Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Monteskjee

Załamana po wizycie u psychiatry...

Polecane posty

Czytałam 'Przebudzenie'- ciekawa pozycja książkowa. Macie rację, muszę szukać, aż trafię na dobrego psychologa. Może jakoś tam będzie. Tylko to 'jakoś' jest od kilkunastu lat :/ Skończyłam 3 kierunki studiów i nadal uważam się za kogoś beznadziejnego :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co by nie mówić
psychiatra był w porządku. nieco sie na tym znam, moja siostra od 15 lat leczy się, leki są konieczne. Moja rodzina początkowo tez bagatelizowała sprawę leków - efekt? siostra dwa razy wylądowała w szpitalu psychiatrycznym na prawie 2 miesiące każdorazowo. Wiem, że to może być przykre, ale na choroby psychiatryczne zapadają ludzie młodzi, tacy, którzy nawet nie zasmakowali w dorosłości. Moja siostra - na razie jest ok, ma synka, zajmuje sie nim, ale i tak rodzina musi mieć nad nią kontrolę. Przez 3 lata nic sie nie dzieje, ona pracuje, dziecko zdrowe, finansowych problemów nie ma i nagle ogarniaja ja lęki. Mieszkamy w bliźniaku, nasi rodzice są obok.I nagle ta wesoła dziewczyna wpada w dołek. Dołek? to mało powiedziane,ona boi sie swojego cienia. Straszna to choroba, nawet ja, zaznajomiona z ta choroba nie potrafię sobie z nią poradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesteście bardzo równi ludzie i życzę każdemu z Was dużo radości w życiu i jak najlepiej i żeby na waszej drodze pojawiały się same pozytywne postacie 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znajdż dobrego psychiatrę, polecam strony znanylekarz, dobrylekarz itp. Potrzebujesz porządnych psychotropów np. Alventa 150 mg, Xanax albo coś podobnego, być może leczenia szpitago i dłuuuuuugiej psychoterapii. Psycholog potrzebuje 3-4 sesji, żeby rozpoznać temat a Ty piszesz, że byłaś na 2 spotkaniach i nic Ci nie pomógł. Osoba, która skończyła 3 fakultety powinna byc bardziej lotna mimo choroby. Zacznij od psychiatry, żeby Cię wyciszył a do psychologa jak pochodzisz regularnie 3-4 lata to bedziesz mogła mówić czy pomógł czy nie, choc tak naprawdę to sama sobie zaczniesz w pewnym momencie pomagać. Nie jęcz na forum bo tu nikt Ci nie pomoże i recepty online nie wystawi. Powodzenia, trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz uaktywnienie osobowości lękowej, tak sądzę po Twoim opisie. Jestem na IV roku psychologii klinicznej. Powinnaś pójśc do psychologa, bo ten psychiatra to śmiech, a nie lekarz. Niestety, jak większośc psychiatrów i psychologów :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A czy ty takie lenki zawsze miałaś czy dopiero od niedawna one wystąpiły? Co do Psychiatry i tych psychologów to nie chce się nawet wypowiadać... jak ja bym była na twoim miejscu to tak bym temu panu przygadała, że by mnie zapamiętał na długo. On nie jest on używania fachowego słownictwa tylko od pomocy innym. Jak nie umie pomóc to nich zmieni zawód przynajmniej nie bedzie przeszkadzac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna maryśka
Autorko, kilka spraw :) Po pierwsze, KONIECZNIE idź do innego psychiatry - musisz ufać swojemu lekarzowi (m.in. po to, zeby poważnie podejść do brania leków które Ci przepisze :). Temu ewidentnie nie ufasz :) Po drugie CITAL/CITALOPRAM naprawdę jest skutecznym lekiem. Mnie akurat leczono nim depresję (w połączeniu z terapią behawioralno - poznawczą), z bardzo dobrym skutkiem - od roku jestem już zdrowa :) U lekarza masz prawo pytać, i sensowny psychiatra zanim przepisze Ci cokolwiek zbierze od Ciebie szczegółowy wywiad, właśnie po to żeby nie zrobić Ci krzywdy źle dobranymi lekami. Absolutnie wszystko co może pomóc może też zaszkodzić - ja np. zaliczyłam wstrząs anafilaktyczny po poczciwej aspirynie i wlaśnie w ten sposob dowiedziałam się, że jestem na nią uczulona :D. Jak człowiek czyta możliwe skutki uboczne zwykłego paracetamolu to też może się przestraszyć... Po trzecie - chodzisz do terapeuty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taka jedna maryśka- nie chodze do psychoterapeuty, ale muszę jakiegoś dobrego koniecznie poszukać. Twój post bardzo mi pomógł, szczególnie zdanie w którym napisałaś,że jesteś zdrowa, czyli jednak się da ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kreko pisako
