Po urlopie dziekańskim nie poinformowano mnie o różnicach programowych,

a teraz się okazuje, że takie były. Teraz, by je zrobić, musiałabym wydłużyć sobie studia o kolejne dwa lata (w ogóle tak można?). Powiem inaczej: zostałam wręcz wprowadzona w błąd, bo w dziekanacie powiedziano mi wprost, że różnice w tym okresie nie wystąpiły i tak też wpisano mi do papierów "brak różnic programowych". A dowiedziałam się ostatnio, że nastąpiła jedna jedyna różnica w wymaganiach co do języka.

A masz gdzieś ten papier z dziekanatu, co flądry napisały na nim, że nie ma różnic? To weż go i idź do prodziekana ds studenckich i porozmawiaj. Może akurat Ci pomoże. U mnie kobietka poszła mi na rękę bardzo i tylko dzięki niej jestem już po obronie. Jak nie pomoże to do samorządu, o prasę w ostateczności możesz zaczepić. Nie daj się zbyć. Tak naprawdę prodziekan może wszystko.