Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lolipoppp

Czy wasze mamy równo traktują wasze dzieci?????

Polecane posty

Gość lolipoppp

Nie wiem, czy ja przesadzam, czy nie. Ale w moim odczuciu moja mama nienawidzi wręcz mojej córki, a na pewno jest jej totalnie obojętna, z pewna dozą antypatii :-( Mam 2 synów (6 i 3,5 roku) i córkę (2,5 roku). Wszystkie dzieci były chciane i planowane, zeby nie było, ze to jakies wpadki itd.... Jesteśmy z meżem po studiach, dobre dochody itd... Ja jestem jedynaczką. Moi rodzice na emeryturze. To domatorzy, nie maja właściwie znajomych, takich, z ktorymi by sie spotykali na kawke czy cos w tym stylu. Wywodza się wprawdzie z duzych rodzin, ale kontakty z ciotkami i rodzenstwem bardziej utrzymuje ja niz oni. Dla nich to własciwie problem, gdy ktos chce ich odwiedzic itd... Gdy urodzily sie dzieci, najpierw jeden chlopak, potem drugi, wiedzialam, ze beda zadowoleni, bo dla nich to jakas rozrywka :-P tak tez bylo, z racji tego, ze mieszkamy na tej samej ulicy domkow szeregowych, spoytkalismy sie czesto. Czesto z mama chodzilysmy na spacery razem, dla mnie to byl czas, by pogadac z kims doroslym, dla niej, by nacieszyc sie wnukiem... Bylam zadowolona, ze jest taki uklad, bo uwazałam, ze rodzina wielopokoleniowa jest super, dziecko nie trzyma sie kurczowo spodnicy mamy, tylko ma szersze kontakty od malutkiego. Myslelismy nawet by sprzedac nasze domki i kupic jeden wolnostojący, z ogrodem. Gdy urodzil sie drugi syn, było podobnie, ale ja zaczęłam dostrzegac niebezpieczeństwo takich bliskich relacji. Mianowicie moja mama podwazala moj autorytet jako matki. Gdy ja mowiłam, ze czegos nie wolno, dziecko lecialo z placzem/krzykiem do niej i z reguly dostawalo to, czego chcialo. Albo babcia mowila: choc do dziadka pojdziemy (co dziecko moglo odczytac: mama jest be, idziemy do cacy dziadka)... na poczatku wkurzalo mnie to, ale nic nie mowilam, potem zaczelam sie stawiac coraz mocniej, dochodzilo i nadal dochodzi do tego, ze bardzo czesto powstaja spiecia miedzy nami. W kazdym razie gdy miala urodzic sie corka, postanowilam sobie, ze wychowam ja sama. Tzn. od poczatku beda moje i tylko moje zasady, nie dam jej karmic, usypiac, przewijac, tylko ja to bede robic, ewentualnie maz. O tyle bylo to latwiejsze, ze ona jako jedyna z rodzenstwa była na piersi - chlopcy mieli problem ze ssaniem itd... Moja mama zaczela miec do mnie pretensje, ze poswiecam malej za duzo czasu (= karmie noworodka na żadanie, a w tym czasie pozostałe dzieci sa odsuniete :-O ) I tak to szło..... Teraz widzę, ze moja mama nie lubi wnuczki, po prostu. A córka robi się przy niej zestresowana. Od razu chce do mnie na ręce a w oczach babci jeszcze bardziej traci.... Sytuacja z dzisiaj. Mama przyszla do nas, usiadla na kanapie, obok stala szklana lampa. Oczywiscie mlodszy wnuczek od razu ja obstapil, zaczal skakac po kanapie (na co ja nie pozwalam i moja mam dobrze o tym wie), ale ja nic nie mowilam. Nie chcialam kolejnej awantury. Corka zwiala do swojego pokoju, a starszy sie bawil to tu, to tam. W pewnym momencie mlodszy zbil te lapme :-O sie wkurzylam, ale nic nie powiedzialam. potem starszy usiadl babci na kolana, na co mlodszy zaczal krzyczec, ze tez chce, starszy, ze to jego babcia (tak w wyglupach). no i siedzieli kazde na jednym kolanie i wrzeszczeli jeden przez drugiego. Corka w tym czasie zaczela zagladax do tego pokoju, podchodzic coraz blizej. MOJA MAMA NIE ZAREAGOWALA NA NIA W OGOLE. w