a jakie studia kończyłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna maryśka
Cieszę się :) A z tym zaufaniem to powiedział mi mój własny - obecnie już były, bo terapia behawioralno - poznawcza zazwyczaj z zasady trwa dośc krótko - terapeuta. Połączenie terapii i leków ma następującą funkcję- leki po to żeby przywrócić Ci (względną) równowagę, terapia po to zeby nauczyć Cię nowych, konstruktywnych sposobów postępowania [ok, to wiem już ze studiów :) ]. Wiele zaburzeń da się leczyć [lub chociaż trzymać pod kontrolą, co umożliwia normalne funkcjonowanie] terapią oraz lekami. Ogólnie zła prasa psychotropów odnosi się raczej do leków starszej generacji niz obecnie używane. No i Hollywood kocha zajmujące historie, a sama przyznasz, ze film o tym jak ktos chodzi grzecznie na terapię, bierze leki i wszystko działa zgodnie z planem byłby dobijająco nudny ;) Reasumując - wybierz się jak najszybciej do psychiatry; moze poproś kogoś o polecenie. Przy dobrze dobranej terapii i lekach masz szansę na albo wyleczenie, albo na bardzo przyzwoite funkcjonowanie (w przeciwieństwie do kogoś wyżej - nawet po skonczeniu studiów raczej nie odważę się postawić diagnozy przez internet).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna maryśka
Super! :) I powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akurat w temacie
wszystko wskazuje, że autorka cierpi na schizofrenię paranoidalną. Zachowania psychiatrów zupełnie prawidłowe. Z tym da się żyć, ba zupełnie nieźle funkcjonować, ale w kontaktach z jakimkolwiek lekarzem zawsze pretensje będą. To wynika z samej istoty choroby, wszyscy przeciwko mnie, nikt mnie nie leczy, nawet tabletek mi nie przepiszą. Takie zachowanie jest typowe w przebiegu tej choroby, zdrowi domownicy podtrzymują tę opinię,czasami bez wiedzy, częściej z głupoty. Nie współdziałają z lekarzem - choroby psychiczne są postrzegane jako coś wstydliwego, gorszego. I chory i rodzina robi wszystko, aby nie padło - chory psychicznie. Co oznacza chory psychicznie? wariat, psychol, człowiek niezrównoważony, człowiek, którego trzeba się bać - tak my postrzegamy schizofreników. I nikt nie jest w stanie wytłumaczyć społeczeństwu, że schizofrenicy boją się nas, tych normalnych ludzi. Autorko, każdy psychiatra potraktuje Cię podobnie, ale nie ze złej woli - takie są wytyczne do badań chorych. Życzę Ci dużo zdrowia, pamiętaj, że dużo zależy od Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgfdghfhg
ja tez mam duzo fobii i lęków ale jakos po psychiatrach nie chodzę, w czym mi może pomoc? przepisze jakas trucizne i tyle. a tez boje sie telefonow, sklepow, mam fobie spoelczną, nigdy nie pracowalam a jestem kilka lat po studiach, boje sie szukac pracy i mam niskie poczucie wlasnej wartosci. ale jakos sobie radzę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczoteczkka
Hmm, a mnie wydaje sie, ze psychiatra moze byl nawet zabawny a ty zle go zrozumialas. Pryszlas do lekarza i od razu powiedzials diagnoze - ze masz rozne fobie. Od stawiania diagnoz jest lekarz, a ty mialas opisac swoje dolegliwosci. Dziwi mnie twoje podejscie do lekow. Mowisz po co brac leki, skoro, jak przestaniesz je brac to fobie wroca. Ok, moze tak byc, ale dzieki lekom staniesz na nogi i uwierzysz, ze swiat jest piekny. Mozesz sie zapisac na psychoterapie, znalesc fajna prace i zrobic wiele fajnych rzeczy. Poza tym to normalne, ze psychiatra przepisal ci leki, bo on wlasnie od tego jest. Jesli potrzebujesz rozmowy to idz do psychologa, terapeuty. Ja bylam szczesliwa jak dostalam recepte na leki. Po dwoch tygodniach brania stanelam na nogi, cieszylam sie zyciem. Dzisiaj nie biore lekow, tylko sporadycznie, a czuje sie dobrze i moge funkcjonowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczoteczkka
