czy wiek ma tu znaczenie? Będąc starszą przeżywałabym to mniej intensywnie? Nie wydaje mi się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
P.S. rozmawialam o tym z moja mama. Mowila mi ze ona w moim wieku tez sie bala, dopoki nie stracila swojego taty. Byla z nim bardzo zzyta. Śmierci nie mozna sie bac, a czlowiek ma w sobie tyle sily ze sobie poradzi. U Ciebie to normalne. Przechodzisz okres żałoby. Potrzebujesz czasu. Musisz dac sobie wiecej czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie lęki po stracie mamy męczyły przez ponad pół roku. Dajmy sobie czas,on podobno leczy rany...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
qwedsa, dzięki za radę. Nie martw się jednak na zapas, bo te myśli zdążą Cię wykończyć..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sie staram odpedzic od siebie te mysli. Jednak one wracaja...mam tak od ponad tygodnia. Ale wierze ze sie uda i zaczne cieszyc sie zyciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To chyba normalna faza żałoby, tracisz jedną osobę i obawiasz się, że stracisz wszystkie po kolei zostając sama na świecie. Czas chyba najlepiej potrafi przekonać, że tak nie będzie. Ja po stracie chłopaka też miałam takie lęki, minęły po kilkunastu długich miesiącach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
grimalkin, podobno tak.. Mam nadzieję, że Nowy Rok przyniesie powiew nadziei, spokoju i popchnie choć trochę do przodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Budziłam się w nocy zlana potem i miałam wrażenie,że coś się zaraz stanie. Robiło mi się duszno,zaczynała mnie boleć głowa,wpadałam w taką panikę,że gdybym nie potrafiła się opanować to coś naprawdę by mi się zrobiło. Trzęsłam się jak osika...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem Ci,że jakoś wolno ten czas działa. Moja mama zmarła rok temu,w moje 23 urodziny. Te Święta to był koszmar,zresztą sama wiesz....Pierwsze święta bez ukochanej osoby. W poprzednie dzieliłyśmy się jeszcze z nimi opłatkiem i życzyłyśmy zdrowia i długiego życia a teraz pustka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem.. Znam to wszystko.. Dopiero od niedawna nauczyłam się spać w mieszkaniu, w którym razem mieszkaliśmy z Tatą. Kiedy mama miała nocki spałam u chłopaka kiedy tylko była możliwość. Jeśli takowej nie było leżałam u mamy w pokoju, przy zapalonym świetle i włączonym telewizorze. Czekałam tak długo, aż wróciła z pracy. Nie byłam w stanie zasnąć w tym mieszkaniu sama.. Wszystko mi go przypominało, głowa mi pękała, miałam przeróżne sny. Te fazy na szczęście już minęły. Pojawiły się za to lęki o pozostałe najbliższe mi osoby. Ciągle się stresuje, chciałabym mieć ich przy sobie 24/24, aby być pewną, że wszystko jest w porządku..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
GRIMALKIN okres zaloby kazdy przezywa inaczej, na swoj sposob. Jedni potrzebuja tyogdni, inni miesiecy, a jeszcze inni kilku lat. U Ciebie byly koszmarem, bo to pierwsze swieta bez ukochanej osoby. Czas leczy rany. Bedzie lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
grimalkin, musimy dać jakoś radę. Dalej żyć i doceniać każdy dzień. Doceniać naszych najbliższych, bo los potrafi zmienić całe dotychczasowe życie w ciągu chwili. Mam nadzieję, że każdego dnia znajdziesz wystarczająco dużo siły 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uciekam już spać, późne wieczory nie sprzyjają polepszeniu nastroju/sposobu myślenia. zajrzę jutro z rańca. trzymajcie się! 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anuuuuka
