Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość kamilkowy problem

Jak wytłumaczyć 3 latce,że babcia nie żyje?

Polecane posty

Gość kamilkowy problem

Witajcie. Moja 3 letnia córka bardzo kocha swoich dziadków i choć ani z jednymi ani z drugimi nie mieszkamy to jest z nimi zżyta. Miesiąc temu zmarła moja mama. Potrącił ją samochód. Nie wiem jak to wytłumaczyć córce. Moja mama nie chorowała,więc nie mogliśmy córki przygotować. A teraz ciągle pyta gdzie jest babcia i kiedy do niej pojedziemy. Tłumaczyłam,że babcia poszła do aniołków. Byliśmy z córką na pogrzebie,więc mówię jej,że wtedy pożegnaliśmy babcię i ona nie wróci. A córka wtedy tak strasznie płacze,że chce do babci. Mieszkamy w małej miejscowości nie ma tu psychologa,więc zapisałam ją w pobliskim miasteczku. Ale mimo,że to prywatna wizyta,to termin dopiero za miesiąc. Próbowałam prosić,żeby ją przyjęli wcześniej,ale usłyszałam,że to jedyny psycholog dziecięcy w okolicy,a każdy ma ważną sprawę,więc muszę czekać. Jak jej w tym czasie pomóc? Jak z nią rozmawiać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fixgaa22
ja bym tlumaczyla. ze babcia umarla i jes ttera z innymi aniolkami w niebie, ze ona widzi mala caly czas ale ze ona babci nie moze niestety zobaczyc ani z nia byc. ale babcia i tak ja kocha i jest jej tam dobrze bo patrzy na swoja ukachana wnusie :) pokaz jej aniolki na obrazku i tlumacz ile sie da...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsja
Bardzo Wam współczuję. Nie wiem co doradzić. Dorosłemu ciężko się pogodzić i zrozumieć a co dopiero dziecku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamilkowy problem
Próbowałam córce tłumaczyć,że babcia jest z aniołkami,ale to nic nie daje. Codziennie pyta kiedy pojedziemy do babci i kiedy ona się z babcią zobaczy. Nawet dziś mi wykrzyczała,że aniołki są głupie i złe,bo nie chcą jej oddać babci. Codziennie tak strasznie płacze,a mi serce pęka. Calluna przeczytałam streszczenie i się popłakałam. Chyba też mi trochę już nerwy puszczają. Opowiadania nie będę w stanie przeczytać,bo jakbym doszła do sceny pożaru,to bym chyba nie wytrzymała. Co ze mnie za matka że nie umiem pomóc własnej córce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To zabieraj małą na cmentarz
Jak tylko chce postaraj się z nią pojechać!Mam taką samą sytuację jak ty tyle że moja mama długo już nie żyje.Jeździ niech mała posiedzi koło pomnika ja daję małemu żeby pocałował zdjęcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj tam, dobra matka. Masz prawo miec problemy, masz prawo popelniac bledy, nie musisz sama niczego ogarniac. Powiedz, ze aniolki nie sa zle, tylko dobre, bo babcia tam ma dobrze, moze wiele rzeczy ktorych tu nie mogla. Nie musi jesc, jest zawsze zdrowa, moze latac i moze Cie widziec i odwiedzac, tylko sama jest jak wietrzyk i nie mozesz jej zauwazyc. I ze teraz corce jest ciezko, ale za jakis czas, ktory dla corki jest dlugi, sie spotkaja. Czas ten dla babci trwa tylko jeden dzien. Babcia jest teraz w cudownym swiecie gdzie marzenia sie spelniaja, ale corka i mamusia musza jeszcze troche zasluzyc, zeby tam sie dostac, wiec zostaly jeszcze na ziemi. I ze dziadek tez jest smutny, wiec moze by pojsc go pocieszyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To zabieraj małą na cmentarz
Ja miałam jeszcze taki problem-mały ciągle chciał żeby wykopać babcię!!!Ale jakoś mu wytłumaczyłam to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość angelika770722
