Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Tooooooooooooooooom

Czy warto oto walczyc? Dlugie!!!!!!!!!!!1

Polecane posty

Gość Tooooooooooooooooom

Witam, z góry sorry, że długie, ale bez sensu prosić o opinie i rady, nie podając szczegółów. Parę słów o mnie; pochodzę z małej miejscowości, 18 lat- wyprowadzka z domu, życie na własny rachunek (do matury praca i spanie w warsztacie samochodowym) potem studia w W-wie. Pierwsze kontakty seksualne- totalne łajdaczenie się w różnych miejscach, potem związek z 6 lat starszym chłopakiem- pół roku super, kolejne pół znoszenie jego chorobliwej zazdrości (uczyłem się i pracowałem- nie umiał tego przeżyć). Odszedłem. Przez rok brałem antydepresanty. Potem nauka, praca, znajomi (wyłącznie hetero) i zero ochoty na jakiekolwiek związki czy kontakty. Mojej orientacji nie ukrywałem praktycznie nigdy, jako nastolatek potrafiłem dać w pierdol jak ktoś podskakiwał- smutne, ale skuteczne. Teraz ci co chcą- wiedzą, większość i tak myśli że żartuję. Z rodziną kontaktu zero. Styczeń 2011- pub, siedzę z przyjaciółką i jej facetem. On ze sowimi znajomymi. Zerka. Myślałem ze sobie wkręcam, bo zwróciłem na niego uwagę kiedy wchodzili, ale "moi" też to zauważyli. Po jakimś czasie Jego znajomi zaczęli kolejno znikać. On został, usiadł przy barze. Znajomy stwierdził, że jak się teraz nie ruszę, to jestem ciota nie gej i że on zagada i praktycznie mnie wykopali. Podszedłem, jakiś komentarz do rzeczywistości, Jego komentarz do mojego komentarza, jakaś wymiana zdań i czy się może do nas przysiądzie. Spoko. Moi zmyli się po kilkunastu minutach, my gadamy. Coś opowiadam i że byłem tam z moim byłym chłopakiem. On "...byłym?" Podał adres mailowy, żebym przesłał mu jakieś linki- co następnego dnia uczyniłem, z dopiskiem ze wisi mi piwo. Odpisał, że więcej niż jedno i czy dziś pasuje. Pasowało On; 20 lat, na drugim roku, wynajmuje pokój, rodzice pod W-wą. Grzeczny chłopiec. Bystry, pogodny, z dystansem do siebie i rzeczywistosci, z ciekawością świata... Mógłbym tak długo- uwierzcie na słowo- bardzo fajny. Wychodziliśmy często, sami albo z moimi znajomymi, pojechał z nami na narty, ale tylko kumple. Sporo gadaliśmy- miał dziewczynę w średniej, przez 3 lata, ale "oczekiwała zbyt wiele", przyjaźnią się. Nie specjalnie interesował się dziewczynami, "ale facetami też nie". Dobra-myślę- niech sam zdecyduje co i w jakim tempie. Troszkę prowokowałem, ale jedynym sygnałem było to, że przy podawaniu ręki cofałem swoją ułamek sekundy później niż by należało. W kwietniu byliśmy gdzieś na rowerach- nieistotne, odważył się mnie pocałować Po tej akcji zaczął częściej wpadać do mnie, oglądaliśmy filmy, słuchaliśmy muzy, gadaliśmy, czasem nocował, ale nic z "tych rzeczy". Przyjaciele. Wytrzymał ze 2 tygodnie Poziom jego napalenia był naprawdę imponujący. Nadaktywny aktyw. Co będę pisał, było super. Widywaliśmy się praktycznie codziennie, często w łóżku, ale niekoniecznie. Któryś wieczór, jakaś pizza, kiepski film- on gapi się na mnie, nos czerwony i łzy kapią- "Ej, co jest?" "Nie miałem pojęcia, że może być tak dobrze... z kimś... tylko dlatego, że jest." Rzeczywistość- ja