Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość przyszlytrup

Nie chce mi się żyć, zwariowałam. Piewsze i ostatnie wołanie o pomoc.

Polecane posty

Gość przyszlytrup

Nie wiem co mam zrobić. Po prostu zwariowałam. Od trzech lat nie spotkałam się z żadną znajomą osobą, przestałam odbierać telefony, odpisywać na smsy. Z domu wychodzę średnio raz w tygodniu jak już koniecznie muszę - pracuję przez internet, tak też robię zakupy i wszystko załatwiam. Nawet nigdzie nie dzwonię. Raz na dwa tygodnie widzę się z moją mamą i siostrą i już na kilka dni przed jestem zdenerwowana- nie wiem dlaczego. Jedyną osobą, którą widzę jest mój mąż, który zaczyna mieć już mnie dosyć. Mnie i moich ciągłych płaczów, tego że miesiącami nie chodzimy do łóżka. Nie wiem jak to się stało. Przez te trzy lata dorobiłam się 30 kg nadwagi, zaczynam mieć problemy ze stawami. Nic dziwnego, skoro żywię się głównie pizzą i tym co można zamówić do domu. Wszystkie pieniądze wydaję na jedzenie. Pewnie również przez to wstydzę się wyjść z domu. Kiedyś (dokładnie trzy lata temu) byłam na prawdę ładną i zadbaną dziewczyną. Teraz mam 30 lat i cialo zaniedbanej, otyłej 50 latki. Nie umiem się zmusić, żeby się ubrać, uczesać czasem nawet umyć. Dziwię się, że przez te 3 lata mąż mnie nie zostawił. To zaczęło się dziać jakieś pół roku po ślubie, wcześniej co weekend chodziliśmy na całonocne imprezy. On wychodzi średnio raz w tygodniu spotkać się ze znajomymi, zawsze mnie wyciąga, a ja zawsze w ostatniej chwili rezygnuję i obrażony idzie sam- a ja się cieszę, że siedzę całkiem sama. Nie wiem jak to się stało, na prawdę. Nikt poza mężem nie wie jaka jest sytuacja, starannie to ukrywamy. Co mam zrobić? Nie umiem się przełamać. Ostatnio doszły myśli samobójcze. :( Boję się, że kiedyś mogę ze sobą skończyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Testo
za długie skróć do 3 zdań 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Testo
Ahaha podszyw zapomnial zmienic nicka :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszlytrup
Nie żartuję :( Nie umiem skrócić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wresia /;[pu
powiedz mężowi, że potrzebujesz pomocy bo czujesz, że sobie nie radzisz z życiem, relacjami i emocjami, powinnaś iść na terapię, to najlepsze wyjście, poszukajcie dobrego psychiatry, nie martw się, jest jakas przyczyna twojego stanu bo jest on patologiczny, musisz mieć czyjeś wsparcie bo szybko i samo nic się nie naprawi, powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przelot_em
Dziewczyno, masz net, umiesz się nim posługiwać znajdź strony z psychologami i możesz zamówić sobie konsultację nie wychodząc z domu, albo umówić się na rozmowę na gg. To nie są drogie sprawy. Ratuj się póki czas bo wkrótce mąż może nie wytrzymać i odwiezie Cię do szpitala a tego pewnie byś nie chciała. Zagrażasz sama sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rgtrsh
to depresja. ale musisz po leki sie zglosic do psychiaty. to poprawi ci sie stan. gdzies po miesiacu powinnas odczuc zmiany. ja tez biore leki. moze nawet schudniesz po nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszlytrup
Ja już od roku myślę o terapii, ale nie mogę się wybrać. Nawet do sklepu czasem tydzień nie udaje mi się wyjść, a co dopiero do lekarza. Mój mąż namawiał mnie na terapię, ale już przestał. Chyba już się poddał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jak do tego doszło
tak z dnia na dzień? Znasz konkretną przyczynę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ptasiek nastroszony
dam Ci radę jak szukasz w chuju kości wiedząc ze nawet w najtwardszym kości nie ma to idż do hospicjum, zobecacz jak wygląda życie. i juz nie piertol