Odradzam mówienie,że babcia nie musi jeść lub może latać! Mój syn miał 5 lat jak mój mąż zmarł. Nie chciał jeść,pić, spać. Chciał do taty,a jak mu powiedziałam,że tatuś lata po niebie z aniołami to dziękować bogu,że mieszkamy na parterze-skoczył z parapetu,żeby z tatą latać. zabieraj ją do dziadka-żeby się nim opiekowała. jesteś wspaniałą mamą,ale jesteś też córką która straciła swoją mamę. daj sobie czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heh, no nie mam dzieci :) To moze nie mow o lataniu. Mow ze sie swietnie bawi. Ja wierze, ze tak jest :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mindie black
Ja też miałam problem z akceptacją śmierci mojej mamy. Tyle,że ja miałam wtedy 15 lat. Daj jej czas. Ona teraz neguje fakt śmierci babci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość felaaaa
dziwne ze 3 latek tak przezywa, przeciez prawie nic nie powinien rozumiec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja mama odeszła 3 lata temu. Córka miała wtedy 10lat. Łatwiej jej było wytłumaczyć,bo wystarczyło powiedzieć,że babcia umarła,ale gorzej było z akceptacją. Ciężko jej było się z tym pogodzić. Mów córce,że babcia ją bardzo kocha,patrzy teraz na nią z góry i jej pilnuje i nie chciałaby,żeby córka płakała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nasza córka zawsze
Ja raz w tygodniu jestem z córką u mojej mamy i raz w tygodniu u teściów. i kiedy moja mama pojechała w podróż służbową i nie było jej 3 tygodnie,to córka też płakała. to było w zeszłym roku latem-miała wtedy 22miesiące. więc po części rozumiem co się dzieje z dzieckiem. tyle,że u mnie trwało to 3tygodnie i mama wróciła... spróbuj jej tłumaczyć,że babcia teraz jest ze swoją mamą w takiej krainie gdzie kiedyś się wszyscy spotkacie. babcia teraz czuwa nad wami i pilnuje,żeby córka miała ładne sny. niech pamięta,że babcia ją kocha i nie chce żeby była smutna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamilkowy problem
Dziś córka nie chciała zostać w przedszkolu. Płakała,że ja napewno już po nią nie przyjdę! Że nie będę jej chciała,tak jak babcia jej nie chce. Jakoś ją uspokoiłam,ale teraz zastanawiam się czy nie wziąć kilku dni wolnego. Ona myśli,że zrobiła coś złego i babcia jest na nią zła. Nie rozumie,że jej już nie ma. Rozmawiałam z przedszkolanką,ale ona mówi,że trzeba czekać,że córka jest za mała żeby zrozumieć,że za jakiś czas po prostu zapomni o babci. Ja nie wiem jak do 15.30 wysiedzę w pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ten brak świadków mnie zastana
Ale przecież nie możesz z nią cały czas siedzieć! tym większy będzie wtedy problem,bo zacznie w ten sposób wymuszać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małgośka 23*
Poszukaj w księgarni bajek mówiących o śmierci bliskich osób i przeczytaj dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raczej wątpię żeby zapomniała
To już duża dziewczynka i raczej nie zapomni o babci. próbuj może gdzie indziej będą krótsze terminy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małgośka 23*
Albo umów się z dzieckiem na rozmowę z psychologiem dziecięcym (przez telefon możesz powiedzieć w czynm problem) i ona porozmawia z dzieckiem na ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raczej wątpię żeby zapomniała
małgośka23 Przeczytaj uważnie całość,albo chociaż pierwszy wpis autorki-wizytę ma za miesiąc i pyta co do tego czasu zrobić,żeby dziecku pomóc. uwielbiam jak ktoś nawet nie przeczyta o co chodzi a się mądrzy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam podobny problem