akurat w temacie - jak mozna na podstawie wpisow w internecie powiedziec komus, ze ma schizofrenie?!! Autorka dobrze wie na co cierpi. I ja tez wiem, bo przechodzilam przez to samo, wiec nie piepsz glupot o schizofreni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczoteczkka
fgfdghfhg - jakos sobie radzisz? To, ze skonczylas studia, od lat nie masz pracy i starasz sie przejsc przez zycie niezauwazona to nie jest radzenie sobie. To jest uciekanie od swiata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monteskjee-dokładnie tak jakbym czytała o sobie :/ do tego zawsze analizuje kazde zdarzenie, każde słowo, zdanie które gdzieś powiedziałam. Myślę sobie że ludzie plotą od rzeczy i szybko o tym zapominają a ja ciągle w tym dłubie i dłubie :( A psychiatrą się nie przejmuj bo trafiłaś na jakiegoś durnia strasznego, a takich niestety na pęczki, ciężko znaleźć kogoś właściwego na tym stanowisku więc ja od lat staram radzić sobie sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokoszka83
Twoje ojawy to zapewne NERWICA zmień lekarza, bo na wizycie masz się czuć komfortowo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgfdghfhg
radzę sobie jakoś pewnie dlatego bo nie pracuję, jakbym pracowala to bym musiala chodzic do psychiatry i faszerowac sie jakims syfem, tak jak bylo na studiach. ale teraz zyje w miare spokojnie, nie przejmuję się niczym, bezstresowo, unikam nieprzyjemnych sytuacji... szkola to byl dla mnie koszmar, wystapienia publiczne, czytanie na glos, czerwienilam sie i mialam problemy z mowieniem, serce bilo jak oszalale... to nieprawda, ze z czasem czlowiek sie dostosuje, "wyrobi". ja skonczylam szkole, potem studia i nie wyrobilam sie, ludzie strasznie mnie stresują, źle sie czuje w ich towarzystwie, nie lubię byc oceniana. wystepy publiczne to byl dla mnie koszmar, ledwo sie obronilam. nie wyobrazam sobie znowu przezywac takich koszmarnych stresow. i nie wierze ci cos mi pomoze, zaden psychiatra mi raczej nie pomoze bo cpanie lekow to nie rozwiązanie. po prostu taka sie urodzilam, takie mam slabe geny i juz, i nic na to nie poradze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgfdghfhg
po prostu slaby uklad nerwowy i tyle. tego sie raczej nie da juz wyleczyc, a branie lekow ktore maja mnostwo skutkow ubocznych to jest dla mnie glupota. co z tego jak kilka lata bedziesz w miare dobrze funkcjonowac jak na starosc wysiądzie ci wątroba? nie widze w tym sensu. wole zyc tak jak zyje ale przynajmniej nie brac zadnego syfu, ktory w dodatku uzaleznia i ma mnostwo skutkow ubocznych, poczytajcie ulotke pierwszego lepszego antydepresanta czy jakiegos leku przeciwlękowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 10744-11
Nie wierzę w to, co tu czytam... Choremu na raka albo stwardnienie rozsiane też powiecie, że ćpanie leków to głupota i lepiej żyć bez nich krótko ale spokojnie? Stany lękowe, schizofrenia czy depresja to nie są "dziedziczone cechy genetyczne" tylko zaburzenia równowagi chemicznej - albo jak kto woli - hormonalnej w mózgu. Można by to przyrównać w dużym uproszczeniu do takiej nadczynności albo niedoczynności tarczycy, które zamiast tarczycy dotyczą mózgu. Nie ma w tym "urody słabego układu nerwowego". To czysta chemia i biologia naszych organizmów - dokładnie jak każda inna choroba. Problem niestety leży trochę w innym miejscu - ogólne wyobrażenie społeczne o chorobach psychicznych dalece odbiega od faktów dotyczących tych chorób. @fgfdghfhg - wybacz to, co napiszę, ale moim zdaniem na własne życzenie upośledziłaś się społecznie. Będąc świadoma swoich ogromnych ograniczeń nie dość, że godzisz się na taki stan rzeczy, to jeszcze boisz się, że być może uda ci się wyleczyć, tłumacząc się tym, że leczenie szkodzi i zabija. A prawda jest niestety taka, że każda nierównowaga chemiczna w głowie musi zostać najpierw sztucznie wyrównana - za pomocą leków właśnie. Prawdą jest też, że samo branie leków to rozwiązanie tymczasowe - pomaga tylko wtedy, kiedy leki się bierze (co wcale nie znaczy, że trzeba brać je do końca życia). Ale z drugiej strony jest to krok niezbędny, aby być w ogóle w stanie podjąć psychoterapię. Organizm ludzki to niesamowicie skomplikowana