koncu ja weszlam tam posprzatac po tej lampie. Corka podeszla blizej i mowi: czesc babcia. MOJA MAMA NA TO NIC NIE POWIEDZIALA> Wiec ja sie wnerwilam i pytam, czemu nie odpowie jej. Cisza. Zapytalam po raz drugi. Wtedy moja mama glosno i dobitnie, z nuta ironii: czesc M.....! No i zaczela sie ostra wymiana zdań. Powiedziałam, ze jak tak bedzie, to wyjade na drugi koniec Polski albo za granice. A mama na to, ze dobrze, niech sobie jade, z M.... (czyli z córka) JA na to, ze absolutnie, ze cala rodziną sobie wyjedziemy.... I powiem wam, ze zrobilabym tak, wyprowadziłabym się na drugi koniec miasta, gdybym nie była jedynaczką. A tak zwyczajnie szkoda mi rodziców, ze zostana sami. Ale z drugiej strony mam poczucie, ze trace synow, zwlaszcza starszego, bo czesto przebywa u dziadkow, za czesto. Moja mam nie widzi w tym problemu zadnego. I kolejna moja bolaczka to niechec mojej mamy do wnuczki. Nie lubi jej, nie pokocha nigdy, wiem to, nigdy cieplo sie do niej nie zwrocila. Nie wiem, co robic. Czy w ogole odizolowac wszystkie dzieci od rodzicow, czy tylko wnuczke, by nie musiala znosic takich sytuacji. Ale czy tym samym nie zrobie jej jeszcze wiekszej krzywdy? Prosze, podpowiedzice, co byscie zrobily, czy mialyscie moze podobna sytuacje????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po prostu babcia wychowywała dwóch synów a córkę już nie i dla tego po części tak jest. Córka jak i babcia za sobą nie przepadają bo nie ma między nimi więzi jak z większym rodzeństwem. U mnie mama traktuję moją siostrzenicę jak i moja córke na równi bo pierwszą wnuczkę pilnowała codziennie przez trzy lata a drugą wnuczkę pomaga pilnować i na co dzień z nią jest. Także obie wnuczki maja z babcią super wieź a jak będzie i wnuk to będzie tak samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak czytam wasze posty
anita.1978 Po prostu babcia wychowywała dwóch synów a córkę już nie i dla tego po części tak jest. Córka jak i babcia za sobą nie przepadają bo nie ma między nimi więzi jak z większym rodzeństwem. dokładnie :) a ponad to, czy tego chcemy czy nie z dzieci jak z dorosłymi -jedne lubimy bardziej inne nie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolipoppp
Ale co ja mam robic??? to toksyczna sytuacja :-( żal mi mojej córki :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak czytam wasze posty
synów puszczaj do dziadków, a Ty rodziców nie odwiedzaj ( najlepiej w ogóle) a na pytania dlaczego mow prawdę. A Twoja córka, wierz mi , nie bedzie nieszczęsliwa tylko z tego powodu ze babcia jej nie lubi. Ona też jej lubiec nie bedzie i w ogole nie bedzie dla niej wazna osobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bym
ja bym wogole zabrala synow,i nie jezdzila z nimi do takiej babci,czego ona ich nauczy?ze sa lepsi od siostry?nietolerancji?poza tym co to za babcia,wnuczki nie lubic?nie mowie ze ma ja kochac! jak bys nie byla taka dobra i zaprala od niej wnuczki to by zostala sama jak palce bo z tego co piszesz nie umie zawierac i utrzymywac przyjazni,ludzie jej nie lubia albo ona nie lubi ich? i niech wiec dziekuje niebiosom ze ma wnuczki obok siebie-jakys ludzie przynajmniej ktorzy potrafia kochac bezwarunkowo, ja bym nie dopuscila do takie sytuacji zeby moi synowie bardizej kochali i szanowali babcie niz mnie i jeszcze Twoje slowa mieli za nic i dali sie podpuszczac babci!potem Ty zostaniesz sama i dla kogo dzieci wychowujesz dla babci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×