Moja mama zmarła w Sylwestra 2010. Ciężko mi się z tym pogodzić, teraz jest gorzej niż rok temu. Córka miała 6 lat i o dziwo dobrze sobie radziła z tą tragedią, była dla mnie ogromnym wsparciem (zamiast ja dla niej) i to ona mi tłumaczyła, że nie mogę płakać, bo babcia by tego nie chciała, że babcia teraz już nie cierpi, że nie mogę się denerwować, bo mam pod sercem dzidziusia. Miesiąc po śmierci mojej mamy przeżyliśmy kolejną tragedię - lekarz powiedział, że serce dziecka nie bije (16 tc) i to było bardzo ciężko córce wytłumaczyć. Bardzo płakała, przytulała się do brzucha, chciała wchodzić do brzucha, żeby wyleczyć dziecko i nie chciała mnie puścić do szpitala. Mąż jej tłumaczył wszystko, ale przez bardzo długi czas było bardzo źle, budziła się z krzykiem nocami i chciała do brata. To był najgorszy okres w całym moim życiu. Dużo sił Ci życzę i żeby czas zagoił wszystkie rany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jest książka dla dzieci
Kiedyś mojej córce przeczytałam książeczkę która w sposób dziecięcy mówiła że ktoś odchodzi.To było chyba o ptaszkach.3 lata temu zginął mąż mojej siostry czyli wujek mojej córeczki miała wtedy niecałe 3 lata.Dużo jej tłumaczyłam rozmawiałam na tyle ,że teraz często sama zadaje pytania na temat śmierci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamilkowy problem
Miałam podobny problem=>bardzo Ci współczuję. Mam znajomych,którzy też stracili dziecko,ale o niczym nie powiedzieli synowi,który miał 7 lat. w miesiąc po poronieniu koleżanka drugi raz zaszła w ciążę. urodziła zdrową córcię. syn nawet się nie zorientował... strasznie ciężko jest wytłumaczyć dziecku czym jest śmierć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam podobny problem
Dziękuję. Ja się nie nastawiam na szybkie zajście w ciążę - o córkę starałam się przeszło 3 lata, o drugą ciążę 19 miesięcy (clostilbegyt, pregnyl, luteina i monitoring cyklu), a teraz czekam już 9 miesięcy i nic :(. Jak zmarła mama, każdy mi mówił, że Bóg ją zabrał, ale dał mi w zamian upragnione dziecko, a jak straciłam dziecko, to już nic nie mówili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z trzylatkiem można rozmawiać normalnie. Można zacząć od tego, ze kwiaty więdną, zwierzęta umierają i każde życie kończy się śmiercią. Śmierć nie powinna być tematem tabu. Nie uchronimy dziecka przed doświadczeniem straty , wcześniej czy później dziecko jej doświadczy. W rozmowie nie powinniśmy unikać słów ; umarł ,zmarł, nie żyje , te słowa jak najbardziej powinny wystąpić . Nie bójmy się ich używać i nie zamieniajmy ich np. na śpi i się nie obudzi , odeszła , gdyż później dziecku spanie będzie się źle kojarzyło albo nie będzie mogło zrozumieć pojęcia śmierci. Dziecko będzie zadawało pewnie dużo pytań , trzeba odpowiadać używając jasnych i bezpośrednich słów. Gdyby dziecko źle zniosło rozmowę lub my sami nie wiedzielibyśmy jak ją przeprowadzić należy udać się do psychologa. Do tego tematu mogę polecić poradnik który warto przeczytać "Jak rozmawiać z dziećmi o bardzo ważnych sprawach" Theresa Foy DiGeronimo , Charles E. Schaefer.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Miesiąc przed moimi 9 urodzinami zmarła moja ukochana babcia (już wczoraj minęło równo 11 lat jak nie żyje) może była moją ukochaną babcią bo jedyną którą znałam (druga zmarła jak miałam 3 miesiące a dziadka ani jednego ani drugiego nie było dane poznać nawet moim dwum starszym braciom i jednemu kuzynowi tego od strony mamy bo tata ma dość dużą rodzinę i tam się znalazło by się co najmniej kilka osób które pamiętają go a dwóch najstarszych kuzynynów może i pamiętaja nigdy nie pytałam) dodam że zmarła pół roku przed moją pierwszą komunią jeszcze kilka dni wcześniej brat ją spytał czy będzie na niej a ona odpowiedziała że jak dorzyje to tak no i nie doczekała a chciała bardzo być na niej kilka następnych miesięcy były dla mnie