robota, On- sesja. Wakacje. Proponuję wyjazd, On- że będzie pracował. Ja- że skoro chce zrezygnować z pokoju- może zamieszkać u mnie (wynajmuję 2-pokojowe, mieszkam praktycznie w jednym). On- że pomyśli... i wziął -i qrva- pomyślał... Wrócił do rodziców... i kamień w wodę. Dzwoniłem, czasem On; krótkie rozmowy, wymiana newsów, ale nie chce się spotkać, jest zarobiony. Dzwoniłem tak co 2 tygodnie, zawsze to samo, niby ok, ale zgaszony coraz bardziej. Dobra. Niech se we łbie poukłada, wróci pod koniec września. Nie wrócił. Rzucił studia. Zadzwoniłem jeszcze 2 razy. "Wszystko OK" ale nie ma ochoty się widzieć. Odpuściłem. Bolało jak diabli. Koniec października ,impreza, spotykam Jego byłą (poznaliśmy się przelotnie wcześniej- nieistotne) tańczyliśmy, piliśmy, gadaliśmy, w końcu zaczęła się zwierzać... "Był cudowny, uważny, czułam się wyjątkowa", "Sex? Pieścił mnie, ale dla niego to była czułość, nie podniecałam go", "Nigdy nie dał się dotknąć, mówił, że tak jest w porządku, ale to frustrujące być tylko biorcą" "Teraz? Wpadam do niego czasem, ale nie chce gadać. Martwię się. Chyba ma depresję..." Próbowałem to zignorować. Nie dało rady. Dzwonię i że nie ma zmiłuj, chcę pogadać i przyjadę. Rodzice wyjechali (1 listopada), był sam. Pogadanie nie bardzo wyszło, wylądowaliśmy w łóżku Skoro napalony, to może nie depresja? Ale syf wokół (niepodobne do Niego) najarane wściekle, chudy, że trudno Go poznać, uśmiechu- zero. Mówię Mu o tym i czy może jednak do psychiatry, że z Nim pójdę. On- że bez przesady, że po prostu potrzebuje pobyć sam. Pytam, czy chce żebym zniknął? On- zaczyna się trząść ( w życiu czegoś takiego nie widziałem!) nie powiedział nic. Ja że spoko, zna mój numer. Masakra. Ale zna mój numer. Zadzwonił w święta. Trochę pogadaliśmy, czuł się źle z tym, że ja jestem sam. Ja- że jestem przyzwyczajony. Bardzo starał się być cudowny, wychodziło średnio, ale doceniam (dzięki jeśli ktoś to jeszcze czyta!) 3 dni temu znów telefon- został u mnie jego zewnętrzny dysk, był mu potrzebny. Oczywiście pojechałem. I znów to samo (tak, wiem, jestem idiotą), znów w łóżku. I surprise! Mama wróciła wcześniej z pracy. No raczej nas słyszała, a my jej raczej nie... niezręcznie trochę. Wychodzimy z pokoju- witam się , przedstawiam, ona też, ale na autopilocie- widać, że nie wie gdzie jest. Młoda na mamę- max 40, sympatyczna. Proponuje kawę/herbatę, ja- że dziękuję, spieszę się, może następnym razem bla bla. Za drzwiami odpalam fajkę i słyszę dialog; -...twój przyjaciel? Może zaproś go do nas na sylwestra... -NIE JESTEM, QRVA, PEDAŁEM! -Who cares? Zaproponowałam tylko, żebyś go zaprosił. -Weź się ode mnie odczep! -Synek... -Spadaj! - trzaśnięcie drzwiami. Jakoś dotarłem do domu, ale nie pamiętam. Nie mogę tego ogarnąć. Im dłużej myślę, tym bardziej nie wiem co myślę. Chyba opcje są dwie. Mogę odpuścić to naprawdę ostatecznie. Cholerny gówniarz! Zabawił się. Poeksperymentował. Nie jest qrva-pedałem? Serio? Nieistotne. Ja się pozbieram, prędzej czy później. Albo powalczyć o Niego (z Nim samym?) ale tak już po całości, moja cierpliwość się zwyczajnie wyczerpała. Nie wybaczy mi, no to trudno. Ale... mam prawo? Depresja jest przyczyną czy