Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość strunka

DDA czy po prostu nie ten facet?

Polecane posty

Gość strunka

Mam wspaniałego chłopaka. Oddany, wierny, zakochany po uszy, troskliwy, czuły i romantyczny, wrażliwy, potrafiący rozmawiać na głębokim emocjonalnym poziomie, optymistyczny, do tego zaradny i odpowiedzialny. Mamy wspólne pasje, świetnie się dogadujemy, zamiast kłótni po prostu rozmawiamy, choć często bardzo emocjonalnie. Wiem, że traktuje mnie poważnie i widzi mnie w swoich planach na przyszłość. Ja tymczasem nie potrafię go pokochać. Mam dla niego wiele ciepła i sympatii, ale brakuje mi chemii, fizycznego pociągu ( z mojej strony, bo z jego jest jak najbardziej). Nasz związek bazuje na kilkumiesięcznej przyjaźni. Ja jestem DDA, mam bolesne doświadczenia w sprawach uczuciowych lecz wcześniej nigdy nie byłam w związku, choć mam 22 lata. Wiem, że to utrudnia mi relacje z ludźmi, ale szlag mnei trafia, gdy mam u boku tak cudownego człowieka, tak dalekiego od zła i patologii w jakiej sie wychowałam, i nie potrafię się zakochać. Weszłam w ten związek na siłę, gdyż moje lęki uniemożliwiały mi ocenę moich uczuć, a jego inicjatywa była niestrudzona. Teraz widzę, że mój chłopak mnie potwornie drażni, zaczynam widzieć w nim niemęskiego nieudacznika, irytuje mnie w nim masa rzeczy i czuję wręcz jakis rodzaj wstrętu i zażenowania. Jesteśmy parą parę miesięcy, bywało przepięknie i magicznie, ale i sporo smutku, łez i trudności było i jest w tym związku. Nie wiem, co robić. Czy to wina tego, że po prostu on mi się nie podoba i nic z tym nie zrobię, czy też to problem związany z DDA. Boję się, że jak moim zachowaniem doprowadzę ten zwiazek do końca, to dopiero wtedy zrozumiem swoje uczucia i będę cierpieć. Jednocześnie teraz nie jest mi dobrze, dystansuję się od niego, choć jego uczucia nie uległy zmianie. Może on jest za dobry? Jestem, mimo wrażliwości ,także silną osobą, drażni mnie słabość, a on jest zawsze miły, delikatny, skupiony na mnie i moich potrzebach, trochę za miękki, jest to dla mnie niemęskie, brakuje mi testosteronu w tej relacji i on mnie po prostu nie kręci...:/ z drugiej strony nie dzieje mi sie żadna krzywda, mam z jego strony ogromne wsparcie, nigdy z nikim nie miałam tak prawdziwej i głębokiej relacji, wiem, że on chce dla mnie jak najlepiej, ze mnie tymczasem wychodzi jakiś niekontrolowany gniew, obrzydzenie do niego. Nie rozumiem co się dzieje. Może ja po prostu nie potrafię kogoś pokochać po tym wszystkim co przeżyłam, mam za wiele blokad, lęków? Nie mam pojęcia...Jest mi strasznie przykro, nie chcę być dla Niego taka, to wspaniały chłopak, zasługuje by ktos traktował go tak cudownie jak on traktuje mnie...Nie wiem, co robić...Jak się dowiedzieć, co czuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jedni narzekają gdy maja partnerów zbyt dobrych a inni bo maja nieudaczników albo pijaków. Moje zdanie. Jeśli wydaje Ci się że to nie to, to nie zmuszaj się na siłę. Im bardziej go w sobie rozkochasz tym mocniej go skrzywdzisz gdy zerwiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chzkjhc
dda lubią odtwarzac schemat z dzieciństwa szukają złych emocji żeby się z nimi uporać normalna osoba jest dla nich za spokojna i nudna napisałaś jednak, że brakuje chemii. być może rzeczywiście brakuje chemii. w takim przypadku chyba nie ma co się zmuszać do miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strunka
Mam sporą wiedzę na temat DDA i dlatego staram sie odrzucać ten patologiczny magnes, który faktycznie przyciąga mnie do ludzi niedostępnych emocjonalnie, z którymi związek to ciągła walka i dramaty. Mój chłopak do takich osób nie należy, więc racjonalnie wiem, że nie popełniam typowego dla DDA błędu będąc z nim. Ale faktycznie, natury nie oszukasz... Chyba jestem skazana na samotność, bo ani nie chcę być z toksycznymi ludźmi, którzy niestety pociągają mnie niesamowicie (oczywiście na początku nie mam pojęcia o tej toksyczności, ale ostatecznie zawsze w moich preferencjach wychodzi DDA), ani też nie umiem być w związku z człowiekiem, który jest zdolny do dobrej, pełnej ciepła i bliskości relacji. Mój chłopak zdaje sobie sprawę z mojego stanowiska, wie wszystko o DDA, moich wątpliwościach, lękach. Dostosowuje się do mnie, by jak najmniej drażnić moje lęki przez związkiem i jest optymistycznie nastawiony, ignoruje moje sugestie co do rozstania. Wiem, że go kocham jako człowieka, jest najbliższą mi osobą na całym świecie i wiem, że jego strata by mnie unieszczęsliwiła. Chyba jestem po prostu zmęczona tym wszystkim, co DDA przeżywa, gdy z bezpiecznego kokonu izolującego od bliskości z ludźmi zostaje nagle wrzucony na głęboką wodę, jaką jest związek. Często czuję się taka zniewolona, w sytuacji bez wyjścia. Przytłaczają mnie jego uczucia. Chciałabym wtedy uciec. Ciągle wyszukuję sobie jakieś wady, problemy z nim związane, prowokuję sytuacje trudne emocjonalnie, sprzeczki, tak jakbym chciała go od siebie oddalić, obrzydzić go sobie; daję mu sporo powodów i wygodnych sytuacji do zerwania. On tymczasem to bagatelizuje, nie widzi tego tak czarno jak ja i cieszy się każdą pozytywną pierdołą między nami co mnie za każdym razem w nim zadziwia, wręcz szokuje... (wybieram się do psychologa by doszlifować moje problemy z DDA, ale myślę, że ta sprawa to kwestia typowo uczuciowa, nie wiem, czy psycholog tu pomoże...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×