koszmarem pamiętam jak dzień chyba przed pogrzebem brat zwolnił mnie z lekcji bo się uparłam żeby jechać do mamy do domu babci bo pojechała tam żeby wszystko ogarnąć zorganizować (miała najbliżej bo jej dwie siostry mieszkają w innym województwie i mogły przyjechać dopiero na sam pogrzeb) bo chciałam się "nacieszyć" babcią. Pół sylwestra przepłakałam (poszliśmy do cioci mojego taty siostry i przyjechał jej syn mój chrzestny z żoną) i nie rozumiała jak oni wszyscy mogą się bawić i dopiero długaaa rozmowa z chrzestnym bo tylko z nim chciałam rozmawiać który mi wytłumaczył wszystko (rozumiałam że babcia nie żyje że nie wróci ale chyba nie docierało to do mnie) pomogła mi chociaż w tym jednym dniu zapomnieć trochę i się cieszyć nadchodzącym Nowym rokiem (miesiąc wcześniej zmarła dalsza ciocia bo babci albo siostra albo szwagierka nie pamiętam jej śmierć mimo ograniczonego kontaktu z nią też dość mocno przeżyłam lubiłam ją bardzo no i zawsze miała dla mnie cukierki 😉) i śmierć babci mnie tylko dobiła. Nikt nie musiał mi tłumaczyć co się stało wystarczyły mamy trzy słowa po 23 które zdołała z siebie wydusić między płaczem "babcia nie żyje" po telefonie ze szpitala. Trzy lata później mój braciszek który był tylko 3 lata starszy odemnie popełnił samobójstwo nikt nie musiał mnie o tym informować to ja razem z innymi dzieciakami musieliśmy to zrobić moim rodzicom bo to my go znaleźliśmy z tego dnia pamiętam jak kolega poleciał do mnie do domu i z opowiadań rodziców wiem że wydusił z siebie tylko te słowa "Tomek się powiesił" i z tatą z domu wylecieli jak z procy (mieliśmy się bawić w podchody i tylko jego brakowało bo drugi brat był chory i siedział w domu szukaliśmy go no i znaleźliśmy ale nikt się nie spodziewał że to tak się skończy) tak jak przed tem było całe podwórko dzieci tak po tym jak tata zniknął z nieprzytomnym bratem na ręku w domu nie zostało nikogo przyszło dwoje ludzi pielęgniarka i ratownik medyczny bo u sąsiadki odbywało się właśnie przyjęcie komunijne na którym byli i pomogli w reanimacji mama najpierw zadzwoniła po karetkę a potem po ciocie żeby zabrała mnie i brata do siebie do przyjazdu policji (już było wiadome że nie żyje lekarka z pogotowia stwierdziła zgon) bo musieli nas przesłuchać a nie było komu przyprowadzić  ich do cioci bo tata był zajęty ogarnieniem wszystkiego i potem policją a mame zabrała ta sama karetka co przyjechała do brata bo była w 7 miesiącu ciąży wystarczył cioci jeden telefon do syna swojego że na następny dzień nie jest w stanie przyjechać do niego pilnować wnuczki i że powiedziała mu tylko że Tomek nie żyje a już cała rodzina wiedziała i kto tylko mógł to jeszcze tego samego dnia przyjechał nawet mój chrzestny z żoną gdzie oboje nie mają prawa jazdy i przywiózł ich zieńć który miał na nockę do pracy a mieszkają około 100 km od nas a było już późne popołudnie, przesłuchanie które wydawało mi się że trwa w nie skończoność przyjechał brat cioteczny do którego ciocia miała jechać na drugi dzień z żoną i nie spełnia roczną córką który pchał we mnie tabletki uspakające ile tylko się dało potem kto inny zawiózł mnie tatę i brata na trochę do mamy do szpitala po powrocie tata poszedł z chrzestnym do krów bo to jednak obowiązek którego nie da się ominąć bez względu na okoliczności(już cała wioska wiedziała) brat z ciocią poszli do niej bo mieliśmy tam spać chcieli żebym też poszła ale się uparłam żeby poczekać na nich i została ze mną jego żona i we czwórkę poszliśmy potem do cioci początkowy plan był taki że ja będę spać z ciocią w jednym pokoju brat cioteczny z żoną w drugim a tata z bratem w trzecim ale znowu się uparłam że chce