hej. ja wprawdzie nie straciłam nikogo ale tez mam takie lęki. bardzo ci wspolczuje, z calego serca, bo ja sobie nie wyobrazam zycia bez taty czy mamy. poprostu nawet nie chce o tym myslec. ale osttanio lezalam sobie z chlopakiem i on juz usnal a ja tak mocno sciskalam jego dlon przez 30 min ze masakra, bo pomyslalam o tym ze kiedys go strace, ze ja wtedy nie dam sobie rady. gdybym go stracila, prawdopodobnie nie przezylabym tego. nie jestem w stanie , jestem tak z nim zwiazana ze... chcialabym umrzec pierwsza, niech on to przezywa a nie ja..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
qwedsa Dziękuję. Byłam bardzo zżyta z mamą a ona odeszła tak nagle. skas Musimy żyć ;-) Są inni dla których trzeba. Tobie też życzę dużo siły i damy radę ;-) Ja właśnie nie mogę spać ostatnio,siedzę do 3 w nocy a potem chodzę jak zombi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość flustracjaaaaaa ana
witaj ja takie lęki mam od 2006 roku, gdy zmarłą moja siostra nadal mam niekontrolowane wybuchy płaczu ten płacz to nie zwykły płacz to przeraźliwy, chaotyczny - nie potrafię się powstrzymać, nie mogę myśleć o niej bo nie panuje nad sobą miała 28 lat mieszkałam w Austrii 5 lat, nie umiem tego słowami opisać, bardzo się bałam martwiłam o tatę, mamę, rodzeństwo mimo że wróciłam do domu rodzinnego, nadal się o nich martwię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę,że uraz już zostaje w człowieku. Ja mam Tatę i młodszego brata 16 lat. Chłopaka mam od 6. mnie ten strach na tyle paraliżuje,że boję się jechać do niego na noc. Moja mama miałą wylew w nocy i gdyby mnie nie było to udusiłaby sie przez sen. Zmarła po miesiącu w męczarniach... Wstaje w nocy i sprawdzam czy brat śpi czy tata oddycha,może kiedyś się z tego wyleczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W wakacje pojechałam do Anglii do pracy ale po miesiącu wróciłam bo nie mogłam przestać myśleć o nich. Przed tym wszystkim częściej mnie w domu nie było niż byłam,mieszkałam w akademiku i byłam gościem w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość flustracjaaaaaa ana
grimalkin ja tak wstawałam do siostry i słuchałąm czy odycha, chrapie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jak jest teraz? U mnie już rok,nie śpię przez to dobrze i nie wysypiam się, potem źle funkcjonuje w dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość transporter opancerzony
szkoda, że czas jest najlepszym sprzymierzeńcem, ale głównie w sytuacjach kiedy nie ma się czasu na myślenie, wystarczy trochę zwolnić i przystopować z życiem, a od razu zaczyna się kocioł. pół roku temu w wypadku zginął mój chłopak, do dzisiaj boję się o wszystko i wszystkich, jak słyszę, że tata ma jechać w jakąś dłuższą trasę to jestem jak sparaliżowana, a potem cały dzień z głowy, bo tylko sprawdzam informacje o wypadkach, rodziców mam 400 km od siebie, więc wydzwaniam do nich jak jakaś wariatka co kilka godzin z pytaniami czy wszystko w porządku. dodatkowo brat w afganistanie i głównie z jego powodu nie potrafię normalnie funkcjonować, ale tu jestem kompletnie bezsilna, bo nie mogę niczego kontrolować, ciągle o nim myślę i jeszcze się boję, że sama ściągnę tymi myślami jakąś tragedię na niego. to jest jakiś koszmar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
transporter opancerzony Dokładnie,człowiek zapędzony w codziennych obowiązkach nie ma się czasu myśleć tak dużo, ale najgorsze to weekendy i wolne wieczory. Chwile kiedy te osoby powinny być z nami a już nigdy ich nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem ale tego lęku chyba nie da się opanować,człowiek jest świadomy i wie co może pójść nie tak. Pamiętam jak było przed tragedią ale nie potrafię już tak żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość transporter opancerzony
GRIMALKIN, wzajemnie, oby wszystko układało ci się jak najlepiej 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×