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rgtrsh
ja tez mam problemy z wychodzeniem z domu. leki biore od niedawna. niby troszke widze poprawe. ale jak bede dluzej brac to moze wyjde z tego.Najlepiej zeby cie ktos zawoizl samochodem do psychiatry. sama wiem jak ciezko sie ''wychodzi'' z domu w takim stanie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszlytrup
Właśnie nie wiem dlaczego tak się stało. Najpierw zaczęłam ograniczać kontakty z dalszymi znajomymi, nie wysyłać im smsów ani emaili na święta, a potem jakoś tak stopniowo (na przestrzeni pół roku) wymazałam dokładnie wszystkich z mojego życia. Nie wiem dlaczego tak się stało, nikt mnie zranił, nie zrobił nic złego. A teraz po prostu nie umiem już powrócić do dawnego życia. Zresztą czuję, że dawnej mnie już nie ma. Jest jakaś płaczliwa, otyła baba, ktorej nikt by pewnie nawet nie rozpoznał na ulicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rgtrsh
ptasiek , to nie sa dobre rady. na depresje nie jest dobre hospicjum itp. Dla ciebie depresja to abstrakcja. Wiec rozumiem ze nie ''czujesz'' tej choroby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rgtrsh
no niestety, najpierw leki. polacz to z wizytami u psyhologa. to wyjdziesz z tego. Zanim bedzie za pozno. Chociaz juz jest bardzo zle. Ja tez miewam mysli samobojcze. Juz planowalam cos zrobic. Ale jak zaczelam chodzic na terapie to widze w tym nadzieje. jakies swiatelko. jest daleko. ale je dostrzegam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ptasiek nastroszony
to przepraszam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rgtrsh
aha. zrob jeszcze badania na tarczyce, i poziom kortyzolu. Bo tu tez moze byc pies pogrzebany. tylko wyjsc musisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszlytrup
ptasiek ja wiem, że to jest nienormalne. Właśnie dlatego uważam, że zwariowałam. Mam kochającego, przystojnego męża,w miarę stabilną sytuację finansową, póki co wszystcy w rodzinie zdrowi. Na prawdę teoretycznie nie mam na co narzekać. Tylko co z tego, jak się dosłownie boję wyjść z domu, a jak zaczyna dzwonić moja komórka to trzęsę się ze strachu? Ja też jestem chora tylko na takiego "raka duszy". rgtrsh muszę się zmobilizować. Tylko nie wiem jak to zrobić. Czy są tacy psychiatrzy z wizytami domowymi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rgtrsh
sa, ale nie wiem ile wizyta kosztuje. Ale lepiej jakbys wyszla. Postanow ze jutro zadzwonisz. Nie masz wyjscia. Leki ci napewno pomoga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszlytrup
Ech, tyle razy już sobie postanawiałam i nic z tego nie wychodziło. :( Nawet weterynarz do moich kotów przychodzi do nas do domu. Tak jak się umówię, to już na pewno otworzę drzwi ja, albo mój mąż. A inaczej to na pewno tuż przed wyjściem spanikuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aghatha
Depresja ... lecz. Psychiatra i psycholog. Im szybciej tym lepiej... pewnie są z wizytami domowymi, ale sądzę, że dasz radę dojechać autem lub taksówką pod budynek przychodni? To minie, tylko potrzebne jest leczenie. Zapalenie płuc też zostawiłabyś na rozplenienie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rgtrsh
jak nie zrobisz teraz czegos, to cie moze zostawic maz. Niestety . Ale my zostajemy ze swoimi problemami. I tylko farmakologicznie mozna to rozwiazac. Wiesz u psychiatry sie nie wygadasz za duzo. do psychologa tez powinnas chodzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rgtrsh
zrob sobie postanowienie . jutro dzwonisz i umawiasz sie na wizyte. Ja chcialam sobie cos zrobic. i tez szualam ratunku. dodam ze prace tez mam przez internet. same sie odizolowalysmy od ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wykorzystaj męża
do odchudzania. Powiedz mu wszystko tak jak nam i jazda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszlytrup
Bardzo Wam dziękuję za zrozumienie. Rozmawiałam z mężem do 4 w nocy i powiedział mi jak mu z tym ciężko. Jegon znajomi czasem chyba nie wierzą, że ma żonę. Zawsze o mnie pytają i on nie wie co im powiedzieć. Muszę podjąć tą walkę, ale wiem że będzie ciężko. bardzo daleko już zabrnęłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×