spać z chrzestnym i dopięłam swego i znowu rozmawialiśmy jeszcze dłużej niż przy babci zasnęliśmy dopiero nad ranem na drugi dzień mame wypuścili ze szpitala wróciliśmy do domu i trzeba było zacząć organizować pogrzeb i przy tym bardzo dużo pomogła rodzina i znajomi bo nie wiem czy rodzice byli by w stanie sami to zrobić pamiętam jeszcze jak jeździłam z tatą i bratem ciotecznym po wiosce i prosiliśmy ludzi na różaniec (tata ja z bratem siedziałam w samochodzie) różaniec przywiezienie ciała kolejny różaniec (ja miałam 11 lat a brat 16 byłam w 4 klasie podstawówki a on w 3 gimnazjum) przez te trzy dni przychodziły trzy klasy ze szkoły moja brata i drugiego brata w tym czasie każdy mało kiedy spał i jadł podczas któregoś różańca padłam dosłownie w drugim pokoju na łóżko i chyba wtedy najdłużej spałam z tych dni i się obudziłam z płaczem przyszła do mnie ciocia uspokoiła mnie i powiedziała że przyszła moja klasa i żebym do nich wyszła na początku nie chciałam bo się bałam ze się rozpłacze a nie chciałam żeby to widzieli ale wyszłam i nie żałowałam tego a nawet udało im się sprawić że się trochę pośmiałam (wiem mało odpowiedni moment ale przynajmniej nie płakałam) i byli dla mnie ogromnym wsparciem zawsze mogłam na nich liczyć. Trzeciego dnia pogrzeb i powoli trzeba było wracać do normy co nie było łatwe a wręcz wydawało się przynajmniej mi nie możliwe na drugi dzień po pogrzebie chciałam iść do szkoły rodzice nie mieli nic przeciwko temu żebym została z bratem w domu (on od razu powiedział że nie chce jeszcze iść) a wręcz przekonywali mnie żebym została i skończyło się na tym że zostaliśmy jeszcze te dwa dni w domu a od następnego tygodnia wróciliśmy do szkoły. Straciłam dwie z najbliższych mi osób w dość krótkim odstępie byłam starsza i doskonale wiedziałam co się wydarzyło ale też byłam wtedy jeszcze większym ale jednak dzieckiem i ze śmiercią brata w sumie się pogodziłam dopiero w pierwszej klasie technikum (jestem w 4) jak powyzywałam kolegę co prawda przez Facebooka ale jednak który był też tego dnia u nas i też go znalazł bez w sumie powodu bo spytał mnie o rocznicę bo mu się przyśnił brat napisałam mu kiedy (była miesiąc wcześniej) i palnęłam mu takie wypracowanie potem że uważa się za takiego jego kolegę a nie pamięta nawet kiedy to było i że to on pierwszy uciekł jeszcze że pamiętam jak wsiadał na rower i po chwili już go nie było i że każdy z naszej paczki ograniczył z nami kontakt który ograniczał się do cześć w szkole ci którzy zostali jeszcze na wiosce (kilka osób była już albo prawie pelnołnoletnia i powyjeżdżała do pracy część pokończył gimnazjum i poszła do miasta do szkoły średniej i została nas na wiosce garstka) i czasami spotkania i skoro uważa się za takiego kolegę to czemu nie było go gdy był potrzebny (przez te kilka lat nie przyszło mi do głowy że mogą się nie domyślić) długo potem z nim pisałam jeszcze zaczął mnie przepraszać wyjaśnił że nie pomyślał że mogę na przykład go potrzebować a co do ucieczki i ograniczenia kontaktu to że każdy z nas wtedy był jeszcze tak na prawdę dzieciakiem że dla każdego był to ogromny szok i przeżycie a przede wszystkim ból bo oni też stracili no nie prawdziwego brata ale dobrego i bliskiego kumpla który był dla nich jak brat przynajmniej jemu i że teraz mogę na niego zawsze liczyć o każdej porze dnia i nocy i ta rozmowa z nim w dużej mierze pomogła mi się z tym pogodzić (po pewnym czasie se uświadomiłam że nie wydarłam się na niego temu że miałam żal że uciekł i odsunął się ale o to że to jemu się przyśnił wcześniej kilku osobom z rodziny a mi ani razu) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×