samotne kobiety to desperatki

Wczoraj byłem na sylwestrze. (ha, kto nie był, nie?) No, ale ten byl dla mnie wyjątkowy. Otóż przed wyjściem postanowiłem sobie zwalić. Tak też zrobiłem razy dwa :D Jako, że już nie miałem dzikiej potrzeby zspokojenia swoich pierwotnych potrzeb, na sylwestrze czułem się dość wyluzowany. Kompletnie nie zależało mi na wyrwaniu lachona, usiadłem, polałem wódeczkę i tak mijał sobie czas.... Z czasem jednak zacząłem dostrzegać ciekawą rzecz. Otóż pierwszy raz to nie ja goniłem, a ja bylem goniony. TAK. Te desperatki, wolne, nienajpiękniejsze, już leciwe.... wręcz nachalnie zaczęły łaknąć jakiegoś fiuta !! Wraz z ich kolejnym wypitym kieliszkiem widok ten był coraz żałośniejszy, a zarazem przekomiczny :D Coś pięknego, gdy sobie siedzisz, czy też opierasz się o bar, a tu kolejna, jedna za druga podchodzi i zarywa, zagaduje, och, ach i próbuje tych swoich sztuczek :D No, to tak chciałem się pochwalić :)

zaraz się zlecą obrończynie kobiecości i powiedzą, że to niektóre tylko takie są, a tu na kafe są porządne wszystkie:D P.S. Aha, ja nie byłem nigdzie na imprezie, w domu sobie spokojnie szampana sączyłem:D oszczędziłem sporo kasy i takich głupich sytuacji:D

raczej znudzone mężatki.

Miałem to samo wczoraj... byłem na domówce, gdzie były 4 kobiety z czego trzy wolne.. niestety niezbyt piękne (to wyjaśnia, czemu wolne..) i dosłownie każda starała się o moje względy przez ową imprezę a kiedy zaczęły się tańce to non stop mnie namawiały abym wszedł "na parkiet" potańczyć z nimi... ja oczywiście olewałem pasztety, bo nie jestem tak zdesperowany aby zadowalać się blazami, interesują mnie TYLKO atrakcyjne kobiety

spoko, nawalone laski polecą na wszystko co sie rusza i nie ucieka na drzewo