skutkiem? I czy to ważne? Co czuje ktoś, kto tak zaprzecza samemu sobie- to najbardziej chciałbym wiedzieć. A może tylko zaprzecza matce- ale po co skoro kobieta postawiona w takiej sytuacji, potrafi zareagować w ten sposób. Dla niej to dopiero musi być masakra. Może powinienem do niej zadzwonić? Nie potrafię spojrzeć z dystansu, dlatego bardzo was, panowie, proszę o refleksje. Pominąłem sporo oczywiście, jeśli coś nie jasne to pytajcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ten temat znalazlam przypadk
jestem kobieta, ale powiem co mysle jesli jeszcze tu jestes.. ten chlopak po prostu nie akceptuje swojej orientacji seksualnej. od zawsze czul ze jest inny, ale nie przyznawal sie. ty mu to uswiadomiles. z jednej strony czul sie szczesliwy, ale z drugiej mysl, ze jest gejem i jest szczesliwy z facetem doprowadzila do depresji. ludzie sie czasami wypieraja cale zycie, unieszczesliwiajac siebie. nie wiem dlaczego ten twoj siebie nie akceptuje. jedyne wyjscie to psycholog, terapia, no i najwazniejsze - nie zostawiaj go samego, on cie potrzebuje nawet jesli twierdzi, ze tak nie jest, milosc zawsze zwycieza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ten temat znalazlam przypadk
jestem kobieta, ale powiem co mysle jesli jeszcze tu jestes.. ten chlopak po prostu nie akceptuje swojej orientacji seksualnej. od zawsze czul ze jest inny, ale nie przyznawal sie. ty mu to uswiadomiles. z jednej strony czul sie szczesliwy, ale z drugiej mysl, ze jest gejem i jest szczesliwy z facetem doprowadzila do depresji. ludzie sie czasami wypieraja cale zycie, unieszczesliwiajac siebie. nie wiem dlaczego ten twoj siebie nie akceptuje. jedyne wyjscie to psycholog, terapia, no i najwazniejsze - nie zostawiaj go samego, on cie potrzebuje nawet jesli twierdzi, ze tak nie jest, milosc zawsze zwycieza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawdopodobnie
nie akceptuje swojej innosci. Taki to typ, na koncu sie ozeni i bedzie sie meczyl, bo siebie nie akceptuje, nie wiem czy warto wlaczyc. Ja bym nie walczyla...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ruda i wredna czarownica
To forum dla kobiet, więc raczej kobiet pytaj o zdanie a nie Panów ;-) Opinia: on nie wie kim jest, ma jakieś stany depresyjno- lękowe. Nie sądze, żeby świadomie Cię krzywdził, po prostu w tym momencie nie jesteś dla niego najważniejszy- skupia się na sobie. Plus: wy tylko seks uprawiacie, zamiast pogadać. Równie dobrze on może się czuć wykorzystywany przez Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 111111111111111111116666666111
Witaj :) Prosisz o pomoc mężczyzn, ale ponieważ widać tu wszystko czarno na białym postanowiłam się wypowiedzieć. Przeczytałam oczywiście wszystko. Moim zdaniem (co oczywiście jest kwestią subiektywną) Twój przyjaciel nie umie pogodzić się z tym, że czuje pociąg do tej samej płci. Spodobało mu się, pewnie nawet jest pewny tego, że jest homoseksualistą, ale coś nie pozwala mu się z tym utożsamić. Być może ktoś widział Was razem wcześniej i rzucił jakiś komentarz, albo dowiedział się ktoś z pracy/szkoły ( ktoś kto ma coś przeciwko takim związkom). Twój przyjaciel wyniszcza się od