maszyna. A psychoterapia daje narzędzia niezbędne do przejęcia kontroli nad tym organizmem a co za tym idzie, także wpływu na wspomnianą równowagę w mózgu. I dalsze, nowe życie w niczym nie przypomina to drogi przez mękę i siłowania się ze swoimi słabościami - tych słabości po prostu więcej nie ma. Żeby nie było, że się bezpodstawnie mądrzę - ja mam to wszystko za sobą - stany lękowe doprowadzające mnie do szaleństwa - bałam się ludzi, wody, samolotów, samochodów, sprzedawców w sklepach, rozmów telefonicznych, bałam się tragedii i nieszczęść, które z pewnością będą dotykać moich bliskich a każdy egzamin czy wystąpienie publicznie odchorowywałam, bo były to dla mnie wręcz niszczące przeżycia. Byłam nieszczęśliwa, czułam się nic nie warta, nie wierzyłam, że jestem w stanie cokolwiek zmienić, nie potrafiłam ani docenić, ani cieszyć się tym co miałam, tylko pogrążałam się w coraz większym poczuciu nieszczęścia. W szczytowym stadium choroby nie tylko nie wychodziłam z domu; potrafiłam przez kilka dni nie wstawać z łóżka - mimo, że obok miałam kochającego mężczyznę, rodzinę i przyjaciół, którzy robili wszystko, żeby mnie wspierać. Dzisiaj myślę, że to był jeden z ostatnich momentów w moim życiu na pójście do psychiatry. Gdybym poczekała jeszcze kilka dni, może tygodni, prawdopodobnie tej wizyty bym nie dożyła. Zanim pozbierałam się tyle, żeby wziąć telefon i umówić się na pierwszą wizytę do psychoterapeuty upłynęły ponad dwa miesiące na lekach. A potem konsekwentnie, regularnie co tydzień, pracowałam z moim terapeutą nad swoimi problemami. Nie powiem, że było łatwo. Kosztowało to masę czasu, pracy i pieniędzy. Ale na pewno powiem, że było warto. Dzisiaj nie biorę leków, terapię również zakończyłam, i wiem o sobie takie rzeczy, o jakich mi się nie śniło. Jestem zupełnie nowym człowiekiem, zupełnie inaczej odbieram i przeżywam świat, świadomie oceniam zagrożenia i nie poddaję się emocjom wytworzonym przez negatywne wspomnienia. Zaczęłam drugie studia, zmieniłam pracę, w której udało mi się wypracować znakomite relacje ze współpracownikami, przestałam bać się ludzi a zaczęłam czuć się dobrze w ich towarzystwie, nie boję się skakać do wody ani wsiąść do samolotu a całkiem niedawno zaczęłam prowadzić zajęcia fitness - nawet nie sądziłam, że w miejscu w którym kiedyś odczułabym paraliżujący strach, można poczuć tak ogromną satysfakcję. Monteskje - nie wiem, jak trafiłaś do tego psychiatry. Ja starałam się wybierać lekarzy starannie, najczęściej z polecenia znajomych o podobnych problemach. Jeżeli u tego z jakichś powodów czujesz dyskomfort - spróbuj pójść do kolejnego. Dopiero potem rozejrzyj się za terapeutą, uwzględniając przede wszystkim Twój komfort rozmowy z takim człowiekiem, bo na czas terapii będziesz musiała mu bezwzględnie zaufać. Nie ma reguł co do trwania terapii, ale raczej przygotuj się na kilka lat. Tak czy inaczej - życzę powodzenia i wytrwałości w dążeniu do "nowego" życia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość borys29
Monteskjee oni tacy sa,najczesciej malomowni i zadufani w sobie jak prawie wszyscy lekarze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak ci sie udalo mimo
fobii ukonczyc takie studia?? ja tez zauwazam u siebie pewne elementy fobi spolecznej np drzenie rak w pewnych sytuacjach przyspieszone bicie serca i np nie wyobrazam sobie siebie na ratownictwie medycznym.dla mnie z moja przypadloscia to kosmos jakis

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczoteczkka
jak ci sie udalo mimo - mnie sie udalo skonczyc studia dzieki lekom wlasnie. Fobia dopadla mnie na 3 roku i tez trzeslam sie w sutuacjach spolecznych. Nie rozumiem skad u niektorych taka niechec do lekow. Sa choroby, ktore zmuszaja do brania tabletek przez cale zycie. Tez sie naczytalam na roznych forach o szkodliwosci antydepresantow. Ale u mnie leki zrobily wiecej dobrego niz zlego. Skutki uboczne mialam tylko na samym poczatku brania. Aktualnie nie lecze sie i zyje w miare normalnie, ale jesli trzeba bedzie wroce do lekow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×