Mam wrażenie, że ta znajomość "rozwija się" zbyt szybko...

Mam 21 lat i do tej pory tylko jeden dłuższy związek na koncie (byłam z facetem od 17 roku życia przez ponad 3 lata). Z moim nowym mężczyzną spotykamy się na płaszczyźnie randkowej od ok. 2,5-3 miesięcy, znamy się od wakacji. Nie jestem dziewicą, z byłym chłopakiem uprawiałam seks, ale z racji tego, że byłam wtedy młodsza, dość długo dojrzewałam do tej decyzji. Z obecnym póki co tylko namiętnie się całujemy i ogólnie pieścimy się, ale bez wyskakiwania z ciuchów Na ostatnim spotkaniu on całował moje piersi i chwilę poświęcił sutkom (viva la duże dekolty)... To nie tak, że czuję się z tym źle i mam wrażenie że on mnie wykorzystuje - bo tak nie jest. Podoba mi się, ale sądzę, że to jeszcze nie ten czas. Po prostu uważam, że bardziej szanuje się to, co ciężej przychodzi i wolałabym nie przyspieszać zbytnio tempa. Czy nie jest to dziecinne i głupie? Bo niby dorosła baba ze mnie...

zka z moim mezem po 2 tyg znajomosci po 3 tyg przedstawil mnie rodzicom po pol roku ogladalismy pierscionki zareczynowe rok po poznaniu byky zareczyny a 2,5 roku po poznaniu slub a ty tutaj masz takie problmy

wieczorem poszliśmy do łóżka - ślub po roku, a małżeństwem jesteśmy 16 lat :-)

rób jak czujesz, jesteście już trochę ze sobą, dla mnie to byłby już właściwy moment ale dla ciebie widać nie jest

Myślę, że nie da się tego w taki sposób generalizować... Chociaż sama zakładając ten temat oczekiwałam pewnego rodzaju uśrednień. Dzięki jednak, że nikt mnie nie wyśmiał ani głupio się nie podszył

z tej wdzięczności już jutro pozwolę mojemu chłopakowi aby w końcu wyczochrał mi bobra :D