środka, ponieważ nie wie co ma zrobić. Z jednej strony stara się to wszystko odrzucić, ale gdy się spotykacie po tak długim czasie- sam wiesz co się dzieje. Ciężko powiedzieć, co powinieneś teraz zrobić . Myślę jednak, że powinieneś uczynić coś, co pomoże mu zrozumieć, że bycie homoseksualistą nie jest niczym złym. Teraz wpadła mi do głowy myśl, że on może wstydzi się powiedzieć o tym swoim rodzicom. Skądinąd jego mama chyba coś podejrzewa, ale jest nastawiona do tego pozytywne ( wnioskuję z tego co napisałeś). Moja rada: porozmawiaj, postaraj się porozmawiać z Twoim przyjacielem nt. tego czy boi się komuś powiedzieć, wstydzi się CZY po prostu nie darzy Ciebie żadnym uczuciem. Jeśli nie będzie godził się na żadne rozmowt, spróbuj (robienie czegoś za plecami jest złe, ale tutaj to wybór mniejszego zła) porozmawiać z jego mamą , ale NIE o tym, że jej syn jest homoseksualistą ( bo to on powienien im powiedzieć), lecz o przyczynach gwałtownej zmiany zachowania chłopaka. Może dowiesz się, że ma jakieś inne problemy (np. w pracy), które trzeba będzie przeczekać. pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie wczoraj była
może powinieneś porozmawiać z jego mamą. Widać ona go akceptuje, tylko że on siebie nie akceptuje. Na 99% to depresja, widać ktoś mu zrył psychikę i nie potrafi pogodzić się z tym. Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że jest homo, tylko, że to do niego nie dociera. Tak wiem, ze to straszny przykład, ale alkoholik też podświadomie wie, że pije, ale wszystkim wmawia, że chory nie jest. I, żeby dać mu spokój. By móc się leczyć musi zaakceptować ten fakt. Tak samo chłopak którego kochasz, musi zaakceptować fakt, że jest gejem. I że w tej 'rzeczywistości' może być kochany i akceptowany. Moim zdaniem w pojedynke nic nie zwojujesz, może połącz siły z jego mamą. Takie jest moje zdanie. Ale walcz. Ja bym walczyła, o kogoś kogo darzę uczuciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
potwierdzam - mezczyzn tu malo;) zgadzam sie z wypowiedziami dziewczyn powyzej. on jest z jakiejs mniejszej miesciny - tam moze nie jest tak latwo jak w warszawie. pewnie cale zycie smial sie z 'pedalow', znajomi jego tez, staral sie z tego 'wyleczyc'. z Toba bylo mu dobrze - ale ja byliscie sami albi w towarzystwie osob to akceptujacych. jemu nie jest latwo. z uplywem czasu jest coraz wieksza akceptacja spoleczna dla homoseksualistow, ale dalej sa czesto wysmiewani itp. on zapewne sie tego boi. z Toba byloby mu latwiej ale nie ma odwagi - moze jakby zmienil otoczenie... wydaje mi sie, ze on potrzebuje czasu, ale nie zostawiaj go samemu. moze tez czasem wyslil mu maila, napisz, co czujesz - bedzie mogl w spokoju przeczytac i przemyslec bo najwidoczniej o tym rozmawiac nie chce, to nie rozmowa na telefon no i podczas spotkan tez malo rozmawiacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z jego mama chyba nie ma co rozmawiac - przynajmniej nie na tym etapie. skoro on nie potrafi sie pogodzic i przyznac jej, ze jest gejem to moze go zabolec jak zrobisz to za niego, zwlaszcza, ze on tego nie jest pewien (broni sie jak moze)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×