oto jak potraktowano mnie w usc dziś .... Przeczytajcie i oceńcie sami

Ok godz 12 jestem w usc chce wziąć odpis skrócony aktu urodzenia. Nikogo nie ma przed pokojem, pukam do drzwi i wchodzę słyszę proszę czekać. Mija 15 min pukam znów wchodzę proszę czekać, mija pół godziny to samo. Z pokoju słychać śmiech, i ciekawe historie o wyprzedaży w jakimś sklepie. Pukam znów i wchodzę a pani do mnie że proszę czekać bo ona z koleżanką muszą herbatkę dokończyć. Myślałam że szlag mnie trafi. Weszłam i powiedziałam że ona po to jest że ma mnie obsłużyć a jak nie to niech się zwolni i pije herbatki w domu. A wredna baba że proszę mi nie pyskować i mam czekać. Wtedy wkurzona już na maksa puściłam jej nagranie ich rozmów, które było słychać na korytarzu i powiedziałam że dziękuję za miłą obsługę i niech ogląda interwencje i kupuje gazety bo niedługo będzie sławna. Sprawę załatwiła dosłownie w minute.

jest w naszym chorym państwie pana t

hm... nieźle ;) a ja wyobraź sobie poszłam ostatnio do urzędu po mapkę terenu taką geodezyjną. A tam imieniny jakijś szychy - tort, kawka, pogaduchy i jakiś dziadek rozparty w fotelu z fajką w zębach :O Oczywiście nic od ręki - poprosimy podanie, opłatę manipulacyjną, termin oczekiwania - 30 dni. Nosz qrwa, ci ludzie chyba są w pracy a nie na bahamach

sama sie przekonalam jak ladnie traktuja ludzi ostatnio. nawet sie zastanawilam czy nie zglosic skargi bo tylu ludzi bezrobotnych z pocalowaniem reki przyjeloby jej posade

Ostatnio byłam w usc tak samo po skrócony odpis aktu i byłam mile zaskoczona, bo załatwiłam wszystko w ekspersowym tępie :) a te panie może miały przerwe w pracy im też się należy chwila odpoczynku